20.08.2011
W związku z odwiedzinami rodziny pojechaliśmy pokazać im nasze włości. Nie byliśmy tam pół roki i trochę się tam pozmieniało...
http://i53.tinypic.com/15d74uf.jpg" rel="external nofollow">http://i53.tinypic.com/15d74uf.jpg
http://i52.tinypic.com/24g3g9x.jpg" rel="external nofollow">http://i52.tinypic.com/24g3g9x.jpg
http://i51.tinypic.com/23qyqf5.jpg" rel="external nofollow">http://i51.tinypic.com/23qyqf5.jpg
http://i52.tinypic.com/o8e7pl.jpg" rel="external nofollow">http://i52.tinypic.com/o8e7pl.jpg
I nasze spostrzeżenia:
Po pierwsze na naszej działce stoi reklama naszej firmy budowlanej. Z robotą się nie spieszą, ale reklamę to migiem postawili... Trochę to nas wkurzyło, bo nikt nawet nas o zgodę nie spytał, coś czuję, że przy najbliższej stresowej sytuacji M im to wypomni.
Po drugie sąsiedzi trochę panoszą się na naszej działce, oprócz hałdy ziemi, ktoś postawił sobie jeszcze huśtawkę...
Po trzecie wszyscy już się prawie pobudowali i my wprowadzimy się pewnie jako ostatni.
22.08.2011
Rano M zadzwonił do agencji, żeby dowiedzieć się czy możemy przynieść podanie o podłączenie kanalizacji. Okazało się, że osoby odpowiedzialnej dzisiaj nie ma, ale papiery możemy przynieść i zostawić.
Potem jeszcze raz poszliśmy na naszą działkę.
Większość sąsiadów wykańcza już ogródki, na działkach od północy budują dwa domy, sąsiedzi po lewej podłączają się właśnie do elektrociepłowni. Od ulicy pobudowali już prawie wszystkie szeregowce, od północy też. Teraz zdecydowanie mniej słychać przelotówkę, ale niestety straciliśmy widok na nasze górki.
25.08.2011
Zadwonił pan z agencji. Przegląda nasze podanie i chyba wyliczenia znów są źle... Chyba sobie w głowę strzelę albo może powinnam naszym projektantom... Wyliczenia deszczówki pożądnie nie umieją zrobić. Miałam cichą nadzieję, że brak widomości to dobra wiadomość...
Teraz znów potrwa dwa tygodnie zanim jakąś korektę zrobią... Ale może to i lepiej, jak późno dostaniemy zezwolenie na budowę to będziemy mieli mocniejszy argument, że budowa musi ruszyć dopiero na wiosnę.
Z dobrych wiadomości: w końcu, po dwóch miesiącach, dostaliśmy nową wycenę prac ziemnych. Wyglądają dobrze...
Pan z agecji rozmawiał z naszym architektem, przesłał dane jak poprawić wyliczenie deszczówki. Może tym razem już zrobią to porządnie...
28.08.2011
Fatalny dzień...
Sprawdziłam jakie materiały będą użyte do budowy naszego domu. I okazało się, że dachówka jest nie taka, jaką wybrałam.
@@???!#ß!!@’###%@??§!!!
Doskonale pamiętam, że nasza projektantka zaproponowała nam płaską dachówkę, wizualnie wyglądała jak „Domino” Creatona. Powiedziała, że będzie lepiej pasować do naszego domu i zgodziłam się, bo wypukłe dachówki wogóle nie są w moim guście. Pamiętam też, że najpierw wybrałam czarną matową, a przy kolejnej rozmowie telefonicznej zmieniłam na ciemny szary. A teraz okazuje się, że mamy w kontrakcie antracytową falistą dachówkę...
Fakt, mogłam to sprawdzić wcześniej, najlepiej przed podpisaniem papierów, ale myślałam, że to już zamknięta sprawa i takich rzeczy sprawdzać już nie muszę. Pamiętam co wybierałam i na pewno nie była to dachówka falista. Tylko, że podpisałam się pod złą dachówką i teraz to oni mogą ale nie muszą okazać dobrą wolę...
Znalazłam też idealne drzwi do domu. Znów trochę późno, ale jakoś byłam przekonana, że nasza firma od okien nie ma wielkiego wyboru drzwi wejściowe. A tu taka niespodzianka. Problem tylko czy nasza firma budowlana, a konkretnie nasza projektantka, będzie chciała wysłać zapytanie o cenę i zmienić kontrakt. Z dotychczasowych doświadczeń obawiam się, że jednak będzie chciała uniknąć dodatkowej roboty...
31.08.2011
Zadzwoniłam do pana odpowiedzialnego za nasze pozwolenie na budowę. Oczekiwałam na połączenie z centralą, pytania o co chodzi i standardową formułkę, że jak tylko będzie mógł to oddzwoni. Tymczasem to był był bezpośredni numer do niego. Zapytałam go o PnB, podobno zmiany miały być tylko w dwóch wyliczeniach i formularzach, reszta jest w porządku. Przewiduje, że w ciągu dwóch tygodni powinniśmy dostać pozwolenie na budowę. Wyliczenia dla agencji mają wysłać jutro.
Ze spraw technicznych: dodatkowa studzienka musi być; poprowadzenie przyłączy od cysterny można zmienić później, oni nie znają wymiarów stacji odbiorczej i dlatego wsadzili ją w dużym pokoju technicznym, dla pozwolenia nie ma to znaczenia; zmiana drzwi wejściowych i dachówki nie ma znaczenia dla pozwolenia, kolor jest ten sam. Czeka mnie więc rozmowa i poganianie naszej projektantki, mam nadzieję, że zmiana tych dwóch rzeczy nie będzie trwać miesiącami.
Jestem zadowolona z rozmowy, facet był miły i rzeczowy, z następnymi pytaniami będę też do niego się zwracać.
Trochę zmartwiły mnie jego optymistyczne prognozy co do czasu oczekiwania na pozwolenia. Według niego budowa może ruszyć już w październiku. Wszystko fajnie tylko, czy zdążą postawić stan surowy przed zimą? Bo na budowanie w zimie to ja się nie piszę... Zresztą dałam mu do zrozumienia, że chcemy tego uniknąć... M mnie pociesza, że bez naszej zgody nie mogą budować, a w razie czego staniemy okoniem.
I dogódź tu kobiecie: i tak źle (bo zima przyjdzie wcześniej i utkniemy w rozkroku) i tak niedobrze (bo budowa ruszy dopiero na wiosnę)...