Październik 2002
Ani się obejrzeliśmy a już zrobił się październik Wystąpiliśmy o decyzje o warunkach zabudowy, oraz o warunki techniczne przyłączy – prądu i wody. Na razie nie mamy tylko takie media w okolicy, a konkretnie kilka metrów od granicy, ale miejscowość jest rozwojowa i w ciągu kilku najbliższych lat (2-3) na pewno będzie kanalizacja i prawdopodobnie gaz. Powoli kompletujemy dokumentację, architekt jest już po kilku konsultacjach, projekt zaczyna nabierać realnych kształtów, myślę że będzie dobrze. Dzięki uprzejmości sąsiada zrobiliśmy ostatecznie porządek z dzikim bzem, powyrywaliśmy korzenie ciągnikiem, nigdy nie sądziłem że taki niepozorny krzaczek może mieć taki system korzeniowy. Teraz nasz działka zaczyna przypominać miejsce nadające się pod budowę. Zostały co prawda małe ruinki w narożniku działki, stała tam kiedyś jakaś murowana z białej cegły obórka czy cos takiego, ale daliśmy sobie na razie z tym spokój, trochę gruzu na budowie się przyda.
Listopad-Grudzień 2002
Zrobiło się zimno, mokro, smutno i ogólnie nieciekawie. U nas obecnie prace wyłącznie projektowe, projekty przyłączy już prawie gotowe, uzgodnienia w trakcie, projekt domu też coraz bliższy ukończeniu, a my powoli zapadamy w sen zimowy. Najciekawsze jest to że jak spadł śnieg to nie mogłem na działce znaleźć jednego słupka geodezyjnego, jak się okazało wiosną jak śniegi puściły, szukałem o dwa metry za blisko. Pewnie ktoś się zdziwi, że zachciało mi się szukać słupków zimą, no cóż musiałem zrobić precyzyjne pomiary, trzeba było dokładnie zaplanować gdzie ma stać szafka z prądem, gdzie furtka, gdzie śmietnik czy też gdzie brama wjazdowa. Mierzyliśmy razem z architektem, w końcu plan zagospodarowania działki chciałem żeby był precyzyjny.
Styczeń-Luty 2003
Sen zimowy w pełni, no może nie całkiem, bo zaczął się wyścig w poszukiwaniu ekipy do stanu surowego, no i pogoń za materiałami. Ekipa została wybrana, materiały też, zasnąć już nie mogłem dalej, bo ciągle śni mi się budowa. Generalnie rodzina stwierdziła, że zapadłem na chorobę budowlaną. Nie wtajemniczonych informuje czym się to objawia: przed wszystkim notoryczne zmęczenie, niedosypianie w nocy, przeliczanie wszystkiego na bloczki BK, cegły czy kto co tam akurat potrzebuje, i dalej przyrośnięty do ręki kalkulator i oglądanie wszystkiego co ma choćby luźny związek z budową. Koledzy w pracy, stwierdzili że to i tak już przypadek beznadziejny, więc przestali reagować i machnęli ręką.
[ Ta wiadomość była edytowana przez: maksiu dnia 2003-03-27 21:14 ]