Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    258
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    607

Entries in this blog

marjucha

Jutro zalewam ławy fundamentowe

 


Szalunki wzmocnione, zbrojenie ułożone i podniesione na dystansah, wibrator przywieziony, ludzie umówieni i na 9 ma być beton z pompą.

 


Zamówiłem 18m3 chociaż z wylizeń wychodziło 16,08m3.

 


Kierownik tak chciał, bo mówi że pod wibratorem się dobrze zagęści i trzeba więcej.

 


Moje szalunki i zbrojenie skwitował: "zawodowo to wygląda".

 


Nie będę udawał, że było mi miło

 


Boję się tylko o aurę, ale może będzie dobrze.

 


Zdjęcia wkleję jak wrócę do pracy, bo w domu to internet działa zbyt wolno jak na moją cierpliwość

marjucha

Od czwartku walczę ze zbrojeniem.

 


Już wszystkie belki przygotowane i umieszczone w szalunkach.

 


Dzisiaj od rana dawałem dodatkowe pręty fi10 żeby zachować ciągłość zbrojenia na łaczeniach w narożnikach.

 


Strasznie to pracochłone

 


I kręgosłup boli jak ...

 


Skończyłem 17 bo łapie mnie jakieś przeziębienie.

 


Jutro zasłużony odpoczynek

 


W poniedziałek kończenie zbrojenia a we wtorek wzmacniam szalunki i można zamawiać beton

 


Chyba że znowu coś wyskoczy

 


Dobrze, że mam ten urlop

marjucha

No i chudziak wylany.

 


Druty dojadą jutro, także pracuję na zwolnionych obrotach

 


Zalaliśmy go w trzy popołudnia.

 


Beton trzeba było zrobić w miarę suchy, bo wodę sobie podciągnie z podłoża

 


Poszło 875kg cementu i koło 10 ton żwiru.

 


Zdjęcia przy okazji, bo na razie niewiele się zmieniło

marjucha

Skoro wcześniej pisałem o poniesionych kosztach związanych z budową to dzisiaj będę kontynuował

 


Lampa halogenowa podwójna z transportem 115zł

 


Geodeta tyczenie osi 450zł

 


Gwoździe 40zł

 


Żwir do chudziaka 14t 270zł

 


Cement 1tona 516 z transportem

 


Wkręty do drewna 3,5x55 8.4zł

 

 

 


Daje to nam razem z wydatkami wcześniejszymi 16806, 60zł

marjucha

No i w piątek nie zalewałem chudziaka, bo pogoda paskudna, a cement przywieźli w sobotę rano.

 


Zacząłem zalewać wczoraj po pracy i nawet ta praca w miarę szybko szła.

 


Po ostatnich ulewach mam problem z podchodzącą wodą, ale nie jest najgorzej.

 


Odpompowuję ją co jakiś czas, bo nie chcę, żeby mi wypłukiwała cement z betonu, dopóki porządnie nie zwiąże.

 


Poniżej kilki fotek szalunków.

 


Na razie bez zastrzałów, bo te zrobię dopiero po ułożeniu zbrojenia i ponownym poziomowaniu.

 

 


Zacznę przyrodniczo.

 


Mój wykop po ulewie odwiedził ptaszek w celu zażycia kąpieli

 


Tylko dlaczego w salonie

 


http://images12.fotosik.pl/115/d5ed43253ed4667amed.jpg

 


Tutaj widok z części szalunku, bez części garażowej za to z wypustem pod komin i schody

 

 


http://images13.fotosik.pl/117/ba65a8aa8fa141fdmed.jpg

 


Tutaj szalunek garażu

 

 


http://images12.fotosik.pl/115/b24a52bc165f49c2med.jpg

 


Tutaj widok z "kupki" piachu na całość.

 

 


http://images23.fotosik.pl/91/8b9369644eb659abmed.jpg

 


A tutaj pod lekkim kątem, żeby było widać lekko garaż

 


http://images23.fotosik.pl/91/5930664664e9dce2med.jpg

 


Zdjęcia robione po piątkowych ulewach.

 


Wczoraj już było lepiej, ale ten drenaż jednak się przyda

 


Szalunek ma około 50-52 cm wysokości.

 


Po wylaniu chudziaka zostaje 40cm wysokości na ławę.

 


Szerokość 60 cm na całym obwodzie.

 


Poszło dużo desek

marjucha

Szalunki "się wypoziomowały.

 


Żwir przyjechał a dzisiaj do południa przywiozą cement, tylko coś czuję, że chudziaka to ja dzisiaj kręcić nie będę, bo od rana leje .

 


Zobaczymy

 


Jeśli będę się popołudniu obijał, to zgłębię temat drenażu opaskowego i zastanowię się,gdzie zrobić studnię chłonną, bo jednak się na nią zdecyduję.

 


Krótkie te popołudnia, a mój halogen jeszcze nie dojechał, bo kurierowi samochód nawalił . Już tydzień

 


Prawdopodobnie zdecyduję się na wyprowadzenie bednarki przy robieniu zbrojenia ławy,ale to też temat na dzisiaj albo na weekend.

marjucha

Wczoraj odebrałem brata ze szpitala.

 


Czuje się dobrze, a musi jedynie przez kilka dni uważać co je.

 


Z tematu budowlanego napiszę tylko tyle, że cały czas zbijałem szalunki.

 


Zbiłem już całość i dzisiaj dokończę poziomowanie.

 


Jeśli pogoda pozwoli to do jutra zaczynam kręcić chudziaka .

 


Od wtorku mam dwa tygodnie urlopu.

 


W planach jest zakończenie tematu ławy fundamentowej, ale ciekawe czy się uda.

 


Jest dużo zbrojenia do powiązania, bo każda belka ma 8 prętów fi12, strzemiona 30x30 podwójnie(jedno przesunięte względem drugiego o 15cm) co 25cm .

 


No, ale damy radę

 


Jak się uda to wieczorem wkleję zdjęcie gotowego szalunku

 


Pozdrawiam

marjucha

No i tłukłem te deski.

 


W piątek dalej zbijałem blaty szalunkowe.

 


Zbiłem wszystkie, które mogłem, a resztę gdy odbiorę rysunek od projektanta(chyba dzisiaj)

 


W sobotę zacząłem znosić do wykopu przygotowane elementy i zbijać tak jak zaplanowałem.

 


Nie szło najlepiej sememu, ale około południa przyszedł brat i wtedy szło całkiem nieźle.

 


Najpierw zbiliśmy do kupy szalunek zewnętrzny. Potem za pomocą wężyka z wodą wyznaczyliśmy na wbitych podpórkach jednakowy poziom i przykręciliśmy do nich szalunek.

 


Zostało jeszcze trochę czasu,więc zaczęliśmy montować szalunek wewnętrzny podobną techniką.

 


Najpierw wszystko do kupy, a potem poziomowanie.

 


Skończyliśmy na zaszalowaniu salonu, komina i kuchni

 


Byłem nawet zadowolony z efektu pracy(wszystko się zgadzało, tylko jeden blat muszę dzisiaj skrócić o 5cm) i na odchodne chciałem brata poczęstować likierem pomarańczowym własnego wyrobu.

 


Powiedziałem gdzie stoi i miał sobie wziąć rozpoczętą butelkę.

 


On sobie wymyślił, że weźmie łyka i mi zostawi,bo nie chciał brać.

 


Po chwili wybiega i pyta co to jest?

 


Napił się środka na bazie ługu sodowego, którym czyszczę szybę w "kozie".

 


Do złudzenia przypominał likier pomarańczowy, pachniał przyjemnie, kolor ten sam, a butelka nieopisana

 


Na szczęście część udało mu się wypluć, ale zaraz pojechaliśmy na pogotowie a potem do Akademii medycznej.

 


Wyjdzie juto lub pojutrze a skończyło się na poparzonym przełyku

 


Muszą jeszcze sprawdzić jak reaguje na pożywienie, bo na razie głodówka

 


Mam straszne wyrzuty sumienia i już zawsze będę opisywał wszystko co nie jest w oryginalnej butelce.

 


Tak trochę mniej budowlanie,ale tak jakoś musiałem się wyżalić.

marjucha

We wtorek szarpałem się z zagęszczarką.

 


Zastanawiałem się, jak podnieśc do góry na wysokość 1m coś, co waży 300kg. .

 


W końcu zciąłem na jednym boku wykopu trochę ziemi, ułożyłem na tym grube kantówki tak, aby powstał najazd i z włączoną zagęszczarką i pomocą ojca udało mi sie ją wyciągnąć.

 


Ufff

 


Wczoraj zbijałem blaty do szalunków.

 


Chcę najpierw przygotować jak najwięcej, a następnie poprosić albo brata, albo któregoś z kolegów o pomoc i wtedy zbić je do kupy w wykopie.

 


Mam nadzieję, że się uda jak najwięcej przewidzieć.

 


Musiałem sobie trochę poprzeliczać, bo ławy są poszerzone, a do tego trzeba było uwzględnić grubość desek.

 


Dziasiaj był geodeta i mam już wytyczone osie budynku.

 


Od jutra mam wolne i będę dalej tłukł deski.

 


A w niedzielę będę jechał odwiedzić rodzinę.

 


W zoo

marjucha

Bum tarara, bum tarara.

 


Koniec stresu.

 


Wymiana gruntu odebrana bez zastrzeżeń .

 


Cieszę się jak głupi i z radości normalnie pójde pograc na sali w piłkę.

 


W sumie i tak bym poszedł, ale teraz będę weselszy

 


Przepraszam za humory i dziękuję za wsparcie.

 


Od jutra zbijam panele do szalunku, bo w czwartek geodeta przybędzie a mi szkoda czasu.

marjucha

Wczoraj zakończyłem akcję "wymiana gruntu"

 


Zaraz po wykopaniu wyglądało to tak

 


http://images13.fotosik.pl/87/e27650759d7339fcmed.jpg

 


Wtedy do pracy ruszyła pompa

 


http://images27.fotosik.pl/81/795dc398fc48b1d0med.jpg

 


Ania postanowiła mi pomóc, a że buty Jej przeszkadzały to robiła na boso

 


http://images13.fotosik.pl/87/bbf603b6685bf39fmed.jpg


Później było powolne i mozolne nawożenie żwiru i jego zagęszczanie.

 


Robiliśmy to tak, żeby wodę spychać w kierunku pompy

 


http://images21.fotosik.pl/421/c07dcdb16faa3addmed.jpg


Poniżej na zdjęciu dwaj koledzy, których pomoc jest nieoceniona i opierający się o łopatę mój młodszy brat.

 


Jesteśmy w trakcie zagęszczania kolejnej warstwy

 


http://images13.fotosik.pl/89/99a261d1b0adab8bmed.jpg


A tak to wyglądało wczoraj, po skończonej pracy

 


http://images13.fotosik.pl/89/fe8e14e1f47c2463med.jpg

 


Na koniec w końcu napiliśmy się piwa, bo przez wszystkie dni pracy nie piliśmy .

 

 


Do wypełnienia wykopu musiałem zakupić 230 ton żwiru.

 


W pracach mocno przeszkadzała podchodząca woda gruntowa, no i z pękniętej rury

 


Dobra rada dla wszystkich którzy będą samodzielnie robili wymianę gruntu:

 


Jeśli już nawieziecie gdzieś żwir, to najlepiej od razu go zagęścić. Ja na początku tylko sypałem, żeby zagęścić całą warstwę, ale potem miałem duże problemy z wodą. Na świeżo tych problemów nie było.

 


Teraz jeszcze tylko decyzja kierownika budowy jest potrzebna.

 


Oby pozytywna

marjucha

Wczoraj przyjechały jeszcze trzy wywrotki żwiru, z czego dwie zostały rozwiezione i zagęszczone.

 


Na dzisiaj została ostatnia wywrotka żwiru na podrównanie dotychczas zagęszczonego podłoża..

 


Chyba się udało .

 


Jak dzisiaj skończymy pracę to zrobię parę fotek i wstawię wieczorem teki krótki fotoreportaż, żeby było wiadomo o czym piszę(mam świadomość, że nie zawsze te moje wypociny mają sens ).

 


Na poniedziałek będę się umawiał z kierownikiem, żeby obejrzał i zatwierdził(mam taką nadzieję ) dotychczas wykonane prace.

marjucha

Wczoraj rozwiozło się i zagęściło kolejne 50 ton żwiru.

 


Wstępnie szacuję, że dzisiaj jeszcze 20 ton i będzie skończone.

 


Zobaczymy tylko, jak dzisiaj wygląda to, co wczoraj było ok.

 


Boję się trochę, że woda to wszystko zniszczy, no ale ja już tak mam.

 


No i kręgosłup krzyczy, że już nie chce

marjucha

W poniedziałek cały dzień pracowała pompa, żeby wybrać wodę, która naleciała w nocy. Było tego niemało .

 


Wczoraj porobiłem jeszcze dodatkowe rowki, żeby woda lepiej spływała w kierunku pompy.

 


Wydaje się, że sytuacja powoli się normuje.

 


Dzisiaj popołudniu będę parę godzin pracował w wykopie i zobaczymy jak się ma sytuacja.

 


Jeśli woda nie będzie już przeszkadzała to jest szansa, żeby do końca tygodnia skończyć, bo w czwartek mam wolne i mogę cały dzień poświęcić wymianie gruntu.

 


Mam nadzieję, że teraz optymizm nie zgaśnie zbyt szybko

marjucha

Dzisiaj nie robię.

 


Mimo,że miałem zaplanowany dzień wolny od pracy, to jednak do niej poszedłem.

 


Stwierdziłem,że nie ma sensu, żebym zostawał na działce i się wkurzał.

 


W nocy pękła rura wodociągowa idącą do domu rodziców cała woda lała się do wykopu.

 


Rano było w nim pół metra wody

 


Ręce opadają.

 


Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać

marjucha

No i jestem na bieżąco

 


Rano padał deszcz i bałem się że ziemia się obsunie, ale nasze na szybko zrobione zabezpieczenie chyba pomogło.

 


Wody jest trochę w wykopie, ale nie byłoby strasznie, ale z tego zatkanego gliną drenu, jednak cieknie woda.

 


Włączyłem pompę i szybko wypompowała wodę, ale powoli tracę nadzieję, że zrobię tą wymianę sam

 


Teraz nie pada i jeśli za godzinę będzie tak samo, to pójdę popracować żeby się rozeznać w sytuacji.

 


Trochę mam doła

marjucha

Kolejne dwa dni upłynęły na rozwożeniu i zagęszczaniu żwiru, wywalaniu z wykopu ziemi, która się osunęła w jednym miejscu(to zajęło 3/4 dnia).

 


Przez te dwa dni pracowali ze mną dwaj koledzy.

 


Wielkie dzięki .

 


Jak na razie przywieziono 12 wywrotek żwiru, z czego ooło 10 jest rozsypanych i zagęszczonych.

 


Wszyscy jesteśmy padnięci, a ja ledwo ramionami poruszam.

 


Do tego zyskałem przydomek Kapo .

 


Drenaż okazał się przerwany zaarz za działkę, więc chyba nie bardzo jest sens robić obejście

 


Tylko czym go zatkać

marjucha

Dzień następny wykopów.

 


Koparka ma skończyć około południa, a ja obsypuję gruzem murek przy ogrodzeniu, żeby wywrotka ze żwirem mogła wjeżdżać.

 


Zgodnie z obienicą koparkowego koniec wykopów w południe.

 


Ziemi masa, wziął 1000zł i zaraz po Nim przyjechała wywrotka ze żwrem.

 


240 zł za 13 ton.

 


Ja wziąłem się za rozwożenie, a Ania mi pomagała.

 


Dzielna dziewczyna

 


W chwilach przerwy, wyszuiwała mi namiarów na hrtownie, bo poszukiwałem rry melioracynej bez dziurek o przekroju 125mm.

 


Nigdzie nie mieli,

 


I tak do 19.30.

 


Wieczorem padłem.

marjucha

Wcześniej nie mogłem nic napisać, bo nie miałem siły.

 


Za dużo się działo.

 


Jak się okazało dreny są trzy. na szczęście dwa nieczynne, ale z tego jednego trochę leci. Woda się zbiera, a koparka kopie dalej.

 


Ja dalej przerabiam ogrodzenie.

 


Aha, przeraża mnie ta ilość ziemi wokół wykopu.

marjucha

Dziennika ciąg dalszy

 

 


Wczorajszy dzień na działce, minął na walce z ogrodzeniem.

 


Deszcz przeszkadzał, ale mimo tego udało się zrobić tak, aby dzisiaj koparka mogła z tejże działki wyjechać.

 

 


Odwiedził mnie też geodeta.

 


Taki człowiek to skarb.

 


Wpadł na działkę o 17, czyli dokładnie tak jak się umawialiśmy.

 


Całe tyczenie pod wymianę gruntu zrobił z pomocnikiem w 40 minut(najpierw musiał odszukać kamienie graniczne).

 


Wziął 150zł i pojechał.

 


Niestety nie mogłem się dodzwonić do koparkowego, żeby potwierdzić dzisiejsze wykopy, więc i tak złe samopoczucie uległo jeszcze pogorszeniu.

 


Cholerna grypa

 

 


Całą noc padał deszcz i jak rano spojrzałem na działkę to nie byłem pocieszony.

 


Byłem pewien, że koparka nie przyjedzie, bo się utopi.

 

 


No, ale o ósmej mam telefon, że jedzie do mnie syn koparkowego i będzie kopał .

 


Potem zadzwonił geodeta, że przejeżdżał obok działki i widzi, że koparka już stoi, więc jeszcze poprawiał paliki, które przesuwałem o pół metra w każdą stronę, żeby był zapas.

 


No i wszystko pięknie, ale właśnie dostałem telefon, że koparka uszkodziła jakiś drenaż, który nigdzie nie był zaznaczony i woda wszystko zalewa.

 


Krew mnie zaraz zaleje

 


I wszystko wzięło w łeb.

 


Nie zagęszczę w tym tygodniu, bo nie sądzę, żebym zdążył to wszystko w krótkim czasie przerobić .

 


Napiszę coś jeszcze wieczorem, jak obejrzę sytuację na żywo.

marjucha

No i pompa dojechała.

 


Całkiem przyjemna .

 


Był też koparkowy z synem na działce.

 


Przyjechali, obejrzeli, podyskutowali i jesteśmy umówieni na środę.

 


Najpóźniej na czwartek, ale naciskałem na środę i chyba się uda.

 


Walczę też ze zrobieniem wjazdu na działkę.

 


Jako, że cała działka jest ogrodzona siatką, a ja muszę ją rozciąć na pewnej szerokości i usunąć jeden słupek, to najpierw muszę przygotować zastrzały, żeby słupki,które nagle stały się krańcowymi mi się nie złożyły.

 


Mam nadzieję to dzisiaj zrobić, chociaż muszę przyznać, że jest wersja baaardzo optymistyczna

 


Znalazłem też jeszcze tańsze kruszywo, które będę zagęszczał w wykopie.

 


Powinno wyjść 450 zł taniej.

 


Zawsze to coś

 


Zagęszczarka przyjedzie do mnie w środę wieczorem i będę mógł się od czwartku "bawić" w zagęszczanie.

 


Trochę się boję o pogodę i o to na ile wody gruntowe będą mi w tym przeszkadzały, ale jak się powiedziało "a"...

 

 


Pod wieczór odwiedzi mnie też geodeta co by wytyczyć budynek, żeby wymienić ziemię we właściwym miejscu.

 

 


I to na razie tyle wiadomości

marjucha

Projektant przyłączy wodnego i kanalizacyjnego " się znalazł".

 


Będzie mnie to kosztowało około 700zł z uzgodnieniami.

 


Zawsze to 500zło w kieszeni. .

 


Geodeta też już zaklepany.

 


Będzie we wtorek żeby wytyczyć budynek na palikach, przed wymianą gruntu,

 


a po wymianie przyjedzie wyznaczyć osie i punkt zero.

 


Za pierwsze tyczenie 150zł, za wytyczenie osi 450zł. Ale jeszcze potarguję .

 


W poniedziałek na działce ma też być koparkowy, żeby zobaczyć co będzie wybierał i zdecydować jaki sprzęt przysłać.

 


Do pracy ma przystąpić w środę.

 

 


Z wiadomości mało optymistycznych to pompa jeszcze nie dojechała,

 


więc jutro będę jej poszukiwał u kuriera, oraz muszę zrobić wjazd na działkę a czasu trochę brakuje.

 


Wjazd musi być gotowy na środę, żeby sprzęt mógł bez problemów wjechać na działkę.

 


Ale z tym też sobie poradzę. Dobrze jest mieszkać na działce, gdzie będzie budowa,

 


bo przynajmniej nie będę musiał jechać po jakieś narzędzie, którego zapomniałem

 


Wszystko pod ręką

 


Z drugiej strony nie ucieknę od budowy

 


To by było na tyle, bo i tak się rozpisałem jak na takie mizerne postępy



×
×
  • Dodaj nową pozycję...