Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    163
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    280

Entries in this blog

Adriano Komputero

.... ... jestem zdegustowana ... jakoś inaczej sobie wyobrażałam spotkanie z rzeczoznawcą majątkowym ...

 

 


.... A tak bardzo się cieszyłam, że udało mi się dość szybko skompletować wszystkie potrzebne dokumenty i złożyć wniosek o przyznanie kredytu. Nawet nie sądziłam, że pójdzie tak sprawnie . Zapewne trwałoby dłużej gdybym wcześniej nie pojechała do Sądu Powiatowego po odpis Księgi Wieczystej. Odpisik odebrałam 2 tygodnie temu więc już czekał, a co najważniejsze jest jeszcze ważny ( a ważny jest miesiąc). Nawet zaświadczenie o zarobkach dostaliśmy praktycznie"od ręki" - rano mąż zaniósł , a po południu już odebrał. Teraz została jedynie kwestia wyceny naszej nieruchomości wraz z zaawansowaniem robót. Bank, w którym chcemy wziąść kredyt wyznaczył nam rzeczoznawcę.... I właśnie jestem po spotkaniu z nim ...

 

 


... Rzeczoznawcą okazała się kobieta, która do mnie zadzwoniła i umówiłyśmy się na spotkanie w celu obejrzenia działki, placu budowy i przekazania stosownych dokumentów (projekt, akt notarialny i oczywiście odpis KW). Na razie nic nie zapowiadało tego, co miało się wydarzyć później Umówiłyśmy się przy zjeździe z drogi asfaltowej i przy przystanku na żądanie, bo przecież podróżuję PKS-em (ale moja Pani przecież o tym nie wie ) Stoję tak sobie i czekam. Nikogo nie ma. Minęło pięć minut, dziesięć... a ja czekam.... i nagle zauważyłam, że przejeżdżający kierowcy jakoś dziwnie zaczęli mi się przyglądać Jeden nawet zwolnił i o mało się nie zatrzymał .... chyba mnie z kimś pomylił ...

 


Jak uzmysłowiłam sobie z kim mógłby mnie pomylić , to szybko w tył zwrot i chooodu.... Na szczęście odjechał .

 


Pojawiła się wreszcie Pani rzeczoznawca. Przywitała mnie obużeniem: pani bez samochodu? Pośpiesznie i z niezadowoleniem sprzątnęła torebkę i jakieś jeszcze szpargały z przedniego siedzenia. Usiadłam. Gdzie to?, grzecznie wskazałam kierunek i po chwili słyszę: no nie, jakie tu dziury! Nie ma innej drogi ?

 


Zagaduję Panią, co by jej uprzyjemnić czas podróży i zrobić dobre wrażenie, a tiu- tiu- tiu, a gadu-gadu , aż dojechałyśmy (raptem 1,5 km). No, jesteśmy, Pani zatrzymała wóz i nagle krzyczy: ale ja na razie nie wysiadam! Jakie tumany kurzu! Poczekamy w środku aż osiądzie! Ja głowę rano myłam !!! ... ... No nic, czekamy. Staram się zainteresować Panią moją działką i budową, pokazuję projekt. Ale chyba nie mówiłam zbyt ciekawie, bo Pani mnie najwyraźniej nie słuchała tylko czyniła poszukiwania okularów w swojej torebce, a trwało to ... niezłą chwilkę. Gdy w końcu oderwała wzrok od wnętrza swojej torby, trzymała w ręku nie okulary tylko aparat fotograficzny . Nie spojrzała więc na projekt a jedynie sprawdziła czy już kurz osiadł. A ponieważ już osiadł - postanowiła wysiąść. Jednak już po pierwszym kroku wymskło jej się : maaatko !!! Ile tu piachu !!! Nie ! Ja tędy nie idę ! I w sposób jak chodzi czapla przeszła na drugą stronę polnej drogi. Wyobrażacie sobie jak musiało to wyglądać ?

 


... Ale mnie nie było wcale do śmiechu . Zastanawiałam się, czy ta Pani była chociaż raz na budowie i czy wyceniała takie domki, które jeszcze z ziemi nie wyszły?

 


Stojąc ok. 20m od płotu znów przemówiła: ale tu nic nie ma !? Nic nie widzę ! Proszę podejść bliżej, mogę bramę otworzyć, to Pani wejdzie pod sam wykop. Nie, nie, tu podejdę. O! jest wykop ! Aaa ! i fundamenty są! . Zrobiła kilka zdjęć . A ja już nie wyprowadzałam Pani z błędu, że to na razie jedynie ławy, bo może większą wartość zaawansowania napisze .

 


Byłam jednak podłamana. Kogo oni mi tu podesłali ?

 


A gdy na koniec stwierdziła pogardliwie, że za taką cenę to ona nigdy by tu działki nie kupiła, że ta cena jakaś taka z księżyca i , że ten dom nie będzie tyle wart to już kompletnie zdębiałam Próbowałam wyperswadować, że dom będzie ... ale nie zdążyłam, bo moja Pani weszła mi w słowo : ojej ! gdzie ja tak sobie spodnie ubrudziłam !?

 


....To chyba ta Pani z księżyca... jest taka rozbrajająca...

 


Jak mi nie zrobi dobrej wyceny, to pójdę na skargę ! ... Tylko do kogo ? ...

Adriano Komputero

ŁAWY JUŻ ZALANE !!! .

 


Wszystko jak na razie (i tak ma być do końca ) idzie , czyli robi się , zgodnie z planem. O wszystko dba mój kierownik: organizuje, kupuje, umawia i dyryguje. Codziennie przyjeżdża i sprawdza , niesamowita energia i odpowiedzialność. A przy tym normalny facet . Co ja bym bidulka bez niego zrobiła . Cieszę się, że moja intuicja mnie nie zawiodła. Dokonałam właściwego wyboru . No, ale nie powinno się chwalić dnia przed zachodem więc nie chwalę i odwołuję

 


.... ...Oby tak dalej, oby tak dalej... !

 

 


Ponieważ ławy zalane to i kamień węgielny z listem dla potomnych zatopiony. A i pieniążki po rogach pochowane .

 


Można powiedzieć, że pewien malutki etapik już za nami .

 

 


A tak było jeszcze wczoraj:

 

 


Chudy betonik w gotowych ławach

 


http://img70.imageshack.us/my.php?image=dscn01162cl.jpg" rel="external nofollow">http://img70.imageshack.us/img70/8479/dscn01162cl.th.jpg

 


http://img126.imageshack.us/my.php?image=dscn01199qj.jpg" rel="external nofollow">http://img126.imageshack.us/img126/9963/dscn01199qj.th.jpg

 


Już zbrojenie jest na miejscu

 


http://img357.imageshack.us/my.php?image=dscn01278wv.jpg" rel="external nofollow">http://img357.imageshack.us/img357/4160/dscn01278wv.th.jpg

 


http://img354.imageshack.us/my.php?image=dscn01543qc.jpg" rel="external nofollow">http://img354.imageshack.us/img354/9489/dscn01543qc.th.jpg

 


Ławy już całe zalane

 


http://img127.imageshack.us/my.php?image=dscn02144qp.jpg" rel="external nofollow">http://img127.imageshack.us/img127/6291/dscn02144qp.th.jpg

 


http://img127.imageshack.us/my.php?image=dscn02150br.jpg" rel="external nofollow">http://img127.imageshack.us/img127/8577/dscn02150br.th.jpg

 


Kamień węgielny (w postaci podarowanej cegły klinkierowej w składzie budowlanym) wraz z listem dla potomnych został uroczyście zatopiony. Niech ta data przejdzie do historii 12.05.2006

Adriano Komputero

Mamy PRĄD !!!

 


Niby działka była uzbrojona i prąd został już wcześniej doprowadzony,a ZK ustawiona , to trzeba było założyć licznik i się podłączyć. Niby nic takiego , a jednak... Okazało się , że uzbrojenie w prąd było dawno (2002 rok) i panie w Zakładzie Energetycznym nie mogły odnaleźć potwierdzenia wpłaty za uzbrojenie . Kupowałam działkę jako uzbrojoną więc cena obejmowała już to uzbrojenie, a teraz panie z Energetyki każą mi płacić drugi raz ! A więc w te pędy do pana gospodarza, który te działki dzielił po dokumenty wpłat. Na szczęście gospodarz mądry i kwity wszystkie zachował. Odetchnęłam !

 


Tym sposobem stałam się posiadaczką ZK z prądem za całe 250 PLN

Adriano Komputero

Dzisiaj brygada wyznaczała miejsce na ławy fundamentowe, tam gdzie wczoraj tego nie skończyła. Owe wyznaczanie odbywało się dzięki dogłębnemu analizowaniu projektu. Wszyscy zgodnie mierzyli, poziomowali, liczyli, sprawdzali. Aż miło było patrzeć .

 


Na budowie pojawił się też mój kierownik by sprawdzić ile zrobiono. Był zadowolony. Powiedział, że jutro c.d szalowania, w czwartek chudziak, a w sobotę zalewanie ław .

 

 


Mimo, iż brygada bardzo dokładnie przestudiowała projekt i wymiary ław powinny się zgadzać - kierownik zapowiedział, że sprawdzi je sam osobiście przed zalaniem . I co Wy na to ?

 

 


...Wiemy już w jakim banku zaciągniemy kredyt. Padło na Kredyt Bank ponieważ jako jedyny przyjął naszą propozycję o zmniejszeniu oprocentowania. Przed nami więc następny etap papierologii : wnioski, odpisy księgi wieczystej, zaświadczenia, wyceny i co tam jeszcze ... jejku, ile tego . Kiedy my to wszystko zbierzemy ? Najgorsze, że libor poszedł w maju w górę - dla franka jest na poziomie 1,34 ( a był 1,25 ). Ale na to to i banki nie mają wpływu .

Adriano Komputero

Dzisiaj miały się rozpocząć prace budowlane. I co ?.... no i ... ROZPOCZĘŁY SIĘ !!! . Dokładnie o godz. 8.30 podjechał na działeczkę ciężki sprzęt .

 

 


... Kopareczka pełne łychy nabierała żółty piaseczek wydobywała :

 


http://img253.imageshack.us/my.php?image=dscn00806yw.jpg" rel="external nofollow">http://img253.imageshack.us/img253/5430/dscn00806yw.th.jpg

 


...i oto rezultaty :

 


http://img409.imageshack.us/my.php?image=dscn00924mq.jpg" rel="external nofollow">http://img409.imageshack.us/img409/4495/dscn00924mq.th.jpg

 


http://img200.imageshack.us/my.php?image=dscn00856zh.jpg" rel="external nofollow">http://img200.imageshack.us/img200/9231/dscn00856zh.th.jpg

 


Kiedy przyjechałam o godz. 19.30 na plac budowy by zobaczyć efekty dzisiejszej pracy nie sądziłam, że moich majstrów jeszcze zastanę. Z daleka zobaczyłam jednak samochody, którymi przyjechali, ale nikogo nie widziałam. Podeszłam bliżej wykopu... cisza, żywej duszy... co się dzieje ? . Dopiero gdy stanęłam na skraju dołka ujrzałam brygadę stojącą w szpalerze z łopatami , w skupieniu przygotowujących ławy pod fundament . Oni naprawdę lubią robić niespodzianki

 

 


A propos niespodzianek : pytałam dzisiaj swojego kierownika bud. czy mój pomysł z a'la piwniczką byłby możliwy. Odpowiedź otrzymałam twierdzącą

Adriano Komputero

...To nie koniec dzisiejszych niespodzianek ... Z tym, że ta wprowadziła pewien niepokój i zakłopotanie

 


Moja działka leży w lekkim zagłębieniu terenu z lekkim spadkiem . Od początku (przodu) do końca (tyłu) - jest różnica poziomów 1 metra. Jak się patrzy na całą działkę spadek jest zauważalny, ale nie za duży. Kiedy dzisiaj zobaczyłam deski oznaczające wysokość posadowienia domu - przestraszyłam się !

 


Z tyłu domu w lewym narożniku deski były na wys. 1,35 m , a w prawym narożniku z przodu trzeba je było postawić na ziemi Z niedowierzaniem patrzyłam i nie mogłam się nadziwić .

 


Myślałam, że robotnicy pomylili się. Ale po oględzinach i pomiarach wyszło, że panowie wykonali zadanie poprawnie . Miałam tą świadomość, że trochę ziemi z tyłu domu trzeba będzie podsypać, by wyrównać poziom, ale że aż TYLE ?

 


Nie sądziłam, że utworzy się aż tak wysoka skarpa . Jak to będzie wyglądało ? A ja chciałam wprost z tarasiku na trawkę gołymi stópkami podreptać... a tu masz ci los, trzeba mur oporowy robić

Adriano Komputero

Jak ja lubię niespodzianki ! Ale tylko miłe .

 


Dzisiaj panowie robotnicy znów mnie zaskoczyli . Tak im się chyba spodobało to moje ogrodzenie, że zrobili jeszcze jedno . Nie, nie , nie myślcie sobie, że pracowali dziś dla sąsiada . Odgrodzili od miejsca wykopu pas z sosenkami ! Zauważyli, że tak się o nie martwiłam, że zabezpieczyli to miejsce siatką . Jak widać wystarczyło wczoraj pochwalić za dobre wykonanie i panowie postarali się jeszcze bardziej .

 


Oj ! chyba trzeba będzie ich często chwalić .

Adriano Komputero

Dzisiaj moja ekipa kończyła to co zaczęła wczoraj, czyli nakładała siatkę na pale. Poszło szybko i sprawnie. Ogrodzenie więc gotowe

 

 


Jak przyjechałam na inspekcję czekała na mnie niespodzianka...

 


Jeden z panów robotników własnoręcznie wykopał wszystkie sosenki, które rosły w miejscu posadowienia domku . Jak mówiłam mu wczoraj o tym, że chciałabym je zachować i przesadzić w inne miejsce nie do końca wierzyłam, że on to zrobi osobiście. A tu masz... sosenki wykopane, elegancko ułożone w stos i czekają na swoje nowe miejsce

 


A więc zamiast podziwiania gotowego ogrodzenia musiałam się wziąść do sadzenia . Całe szczęście, że byłam z mamą. Co cztery ręce to nie dwie .

Adriano Komputero

W mojej duszy gra ! Trala, la, trala la.... Zaczyna się, zaczynaaaa !

 


 


Doczekałam się! Na tą okazję kupiliśmy sobie aparacik cyfrowy, co by piękniutkie zdjątka pstrykał i od razu do komputerka je dawał Cały dzień siedziałam przy nim by go "rozgryść", poznać i zaprzyjaźnić się. No i bardzo go polubiłam

 

 


Geodeta już był . Dał mi nawet popatrzeć przez swoją lunetę na statywie. Niesamowicie zbliża , widać wszystkie dalekie plany ze szczegółami. Fajne to .Panowie powbijali słupki w narożach przyszłego domku i wyznaczyli poziom posadowienia (unoszę go nieco w górę). Teraz widać gdzie będzie stał. Sprawdzili też, czy słupki graniczne są we właściwym miejscu, czy aby nikt nie "zabrał" mi kawałka mojej drogiej ziemi

 

 


Dzisiaj kopali dołki pod pale drewniane na prowizoryczne ogrodzenie. Jutro mają zakładać siatkę. Mam nadzieję, że nikomu się ona nie spodoba i nie przyda, nikt jej nie ukradnie, nie wyniesie na złom . Chcę mieć je przecież do końca budowy !

 

 


Przy okazji wizji lokalnej bacznym okiem przyglądałam się pracującym panom, których przywiózł dzisiaj na działkę mój kierownik budowy. Zagadałam, popytałam. Wydali się mili, grzeczni i sumienni. Wywnioskowałam, że mają już spore doświadczenie w budowie domów. A to bardzo mnie cieszy . Żadnych takich : to się nie da, to nie idzie, mamy inne rozwiązanie, zrobimy to po swojemu... W końcu ma być tak jak ja chcę !

Adriano Komputero

Bardzo nie lubię tracić czasu, jestem taka niecierpliwa... Koniecznie chcę COŚ robić, bo to oczekiwanie mnie wykańcza

 


Jak wiecie dokonałam już pierwszych zakupów (cegła, dachówka, okna - już są). Nie wytrzymałam i dokupiłam dzisiaj rynny. Będą firmy Lindab w kolorze brązowym, do tego obróbki z blachy.

 

 


Ponieważ mój mężuś wygospodarował sobie troszku wolnego - biegaliśmy dzisiaj po BANKACH co by wesperzeć się nieco, bo pieniążków po moich ostatnich zakupach nieco z konta ubyło.

 


Pytaliśmy oczywiście o kredyt, a że jesteśmy już w sile wieku to czasu na jego spłatę nie mamy wiele. Na szczęście mamy zdolność kredytową. Odwiedziliśmy cztery. Po zapoznaniu się z ich ofertami - zostawiliśmy sobie dwa najlepsze ( w/g oprocentowania i ukrytych kosztów, a w zasadzie ich braku). Milenium i Kredyt Bank okazał się dla nas łaskawy.

 


Chcemy pertraktować z nimi marżę, jaką biorą od kredytu. Napisaliśmy podania z uzasadnieniem, że jesteśmy ich potencjalnymi NAJLEPSZYMI klientami. Zobaczymy jaką dadzą nam odpowiedź.

 

 


Jutro rano umówiona jestem z kierownikiem budowy (panem B ) na podpisanie umowy - BUDOWĘ STANU SUROWEGO ZAMKNIĘTEGO. Plan mamy ambitny : do końca roku ZAMKNĄĆ

Adriano Komputero

Pozwolenie na budowę już się uprawomocniło więc pojechałam do Starostwa je "podbić".

 


Panie urzędniczki były bardzo sympatyczne W miłej atmosferze złożyłam więc dokumenty potwierdzające fachowość i kwalifikacje mojego kierownika budowy (którym okazał się ostatecznie Pan B).Dołączyłam do nich Oświadczenie o zamiarze rozpoczęcia budowy. Termin określiłam na... MAJ ! A więc już za chwilę ! Jejku... co to będzie, co to będzie ... Aż się boję bać !

 


Za niewielką opłatą wydano mi opieczętowany DZIENNIK BUDOWY ! Zobaczcie jaki jest śliczny :

 

 


http://img180.imageshack.us/my.php?image=dziennikbudowy26wa.jpg" rel="external nofollow">http://img180.imageshack.us/img180/8085/dziennikbudowy26wa.th.jpg

 


Teraz pozostaje więc czekać, aż geodeta dokona pierwszego wpisu. Mój kierownik ma zająć się wszystkim . Zacznie od prowizorycznego ogrodzenia i przyłączy. Mam nadzieję , że tak jak obiecał - po długim majowym weekendzie robota ruszy.

Adriano Komputero

 


Doczekałam się !!! Wreszcie!!!

 

 


MAM POZWOLENIE NA BUDOWĘ !!!

 

 


 

 


Biuro pani E poinformowało mnie przed chwilą, że moje POZWOLĄDKO jest do odebrania !!! Cudnie !!! Już się bardzo niecierpliwiłam ! W końcu doczekałam się! Ojj... jak dobrze!!!

 

 


W poniedziałek pojadę JE odebrać. Ciekawe jak TO wygląda ???

 


Trzeba się też będzie rozliczyć z biurem i troszkę kaski znów ubędzie

 


Najważniejsze jednak, że JEST już mój tak bardzo oczekiwany DOKUMENCIK

Adriano Komputero

Aby uprzyjemnić sobie czas oczekiwania na POZWOLENIE NA BUDOWĘ zaczęłam odwiedzać hurtownie , składy budowlane oraz dla nacieszenia oczu - sklepy z wyposarzeniem wnętrz

 

 


Pierwszy temat : dachówka.

 


Próbowałam dokonać wyboru jaka ma być, tzn. jakiej firmy i jakiego koloru. Wreszcie się zdecydowałam . Zamówiłam ją przez firmę wykonującą kompleksowo dachy. Dali mi 7% VAT, więc cenowo przebili wszystkich u których pytałam (a pytałam również i u samego przedstawiciela).

 

 



Drugi temat : cegła klinkierowa

 


Bardzo zależało mi aby cegła jaką użyję do ozdoby elewacji, na cokoły, kominy, ogrodzenie i donice (które łączą się z cokołami) była w spokojnych kolorach ziemi i nie ingerowała zbytnio w otaczający krajobraz.

 


Miałam z tym nie mały problem. Brałam dachówkę pod pachę i marsz na hurtownię ! Trochę się zdźwigałam zanim wybrałam swoją (całe szczęście, że towarzyszyła i pomagała mi mama).

 


Teraz cegiełka stoi sobie w depozycie, w ustronnym miejscu i czeka na właściwy moment. .

 

 


Trzeci temat : okna

 


Marzę o drewnianych oknach. Pojechałam do firm gdzie takie mogą mi zaproponować. Poprosiłam o wycenę. Kiedy przyszedł czas, że mogłam je ze sobą porównać okazało się, że są bardzo do siebie podobne i tylko nieznacznie się różnią. Złożyłam więc wizytę ponownie w obu miejscach, aby jeszcze raz, dokładnie przyjrzeć się wszystkim detalom.

 

 


Temat czwarty : okna dachowe

 


Wyboru dokonywałam kierując się względami estetycznymi, technicznymi i praktycznymi .

 


Rynny i obróbki blacharskie oraz folię dachową też będę brać z tego żródła więc i rabat większy

Adriano Komputero

Wycena firmy "zastępczej"- od pana C - była błyskawiczna. Wykonał szczegółowy kosztorys na stan surowy otwarty z wyszczególnieniem robocizny, materiałów, transportu i 7% VAT-u.

 


Porównując wycenę pana B i pana C to za wykonanie tego samego zakresu prac jest między nimi różnica rzędu 10 tys.zł. Droższy okazał się pan B. A więc mam teraz o czym myśleć

 

 


Minął już ponad miesiąc od mojej wizyty w Urzędzie Gminy i złożenia wniosku o zmianę zapisu w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego w sprawie odprowadzenia ścieków, a odpowiedzi jak nie było tak nie ma Postanowiłam zadzwonić i zapytać - dlaczego ?

 


Jakież było moje zdziwienie kiedy po moim "wprowadzeniu do tematu" usłyszałam, że dopóki na mojej działce NIC się nie dzieje odpowiedzi nie będzie .W uzasadnieniu usłyszałam, że urzędnicy mają tyle pracy , że nie mają czasu na odpisywanie petentom

 


Chyba było słychać jak moja szczęka opadła ze zdumienia. Jednak kiedy udało mi się wyksztusić, że czekam na pozwolenie na budowę usłyszałam, że jak pozwolenie już będzie to i odpowiedź przyjdzie

 

 


No właśnie , a mojego POZWOLENIA ciągle nie ma .Czekam, czekam i nic. Kontaktowałam się z moim biurem pani E i podobno były problemy z uzyskaniem pisma z Wydziału Dróg, że moja działka ma dostęp do drogi publicznej. Niby to formalność, ale następny schodek, który opóźnia wydanie dokumentu.

 


To opóźnienie bardzo pokrzyżuje nasze plany z rozpoczęciem budowy .Bo myśleliśmy,aby zacząć już po Swiętach Wielkanocnych. Nawet gdyby szybko już poszło to nie zdąży się ono uprawomocnić. No i przecież tydzień przed rozpoczęciem należy zgłosić ten zamiar do Starostwa. Było nie było, potrzeba trzech tygodni, by móc zacząć. A wię poślizg murowany

Adriano Komputero

I znów wybrałam się na wycieczkę (zabierając tym razem listę z podpisami w teczkę). Tym razem firaneczki w PKS-ie były błękitne, a okienko zamarznięte i musiałam sobie wychuchać małe kółeczko, by widzieć gdzie jadę. Ciągle jednak zachodziło lodem, więc chuchałam dość często. Siedzenia też nieco mniej wygodne. Sprężyny okazały się bardzo wysłużone i wbijały się przy każdym zakręcie w moją kość ogonową i kręgosłup Kiedy zmieniłam miejsce, by polepszyć sobie komfort podróży (sporo wolnych miejsc było), to niestety - następne okazało się jeszcze bardziej wysłużone

 

 


Jednak z uśmiechem na ustach pojawiłam się w biurze. Dumna wyjęłam z teczki listę sąsiadów z ich podpisami. Sekretarka zrobiła wielkie oczy :"ale to pani szybko poszło; no, no ; nie sądziłam, że będzie tak expresowo... "

 

 


Moja radość z dobrze wykonanego zadania nie trwała niestety zbyt długo. Poinformowano mnie bowiem, że nie będzie można zrobić projektu adaptacji szamba Dlaczego ? ... Ano dlatego, że w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego wpisano : "odprowadzenie ścieków sanitarnych - do zbiorczej kanalizacji sanitarnej, zakaz rozwiązań tymczasowych".

 


I co teraz ? Jak ja mogłam wcześniej tego nie zauważyć ? No tak, o szambie nic tutaj nie piszą, a jest to przecież rozwiązanie tymczasowe... Jednak nie mogę się nadziwić nad niedorzecznością tego zapisu. Przecież zbiorcza kanalizacja na moim terenie nie istnieje, działka jest budowlana, wydają pozwolenia na budowę, ale bez możliwości odprowadzenia ścieków? To bezsens Skoro tak, to wybuduję dom i nie będę mogła zrobić odbioru przez Nadzór Budowlany nie będę mogła się do niego wprowadzić i zameldować nie będę mogła skorzystać z kąpieli czy kibelka , chyba żebym zrobiła sobie taki z serduszkiem przy tarasie

 


No, ale przecież to też byłoby "rozwiązanie tymczasowe"

 

 


Piszę więc WNIOSEK do Burmistrza !!! W Urzędzie Gminy, w Wydziale Budownictwa składam wniosek o zmianę Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Naklejam znaczek skarbowy za całe 5 zł i czekam na " przychylne ustosunkowanie się i pozytywne rozpatrzenie"

 

 


No i na dokładkę dowiedziałam się , że pan A, który od dwóch miesięcy "robił", a w zasadzie jedynie wziął mój projekt do wyceny, wygrał właśnie przetarg na budowę osiedla domków i nie jest już zainteresowany moją budową i wyceny nie będzie...Obiecano mi jednak w biurze pani E dać projekt do wyceny innej firmie (podobno też dobrej). Z tym, że w obecnej sytuacji już mnie to nie rusza

Adriano Komputero

Jestem wykończona ! ..... Od dwóch dni nic nie robię tylko chodzę, biegam, pędzę i jeżdżę (korzystając z Miejskiej Komunikacji ) i ...... zbieram podpisy .... Już mi się odciski porobiły...

 


Otrzymałam właśnie wiadomość z Wydziału Wodociągów, że oczywiście zrobią mi projekt przyłącza wody, który notabene zleciła im pani E, ale jeśli nie zdobędę podpisów wszystkich sąsiadów to niestety nie otrzymam pozwolenia na budowę . Wpadłam w panikę.... jak zdobyć podpisy ..., jak w ogóle znaleźć tych ludzi ?

 


Problem w tym, że kupiłam działkę wraz z drogą. Droga jest wspólna dla dziewięciu działek. Moi współwłaściciele muszą wyrazić pisemną zgodę na to, abym mogła "wciąć" się w rurę, która idzie w tej drodze. Żeby otrzymać pozwolenie na budowę muszę mieć wodę , a żeby mieć wodę muszę zdobyć podpisy (wraz z numerem i serią dowodu osobistego) od szesnastu osób ... gdzie ich szukać ? Działki na razie puste... Trzeba działać i to szybko !

 


Zaczęłam od wizyty u pana, który sprzedawał nam naszą działkę (i drogę). Powiedziałam o co chodzi. Pan był pod ogromnym wrażeniem mojego zakłopotania i przerażenia. Zaczął pośpiesznie przeglądać swoje papiery... Są, są namiary na moich sąsiadów, nawet ich telefony. Uff ! jakoś się uspokoiłam... Ale niestety nie będzie tak łatwo. Jeden adres - Warszawa, drugi - Ostrołęka, trzeci - ... Kanada Jekjuś ! To ja do Kanady mam jechać ???

 

 


No i się zaczęło - dzwonienie, wyjaśnianie, bieganie, jeżdżenie. Początek był szczęśliwy. Okazało się, że Państwo z Ostrołęki przeprowadzili się na Wybrzeże, no to będzie bliżej Ale Pan z Kanady niestety nie wraca

 


Za niego, to znaczy z jego upoważnienia, podpisze się żona, która jest również współwłaścicielką drogi,... może nie będzie tak źle ?

 

 


Z podwyższonym ciśnieniem i szybkim biciem serca w ciągu dwóch dni zdołałam odszukać wszystkich sąsiadów . Zdobyłam przy okazji wiedzę z topografi mapy i orientacji w terenie Mam "zakwasy", ale najważniejsze, że.............. mam !!! ... mam już wszystkie podpisy !!! Udało się !

Adriano Komputero

Otrzymałam wreszcie szacunkową wycenę budowy mojego domku od pana B. Pan B okazał się być słowny, mimo, że data naszego spotkania w celu omówienia szczegółów przesuwała się, ale byłam o tym grzecznie informowana.

 


Mogłam więc spokojnie odwiedzić i zobaczyć jak radziła sobie jego firma z budową u syna (i synowej) znajomej. Jak wspominałam wcześniej budowa ich domu trwała jeden sezon. Już mieszkają. Chciałam się przyjrzeć czy ściany u nich proste, czy tynki gładkie, dotknąć, porozmawiać o współpracy z firmą i z panem B. Moja "wizytacja" nie stwierdziła widocznych uchybień i niedociągnięć Dowiedziałam się także, że pan B pełnił rolę kierownika, że dowoził pracowników, pilnował ich, załatwiał materiały, a na budowie był codziennie Referencje otrzymał bardzo dobre, a opowieści o nim słuchałam jak bajki

 

 


Kosztorys pana B obejmuje stan do zamieszkania, czyli jakby "pod klucz". Nie uwzględniono jednak wartości przyłączy instalacji i osprzętu oraz wartości pokrycia podłóg , okładzin ściennych i białego montażu.

 


Przełknęłam ślinę, co by mnie nie zatkało, jak zobaczyłam SUMĘ

 


No to prawda wyszła na jaw ! ... Jejku, na co my się porywamy ? Czy damy radę ? ... Kalkulator poszedł w ruch. Zaczęły się obliczenia, sumowania, spekulacje. Wyszło na plus ! Uff ! Jak dobrze !

 

 


Niestety na wycenę pana A wciąż czekam

Adriano Komputero

Architekt siedzi sobie teraz zapewne przy biureczku i nanosi zmiany w moim projekcie Powinien uporać się z nimi dość szybko.

 

 


Najdłużej zastanawiałam się nad oknami. W oryginale okna tarasowe są olbrzymie. Trochę przypominają mi okna w zakładzie naprawczo - usługowym. Wolę bardziej tradycyjne, takie "domowe".

 


W jaki sposób je zmniejszyć, by nie zaburzyć ogólnej harmonii ? Do tej pory myślę o nich, mimo, że projekt jest już w adaptacji.

 


Tarasem zajęłam się jak już wspominałam sama, ale teraz architekt ma go nanieść ze zmianami i zrobić w większej skali.

Adriano Komputero

Czas na wizytę w biurze pani. E.

 


Tytułem wstępu powiem , że podczas ostatniego spotkania nakreśliłam architektowi zakres zmian do adaptacji mojego projektu. Nie było ich dużo, w zasadzie tylko "kosmetyczne". Przygotowałam się solidnie - spisując po kolei (w/g numerów pomieszczeń) wszystko to, co chciałam, aby poprawił swoim czerwonym pisakiem.

 


Poszło szybko i gładko, choć najwięcej czasu poświęciłam na wymiar okien w salonie. Kiedy przyszła kolej na zmianę kształtu i położenia tarasu pan architekt bardzo się obruszył : "ale przecież taras może sobie pani zrobić jak pani będzie chciała, w/g indywidalnego projektu. Wygląd tarasu nie musi być teraz zmieniany, bo nie wpłynie to na decyzję o pozwolenie na budowę" Zrobiłam wielkie oczy. Nie kwestionowałam , pomyślałam sobie, że i tak to sprawdzę i zobaczę, czy ma rację

 

 


Architekt oczywiście, łagodnie mówiąc - mylił się Zmianę w wyglądzie tarasu powinien zaznaczyć. Przecież projekt budowlany jest nie tylko do uzyskania pozwolenia na budowę, ale powinien służyć budowlańcom, co mi ten taras będą wylewali.

 

 


...Zaczęłam się więc zastanawiać jak ma wyglądać mój taras po zmianach. Postanowiłam go rozrysować i sama zaprojektować . Architekt musiałby jedynie wrysować go w mój projekt.

 


Wygląd ostateczny jest widoczny na planie działki z domem. Tutaj ma on właściwy kształt i wielkość .

 

 


Zrobiłam sobie więc wycieczkę (wziąwszy projekt tarasu w teczkę ) Ponieważ biuro p. E jest w innej miejscowości (ok. 35 km), a niestety nie dysponowałam samochodem , musiałam skorzystać z autobusu. Oj ! Jak dawno nie jechałam PKS - em. Jakie było moje zdziwienie, gdy wsiadłam Od razu przypomniały mi się czasy PRL-u (młodsi nie pamiętają). Trzęsący się i śmierdzący benzyną (i nie tylko) autobus, bordowe firaneczki w oknach, przez które i tak nic nie widać bo całe zafajdane błockiem pośniegowym, okrutny hałas silnika i wyświechtane siedzenia Tylko, jedna mała różnica : w tym autobusie nie było wielu pasażerów. Jakieś dwie, czy trzy osoby. Nie można więc tego porównać z minionymi czasami, gdzie ludzie stali na schodkach i ledwo się drzwi domykały. Nie dziwię się więc, że nie inwestują w przejazdy PKS

 

 


Dojechałam szczęśliwie ! Pan architekt już na mnie czekał, bo prosiłam by zarezerwował sobie dla mnie czas. Niektóre zmiany były już naniesione, ale nie wszystkie Jeszcze raz wszystko omówiliśmy. Zanotował.

 


I kiedy sądził, że to już koniec wyjęłam zrobiony przez siebie projekt tarasu. Baaardzo się zdziwił ! Grzecznie, ale stanowczo poprosiłam aby naniósł go w projekt . A on nie dyskutując skserował go sobie i powiedział, że zrobi mi odrębny rysunek do projektu z moim tarasem

 


Wszystko dokładnie będę miała naniesione, z obliczonym kątem łuku oraz wysokości i szerokości stopni schodów. No i o to mi chodziło !

 


Ale gdybym nie zadziałała z zaskoczenia to nie wiem, czy miałabym to zrobione. Im się naprawdę nie chce myśleć i idą po najmniejszej lini ...

 

 


A więc wycieczka należy do udanych

Adriano Komputero

Ponieważ śpię spokojniej, to sił przybyło i chęci do działania . A i rumieńce na moim licu się pojawiły

 


Już dawno nosiłam się z zamiarem narysowania swojego domku i "wpasowania" go w działkę. Ciekawiło mnie jak będzie wyglądała moja działka z domkiem, ile będzie miejsca z lewej, ile z prawej strony ,a ile zostanie na ogród oraz z jak daleka widzieć mnie będzie "oko" sąsiada.

 


Postanowiłam narysować własne zagospodarowanie działki.

 


Zabrałam się do tego z wielką ochotą właśnie teraz, w przypływie natchnienia

Adriano Komputero

Zima... styczeń... ciemno prawie całą dobę... cicho i spokojnie.Czas sobie płynie i nic sie nie dzieje.Wszystkie papiery złożone i czekają na luty, bo pod koniec tego miesiąca (lutego) mam otrzymać gotowe, piękniusie pozwolenie na budowę, ha !

 

 


I niby wszystko cacy, ale nie do końca. Przecież do budowy mojego domku potrzena jest ekipa ! Niby powinnam spać spokojnie, ale nie śpię. Moja pani E. która załatwia mi te wszystkie papierzyska obiecała, że narai taką ekipę, że mucha nie siada Byłam u niej dokładnie miesiąc temu i dokładnie miesiąc temu mój projekt miał być obejrzany przez szefa wspomnianej firmy budowlanej i dany do wyceny. Dzwonię i pytam o tą wycenę raz na tydzień. Wciąż słyszę, że wyceny jeszcze nie ma , bo pan A. jest bardzo zajęty, ale oczywiście zrobi, zrobi, a ja czekam, czekam i już zaczynam się denerwować, czy czasem ten mistrzunio jest w ogóle zainteresowany moją budową ?

 


Rozmowy z nim cały czas prowadzę przez panią E. bo podobno pan nie przyjmuje już żadnych zamówień budowlanych i tylko dzięki znajomości z panią E. zechciał w ogóle spojrzeć na projekt Niby taki rozchwytywany

 


Co tu robić ? Pani E. bardzo go zachwala, taki solidny- mówi, a wyceny jak nie było, tak nie ma.

 

 


Postanowiłam więc zadzwonić do znajomej, której syn wybudował się w zeszłym roku. Zaczął w kwietniu 05` i w Sylwestra się wprowadził Poprosiłam o namiary na firmę, która budowała jego dom "pod klucz". Zadzwoniłam. Odezwał się "kulturalny" głos, wysłuchał, rzeczowo odpowiedział i ku mojemu zdziwieniu wyznaczył spotkanie... na mojej działce w celu rozpoznania terenu i zapoznania się z projektem. Pan B. był wyraźnie zainteresowany podjęcia się budowy. Trochę mnie zaskoczyło takie podejście do sprawy : chce zobaczyć działkę, teren, sam osobiście Może tzw. poważni zainteresowani tak robią ??? No nic, trzeba jechać na działkę skoro szukam wykonawcy. Facet zrobił na mnie dobre wrażenie więc się nie boję . Jadę oczywiście sama, ale mężowi mówię co i jak ( w razie czego).

 


Po wymianie kilku zdań na powitanie pan potwierdził moje pierwsze odczucie (dobre). Stanęliśmy na drodze przy mojej działeczce. Pokazuję gdzie moja ziemia - gdzie się kończy, gdzie zaczyna, jaki poziom ma droga, że trzeba będzie nieco podnieść fundamenty, gdzie woda, gdzie prąd ...On potakiwał, słuchał, niewiele mówił, przyglądał się i nie wymądrzał. Kiedy skończyłam zadał kilka pytań i spojrzał na projekt, który skserowałam i ze sobą przyniosłam. Kiedy tak stałam, gadałam, machałam rękami gdzie to , a gdzie tamto, to tak mi się jakoś gorąco zrobiło...tak byłam podekscytowana, że opowiadam, co tu się ma wydarzyć niedługo...ach! co tu się będzie działo !!!...

 


Pan B. zabrał projekt do wyceny, mówiąc, że sam niebawem zadzwoni, kiedy będzie gotowa. Jestem bardzo ciekawa tego kosztorysu. On sam jest kierownikiem budowy i ma swoją brygadę. Mówił, że jest w stanie powtórzyć wersję syna mojej znajomej tzn. wybudować do zamieszkania w tym roku .

 

 


Już śpię trochę spokojniej, bo jakby co, to mam już dwóch do wyboru, a nie jednego. No i pan B. zrobił dobre wrażenie.

 


Teraz kolej na pana A.

Adriano Komputero

Witajcie w Nowym Roku !

 


Huraaaaaa !!!!!!! Udało mi się , udało !!!!

 


Zupełnie sama wkleiłam zdjęcie !

 

 


Poprzednie wklejał mój starszy syn, który przyjechał do nas na Święta - do rodzinnego domu (mieszkania) i był tylko "gościnnie". Studiuje biedaczek z dala od mamusi, która stale myśli i martwi się o niego

 


No cóż, przychodzi taki moment, że dzieci się usamodzielniają .....ychy, akurat - pienążki co miesiąc mu wysyłam !

 


Wykształcenie dzieci baaaaardzo dużo kosztuje

 

 


A wracając do mojego wyczynu, jakim jest (po długiej walce) zdjęcie,

 


które zaraz pokażę, to chcę powiedzieć, że jestem z siebie dumna ! Wiem, że nie ma się tu czym chwalić, ale dla mnie , do niedawna komputerowego analfabety, to ogromny wyczyn.

 


Pomogliście oczywiście Wy drodzy Forumowicze ! Stokrotne dzięki ! Ile się można od Was nauczyć !

 


Ten Nowy 2006 Rok zaczynam więc od SUKCESU ! I bardzo dobrze !

 

 


Jak pisałam wcześniej w Sylwestra pojechaliśmy na naszą działeczkę, aby razem z NIĄ uczcić NOWE AD 2006. Wieczór był piękny ! Wszędzie biało, na drzewach całe gałęzie obsypane puchem, choinki w śnieżnych czapach, po prostu bajecznie...

 


Cały bagażnik samochodu załadowany był "arsenałem" petard, rac , dymów i wieloma jeszcze innymi strzelającymi fajerwerkami. Peełno tego !

 


Wzięliśmy ze sobą również latarki (gdyby tak było za ciemno), no i oczywiście butlę szampana.

 


Dojeżdżajac do działki, a w zasadzie próbując dojechać , ugrzęźliśmy w zaspie, bo...nasza droga do działki wcale nie była odśnieżona ! A to droga gminna ! Łopaty poszły w ruch . Nie obyło się więc bez odkopywania auta, pchania go, odgarniania śniegu i znaczenia trasy.

 


Na szczęście było to jeszcze w Starym Roku , bo w Nowym poszło już lekko i gładko

 


Tym sposobem nasza działeczka została "OPITA" , "OBLANA" i "OBSTRZELANA" (a droga odśnieżona )

 

 


A z latarek wcale nie korzystaliśmy. Było tak widno, że żałowaliśmy, że nie zabraliśmy aparatu, bo zdjęcia wyszłyby na pewno.

 


Zrobiłam tylko jedno zdjęcie z komórki, upamiętniając nasze "stanowisko dowodzenia" . Byłoby więcej, ale następne robił już mój mężuś i niestety zasłonił swoim paluszkiem obiektyw

 

 


http://img410.imageshack.us/my.php?image=sylwester20057bo.jpg" rel="external nofollow">http://img410.imageshack.us/img410/39/sylwester20057bo.th.jpg

 


Plany na Nowy Rok ?

 


Oczywiście budowa ! Budowa naszych marzeń..., naszego domku marzeń..., NASZEGO RODZINNEGO DOMU !

Adriano Komputero

Przyszedł wreszcie ten oczekiwany dzień !

 


Podpisaliśmy umowę notarialną na zakup NASZEJ działki i w ten sposób staliśmy się jej właścicielami.

 


Jejku, jak się cieszę !!!

 

 


Sama wizyta u Notariusza była bardzo krótka, w porównaniu z okresem oczekiwania na tą chwilę. Wszystko było już przygotowane więc jedynie pokazaliśmy swoje dowody osobiste, przywitaliśmy się z Państwem od których kupujemy nasze 1168 m2 , wysłuchaliśmy wraz z nimi odczytania przez asesora Aktu Notarialnego , uiściliśmy opłatę (i to nie małą), uroczyście złożyliśmy podpisy i ...

 


ODEBRALIŚMY , ŚLICZNY, PRZEWIĄZANY ZŁOTĄ WSTĘGĄ i PIECZĘCIĄ AKT NOTARIALNY !

 


A więc mamy swoje RANCZO

 

 


Jeszcze dzisiaj uczcimy zakup wspólnie z moimi rodzicami, którzy są dla nas "dobrymi duszkami" i kibicują nam w całym TYM przedsięwzięciu.

 


Jak miło gdy jeszcze KTOŚ cieszy się i przeżywa wszystko razem z nami.

 


Kocham ich za to !!!

 


A w Sylwestra planujemy wypad na działeczkę z wielką butlą szampana, petardami, zimnymi ogniami, racami aby należycie, czyli w dobrych humorach i przy wspólnej zabawie powitać Nowy Rok.

Adriano Komputero

Podjęliśmy wreszcie decyzję (przyszła "dostawa"finansowa ), że finalizujemy sprawę działki tzn. wpłacamy resztę gotówki i kupujemy, aby była już nasza

 

 


Mój mężuś zadzwonił więc do obecnego właściciela działki.

 


Pan bardzo się ucieszył. Zresztą taka była umowa wstępna, że do końca roku transakcja ma być zakończona.

 

 


...A tak nawiasem mówiąc to co my byśmy zrobili gdyby tej "dostawy" nie było ? ... Aż boję się myśleć...

 

 


Nasz gospodarz podał nam więc adres i kontakt do Notariusza, z którym współpracuje od pewnego czasu i ma u niego rabat. Dwa lata temu podzielił pole i teraz sprzedaje działeczki, a umowy spisuje ciągle u tego samego - z myślą o kupujących aby płacili niższe opłaty.

 


Jaki on miły, prawda ?

 

 


No i ja, pełna zapału i animuszu, zadzwoniłam dzisiaj do pani Notariusz, aby podać jej nasze dane i umówić się na podpisanie umowy kupna- sprzedaży . No i co się okazało ? ....

 


Że nie ma już wolnych terminów !

 


Byłam zszokowana !!!

 


Podobno teraz taki ruch na rynku nieruchomości, że nie wyrabiają Wszystko już objęte rezerwacją !

 

 


Użyłam jednak pewnych argumentów i pani zaczęła ze mną inaczej rozmawiać... zaczęła się starać znaleźć jakąś lukę w zapisach. ...

 


No i znalazła !!! Kamień spadł mi z serca (a nawet wielka skała ...ufff...)

 


Umówiła nas na 30 grudnia o godz. 13.00.

 

 


To będzie pamiętna data



×
×
  • Dodaj nową pozycję...