Dziennik Maksia
Przez maksiu,
Szlifowanie, szpachlowanie, halogenki
14 sierpień 2006
Urlop to jest zdecydowanie to co lubie, można tyle czasu poświęcić na budowę. Dziś spędziłem na budowie dziesięć godzin i nawet nie zauważyłem kiedy minał ten czas. No sporo zrobiłem, ale zacznijmy od początku.
Dzień na budowie rozpocząłem od pracy która to nazbyt przyjemnych nie należy, ale i ją trzeba było wykonać. Mam oczywiście na myśli szlifowanie ścian w wiatrołapie. O tym jaka to niewdzięczna praca najlepiej świadczy fakt że te niecałe dwadzieścia metrów kwadratowych zajęło mi prawie trzy godzinki. W każdym razie byłem niezmierne zadowolony, jak już skończyłem to robić. I więcie co? Ściany naprawdę wyglądają super.
Ponieważ natura lubi równowagę, zatem po szlifowaniu przyszedł czas na szpachlowanie. Oczywiście już nie ścian wiatrołapu, ale sufitu w korytarzu. Pooklejałem sobie wszystkie łączenia siatką i poszpachlowałem. Zdecydowanie przyjemniejsza robota. Samo szpachlowanie poszło by mi szybko, ale gorzej że musiałem wyrównać belkę nośną schodów, żeby licowała się z nowym sufitem. No i w najgorszym miejscu był prawie centymetr różnicy. Trzeba będzie jeszcze raz to przeszpachlować, bo na raz było by za grubo.
Gdy już sufit był poszpachlowany zabrałem się za montowanie instalacji do halogenów. Zdecydowałem się na instalacje 12V, potrzebny był zatem transofrmator.
Żeby być pewnym że czegoś nie popsuje, to najpierw na kabelku który miał zasilać transformator założyłem zwykła żarówkę i pomontowałem kupione okazyjnie wyłączniki. W sumie pięć sztuk, cztery schodowe i jeden krzyżowy. Odrazu zaczęło to wyglądać estetyczniej, niż wystające ze ściany kabelki. Znowu oczywiście zajęło mi trochę czasu poprawne podłączenie tego wszystkiego, bowiem poprzednim razem gdy sprawdzałem instalacje to nie zapisałem sobie jak podłączyć jaki wyłącznik. Od nowa zatem było trzeba prześledzić obwody, no ale udało się.
Tak na wszelki wypadek pooklejałem taśmą izolacyjną przewody fazowe w innych nieużywanych włącznikach będących na tym samym zabezpieczeniu. Gdy już miałem to wszystko przygotowane można było zabrać się za podłączanie transformatora. Nie było to nic szczególnie trudnego, może poza czynnościami wybitnie manualnymi, gdy przewody nie chciały wchodzić w odpowiednie zaciski, albo ciągle z nich wyskakiwały.
Naczytałem się wcześniej o takich instalacjach i zgodnie z sugestiami zakupiłem przewód 2x2,5 mm2 do rozprowadzenia zasilania z wyjścia transformatora. Przewód gruby, sztywny i kiepsko układalny, wiec trzeba było sie nieźle nagimnastykować abyć znalazł się dokładnie tam gdzie trzeba. Wszystkie żaróweczki halogenowe łączone w sposób równoległy. Prawie dwie godzinki zajeło mi zmontowanie kompletnego oświetlenia w suficie w korytarzu. Samo założenie oprawek i zaróweczek to już czysta przyjemność. A potem juz tylko pstryk i ... działa.
Następnie powtórka dokładnie tego samego w wiatrołapie, z tym że tu mniej o jeden halogen. Oczywiście znowu najwięcej problemów z podłączeniem transformator, a dalej to już poszło.
Nawet się nie obejrzałem jak minęło w sumie dziesięć godzin no i trzeba było już wracać do domu. Następnego dnia zajechałem przejazdem na budowę z Agnieszką i Małgosią, żeby obejrzały sobie moje dzieło i ewentualnie zgłosiły co należy poprawić czy też zmienić, ale uwag nie było żadnych więc się chyba podobało.
link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=14sierpien2006" rel="external nofollow"> Szlifowanie, szpachlowanie, halogenki - 14 sierpień 2006
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 705 wyświetleń