We wsi mieszkał jeden ze spadkobierców. Niestety tylko jeden. On to pomału rozbierał starą chałupę na opał. A pozostali? Szczecin, Śląsk, Stany Zjednoczone. Nie było sposobu by do wszystkich dotrzeć. Po paru miesiącach starań musieliśmy zrezygnować.
I znów sprawa zakupu siedliska ucichła na jakiś czas.
Jednak nie na długo. Nasz sąsiad i przyjaciel kupił niewielką zagrodę na Mazurach w powiecie giżyckim. Domek nieduży, gliniany, około 60 m2, jakaś drewniana szopa, murowany budynek gospodarczy i zaniedbany wiśniowy sad. Kilka starych jabłoni, ogromna grusza. Koniec wsi, cisza i spokój. Kiedy moja żona się o tym dowiedziała dostałem delegację. "Jedź i nie wracaj póki nie znajdziesz czegos podobnego."
Pojechałem dalej nieprzekonany do sensowności bycia rolnikiem.
U kolegi było fajnie, jezioro niedaleko, piwco, wieczorem ognisko. Żyć nie umierać. Dla świętego spokoju sumienia zrobiliśmy jakąś wycieczkę po okolicy. Nic nie było na sprzedaż.
Po kilku dniach przyjechała moja żona i zaczęła mnie rozliczać. Dowody mego lenistwa były. Piękna opalenizna, wypoczęta mina, trochę puszek po piwie. W opowieść że to zeszłoroczne puszki nie uwierzyła.
Od następnego ranka zaczęło sie intensywne szukanie.
Był rok 1994. Opuszczonych gospodarstw było sporo. Niektóre nawet w dobrym stanie. Problemem było odszukanie właścicieli. Szwagierka naszego sąsiada pokazała nam przepiękny dom. Z klinkierowej cegły, z gankiem. Stał na uboczu ponad kilometr od wsi. Okna były wyrwane, przepiękne kaflowe piece zrujnowane. Widoczne były jeszcze ślady przedwojennej instalacji CO. Właściciel mieszkał niedaleko. Nie chciał sprzedać. (Po kilku latach ten dom, a włąściwie to co z niego zostało, został rozebrany i sprzedany na cegłę).
Drugi dom, położony na wzgórzu nad jeziorem wzbudził nasz zachwyt. Ruina była to straszliwa, ale miejsce wspaniałe. Niestety właściciel burknął tylko, że "trzyma to dla Niemca" i tyle.
Moja żona to nadaje się na "Herloka Szolmsa" Nie wiem w jaki sposób, ale dowiedziała się o chałupinie stojącej pod lasem. Trudno było trafić. O wjechaniu na działkę nie było mowy. Chwasty na 2 metry wysokie.
Cdn.