Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    382
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    433

Entries in this blog

maksiu

Dziennik Maksia

01 sierpień 2003

 

Ostatni dzień pracy nad dachem, a w zasadzie dopieszczania detali na dachu. Trzeba było poprawić kilka dachówek, podokładać miecze do słupków podtrzymujących płatwie i zrobić jeszcze kilka drobnych rzeczy. Po południu odbyło się oficjalne zakończenie prac i odbiór dachu. Wszystkie zainteresowane strony pojawiły się w nadkompletach, albowiem zarówno inwestor (czyli ja) jak i kierownik budowy przybyli z własnymi kierowcami, przedstawiciele wykonawcy nie musieli posiadać kierowcy, ponieważ to ludzie miejscowi. Po oficjalnych przemowach przystąpiono do konsumpcji. Po około dwóch godzinach świętowania pożegnaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Plan na obecny sezon budowlany został wykonany, pozostały jedynie drobne prace typu skończenie odgromówki i prace polowe polegające na rozplanowaniu ziemi z wykopów pod fundamenty. A później już tylko zabezpieczenie budynku na zimę i odkładanie pieniążków na kolejne prace w przyszłym roku. A na koniec pytanie-zagadka: co robi na dachu facet z wędką ? (na zdjęciu na mojej stronie)

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=01sierpien" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/01sierpien/Img_0502m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

01 sierpień 2003

 

Ostatni dzień pracy nad dachem, a w zasadzie dopieszczania detali na dachu. Trzeba było poprawić kilka dachówek, podokładać miecze do słupków podtrzymujących płatwie i zrobić jeszcze kilka drobnych rzeczy. Po południu odbyło się oficjalne zakończenie prac i odbiór dachu. Wszystkie zainteresowane strony pojawiły się w nadkompletach, albowiem zarówno inwestor (czyli ja) jak i kierownik budowy przybyli z własnymi kierowcami, przedstawiciele wykonawcy nie musieli posiadać kierowcy, ponieważ to ludzie miejscowi. Po oficjalnych przemowach przystąpiono do konsumpcji. Po około dwóch godzinach świętowania pożegnaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Plan na obecny sezon budowlany został wykonany, pozostały jedynie drobne prace typu skończenie odgromówki i prace polowe polegające na rozplanowaniu ziemi z wykopów pod fundamenty. A później już tylko zabezpieczenie budynku na zimę i odkładanie pieniążków na kolejne prace w przyszłym roku. A na koniec pytanie-zagadka: co robi na dachu facet z wędką ? (na zdjęciu na mojej stronie)

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=01sierpien" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/01sierpien/Img_0502m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

28-31 lipca 2003

 

Prace na druga połacią dachu posuwały się dość sprawnie, mając oczywiście na uwadze to, że na tej stronie dachu pojawiło się kilka utrudnień, np. kominy czy też wyłazy dachowe. Jednakże po dwóch dniach prawie cała połać była już gotowa, następnie założono gąsiory, a na gąsiorach zamontowano instalację odgromową. Ostatnie prace dachowe skupiły się na ganku, kolejny dzień dłubania, ale efekt jest śliczny. W międzyczasie rozpoczęły się ostre porządki. W czwartek na budowie miałem zjazd rodziny, nadjechali dwoma samochodami, w sumie osiem osób, na szczęście dostałem wcześniej cynk i byłem w odpowiednim czasie na budowie. Wizytacja odbyła się w miłej atmosferze, nikomu dachówka na głowę nie spadła więc wszyscy byli zadowoleni z efektów mojego ponad trzymiesięcznego zmagania się z materią.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/29lipiec/Img_0430m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

28-31 lipca 2003

 

Prace na druga połacią dachu posuwały się dość sprawnie, mając oczywiście na uwadze to, że na tej stronie dachu pojawiło się kilka utrudnień, np. kominy czy też wyłazy dachowe. Jednakże po dwóch dniach prawie cała połać była już gotowa, następnie założono gąsiory, a na gąsiorach zamontowano instalację odgromową. Ostatnie prace dachowe skupiły się na ganku, kolejny dzień dłubania, ale efekt jest śliczny. W międzyczasie rozpoczęły się ostre porządki. W czwartek na budowie miałem zjazd rodziny, nadjechali dwoma samochodami, w sumie osiem osób, na szczęście dostałem wcześniej cynk i byłem w odpowiednim czasie na budowie. Wizytacja odbyła się w miłej atmosferze, nikomu dachówka na głowę nie spadła więc wszyscy byli zadowoleni z efektów mojego ponad trzymiesięcznego zmagania się z materią.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/29lipiec/Img_0430m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

24-26 lipca 2003

 

Nareszcie zaczyna być widać mój dach, w środę pojawiły się na dachu pierwsze dachówki, trochę czasu trwały przymiarki, wreszcie kiedy pomierzono, posprawdzano i poprzymierzano rozpoczęło się właściwe kładzenie dachówki. Równocześnie ekipa rozpoczęła montaż rynien i instalacji odgromowej. W czwartek robota już naprawdę nabrała dużego tempa, przy okazji okazało się że brakuje kilku drobnych detali, chociażby haczyków do mocowania dachówek. Skutkowało to tym, że zmuszony byłem znowu zrobić to do czego przyzwyczaiły mnie ostatnie tygodnie, czyli wyścig z czasem po hurtowniach. Nie ma ani słowa przesady w tym co napisałem, że to był wyścig z czasem, bo choć w czwartek wydawało mi się że dużo nie jeździłem to nie wiem kiedy minęły mi na tym dobre trzy godziny. W piątek po południu jedna z połaci dachowych była już cała gotowa i mogłem podziwiać ją w niemal całej okazałości. Napisałem niemal, gdyż do pełni szczęście brakuje tam jeszcze okien połaciowych. A ponieważ na razie kończą mi się pieniądze, postanowiłem całość pokryć dachówką, a jak się dorobię za jakiś czas pieniędzy wrócę do tego tematu okien, zresztą majster stwierdził że jeśli są przygotowane wymiany pod okna, to żadna filozofia je założyć, nawet jeśli będzie trzeba zdjąć kilka dachówek. W sobotę pojechałem na budowę trochę się popracować, postanowiłem pomontować do ścian uchwyty do instalacji odgromowej. Zadanie niby blachę, ale ile daje radości, zwłaszcza gdy trzeba wiercić otwór w wieńcu, jedną ręką trzymając się drabiny. Zrobiłem oba zejścia od strony przyszłego tarasu do poziomu łączenia się drutu z bednarką, w przyszłym tygodniu zajmę się stroną frontową budynku. Ekipa w tym czasie zajęła się układaniem dachówki na drugiej połaci. Przy okazji ciekawostka, miałem kupić taśmę ołowianą do obróbki komina. Dzwonię w piątek do hurtowni, czy mają, oczywiście jest na stanie, można przyjeżdżać i kupować. Więc jadę sobie spokojnie do tejże hurtowni w sobotę, proszę o taśmę i już po chwili widzę słynną minę pod tytułem: 'właśnie przed chwilą się skończyła'. No to do drugiej, potem trzeciej, czwartej... wszędzie ta sama gadka, 'nie ma, ale będzie w przyszłym tygodniu'. Wreszcie w akcie desperacji jadę do hurtowni znanej z okolicy z najwyższych cen, pytam o taśmę, jest, pytam o cenę oczekując ciosu między oczy i faktycznie prawie padłem jak usłyszałem cenę. Nie dlatego jednak że była tak wysoką, ale wręcz przeciwnie, dlatego że cena była podejrzanie niska. Poszliśmy po tą taśmę do magazynu, oglądam sobie karton który była zapakowana i okazuje się że to dokładnie tej samej firmy taśma, która się właśnie przed chwilą skończyła w mojej ulubionej hurtowni. Powiedzcie mi jak tu nie wierzyć w przyjazne anioły, kupiłem tą taśmę w sumie o ponad sto pięćdziesiąt złotych taniej. Chyba naprawdę ktoś nade mną czuwa i oby tak dalej.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/26lipiec/Img_0204m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

24-26 lipca 2003

 

Nareszcie zaczyna być widać mój dach, w środę pojawiły się na dachu pierwsze dachówki, trochę czasu trwały przymiarki, wreszcie kiedy pomierzono, posprawdzano i poprzymierzano rozpoczęło się właściwe kładzenie dachówki. Równocześnie ekipa rozpoczęła montaż rynien i instalacji odgromowej. W czwartek robota już naprawdę nabrała dużego tempa, przy okazji okazało się że brakuje kilku drobnych detali, chociażby haczyków do mocowania dachówek. Skutkowało to tym, że zmuszony byłem znowu zrobić to do czego przyzwyczaiły mnie ostatnie tygodnie, czyli wyścig z czasem po hurtowniach. Nie ma ani słowa przesady w tym co napisałem, że to był wyścig z czasem, bo choć w czwartek wydawało mi się że dużo nie jeździłem to nie wiem kiedy minęły mi na tym dobre trzy godziny. W piątek po południu jedna z połaci dachowych była już cała gotowa i mogłem podziwiać ją w niemal całej okazałości. Napisałem niemal, gdyż do pełni szczęście brakuje tam jeszcze okien połaciowych. A ponieważ na razie kończą mi się pieniądze, postanowiłem całość pokryć dachówką, a jak się dorobię za jakiś czas pieniędzy wrócę do tego tematu okien, zresztą majster stwierdził że jeśli są przygotowane wymiany pod okna, to żadna filozofia je założyć, nawet jeśli będzie trzeba zdjąć kilka dachówek. W sobotę pojechałem na budowę trochę się popracować, postanowiłem pomontować do ścian uchwyty do instalacji odgromowej. Zadanie niby blachę, ale ile daje radości, zwłaszcza gdy trzeba wiercić otwór w wieńcu, jedną ręką trzymając się drabiny. Zrobiłem oba zejścia od strony przyszłego tarasu do poziomu łączenia się drutu z bednarką, w przyszłym tygodniu zajmę się stroną frontową budynku. Ekipa w tym czasie zajęła się układaniem dachówki na drugiej połaci. Przy okazji ciekawostka, miałem kupić taśmę ołowianą do obróbki komina. Dzwonię w piątek do hurtowni, czy mają, oczywiście jest na stanie, można przyjeżdżać i kupować. Więc jadę sobie spokojnie do tejże hurtowni w sobotę, proszę o taśmę i już po chwili widzę słynną minę pod tytułem: 'właśnie przed chwilą się skończyła'. No to do drugiej, potem trzeciej, czwartej... wszędzie ta sama gadka, 'nie ma, ale będzie w przyszłym tygodniu'. Wreszcie w akcie desperacji jadę do hurtowni znanej z okolicy z najwyższych cen, pytam o taśmę, jest, pytam o cenę oczekując ciosu między oczy i faktycznie prawie padłem jak usłyszałem cenę. Nie dlatego jednak że była tak wysoką, ale wręcz przeciwnie, dlatego że cena była podejrzanie niska. Poszliśmy po tą taśmę do magazynu, oglądam sobie karton który była zapakowana i okazuje się że to dokładnie tej samej firmy taśma, która się właśnie przed chwilą skończyła w mojej ulubionej hurtowni. Powiedzcie mi jak tu nie wierzyć w przyjazne anioły, kupiłem tą taśmę w sumie o ponad sto pięćdziesiąt złotych taniej. Chyba naprawdę ktoś nade mną czuwa i oby tak dalej.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/26lipiec/Img_0204m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

22-23 lipca 2003

 

Z samego rana na plac budowy zajechał samochód wypełniony po brzegi dachówką. Rozładunek niestety ręczny, gdyż HDS na tym samochodzie może się nadawać co najwyżej do rozładunku bloczków fundamentowych, ale nie dachówki. Przy okazji dachówka od razu nalazła się na poddaszy, skąd bliżej do jej docelowego miejsca, czyli dachu. Samochód kursował w sumie trzy razy. Nabite zostały deski wiatrowe na skosach dachu i nastąpiła próba ułożenia dachówki. Okazało się na jedną połać wchodzą dokładnie dwadzieścia dwa rzędy, po trzydzieści dziewięć dachówek każdy, plus oczywiście dachówki skrajne. Z prostego rachunku matematycznego wynikało mi, że dachówki zamówiłem ... za mało. Tak więc szybko oszacowaliśmy ile czego zabraknie i pojechałem do hurtowi domówić brakujące dachówki. W międzyczasie toczyłem ostry spór wewnętrzny, którego stawka była instalacja odgromowa. Grono doradców podzieliło się dokładnie po połowie i miałem poważny dylemat. Wreszcie zapadła decyzja - robimy. Objechałem hurtownie elektryczne, kupiłem co trzeba i zobaczymy jak to wyjdzie. W środę przyjechał na moją budowę znajomy kominiarz, celem zainstalowania wkładu stalowego do komina. Najpierw bardzo się zdziwił, jak zobaczył rurę o przekroju fi 130, a po obejrzeniu komina (przekrój 140x140) jego zdziwienie sięgnęło zenitu. Założył optymistycznie że tej rury nie da się założyć, albowiem jeden centymetr luzu to trochę za mało. Wreszcie po moich przekonywaniach żeby jednak spróbował, przystąpił do pracy. Odziwo włożenie całego wkładu zajęło mu nie więcej jak dziesięć minut. Wyobraźcie sobie jaki wtedy dopiero był zdziwiony, stwierdził nawet że pierwszy raz w życiu nie musiał rozkuwać komina w kilku miejscach, a w ogóle to kto mi stawiał ten komin, bo jeszcze takiego komina nie widział. Możecie sobie tylko wyobrazić jaki byłem dumny z tego jakie dobre mam kominy.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/22lipiec/Img_0072m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

22-23 lipca 2003

 

Z samego rana na plac budowy zajechał samochód wypełniony po brzegi dachówką. Rozładunek niestety ręczny, gdyż HDS na tym samochodzie może się nadawać co najwyżej do rozładunku bloczków fundamentowych, ale nie dachówki. Przy okazji dachówka od razu nalazła się na poddaszy, skąd bliżej do jej docelowego miejsca, czyli dachu. Samochód kursował w sumie trzy razy. Nabite zostały deski wiatrowe na skosach dachu i nastąpiła próba ułożenia dachówki. Okazało się na jedną połać wchodzą dokładnie dwadzieścia dwa rzędy, po trzydzieści dziewięć dachówek każdy, plus oczywiście dachówki skrajne. Z prostego rachunku matematycznego wynikało mi, że dachówki zamówiłem ... za mało. Tak więc szybko oszacowaliśmy ile czego zabraknie i pojechałem do hurtowi domówić brakujące dachówki. W międzyczasie toczyłem ostry spór wewnętrzny, którego stawka była instalacja odgromowa. Grono doradców podzieliło się dokładnie po połowie i miałem poważny dylemat. Wreszcie zapadła decyzja - robimy. Objechałem hurtownie elektryczne, kupiłem co trzeba i zobaczymy jak to wyjdzie. W środę przyjechał na moją budowę znajomy kominiarz, celem zainstalowania wkładu stalowego do komina. Najpierw bardzo się zdziwił, jak zobaczył rurę o przekroju fi 130, a po obejrzeniu komina (przekrój 140x140) jego zdziwienie sięgnęło zenitu. Założył optymistycznie że tej rury nie da się założyć, albowiem jeden centymetr luzu to trochę za mało. Wreszcie po moich przekonywaniach żeby jednak spróbował, przystąpił do pracy. Odziwo włożenie całego wkładu zajęło mu nie więcej jak dziesięć minut. Wyobraźcie sobie jaki wtedy dopiero był zdziwiony, stwierdził nawet że pierwszy raz w życiu nie musiał rozkuwać komina w kilku miejscach, a w ogóle to kto mi stawiał ten komin, bo jeszcze takiego komina nie widział. Możecie sobie tylko wyobrazić jaki byłem dumny z tego jakie dobre mam kominy.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/22lipiec/Img_0072m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

17-21 lipca 2003

 

Po kilku dniach zbijania do kupy konstrukcji dachu nadszedł wreszcie moment krycia dachu, najpierw oczywiście folia. Kupiłem folie Ativdach 2000, paraprzepuszczalność 1300, chyba powinna być dobra. Kładzie się ją dość dobrze, szerokość półtora metra, więc od razu widać jak dużo przybywa. Z jedną połacią dachową moje ekipa poradziła sobie bardzo sprawnie, z drugą było gorzej. Problem polegał bynajmniej nie na tym że ktoś czegoś nie umiał, wynikał z czynników atmosferycznych. Żar z nieba lał się takimi strumieniami, że nie szło wytrzymać na dachu dłużej jak pół godziny, a co to za praca po pół godziny. Aby lepiej i efektywniej pracować cieśla pozatrudniał sobie chyba wszystkich swoich siostrzeńców i tylko kogo się dało. Jak się później okazało na niewiele to się zdało. Wreszcie w poniedziałek udało się zakończyć układanie folie, nabijanie łat i kontrłat. Ktoś powie że długo to trwało, i będzie miał rację, sam zauważyłem że chłopakom się wcale nie spieszy, z drugiej strony jak robią wolniej to i może dokładniej.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/17lipiec/Img_0344m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

17-21 lipca 2003

 

Po kilku dniach zbijania do kupy konstrukcji dachu nadszedł wreszcie moment krycia dachu, najpierw oczywiście folia. Kupiłem folie Ativdach 2000, paraprzepuszczalność 1300, chyba powinna być dobra. Kładzie się ją dość dobrze, szerokość półtora metra, więc od razu widać jak dużo przybywa. Z jedną połacią dachową moje ekipa poradziła sobie bardzo sprawnie, z drugą było gorzej. Problem polegał bynajmniej nie na tym że ktoś czegoś nie umiał, wynikał z czynników atmosferycznych. Żar z nieba lał się takimi strumieniami, że nie szło wytrzymać na dachu dłużej jak pół godziny, a co to za praca po pół godziny. Aby lepiej i efektywniej pracować cieśla pozatrudniał sobie chyba wszystkich swoich siostrzeńców i tylko kogo się dało. Jak się później okazało na niewiele to się zdało. Wreszcie w poniedziałek udało się zakończyć układanie folie, nabijanie łat i kontrłat. Ktoś powie że długo to trwało, i będzie miał rację, sam zauważyłem że chłopakom się wcale nie spieszy, z drugiej strony jak robią wolniej to i może dokładniej.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/17lipiec/Img_0344m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

14 - 16 lipca 2003

 

Po czasie świętowania z okazji wiechy, nadszedł czas powrotu do pracy. W poniedziałek cieśla zabrał się za konstrukcję ganku. Niby nic wielkiego, ale poprosiłem go, starał się nie używać blach metalowych do łączenia, żeby ganek ładniej wyglądał. W ten sposób praca nad gankiem rozciągnęła się na dobre dwa dni, a nawet kawałeczek trzeciego. Ale przynajmniej jestem zadowolony z efektu, bo bardzo mi się podoba. W wtorek znowu miałem szalony dzień zakupowy, dobre pół dnia jeździłem za różnymi rzeczami, najciekawiej było jednak na samym początku jak moim małym samochodzikiem wiozłem ponad pięciometrowe deski, ludzie się oglądali za mną na ulicy, na szczęście nie napatoczyłem się na żaden patrol policji. Później już tylko rundka za folią dachową, rynnami, uchwytami, pasami nadrynnowymi, gwoźdźmi i jeszcze kilkoma mniejszymi rzeczami. Przy okazji okazało się że dużo taniej wychodzi kupić arkusze blachy ocynkowanej i poprosić na miejscu o pocięcie i odpowiednie powyginanie niż kupować gotowe pasy nadrynnowe, przebitka mniej więcej jak trzy do jednego. W środę rano, jak zajechałem na budowę cała konstrukcja ganku była już gotowa, a cieśla strugał deski na wiatrownice, a po południu deski były już pomalowane i poprzybijane.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/16lipiec/Img_0312m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

14 - 16 lipca 2003

 

Po czasie świętowania z okazji wiechy, nadszedł czas powrotu do pracy. W poniedziałek cieśla zabrał się za konstrukcję ganku. Niby nic wielkiego, ale poprosiłem go, starał się nie używać blach metalowych do łączenia, żeby ganek ładniej wyglądał. W ten sposób praca nad gankiem rozciągnęła się na dobre dwa dni, a nawet kawałeczek trzeciego. Ale przynajmniej jestem zadowolony z efektu, bo bardzo mi się podoba. W wtorek znowu miałem szalony dzień zakupowy, dobre pół dnia jeździłem za różnymi rzeczami, najciekawiej było jednak na samym początku jak moim małym samochodzikiem wiozłem ponad pięciometrowe deski, ludzie się oglądali za mną na ulicy, na szczęście nie napatoczyłem się na żaden patrol policji. Później już tylko rundka za folią dachową, rynnami, uchwytami, pasami nadrynnowymi, gwoźdźmi i jeszcze kilkoma mniejszymi rzeczami. Przy okazji okazało się że dużo taniej wychodzi kupić arkusze blachy ocynkowanej i poprosić na miejscu o pocięcie i odpowiednie powyginanie niż kupować gotowe pasy nadrynnowe, przebitka mniej więcej jak trzy do jednego. W środę rano, jak zajechałem na budowę cała konstrukcja ganku była już gotowa, a cieśla strugał deski na wiatrownice, a po południu deski były już pomalowane i poprzybijane.

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/16lipiec/Img_0312m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

09 - 12 lipca 2003

 

Prace nad dachem nabrały już takiego tempa, że za każdym razem jak tylko pojawiam się na budowie, dom wygląda zupełnie inaczej, tam gdzie jeszcze nie dawno było gołe niebo, pojawiają się krokwie. No przede wszystkim można sobie wreszcie poskakać po konstrukcji i przypomnieć sobie czasy dzieciństwa kiedy to łaziło się po drzewach. Oczywiście to też jedyna okazja do zrobienia wielu unikalnych ujęć fotograficznych. Praktycznie pod koniec pracy dziesiątego lipca wszystkie krokwie stały już sobie na swoich miejscach. Przy okazji zrobiliśmy kilka małych zmian w projekcie, przesunęliśmy wymian jednego z okien połaciowych bardziej w prawo, gdyż tam gdzie powinno być to okno zgodnie z projektem widać było by tylko gałęzie drzewa, a co za tym idzie dawało by to okno za mało światła. Ta zmiana pociągnęła za sobą możliwość zrezygnowania z jednej pary krokwi, gdyż wymian do okna załatwiła krokiew sąsiednia, a następna krokiew robiła pod wymian do komina. A swoją drogą to cieśla ciągle powtarza, że konstrukcja jest mocno przesadzona, bo nie dość że krokwie grube (8x16cm) to jeszcze tak gęsto popakowane. Na pewno ma sporo racji, ale co robić skoro architekt tak to wymyślił. Wreszcie jedenastego lipca zaczął się montaż jętek, i można było wreszcie zobaczyć jak duże będą pomieszczenia na poddaszu. Okazało się że będą bardzo duże, a strych nad poddaszem będzie ogromny, spokojnie można by w razie czego zrobić tam dwa pokoje. Następnego dnia do południa skończono montowanie jętek i równo w południe na dachu pojawił się nowy element, wiecha. Można więc powiedzieć, że montaż konstrukcji został zakończony. Nie jest to tak do końca prawda, bo została jeszcze do zrobienia konstrukcji ganku, ale to dopiero w poniedziałek.

 

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/12lipiec/Img_0262m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

09 - 12 lipca 2003

 

Prace nad dachem nabrały już takiego tempa, że za każdym razem jak tylko pojawiam się na budowie, dom wygląda zupełnie inaczej, tam gdzie jeszcze nie dawno było gołe niebo, pojawiają się krokwie. No przede wszystkim można sobie wreszcie poskakać po konstrukcji i przypomnieć sobie czasy dzieciństwa kiedy to łaziło się po drzewach. Oczywiście to też jedyna okazja do zrobienia wielu unikalnych ujęć fotograficznych. Praktycznie pod koniec pracy dziesiątego lipca wszystkie krokwie stały już sobie na swoich miejscach. Przy okazji zrobiliśmy kilka małych zmian w projekcie, przesunęliśmy wymian jednego z okien połaciowych bardziej w prawo, gdyż tam gdzie powinno być to okno zgodnie z projektem widać było by tylko gałęzie drzewa, a co za tym idzie dawało by to okno za mało światła. Ta zmiana pociągnęła za sobą możliwość zrezygnowania z jednej pary krokwi, gdyż wymian do okna załatwiła krokiew sąsiednia, a następna krokiew robiła pod wymian do komina. A swoją drogą to cieśla ciągle powtarza, że konstrukcja jest mocno przesadzona, bo nie dość że krokwie grube (8x16cm) to jeszcze tak gęsto popakowane. Na pewno ma sporo racji, ale co robić skoro architekt tak to wymyślił. Wreszcie jedenastego lipca zaczął się montaż jętek, i można było wreszcie zobaczyć jak duże będą pomieszczenia na poddaszu. Okazało się że będą bardzo duże, a strych nad poddaszem będzie ogromny, spokojnie można by w razie czego zrobić tam dwa pokoje. Następnego dnia do południa skończono montowanie jętek i równo w południe na dachu pojawił się nowy element, wiecha. Można więc powiedzieć, że montaż konstrukcji został zakończony. Nie jest to tak do końca prawda, bo została jeszcze do zrobienia konstrukcji ganku, ale to dopiero w poniedziałek.

 

 

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/12lipiec/Img_0262m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

04 - 08 lipca 2003

 

Wreszcie po ponad dwóch tygodniach ruszyły prace nad dachem. A wszystko zaczęło się od tego człowiek który miał mi wykonać dach zrobił mnie w konia. Wszystko było już dograne i dogadane i w poniedziałek miał wchodzić na budowę, a tymczasem w sobotę zapakował się i pojechał do Norwegii. Ja wszystko rozumiem, lepsze pieniądze, ale mógł mnie przynajmniej uprzedzić że zamierza wyjechać, albo przynajmniej załatwić kogoś z swoje miejsce. A tymczasem pozostałem sam. Dwa tygodnie trwały poszukiwania nowego wykonawcy, a to jeden za drogi, drugi za kiepski. Jak mówi polskie przysłowie, najciemniej pod latarnią, okazało się że niecałe sto metrów od mojej budowy mieszka dobry cieśla i chętnie zabrał by się za mój dach. Jeszcze tylko sprawdzenie co gość wcześniej zrobił, okazało się że jak najbardziej się nadaje. Tak więc czwartego lipca rozpoczął u mnie prace. Po przebojach z ekipą która stawiała mi mury, tym razem zawarłem już wszystko szczegółowo w umowie którą podpisaliśmy. Przez pierwszych kilka dni pozornie nic specjalnego się nie działo, pojawiły się murłaty, płatwie i słupki. Dopiero pod koniec trzeciego dnia pojawiła się pierwsza krokiew. Następnego dnia pojawiło się już na dachu dużo więcej krokwi i zaczął powoli dach wyglądać

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/08lipiec/Img_0132m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

04 - 08 lipca 2003

 

Wreszcie po ponad dwóch tygodniach ruszyły prace nad dachem. A wszystko zaczęło się od tego człowiek który miał mi wykonać dach zrobił mnie w konia. Wszystko było już dograne i dogadane i w poniedziałek miał wchodzić na budowę, a tymczasem w sobotę zapakował się i pojechał do Norwegii. Ja wszystko rozumiem, lepsze pieniądze, ale mógł mnie przynajmniej uprzedzić że zamierza wyjechać, albo przynajmniej załatwić kogoś z swoje miejsce. A tymczasem pozostałem sam. Dwa tygodnie trwały poszukiwania nowego wykonawcy, a to jeden za drogi, drugi za kiepski. Jak mówi polskie przysłowie, najciemniej pod latarnią, okazało się że niecałe sto metrów od mojej budowy mieszka dobry cieśla i chętnie zabrał by się za mój dach. Jeszcze tylko sprawdzenie co gość wcześniej zrobił, okazało się że jak najbardziej się nadaje. Tak więc czwartego lipca rozpoczął u mnie prace. Po przebojach z ekipą która stawiała mi mury, tym razem zawarłem już wszystko szczegółowo w umowie którą podpisaliśmy. Przez pierwszych kilka dni pozornie nic specjalnego się nie działo, pojawiły się murłaty, płatwie i słupki. Dopiero pod koniec trzeciego dnia pojawiła się pierwsza krokiew. Następnego dnia pojawiło się już na dachu dużo więcej krokwi i zaczął powoli dach wyglądać

http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/08lipiec/Img_0132m.jpg

 

maksiu

Dziennik Maksia

21 czerwca 2003

 

Tak oto nastał ostatni dzień pracy murarzy. Na budowie pojawiłem się dość szybko, gdyż musiałem dowieść zaprawę do klinkieru. Do skończenia został jeszcze jeden cały murek i kawałek drugiego na ganku, oraz drugi komin. W międzyczasie krążyłem po sklepach i co jakiś czas podrzucałem na budowę to co się akurat kończyło, a to zaprawę, a to cegłę itd. Kiedy wreszcie zjechałem na budowę już na dobre okazało się, że czekamy już tylko na wykończenie komina. Jak się jednak okazało, potrwało to jeszcze około dwóch godzin. W międzyczasie zrobiliśmy próbę drugiego komina, sprawdzając czy jest ciąg. Metoda najprostsza z możliwych czyli paląca się gazeta. Wychodzi na to, że wszystko jest w porządku, ciąg był jak się należy. Pozostała część ekipy, poza osobą która murowała komin, wzięła się ostro za sprzątanie, poszły w ruch, szufla i miotła, naprawdę zrobiło się czysto. W trakcie sprzątania, pojawił się na budowie jakiś sąsiad, z pytaniem czy nie potrzebuje cieśli do dachu. Ciekawe skąd on wiedział, że akurat potrzebuje, pogadałem z nim chwilkę. Po niedługim czasie pojawił się na budowie kierownik, który też przeprowadził z nim ostry wywiad, jakie dachy i gdzie robił. Stanęło na tym, że w poniedziałek kierownik pojedzie obejrzeć sobie te dachy i jeśli wszystko będzie w porządku, to zatrudniam faceta i od środy zabiera się za robotę. A jak nie, to mam jeszcze jednego w zapasie, ale to dopiero jak z tym nie wypali. Wreszcie około godziny siedemnastej, nastąpił koniec pracy, komin stał cały wymurowany i pofugowany. Jeszcze tylko kwestia rozliczenia się finansowego i już można było pomachać na pożegnanie ekipie murarzy. Tak więc jakiś etap prac mam za sobą, i dopóki nie rozpocznę dachu, na budowie nie będzie się działo nic nowego, a co za tym idzie nie będzie też codziennych relacji z pola walki.

maksiu

Dziennik Maksia

21 czerwca 2003

 

Tak oto nastał ostatni dzień pracy murarzy. Na budowie pojawiłem się dość szybko, gdyż musiałem dowieść zaprawę do klinkieru. Do skończenia został jeszcze jeden cały murek i kawałek drugiego na ganku, oraz drugi komin. W międzyczasie krążyłem po sklepach i co jakiś czas podrzucałem na budowę to co się akurat kończyło, a to zaprawę, a to cegłę itd. Kiedy wreszcie zjechałem na budowę już na dobre okazało się, że czekamy już tylko na wykończenie komina. Jak się jednak okazało, potrwało to jeszcze około dwóch godzin. W międzyczasie zrobiliśmy próbę drugiego komina, sprawdzając czy jest ciąg. Metoda najprostsza z możliwych czyli paląca się gazeta. Wychodzi na to, że wszystko jest w porządku, ciąg był jak się należy. Pozostała część ekipy, poza osobą która murowała komin, wzięła się ostro za sprzątanie, poszły w ruch, szufla i miotła, naprawdę zrobiło się czysto. W trakcie sprzątania, pojawił się na budowie jakiś sąsiad, z pytaniem czy nie potrzebuje cieśli do dachu. Ciekawe skąd on wiedział, że akurat potrzebuje, pogadałem z nim chwilkę. Po niedługim czasie pojawił się na budowie kierownik, który też przeprowadził z nim ostry wywiad, jakie dachy i gdzie robił. Stanęło na tym, że w poniedziałek kierownik pojedzie obejrzeć sobie te dachy i jeśli wszystko będzie w porządku, to zatrudniam faceta i od środy zabiera się za robotę. A jak nie, to mam jeszcze jednego w zapasie, ale to dopiero jak z tym nie wypali. Wreszcie około godziny siedemnastej, nastąpił koniec pracy, komin stał cały wymurowany i pofugowany. Jeszcze tylko kwestia rozliczenia się finansowego i już można było pomachać na pożegnanie ekipie murarzy. Tak więc jakiś etap prac mam za sobą, i dopóki nie rozpocznę dachu, na budowie nie będzie się działo nic nowego, a co za tym idzie nie będzie też codziennych relacji z pola walki.

maksiu

Dziennik Maksia

20 czerwca 2003

 

Po jednodniowej przerwie ekipa ostro zabrała się za kończenie dzieła. Do wymurowania pozostało już naprawdę niewiele. Przez cały dzień podrósł trochę drugi komin, pokończono murowanie wszystkich ścianek na poddaszu i rozpoczęto murowanie murka na ganku. Niby nie wiele, ale zważywszy że zarówno komin jak i murek na ganku powstają z cegły klinkierowej, należy i tak uznać tempo prac za dość dobre. Powoli też ekipa zaczyna po sobie sprzątać, nie powiem żeby wszystko błyszczało, ale przynajmniej powynosili wszelki gruz powstały podczas prac murarskich. Nadal nie rozwiązana jest sprawa dachu, facet z którym miałem się dziś spotkać dzwonił, bardzo przepraszał, ale okazało się że tam gdzie miał kończyć pracę dostał jeszcze kawałek dachu do remontu i zajmie mu to jeszcze trzy tygodnie, tak więc na razie nic z tego. No cóż szukam dalej.

maksiu

Dziennik Maksia

20 czerwca 2003

 

Po jednodniowej przerwie ekipa ostro zabrała się za kończenie dzieła. Do wymurowania pozostało już naprawdę niewiele. Przez cały dzień podrósł trochę drugi komin, pokończono murowanie wszystkich ścianek na poddaszu i rozpoczęto murowanie murka na ganku. Niby nie wiele, ale zważywszy że zarówno komin jak i murek na ganku powstają z cegły klinkierowej, należy i tak uznać tempo prac za dość dobre. Powoli też ekipa zaczyna po sobie sprzątać, nie powiem żeby wszystko błyszczało, ale przynajmniej powynosili wszelki gruz powstały podczas prac murarskich. Nadal nie rozwiązana jest sprawa dachu, facet z którym miałem się dziś spotkać dzwonił, bardzo przepraszał, ale okazało się że tam gdzie miał kończyć pracę dostał jeszcze kawałek dachu do remontu i zajmie mu to jeszcze trzy tygodnie, tak więc na razie nic z tego. No cóż szukam dalej.

maksiu

Dziennik Maksia

18 czerwca 2003

 

Powiem wam jedno, będziemy mieć naprawdę ładne kominy, początkowo nie byłem przekonany czy ta cegła klinkierowa w dwóch odcieniach będzie dobrze się komponować, ale po tym co zobaczyłem jak przyjechałem rano na budowę mogę powiedzieć z całą stanowczością, że naprawdę wygląda dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Przed południem zakończono murowanie jednego z kominów i rozpoczęto prace nad drugim z nich. Równolegle powstaje zakończenie drugiej ściany szczytowej i do końca dnia została ona ukończona. Wewnątrz domu pozostało praktycznie do postawienia troszkę ponad połowę jednej ze ścianek działowych. Wszystko wskazuje na to że uda się dotrzymać sobotniego terminu zakończenia prac murarskich. Nadal nie wyjaśniona została sprawa dachu, jedna z ekip do dachu, (ta polecona przez Teskę) okazała się niereformowalna i nie mogłem z nimi wynegocjować niższej ceny, a ta którą podali oni była dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast spotkanie z drugą z nich zostało przełożone na piątek, aczkolwiek po wymianie kilku zdań przez telefon zaczynam nieco różowiej myśleć o dachu. Facet jest bardzo zainteresowany tą robotą, a i cena którą podał na początek wydaje się dość sensowna, co prawda postawił pewne warunki, ale wydają się one do przeskoczenia.

 

jak zwykle zapraszam na moją stronę www, gdzie możecie pooglądać sobie wszystko to o czym czytacie

http://www.dommaksia.prv.pl" rel="external nofollow">http://www.dommaksia.prv.pl

maksiu

Dziennik Maksia

18 czerwca 2003

 

Powiem wam jedno, będziemy mieć naprawdę ładne kominy, początkowo nie byłem przekonany czy ta cegła klinkierowa w dwóch odcieniach będzie dobrze się komponować, ale po tym co zobaczyłem jak przyjechałem rano na budowę mogę powiedzieć z całą stanowczością, że naprawdę wygląda dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Przed południem zakończono murowanie jednego z kominów i rozpoczęto prace nad drugim z nich. Równolegle powstaje zakończenie drugiej ściany szczytowej i do końca dnia została ona ukończona. Wewnątrz domu pozostało praktycznie do postawienia troszkę ponad połowę jednej ze ścianek działowych. Wszystko wskazuje na to że uda się dotrzymać sobotniego terminu zakończenia prac murarskich. Nadal nie wyjaśniona została sprawa dachu, jedna z ekip do dachu, (ta polecona przez Teskę) okazała się niereformowalna i nie mogłem z nimi wynegocjować niższej ceny, a ta którą podali oni była dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast spotkanie z drugą z nich zostało przełożone na piątek, aczkolwiek po wymianie kilku zdań przez telefon zaczynam nieco różowiej myśleć o dachu. Facet jest bardzo zainteresowany tą robotą, a i cena którą podał na początek wydaje się dość sensowna, co prawda postawił pewne warunki, ale wydają się one do przeskoczenia.

 

jak zwykle zapraszam na moją stronę www, gdzie możecie pooglądać sobie wszystko to o czym czytacie

http://www.dommaksia.prv.pl" rel="external nofollow">http://www.dommaksia.prv.pl

maksiu

Dziennik Maksia

17 czerwca 2003

 

Z samego rana pojawił się na budowie kierownik wraz z niwelatorem, dokonaliśmy pomiaru poziomów, okazało się iż nie jest tak całkiem źle, różnica do 5 mm to żadna różnica, w zupełności do wyprostowania na zaprawie. A tymczasem ostro strzelił do góry komin, teraz już powstawała część z klinkieru i powiem szczerze że coraz bardziej mi się ten komin zaczął podobać. Ponadto pojawiły się już nadproża na drzwiami na całym poddaszu, wyraźnie widać już wszystkie pomieszczenia i naszła mnie taka refleksja, że tam będzie bardzo dużo miejsca. W międzyczasie trwają ostre poszukiwania ekipy do dachu, na szczęście swoją pomoc zaoferował kierownik, na jutro ma mnie umówić z jakimś gościem który już robił dachy na budowach gdzie Edek był kierownikiem. No cóż, zobaczymy, oby wszystko skończyło się dobrze. Tymczasem pojawiła się na budowie kolejna paleta cegły klinkierowej, mam nadzieje że już jej wystarczy do końca, bo oprócz kominów cegła klinkierowa przyda się na dwa murki na ganku przed domem. Pod koniec dnia pojawił się na budowie nowy element, przyjechało drewno na konstrukcje dachu. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tego aż tyle.

maksiu

Dziennik Maksia

17 czerwca 2003

 

Z samego rana pojawił się na budowie kierownik wraz z niwelatorem, dokonaliśmy pomiaru poziomów, okazało się iż nie jest tak całkiem źle, różnica do 5 mm to żadna różnica, w zupełności do wyprostowania na zaprawie. A tymczasem ostro strzelił do góry komin, teraz już powstawała część z klinkieru i powiem szczerze że coraz bardziej mi się ten komin zaczął podobać. Ponadto pojawiły się już nadproża na drzwiami na całym poddaszu, wyraźnie widać już wszystkie pomieszczenia i naszła mnie taka refleksja, że tam będzie bardzo dużo miejsca. W międzyczasie trwają ostre poszukiwania ekipy do dachu, na szczęście swoją pomoc zaoferował kierownik, na jutro ma mnie umówić z jakimś gościem który już robił dachy na budowach gdzie Edek był kierownikiem. No cóż, zobaczymy, oby wszystko skończyło się dobrze. Tymczasem pojawiła się na budowie kolejna paleta cegły klinkierowej, mam nadzieje że już jej wystarczy do końca, bo oprócz kominów cegła klinkierowa przyda się na dwa murki na ganku przed domem. Pod koniec dnia pojawił się na budowie nowy element, przyjechało drewno na konstrukcje dachu. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tego aż tyle.

maksiu

Dziennik Maksia

16 czerwca 2003

 

Sobota (czternasty czerwca) była dniem wolny dla ekipy, jedynie ja pomachałem trochę łopatą celem zniwelowania górki przed wejściem do domu. Za to dziś ekipa mocno ruszyła do pracy. Błyskawicznie została skończona ścianka szczytowa, dzięki czemu można było przystąpić do murowania komina który do niej przylegał. Równolegle rosły ścianki wewnątrz domu na poddaszu, wyłoniła się już cała garderoba, jak i wyraźnie zaczęła rysować się łazienka i pokój z nią sąsiadujący. Ostatnio mój samochód zamienił się mały wóz dostawczy, to znaczy niemal codziennie przywożę nim po 100-150 kg różnego rodzaju materiałów, a to klej do suporeksu, a to zaprawa do klinkieru, skończyły się puste kursy na budowę. Tego dnia pojawił się też na horyzoncie poważny problem. Otóż dowiedziałem się, że facet który miał za tydzień zaczynać u mnie robić dach, zwinął się ze swoją brygadą i pojechał na saksy do norwegii. Rozpoczęło się nerwowe poszukiwanie kogoś kto mógłby zrobić dach. Z pomocą przyszła Teska, która zaproponowała pana Pawła. Jeszcze tego samego dnia odbyłem rozmowę z owym panem, przekazałem mu projekt mojego dachu. Padła cena, stwierdziłem że muszę to przemyśleć gdyż wydawała mi się ona zbyt wysoka.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...