Dziś zacznę od pewnej anegdoty....
Maja już czteroletnia córcia (4 świeczki zdmuchiwała w ostatnią niedzielę)
dzwoni do mnie ostatnio do pracy (oczywiście tatuś wykręca numer w telefonie i informuje mnie "twoja córka chce z tobą rozmawiać) i mówi ...." no to kiedy mi urodzisz tego malutkiego Kacperka?........." (nie wiem skąd jej się to wzięło tym bardziej że w domu nie było na ten temat żadnej rozmowy)
Roześmiałam się do telefonu i wytłumaczyłam że na Kacperka to chyba jeszcze będzie musiała poczekać ..... Na to moje dziecko , że mam się pospieszyć
Oddała telefon tatusiowi no i oczywiście dyskusja między nami.....
Pytanie mojego męża - No i co z tym Kacperkiem??? Odpowiadam to samo - No i co z tym Kacperkiem?.............
I co ja biedna mam teraz zrobić?
A teraz dalsza część foto:
http://images27.fotosik.pl/113/d94c7f70ce88f8fdmed.jpg
Nasz wykańczacz - Pawełek - to jemu powierzyliśmy wykończenie naszego drewnianego domku - jest naszym sąsiadem - bardzo porządny człowieczek
- zawsze w potrzebie pomoże o czym przekonaliśmy się już kilka razy...
Dobrze jest kiedy można na kogoś liczyć tak jak na naszych górali.
http://images27.fotosik.pl/113/9663e4842735accbmed.jpg
A to kolega Pawełka - wykańczacz dwa!
http://images27.fotosik.pl/113/9d3920f15b7b76aamed.jpg
No i Joseph góral w końcu do nas przyjechał - razem ze swoim tatą rozprowadzili nam po domu jakieś rurki - całe mnóstwo rurek
Trochę trwało zanim do nas dotarł (już mieliśmy po niego jechać osobiście)
- ale co się dziwić jak żonka urodziła mu takie cudo świata - synka - dziś oglądałam zdjęcia - ma już dwa miesiące i jest przesłodki - mam nadzieję że kiedyś go zobaczę na żywca i poznam też resztę rodzinki...