Tak sobie siedzę i myślę.
Z racji tego, że zbliża się koniec roku, nachodzą mnie myśli o mijającym 2008 i wszystkich wydarzeniach, które miały w nim miejsce.
Jedne gorsze, inne lepsze /
Myślę o budowie domu, która zdominowała moje życie i miała(ma ) olbrzymi wpływ na nie. Na to jaki jestem obecnie i jak bardzo się zmieniłem.
Ile wyrzeczeń kosztuje taka "zabawa" wiedzą zapewne tylko Ci, którzy podjęli się budowania własnego domu.
Z jednej strony rezygnacja z wielu rzeczy na które ma się ochotę, walka z przeciwnościami, rozwiązywanie wielu problemów, olbrzymi wysiłek fizyczny na budowie, a z drugiej naprawdę ogromna satysfakcja, gdy się patrzy na każdy kolejny etap, który ma się już za sobą
Przez ten rok stałem się zdecydowanie bardziej nerwowym człowiekiem(mam nadzieję, że to minie, gdy trochę odsapnę) i jednocześnie uwierzyłem w siebie .
Udało się osiągnąć naprawdę dużo, chociaż do zamieszkania jeszcze bardzo długa droga.
Nic to, damy radę
Przez ostatnie parę dni próbuję zebrać myśli, wypracować szczegółową koncepcję jak ma wyglądać dom, jakie prace wykonywać samemu, a co zlecić fachowcom i marny jest tego wynik
Moja głowa domaga się odpoczynku, także pewnie do Nowego roku dam sobie z tym spokój i odpocznę
Zajmę się drobnymi pracami na budowie, typu płyta nakrywająca komina, przypilnowanie dekarzy, zamówienie okien i poklejenie izolacji pod ścianki działowe.
Muszę dość mocno zastanowić się nad finansami budowy, bo kredyt na pewno na wszystko nie starczy, a nie chcę go powiększać.
Wolę wykończyć dom tylko w pewnej części niż płacić nie wiadomo jak dużą ratę.
Jak widać post jest dość nieskładny, ale takie też są moje myśli w tej chwili a zaznaczam, że nic nie piłem
Pozdrawiam