Wiec zaczynajmy...
Nasza historia jest dluga i pogmatwana, ma kilka naglych i niespodziewanych zwrotow akcji, czasem mrozacych krew w zylach, czasem wybitnie spontanicznych, czesto zupelnie nie przemyslanych... ale zawsze ze szczesliwym zakonczeniem. Dlugo pi pisac. Ale nie o nas ma byc ten dziennik tylko o budowie, o naszym miejscu na Ziemii, naszym nowym kacie, naszym TK12, naszym nowym domu. Nowym bo starym jest 43 metrowe mieszkanie, ktore wlasnorecznie wykonczylismy od stanu surowego wlasciwie, w ktorym zaczelismy wychowywac naszego 4 letniego juz Smarka, w ktorym bylismy szczesliwi.
Podsumowujac wstep: My to G. - moja cierpliwa zona, P. - nasz wspolny osobisty 4,5 letni Smark i ja.
Co bedziemy budowac: TK12 pracowni ArchiTeKa - po zmianach. Widoczki ponizej :)
Z uwagi na ograniczenia rzuty kondygnacji beda w nastepnym poscie.
Na koniec tego pierwszego posta dodam ze budowac bedziemy wlasnorecznie. Przynajmniej do SSZ. Zakladam ze na budowie pojawia sie tylko ciesle oraz ekipa od okien. Trzymajcie kciuki.
PS. Bede robil bledy, literowki itp itd, nic nie poradze :) Po napisaniu prawie caly post jest podkreslony przez automatyczna korekte i nie mam weny aby to sprawdzac :)