13.07.2012
Ostatnie dwa dni nieźle dały mi popalić, właściwie od 07.07 mamy problem na głowie...
Zaczęło się od maila od sąsiada. Nasz dom przylega do prywatnej drogi, kórej częściowo jesteśmy właścicielami. Agencja, która sprzedała nam działkę, poinformowała wszystkich, którzy już tam mieszkają, że od 09.07 przystępuje do remontu tej drogi. My nie dostaliśmy pisma, bo jeszcze tam nie mieszkamy, i sąsiad się nas pytał czy zdążymy podłączyć media do domu do tego czasu, bo jak nie to zniszczmy świeżo położony asfalt. Zawsze takie atrakcje wyskakują w weekend kiedy nikt nie pracuje...
We wtorek 03.07 pojechałam porozmawiać na ten temat. I tak aby podłączyć media: dom musi być zamknięty (nasze okna dojadą w tym tygodniu, ale montaż będzie najwcześniej w następnym), rusztowanie musi być usunięte w miejscu gdzie będzie kabel. Ale mamy się nie martwić bo to może potrwać 3-4 tygodnie i zdążymy. Uspokojona zawiadomiłam naszego kieronika budowy, żeby przyspieszył montaż okien i powiadomił firmę od rusztowania.
We wtorek przyszli panowie z firmy kładącej kabel, obejrzeli wszystko i kazali się odezwać jak będą zamontowane okna.
Prace na ulicy ruszyły według planu, zerwali stary asfalt i zaczęli podkopy na krawężniki.
W czwartek 12.07 odbieram telefon i słyszę, że kabel musi być położony w następny poniedziałek, bo to będzie trwało trzy dni a pod koniec tygodnia chcą położyć nowy asfalt. Od razu telefon do kierownika budowy i okazuje się, że na poniedziałek jest niemożliwe, żeby zamontowali okna usunęli rusztowania i zabrali wszystkie niepotrzebne materiały (felerne okna i palety z pustakami). Może uda mu się zorganizować częściową rozbiórkę rusztowania i uprzątnięcie materiałów na środę, ale nie daje gwarancji. Firma od kabla oczywiście nie zacznie w czwartek, bo to trwa trzy dni a oni w soboty nie pracują. Ostatecznie zawiadomiłam wszystkich, że realny termin to poniedziałek 23.07, dom będzie zamknięty, działka uprzątnięta i mogą spokojnie poprowadzić kabel. Nie byli zachwyceni... Mają to przekazać dalej...
Jestem zła, bo najpierw niby mamy 3 tygodnie, a potem po tygodniu oni chcą zaczynać pracę. I wszystko w tonie przymusu, mamy stanąć na rzęsach i wszystko załatwić, bo oni tak mówią... Poza tym termin skończenia domu mamy na koniec września, a to jeszcze 2,5 miesiąca. Jak chcieli robić tą drogę to mogli poczekać do połowy sierpnia, wtedy już dawno wszystko byłoby podłączone. W sumie to przesunięcie tylko o tydzień, czyli według polskich norm nie ma tragedii, ale tu są Niemcy i „Ordnung muss sein”... W poniedziałek może będzie coś więcej wiadomo...
Okna zaczną montować dopiero w środę.
Wyjaśniła się też też sparawa dachówe. Niestety taka ich uroda... Odpryski na dachówkach mają być pomalowane specjalną farbą.