Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    382
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    454

Entries in this blog

maksiu

Dziennik Maksia

Dokończenie schodów i opaska w piwniczce, wentylacja w kuchni

16 grudzień 2006

 

Grudzień za pasem, ale to nie przeszkadza w prowadzeniu dalszych prac na budowie, raz że to bardzo ciepły grudzień, a dwa że mam przecież na budowie kozę, która daje miłe ciepełko.

 

W tą sobotę postanowiłem dokończyć klejenie płytek w piwniczce, rozpocząłem od dokończenia schodów, brakowało boku. Rozmierzyłem pierwszą płytkę, dociąłem i przykleiłem. Potem następną. Jakoś tak odgórnie założyłem że mają się zgrywać fugi z podłogą. Teraz wiem że to było niekoniecznie dobre założenie. Okazało się bowiem, że muszę dociąć wąski pasek (dwa centymetry) płytki, bo schody krzywo wylane i jest taka niedoróba. Na ostatnim schodku wyszło jeszcze gorzej, bo znowu pasek, tym razem ponad trzy centymetry. Trochę to kichowato wygląda, teraz bym zrobił to inaczej, nie przejmowałbym się zgrywaniem fug z podłogą. Z drugiej strony tej strony schodów to nikt nie będzie oglądał, bo będą tam docelowo stały regały.

 

Kiedy skończyłem oklejać schody zabrałem się za przyklejanie opaski wokół piwniczki z płytek. Niby prosta praca, ale strasznie dużo cięcia, no nie szło tak szybko jakby się mogło wydawać. W końcu jednak doszedłem do końca z klejeniem płytek. Nawet nie wyglądało to tak źle. Jeszcze tylko fugi i będzie piwniczka skończona. Myślałem o tym, aby dać fugę szarą, taką średnio szarą, ani jasną ani ciemną. Jak myślicie, będzie pasowała do tego koloru płytek?

 

Po wyjściu z piwniczki zabrałem się wentylacje w kuchni. Miałem już wykute otwory w kominie, teraz należało tylko podmurować otwory tak aby wylot wentylacji wypadł pod sufitem. Wymyśliłem sobie, że potnę rurę nierdzewkę fi 130 na szerokość cegły i obmuruję sobie w otworze. Tak też zrobiłem. Wygląda to całkiem fajnie. Dlaczego przenosiłem otwory wentylacyjne? W kuchni będzie zrobiony podwieszany sufit, taka podkowa, no i w tym ma się schować rura od wyciągu od kuchenki. A kuchenka nie może stać centralnie pod kanałem wentylacyjnym, bo musi być dojście do wyczystki od komina. No i w tej sposób będzie można ustawić kuchenkę gdzie się będzie chciało. A drugi kanał, typowa wentylacja będzie miała kratkę na boku podwieszanego sufitu. Trochę to skomplikowane, ale jak zrobię to o czym piszę to będzie wszystko jasne, ale to dopiero nie wcześniej jak w przyszłym roku.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16grudzien2006" rel="external nofollow"> Dokończenie schodów i opaska w piwniczce, wentylacja w kuchni - 16 grudzień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Koza w salonie, wyczystka w kuchni, płytki na schodach piwniczki

09 grudzień 2006

 

Po ostatniej przygodzie, kiedy naprawdę mocno zmarzłem podczas fugowania, pomyślałem że przydało by się załatwić sobie na budowę jakieś źródło ciepła, oczywiście pomyślałem o tak zwanej 'kozie'. Popytałem tu i ówdzie, i kiedy już prawie zwątpiłem że znajdę jakąś nieużywaną kozę okazało się, że najciemniej pod latarnią, taką kozę miał kolega z pracy, tylko nie wiedział że potrzebuje. W każdym razie gdy tylko się dowiedział od razu zadeklarował się że pożyczy mi tą kozę. Zawiozłem ją sobie na budowę i czekała na najbliższy dzień roboczy, aby ją podłączyć.

 

Okazja nadarzyła się tej soboty, przyjechałem z rana na budowę z ojcem który pomógł mi podłączyć kozę, obmurowaliśmy wlot rury od komina i zrobiliśmy próbne palenie. Udało się, nawet uwieńczyłem na zdjęciu pierwszy dymek z komina. Po rozpaleniu wokół kozy zaczęło rozchodzić się milutkie ciepełko, było gdzie ogrzać ręce.

 

Zanim jednak rozpaliliśmy w kozie, zabraliśmy się za montaż drzwiczek od wyczystki komina. Okazało się że wykułem troszkę za duży otwór, podmurowaliśmy troszkę z boku i po kilkunastu minutach drzwiczki siedziały na swoim miejscu.

 

Po zamontowaniu kozy i wyczystki, odwiozłem ojca do miasta na zakupy, a sam wróciłem na budowę i zabrałem się za następne zadanie. Wziąłem na tapetę schody od piwniczki. Wydawało się, że niewiele roboty, ale jak się okazało prawie każdą płytkę trzeba było docinać, więc straszna dłubania, a co za tym idzie szło bardzo powoli. Pokleiłem płytki na schodach, ale nie starczyło już czasu aby okleić schody z boku, to zrobię kolejnym razem. Cieszy mnie, że piwniczka powoli zbliża się do końca. Już dużo nie zostało, tylko bok schodów i opaska z płytek, a potem pofugować całość. No, ale o tym to już innym razem.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=09grudzien2006" rel="external nofollow"> Koza w salonie, wyczystka w kuchni, płytki na schodach piwniczki - 09 grudzień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gruntowanie ścian wokół okien, fugowanie parapetów, kucie w kominie w kuchni

25 listopad 2006

 

Kurcze, zimniej się zrobiło. Na budowie, nie ma pieca więc jakby to powiedzieć, marznę trochę.

 

Po zeszłotygodniowej obróbce okien na poddaszu przyszła kolej na pogruntowanie ścian wokół tych okien. Jest to tyle nieprzyjemna praca, że trzeba stać na parapecie i malować, nie powiem abym miał specjalnie lęk wysokości, ale te cztery metry z przecinkiem jakoś nie napawały mnie optymistycznie. Dobrze, że zostało mi trochę styropianu od ocieplania, ułożyłem sobie jeden na drugim, aż do wysokości parapetu, od razu zrobiło się raźniej, było stabilnie na czym stanąć.

 

Na początek oczywiście poszlifowałem troszke warstwę klejową, a dopiero potem zabrałem się za malowanie tynkolitem. Podobnie jak wokół okien na dole, tak i u góry pomalowałem wszystko dwa razy, oczywiście nie raz po razie. Po ostatnim malowaniu zdjąłem z okien zabezpieczającą folie ochronną. Odrazu okien wyglądały lepiej.

 

Kiedy wreszcie uporałem się z gruntowaniem, zabrałem się za fugowanie parapetów. Kolejna praca której nigdy wcześniej nie robiłem, ale zostałem teoretycznie przeszkolony przez kolegę, więc miałem nadzieje że będzie dobrze. Tak też się stało, samo fugowanie było łatwe, miłe i przyjemne. Gorzej było z myciem parapetów po fugowaniu, na zewnątrz zimno, woda też szybko przestygła no i strasznie marzły mi ręce. Pisząc o zimnie, nie mam na myśli temperatury ujemnej, było około ośmiu stopni na plusie, ale wrażenie zimna potęgował wiatr. Z ogromną przyjemnością skończyłem tą prace i mogłem wreszcie trochę się ogrzać.

 

Ostatnie zadanie na dziś zdecydowanie dawało możliwości rozgrzania się. Musiałem na kominie w kuchni zrobić porządki z kanałami wentylacyjnymi, chodziło o przekucie ich wyżej, tak aby mogły docelowo schować się w zabudowie. To nie koniec jednak kucia, bo okazało się, że w kominie do kominka nie ma wyczystki, i jedyne miejsce gdzie można ją jeszcze zrobić to właśnie w kuchni. Tak więc poszedł w ruch młotek, przecinak i do pomocy wiertarka z długim wiertłem. Rozgrzałem się naprawdę dobrze, wszystkie otwory zostały wykute zgodnie z planem.

 

Podsumowując, domek po obrobieniu okien i pogruntowaniu wygląda z zewnątrz już bardzo przyjemnie, w zasadzie jeśli chodzi o elewacje o zostało niewiele do zrobienia, brakuje tylko tynku i opaski z płytek klinkierowych na cokole. To może na razie poczekać, teraz trzeba skupić się na pracach w środku.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=25listopad2006" rel="external nofollow"> Gruntowanie ścian wokół okien, fugowanie parapetów, kucie w kominie w kuchni - 25 listopad 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Parapety na poddaszu

22 listopad 2006

 

Ten dzień nie był planowany jako roboczy na budowie, pojawił się w sumie nagle. Najpierw był telefon od kolegi, że może w środę wpadł by na dwie godzinki na zrobił parapety, bo akurat mają przestój w pracy i w ten sposób nie musiałby przyjeżdżać w sobotę. Pomyślałem, czemu nie?

 

Zatem umówiliśmy się, że przyjadę i pokaże gdzie leży schowane wszystko co potrzeba do parapetów. Bo materiały czekały sobie spokojnie już od kilku miesięcy, oczywiście cały czas mowa o parapetach zewnętrznych.

Jak się umówliśmy tak zrobiliśmy, wpadłem na chwilkę na budowę, pokazałem chłopakom (byli obydwaj - pozdrawiam) gdzie co leży, zostawiłem klucze i wróciłem do pracy.

 

Miałem oczywiście zapasowy komplet kluczy i pojechałem od razu po pracy zobaczyć jak wyszły te parapety, no i oczywiście porobić zdjęcia. Po powrocie do domu odebrałem od sąsiada klucze i umówiliśmy się, że fugowanie parapetów, to już moja działka. Nie mogę przecież nadużywać uprzejmości chłopaków i tak przecież bardzo dużo mi pomagają, za to im przy tej okazji bardzo serdecznie dziękuje.

 

A fugowaniem parapetów zajmę się w sobotę.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=22listopad2006" rel="external nofollow"> Parapety na poddaszu - 22 listopad 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Obróbka okien na poddaszu, porządki jesienne wokół domu

18 listopad 2006

 

W tą sobotę pojawiłem się na budowie nie sam. Kolega obiecał kiedyś, że obrobi mi styropianem okna na poddaszu, a że ostatnio był trochę zajęty, więc udało mu się dopiero teraz znaleźć czas. W sumie okazało się, że miałem obu moich kolegów do tej pracy.

 

Chłopaki zabrali się za obrabianie okien, a ja pojechałem na zakupy, dobrze że miałem jeszcze troszkę styropianu, więc mieli w ogóle jak zacząć. Pierwsze okno za które się zabrali, było najbardziej 'doświadczone', bo w styropianie którym ociepliliśmy ściany ptaki zrobiły sobie gniazda. O tej porze roku nie było w nich już młodych ptaszków więc można było ptaszyska wyeksmitować. W dziury poupychali kawałki styropianu i dopiero zabrali się za właściwą obróbkę okien.

 

Gdy wróciłem z zakupami, pierwsze okno było już prawie skończone. Przebrałem się i za brałem się za swoją pracę. Dziś były to porządki wokół domu. Polegały one zwłaszcza na pograbieniu i zebraniu liści które spadły z rosnących przed domem lip. W zeszłym roku tego nie zrobiłem i pamiętam, że był problem na wiosnę, bo liście zaczęły gnić i ciężko było je usunąć. Tym razem liście były jeszcze całe, wiec grabiły się dość dobrze. Wyszło tych liści naprawdę sporo. Ponad dwie godziny zajęło mi zrobienie z nimi porządku, bowiem nie grabiłem tylko na mojej działce, ale i przed dnia, między drogą a moją działką.

 

W tym czasie chłopaki machnęli kolejne dwa okna i kiedy skończyłem robić porządki oni akurat zabierali się za ostatnie okno. Niestety nie starczyło czasu na zrobienie parapetów, będą robione w innym terminie.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=18listopad2006" rel="external nofollow"> Obróbka okien na poddaszu, porządki jesienne wokół domu - 18 listopad 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Płytki na podłodze w piwniczce

17 listopad 2006

 

Jakoś tak się ostatnio ułożyło, że mogłem wybrać kawałki urlopu i w związku z tym pojawiła się kolejna trzydniówka budowlana.

 

Dziś dalsze prace związane z podłogą w piwniczce. Wczoraj pomalowana folia ślicznie wyschła tworząc bardzo fajną warstwę na podłodze. Przyszła kolej na płytki na podłogę. Przyznam się, że z lekkim niepokojem przystępowałem do tej pracy, pierwszy raz w życiu miałem to robić.

 

Na początek rozłożyłem kilka płytek na podłodze i pierwsze co się od razu okazało, to to że mam krzywo wylane schodki do piwniczki. Na długości schodka odchylenie wynosi lekko ponad centymetr, no i co z tym związane, między schodami a ścianą nie ma kąta prostego. Widać to wyraźnie na płytkach. Zacząłem kleić płytki, szło dość fajnie. Problem pojawił się dopiero jak doszedłem do ściany na przeciw schodów, został wolny pasek o szerokości około pięciu centymetrów. Nie pomyślałem o tym na początku, mogłem przecież odpowiednio przyciąć pierwszą płytkę, tak aby na końcu wyszło np. pół płytki. No mówi się trudno, na szczęście tego nie będzie za bardzo widać, bo zasłonią to regały. Praca płytkarza to nie jest co mi się szczególnie podoba, kolana dostają tak popalić że hej. W każdym razie pokleiłem płytki w całej piwniczce, na oklejenie schodów brakło już czasu, trzeba będzie to zrobić innym razem.

 

Podsumowując, z wykonanej pracy jestem dość zadowolony, zebrałem trochę nowych doświadczeń, zwłaszcza w temacie planowania tej pracy. Same płytki leża względnie prosto.

 

Jutro kompletnie zmiana, zajmę się czymś innym.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=17listopad2006" rel="external nofollow"> Płytki na podłodze w piwniczce - 17 listopad 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Folia w płynie w piwniczce, gładź w kuchni - druga warstwa

16 listopad 2006

 

Po nieco dłuższej niż zazwyczaj przerwie wróciłem na budowę.

 

Nadszedł czas dokończenia prac w piwniczce, ściany już śliczne, teraz pora na podłogę. Na początek postanowiłem pomalować podłoże folią w płynie, jako izolacją. Kupiłem odpowiedni prepartat, drogi jak diabli. Ciężko się maluje, najlepsza metoda to chyba wylać trochę tej foli na podłoże i rozprowadzić w miarę równomiernie, bo metodą klasycznego malowania idzie kiepsko. Tak na wszelki wypadek, aby mieć pewność że będzie dobrze zaizolowane pomalowałem dwa razy. Oczywiście nie jeden po drugim. Po pierwszym malowaniu zabrałem się za inną robotę, a drugie malowanie na koniec dnia.

 

Tą inną pracą było kładzenie drugiej warstwy gładzi w kuchni. Tak naprawdę to zacząłem od dokończenia pierwszej warstwy, brakującego kawałka górnego paska, a potem dopiero druga warstwa. Położyłem gładź do tego samego miejsca co poprzednim razem pierwszą warstwę, czyli do okolic kanałów wentylacyjnych. Dolny pasek gładzi, w miejscu pod docelowymi płytkami nie będzie wogóle widzialny, bo zasłonią go szafki kuchenne, dlatego tam musi wystarczyć tylko jedna warstwa gładzi. Poszlifuje się ją zgrubnie i starczy.

 

Na koniec dnia, jak już pisałem wcześniej wróciłem piwniczki i pomalowałem drugą warstwę foli w płynie

 

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16listopad2006" rel="external nofollow"> Folia w płynie w piwniczce, gładź w kuchni - druga warstwa - 16 listopad 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź i poprawki elektryczne w kuchni

28 październik 2006

 

Tej soboty nie popracowałem sobie na budowie.

 

Zamiast zacząć pracę od samego rana, to zacząłem dopiero od godziny jedenastej. Wcześniej niestety musiałem wpaść do pracy. No cóż praca zarobkowa też ma swoje wymagania.

 

W każdym razie jak już dotarłem na budowę to zabrałem się od razu za gładź w kuchni. Cały czas oczywiście pierwsza warstwa. Gdy kończyłem dolny pasek, zaskoczyłem, że chyba tydzień temu położyłem w ścianie zły kabelek do wyłącznika halogenów. Miały być dwa niezależne obwody, no i stąd potrzebny kabel trzyżyłowy, a ja położyłem dwu. Nie było innego wyjścia, jak tylko wypruć ze ściany stary kabel i zastąpić go nowym. Na szczęście miałem jeszcze kawałek odpowiedniego przewodu. Po zrobieniu tego wróciłem do gładzi, zacząłem kłaść górny pasek. Coś jednak nie bardzo wychodziła mi ta praca, doszedłem do okolic kanałów wentylacyjnych kiedy zorientowałem się, że i te kanały trzeba będzie przekuć, bo są za nisko. Dałem sobie więc narazie całkiem spokój z robotą i pojechałem do domu

 

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=28pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź i poprawki elektryczne w kuchni - 28 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w pokoju gościnnym - trzecia warstwa, dokończenie gładzi w salonie, gładź w kuchni

21 październik 2006

 

Minął cały tydzień zanim znowu znalazłem się na budowie. Przydało by się bywać trochę częściej, tyle pracy że nie wiadomo w co najpierw włożyć ręce.

 

Tym razem zacząłem od dokończenia trzeciej warstwy gładzi w pokoju gościnnym. Można by powiedzieć, że to już czynność niemal bezwarunkowa, wykonywana mechanicznie bez użycia centralnej jednostki sterującej, czyli tego czegoś tam pod czaszką. Poszło jakoś tak sprawnie, że aż się sam zdziwiłem.

 

Idąc dalej za ciosem postanowiłem zakończyć poprawki gładzi w salonie, zwłaszcza ową nieszczęsną ścianę przy drzwiach, z której skuwałem tynk. Oprócz tego również położyłem gładź na belce nośnej nad przejściem z korytarza do salonu, oraz z salonu do kuchni.

 

Następnie zabrałem się za kładzenie pierwszej warstwy gładzi w kuchni, oczywiście nie całej. Obleciałem część jadalnianą kuchni, oraz kawałeczek części kuchennej.

 

Ostatnia praca to wyprowadzenie przewodu do włącznika halogenów które w przyszłości pojawią się w kuchni. Musiałem przekuć puszkę zasilającą, bo była w złym miejscu. No i skończył się czas, trzeba było już jechać do domu.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=21pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź w pokoju gościnnym - trzecia warstwa, dokończenie gładzi w salonie, gładź w kuchni - 21 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w pokoju gościnnym - trzecia warstwa, szpachlowanie ściany piwniczki, lampka w piwniczce

14 październik 2006

 

Ostatni dzień z kolejnej trzydniówki na budowie. Na początek zabrałem się za montaż w piwniczce lampki. W sumie nie było to w planach, ale jadąc na budowę zajechałem do sklepu zrobić zakupy do domu, no i akurat były w promocji lampki. No to kupiłem, myślałem wcześniej lampce, ale zawsze było coś ważniejszego.

Obawiałem się tylko czy moc żarówki nie będzie za słaba, bo to tylko 40W, ale po zamontowaniu okazało się, że w zupełności wystarcza.

Kolejna robota, to powrót do gładzi. Przeszlifowałem dwie ściany w pokoju gościnnym i zabrałem się za kładzenie trzeciej warstwy. Teraz już trzeba było uważnie to robić, żeby potem było jak najmniej szlifowania. Wydawało mi się, że praca szła dość szybko, ale jak spojrzałem na zegarek to się zdziwiłem. Położenie gładzi na dwóch ścianach zajęło mi prawie cztery godziny, a byłem przekonany że nie więcej jak ze dwie.

Na sam już koniec zlitowałem się nad ścianką piwniczki. Od środka ściany w piwniczce były już zrobione prawie na gotowo, ale od zewnątrz ścianka (na klatce schodowej) wymagała poszpachlowania. Zabrałem się więc za to. Teraz trzeba będzie ją tylko poszlifować i zagruntować.

No i w ten sposób minął kolejny dzień na budowie, najbardziej przeraża mnie to jak szybko leci czas podczas pracy, chciałoby się zrobić tak dużo, a czasu jest tak mało.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=14pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź w pokoju gościnnym - trzecia warstwa, szpachlowanie ściany piwniczki, lampka w piwniczce - 14 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w pokoju gościnnym - druga warstwa, koszenie 'trawki', okna na poddaszu

13 październik 2006

 

Piątek trzynastego. Można by zaryzykować stwierdzenie, że tego dnia nie powinno się nic robić, bo może to przynieść pecha. Szkoda było jednak tracić czas, bo robota nagli.

 

Na początek zabrałem się za dokończenie drugiej warstwy gładzi w pokoju gościnnym. Najwięcej kłopotów było z tą ścianą z oknem, bo była odrobinę krzywa i musiałem nadrzucić za pierwszym razem sporo gładzi, aby złapać piony i poziomy, a teraz okazało się, że w kilku miejscach trochę przesadziłem, no i trzeba było zeszlifować. Gdy wreszcie ta ściana była zrobiona, to ta ostatnia poszła już szybko i sprawnie.

 

Kolejna praca tego dnia to obijanie zabezpieczonych otworów okiennych na poddaszu. Mając w pamięci jak to szło na dole, miałem sporo obaw, ale tym razem była że tak powiem 'promocja' i poszło wszystko sprawnie, szybko i gładko.

 

Następny punkt, to praca na zewnątrz. To już niemal ostatni moment, aby pokosić moje zielsko. Trochę urosło, a teoretycznie zbliżała się jesień. Tak więc odpaliłem kosiarkę i zacząłem kosić. Byłem już dobrze za połową gdy pojawili się panowie z najważniejszą rzeczą tego dnia, czyli okienkami na poddasze. Oni sobie spokojnie rozpakowali okna i zabrali się za ich montaż, a ja kończyłem koszenie zieleniny. Skończyliśmy prawie równocześnie, ale żeby być bardziej precyzyjnym, to ja skończyłem o pięć minut wcześniej.

 

Montaż okien to taki 'magiczny' moment gdzie w przeciągu kilkunastu minut dom diametralnie zmienia oblicze, już nie straszą te ohydne deski, a okienka pasują jakby były tam od zawsze. No i można było odrazu zobaczyć jak będzie rozkładać się światło na poddaszu. Tak na wszelki wypadek zasłoniłem czarną folia wyłazy dachowe, żeby nie dawały fałszywego światła na poddaszu.

Wnioski są takie, że chyba wystarczy dołożyć tylko jedno okno połaciowe, nad klatką schodową. Reszta okien w ścianach powinna wystarczyć do zapewnienia odpowiedniej ilości światła w pokojach na poddaszu.

 

Na koniec jeszcze tylko ostatni rzut oka na komplet okien i pojechałem do domu, koniec prac na dziś.

 

 

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=13pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź w pokoju gościnnym - druga warstwa, koszenie 'trawki', okna na poddaszu - 13 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w pokoju gościnnym - druga warstwa, drugie malowanie piwniczki

12 październik 2006

 

Tym razem dla odmiany wziąłem sobie wolne w środku tygodnia.

Robotę rozpocząłem od bardzo zgrubnego szlifowania ścian w pokoju gościnnym, nawet na tak z grubsza przetarte ściany lepiej się później układa gładź. Następnie przystąpiłem do kładzenia drugiej warstwy gładzi. Tym razem nie było już tak łatwo jak poprzednio, praca owszem szła do przodu, ale już nie w takim tempie. Po kilku godzinach udało się zrobić dwie ściany. Najgorzej kładzie się gładź przy narożnikach wewnętrznych, trzeba się dobrze nagimnastykować żeby taki narożnik jako tako wyglądał.

Następna praca to drugie malowanie piwniczki. Tym razem ściany wglądały już o wiele lepiej. Zobaczmy jak wyschnie, czy nie będą przebijać szare plamy, mam nadzieje że nie.

Kolejny dzień na budowie już jutro, dobrze mieć czasem trochę urlopu w zapasie.

 

 

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=12pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź w pokoju gościnnym, malowanie piwniczki, gruntowanie ścian kuchni - 12 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w pokoju gościnnym, malowanie piwniczki, gruntowanie ścian kuchni

07 październik 2006

 

Czasami jest tak, że jak człowiek rano wstanie, to odrazu wie że dzień będzie albo bardzo zły, albo wręcz przeciwnie - bardzo dobry. Częściej jednak nic się nie wie. Tym razem od samego rana miałem to najlepsze przeczucie co do rozpoczętego dnia.

Zaczęło się niepozornie, od pogruntowania tych kawałków ścian które jeszcze wcześniej gruntu nie poznały. Podręczny opryskiwacz spełnia bardzo dobrze swoją funkcje, kilka minut i było po sprawie.

Teraz przyszła kolej na zmianę pomieszczenia, rozłożyłem w piwniczce gazety na posadzce, albowiem zamierzałem pomalować ściany. Wybrałem taki ładny pistacjowy kolor, przynajmniej mi się podoba. Malowałem wałkiem, praca układała się dobrze. Niecała godzinka i wszystkie ściany i sufit był pomalowany.

Zatem kolejna zmiana pomieszczenia, czyli powrót do pokoju gościnnego. Grunt już prawie podsechł, na szczęście prawie trzy ściany były gruntowane dużo wcześniej, więc można było od nich zacząć kładzenie gładzi. Tak jak już wspomniałem wcześniej, dzień był bardzo dobry, robota aż paliła mi się w rękach. Nawet się nie obejrzałem kiedy obleciałem gładzią cały pokój (prawie czterdzieści metrów kwadratowych), ale to pierwsza warstwa więc idzie szybko.

Tak się rozochociłem tą gładzią, że z rozpędu wpadłem na klatkę schodową i duży kawałek jej zrobiłem. Kiedy wreszcie zrobiłem sobie przerwę, obejrzałem sobie piwniczkę, niestety będzie konieczne kolejne malowanie, widać ciemniejsze smugi, ale tego się troszkę spodziewałem.

Na sam koniec zabrałem się jeszcze za gruntowanie ścian w kuchni. No i jak skończyłem to zrobiło się już naprawdę późno i trzeba było wracać do domu.

To był naprawdę dobry dzień, no i co najważniejsze bardzo efektywny.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=07pazdziernik2006" rel="external nofollow"> Gładź w pokoju gościnnym, malowanie piwniczki, gruntowanie ścian kuchni - 07 październik 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w salonie - trzecia warstwa, wylewka w piwniczce

30 wrzesień 2006

 

Taki tygodniowy system pracy na budowie ma oprócz oczywistej wady (zbyt mało czasu na pracę) swoje zalety, główna jest taka że można dobrze obmyśleć strategie dalszego postępowania. W mijającym tygodniu wymyśliłem, że trzeba skończyć piwniczkę.

W pierwszej kolejności należało zrobić wylewkę i wyrównać podłogę. Ponieważ nierówności nie były duże, wystarczyła drobna wylewką, 1-1,5 cm grubości. Kupiłem odpowiedni materiał, gotową wylewkę Atlasa. Najpierw trzeba było posprzątać w piwniczce, na podłodze była jeszcze cała ma różnych zabrudzeń powstałych na etapie klejenia styropianu.

Gdy podłoga była już względnie odkuta przyszła kolej na gruntowanie. Aby grunt sobie spokojnie wysechł, w miedzy czasie zabrałem się za kończenie trzeciej warstwy gładzi w salonie, dwie ostatnie ściany. Tak na wszelki wypadek zostawiłem w spokoju ten kawałek ściany z którym miałem ostatnio takie przeboje.

Gdy gładź już leżała sobie spokojnie na swoim miejscu wróciłem do piwniczki. Grunt już dobrze związał, wiec przyszła kolej na wylewkę. Najpierw przeczytałem dokładnie co producent napisał na worku (a ktoś mówił, że nikt nie czyta się instrukcji), a potem starając się jak najlepiej utrzymać zalecane proporcje przystąpiłem do przygotowania masy samopoziomującej. Nie było tak źle, poszło nawet ładnie, najgorszy w tym wszystkim jest ten dziwny zapach, który mnie osobiście bardzo irytował.

Ponieważ gdy już miałem wszystko zrobione, a zostało jeszcze trochę czasu, to poszlifowałem już 'ulubiony' kawałek ściany w salonie. Trzeba będzie koniecznie jeszcze nałożyć tam jeszcze jedną warstwę, ale to już innym razem.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=30wrzesien2006" rel="external nofollow"> Gładź w salonie - trzecia warstwa, wylewka w piwniczce - 30 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w salonie - trzecia warstwa, gruntowanie ścian piwniczki

23 wrzesień 2006

 

Po zeszło tygodniowych zmaganiach ze skuwaniem prawie już gotowej ściany w salonie, tym razem przyszła kolej na naprawianie 'szkód'. Poryta ściana w salonie straszy od samego wejścia. Pierwsza warstwa gładzi co prawda już była tam położona, ale wyglądało to jak to obraz nędzy i rozpaczy. Przeszlifowałem więc ten kawałek ściany i zabrałem się za drugą warstwę. Poszło szybko, ale nadal nie wyglądało to zbyt dobrze.

Tymczasem zabrałem się za gruntowanie ścian w piwniczce. Godzinka i była wszystko zrobione. Gruntowałem mieszanką farby i gruntu. Nauka na przyszłość jest taka, że trzeba gruntować wałkiem a nie pędzlem, bo kiepsko potem wygląda ściana.

Gdy skończyłem z piwniczka wróciłem do salonu. Poszlifowałem troszkę ściany i zabrałem się za położenie trzeciej warstwy gładzi. Zdążyłem zrobić dwie ściany, tą od strony kuchni i przylegającą do niej ścianę z oknem.

Ponieważ było dość ciepło, to na sam koniec położyłem jeszcze trzecią warstwę na wykutym kawałku ściany, wyglądało to już lepiej, ale będzie konieczna jeszcze przynajmniej jedna warstwa gładzi.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=23wrzesien2006" rel="external nofollow"> Gładź w salonie - trzecia warstwa, gruntowanie ścian piwniczki - 23 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Szlifowanie gładzi, skuwanie tynku

16 wrzesień 2006

 

Ta sobota nie była wogóle brana po uwagę, jako sobota na budowie. Miałem pojechać do Tomka1950, ale niestety Małgosia dostała anginy, mocna gorączka, no i nici z wyjazdu. W związku z tym pojechałem na budowę.

To był dziwny dzień, zacząłem szlifować gładź w salonie, przeszlifowałem tą ścianę od strony kuchni i ... miałem dość. Przygotowałem więc trochę gładzi i położyłem na tym kawałku który poszlifowałem. Później zabrałem się za szlifowanie ścian w piwniczce, gdzie niegdzie trzeba było pouzupełniać braki gładzią.

Gdy zrobiłem sobie przerwę w szlifowaniu piwniczki, usiadłem sobie w salonie i popatrzyłem na drzwi balkonowe. Hmmm coś mi nie pasowało, wziąłem miarkę i ... włosy stanęły mi dęba. Było krzywo jak diabli. Przypomniało mi się, że tą ściane na sam koniec tynków kolega jeszcze 'równał'. Cóż było robić, wziąłem młotek i zacząłem skuwać tynk. Naskuwałem sie naprawdę sporo. Nie skuwałem tynku do zera, ale tak aby było jak bardziej ściana trzymała pion.

Gdy już kurz opadł oczyściłem ścianę i zagruntowałem. Następnie wróciłem do szlifowania piwniczki. Jak skończyłem z piwniczką, to wróciłem do ściany w salonie. Grunt już zdążył dobrze przeschnąć (było dość ciepło), więc położyłem pierwszą warstwę gładzi.

No i to by było na tyle, od tego momentu jakoś tak straciłem ochotę do pracy, trochę sie poobijałem i po pół godzinie stwierdziłem, że szkoda czasu i wróciłem do domu

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16wrzesien2006" rel="external nofollow"> Szlifowanie gładzi, skuwanie tynku - 16 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładź w salonie - druga warstwa, dokończenie

09 wrzesień 2006

 

Po urlopowym szaleństwie budowlanym nadszedł czas powrótu to sobotniego budowania. Nadal na tapecie kładzenie gładzi w salonie.

Tym razem zacząłem od obsadzenia aluminiowych narożników w oknie w salonie, gdzie niegdzie trzeba było jeszcze podszlifować krawędzie regipsów. Następnie przyszła kolej na połączenie obsadzonych narożników z wcześniej zrobionym kawałkiem ściany. Kiedy wreszcie okno było już względnie obrobione, przyszła kolej na dokońcenie gładzi na ostatnim kawałku gładzi.

Dużo większym wyzwaniem stała się ściana z drzwiami balkonowymi. Na nadprożu było nieco grubiej, z racji zaciągnietej tam siatki z włókna szklanowego, którą był obrobiony styropian którym obniżaliśmy wymiar otworu na drzwi. Trzeba było trochę pokombinowąć, bo uciekał jeden z narożników. Taka niepozorna ścianka, a ponad trzy godziny zajęło mi uporanie się z nią.

Teraz już miało iść z górki. Ostatnia ściana salonu, to wreszcie miejsce do popisu, duża płaszczyzna bez utrudnień, poszło więc względnie szybko. Wreszcie na koniec dwa podciągi, jeden nad wejściem do salonu z korytarza, i drugi między salonem i kuchnią. Przy tym drugim trzeba było obsadzić narożniki aluminiowe. Kiedy skończyłem, cały salon miał już drugą warstwę gładzi.

Myślałem wcześniej, że obędzie się bez trzeciej warstwy, ale niestety, nie da rady. Niewielka, ale jednak będze potrzebna trzecia warstwa. Następnym razem przeszlifuje ściany salonu i zabiorę się za tą właśnie trzecią warstwę. Wspominałem już chyba wcześniej, że najbardziej z tej całej roboty nie cierpie szlifowania? No trudno, trzeba będzie jakoś to przeżyć.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=09wrzesien2006" rel="external nofollow"> Gładź w salonie - druga warstwa, dokończenie - 09 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładz w salonie - druga warstwa, koszenie 'trawy'

02 wrzesień 2006

 

Oj leci ten czas, leci, dopiero co był poniedziałek, a tu już sobota i ostatni urlopowy dzień na budowie.

Podstawowe założenie na ten dzień to skosić to coś co porosło wokół domu i czego nie zawsze można nazwać trawą. Rano jak przyjechałem było jeszcze mokro, zatem postanowiłem zacząć kłaść drugą warstwę gładzi w salonie. Pogoda była bardzo sprzyjająca, zrobiło się cieplutko i słonecznie, no i gładź szybko wiązała, przez co dawała się bardzo dobrze zacierać. Zrobiłem prawie całą ściane oddzielającą salon od kuchni.

Po czym zabrałem się za koszenie, miejscami zielsko miało po piętnaście, dwadzieścia centymetrów. Koszenie zajęło mi prawie cztery godziny, oj namęczyłem się.

Ponieważ było jeszcze względnie wcześnie, zatem postanowiłem powalczyć jeszcze z gładzią. To był zdecydowanie dobry dzień na gładź, udało mi sie zrobić jeszcze spory kawał drugiej ściany, aż doszedłem do okna. Na koniec poszlifowałem krawędzie regipsów (od obróbki okna). Nastepnym razem powklejam narożniki.

Podsumowując tę część urlopu spędzoną na budowie, troszkę udało się zrobić, ale to ciągle zbyt mało, miałem nadzieje że uda się zrobić zdecydowanie więcej. Teraz patrząc realnie, będzie dobrze jak skończe w tym roku robic gładzie na parterze, wszak będę robił tylko w soboty lub jakies okazyjnie wolne dni. Gładzie na poddaszu to pewnie sprawa dopiero przyszłego roku, trzeba bedzie wcześnie zacząc sezon.

 

 

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=02wrzesien2006" rel="external nofollow"> Gładz w salonie - druga warstwa, koszenie 'trawy' - 02 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Gładz w salonie

01 wrzesień 2006

 

Kolejny dzień z gładzią w salonie. Plany były duże, chciałem skończyć pierwszą warstwę gładzi w salonie i zacząć jeszcze pokój. Niestety plany planami, a życie życiem. Koło godziny dziesiątej zadzwonił telefon z pracy, z błagalną prośba o bardzo pilny przyjazd, albowiem padł serwer z internetem i nie działa wogóle transmisja a są do zrobienia przelewy. No i co było robić, musiałem pojechać, w ten sposób straciłem dwie godziny. Jak wróciłem to jakoś odeszła mi ochota do pracy. Skończyło się na tym, że dokończyłem tylko salon i przejście z salonu do kuchni.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=01wrzesien2006" rel="external nofollow"> Gładz w salonie - 01 wrzesien 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Szpachlowanie sufitu, gruntowanie, gipsowanie, gładz w salonie

31 sierpień 2006

 

Nadszedł wreszcie dzień, kiedy piwniczka nie zaprzątała mojej uwagi. Chciałem rozpocząć dzień od dokończenia szpachlowania sufitu w wiatrołapie, ale okazało się że gładź chyba lekko zwietrzała i dośc szybko wiązała, a przy suficie to niebyło najlepsze rozwiązanie.

Wymyśliłem zatem, aby tą reszte gładzi połozyć na ścianie w salonie, jako pierwszą warstwę. Tu akurat ta gładź nadawała się idealnie. Pół worka poszło błyskawicznie. Po otworzeniu nowego worka gładzi wróciłem do sufitu w wiatrołapie. Siatka była już poklejona, więc zostało tylko samo szpachlowanie. Niecała godzinka i było to zrobione, jak już wszystko wyschnie to trzeba będzie to przeszlifować.

Następnie wróciłem do ścian w salonie. Skończyłem dwie ściany, oczywiście nie na gotowo, ale tylko pierwszą warstwę. Szło dość fajnie i szybko. Zastanowiłem się i doszedłem do wniosku, że musze sobie zagruntować jeszcze kilka ścian, bo niedługo skończą mi się te które już pogruntowane są.

W salonie była to jeszcze jedna ściana (od strony klatki schodowej), obleciałem gruntem jeszcze cały pokój na parterze oraz prawie cała klatkę schodową. Jednak wynalazek w postacji opryskiwacza sprawdza się doskonale.

Już na koniec dnia, postanowiłem powypełniać klejnem gipsowym przerwy między regipsami (tymi od okien) a ścianami. Udało się zrobić wokół okna i drzwi balkonowowych w salonie oraz wokół okna w pokoju. Nastepnym razem trzeba będzie oszlifować krawędzie i będzie można już obsadzic narożniki aluminiowe i przeciągnąć gładzią.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=31sierpien2006" rel="external nofollow"> Szpachlowanie sufitu, gruntowanie, gipsowanie, gładz w salonie - 31 sierpień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Piwniczka, szpachlowanie sufitów

30 sierpień 2006

 

Na sam dźwięk słowa piwniczka zaczynam mieć już drżące ręce. Dobrze, że to już ostatni dzień walki ze ścianami piwniczki. Ostro zabrałem się od rana za robotę. Najpierw dokończyłem zatapianie siatki na rozpoczętym wczoraj biegu schodowym.

Następnie zabrałem się, ża drugi bieg schodowy, nawet względnie to mi szło. Oczywiście najwięcej kłopotów sprawiała siatka, która wywijała się na wszystkie możliwe strony. Gdy wreszcie uporałem się już z drugim biegiem schodowym, to zabrałem się za ściankę regipsową. Dopiero na samym końcu przykleiłem brakujący kawałek siatki na spoczniku. Opieplanie piwniczki było skończone.

Teraz trzeba będzie pobawić się jeszcze z nią troszkę, bowiem trzeba bedzie przytrzeć ściany jak już dobrze wyschnie klej, potem zagruntować je. Nastepnie (po wcześniejszym posprzątaniu) wyleję niewielką (około 1-2 cm grubości) wylewkę samopoziomującą. Gdy to wszystko będzie już gotowe i wylewka będzie nadawała się do dalszej obróbki, to położe na niej terakotę. No i oczywiście ściany pomaluje na śliczny zielonkawy kolorek.

No dobra, to dopiero kiedyś tam nastapi, a teraz wróćmy do tego co jeszcze zrobiłem tego dnia. Gdy już wreszcie wyszedłem z piwniczki zabrałem się za gładź. Najpierw położyłem gładź w przejściu między hollem a salonem, na ostatniej powierzchni. Boki były już wcześniej ztobione na gotowo.

Wreszcie na koniec zabrałem się za szpachlowanie sufitu w wiatrołapie. Najpierw oczywiście okleiłem wszystkie połączenia siatką. Niestety zbyt wiele nie poszpachlowałem bo trzeba było już zbierać się do domu.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=30sierpien2006" rel="external nofollow"> Piwniczka, szpachlowanie sufitów - 30 sierpień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Piwniczka - dzień trzeci

29 sierpień 2006

 

Kolejny dzień zmagań z piwniczką. Po wczorajszym dniu, miałem już jej dość i pierwotnie miałem się dziś zająć czymś innym, ale w sumie zmieniłem zdanie wychodząc z założenia, że zrobie co jest do zrobienia z piwniczką i będzie z nia spokój. Najpierw pokołkowałem styropian na spoczniku i skosach, niestety moja wysłużona wiertarka nie radziła sobie z tym najlepiej, w sumie wywiercenie około 30 otworów w betonie zajęło mi prawie trzy godziny.

Następnie zabrałem się zatem za warstwę zbrojoną, najpierw klej na styropian, później na to siatka. Troche jeszcze pamiętałem z ocieplania domu, więc nie było tak źle. Szkoda tylko, że robiłem sam, bo szło to bardzo wolno, no i były kłopoty z siatką, bo nie bardzo chciała leżeć tam gdzie przeznaczyłem jej miejsce. No i dość szybko kończył się klej i trzeba było dorabiać co chwilę nową. Najgorsza część tej pracy to przycieranie styopianu na łączeniach płyt, jeśli są jakieś nierówności. Nie dość, że sam dźwięk powoduje ciarki na plecach, to jeszcze latające w powietrzu drobinki styropianu skutecznie uprzykrzają życie. Dobrze, że tego tarcia nie było zbyt wiele.

Miałem początkowo nadzieje, że dziś skończe piwniczke, ale jak się później okazało, było to niemożliwe. Dzień zakończyłem mając oklejone ściany zewnętrzne piwniczki i troszke ponad metr jednego z biegów schodowych. Dobrze, że widać już bliski koniec pracy ze styropianem, zdecydowanie bardziej wole kłaść gładź na ścianach niż oklejać je styropianem.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=29sierpien2006" rel="external nofollow"> Piwniczka - dzień trzeci - 29 sierpień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Ocieplenie piwniczki - dzień drugi

28 sierpień 2006

 

Po wyjazdach urlopowych nadszedł czas to, aby poświęcić trochę czasu na budowę.

Poprzednim razem zacząłem ocieplać piwniczkę. Skończyłem na dwóch pierwszych płytach biegu schodowego. Od tego miejsca rozpocząłem tym razem prace. Wydawało się, że pójdzie wszystko łatwo i sprawie. Ale to były tylko pozory, wcale tak łatwo nie było. Prawie każda płyta na miała inne wymiary i trzeba było pasować indywidualnie.

Drugi bieg schodowy też nieciekawy, bo pierwsza płyta zaczynała się dość nisko, trzeba było prawie na siedząco kleić. Potem było już lepiej. Spocznik dał się okleić zdecydowanie łatwiej, a już ścianka z regipsu to czysta poezja. Pierwotnie zakładałem, że ścianka z regipsu zostanie okleiona styropianem o grubości dwa centymetry, ale ostatecznie skończyło się na trzech. Przyczyna bardzo prozaiczna, poprostu miałem sporo styropianu o tej grubości, o którym wcześniej zapomniałem.

Najwięcej uwagi trzeba było jednak poświęcić drobnemu kawałkowi ocieplenia pod ścianką z regipsu, wcześniej wysunąłem odpowiednio styropian, aby później można było go z licować ze styropianem, którym ocieplałem ścianke regipsować. Widać to o czym piszę na zdjęciach.

W efekcie, tego dnia zdążyłem tylko okleić do końca styropianem piwniczke i trochę w niej posprzątać.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=28sierpien2006" rel="external nofollow"> Ocieplenie piwniczki - dzień drugi - 28 sierpień 2006

maksiu

Dziennik Maksia

Ocieplenie piwniczki

16 sierpień 2006

 

Wtorek był wolny, jak święto to święto, ale za to środa już normalnie na budowie. Postanowiłem, że odpocznę trochę od gładzi, szpachlowania i szlifowania. Zabrałem się więc za ocieplanie piwniczki.

 

Przeczytałem na forum, że są podzielone zdania na temat celowości takiej inwestycji. Co by nie mówić moim zdaniem napewno pomoże to odizolować piwniczke od domu i powinno zapewnić w niej utrzymanie niższej, stałej temperatury, a o to właśnie chodzi. No i żeby było jasne, nie mam zamiaru grzać piwniczki, a dokładnie odwrotnie, nie chce pozwolić dostać się do niej ciepłu z domu, wszak styropian jest materiałem izolacyjnym, a nie grzewcznym, więc dlaczego nie miało by to zdać egzaminu?

 

Najpierw przygotowałem sobie piwniczke do całej operacji, poobcinałem papę izolacyjną i po podkuwałem wystające kawałki zaprawy. No i przyszła kolej na pierwsze płyty. No i pierwsze schody, dolne bloczki to bloczki fundamentowe, a one lekko cofnięte względem ściany właściwej, no i na pierwsza warstwę musiało pójść sporo kleju.

Gdy już jednak pierwsza warstwa była przyklejona i wypoziomowana, to dalej poszło już sprawniej. Godzinka z kawałkiem i pierwsza ściana była gotowa, później znowu godzina i kolejna gotowa. Na koniec została ściana w większości pod skosem schodów, było trochę przycinania i mierzenia.

Troszkę mi to czasu zajęło. Gdy to już było gotowe zostało mi wykończenie góry pierwszej ścianki, zwłaszcza okolic rury wentylacyjnej. Ponieważ zostało mi jeszcze troszke kleju w wiaderku spróbowałem przykleić od spodu schodów płytę styropianu, akurat zmieściła się w całości wzdłuż, kleju starczyło na jeszcze jedną płytę.

 

Efekt po dniu roboczym jest taki, że ściany zewnętrzne piwniczki mam oklejone, jak równiez kawałek schodów (owe dwie płyty). Kolejnym razem dokończe schody (ten bieg zaczęty, jak i ten drugi) oraz spocznik. Na koniec podrównam wszystko styropianem 2cm na ściance z regipsu, będzie wszystko ładnie pasować do siebie. Wiem, bo dziś przymierzałem.

 

Jednak na kolejne prace trzeba poczekac dziesięć dni, bo jeszcze dziś wieczorem wyjeżdzam i wracam dopiero dwudziestego siódmego sierpnia.

A zatem trzymajcie kciuki za dobrą pogodę.

 

link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16sierpien2006" rel="external nofollow"> Ocieplenie piwniczki - 16 sierpień 2006



×
×
  • Dodaj nową pozycję...