Kolejne zdjęcia...
Przez Mika_77,
Chwila czasu w poniedziałkowy ranek, więc wklejam;
jest tam front domu jakoś w lutym, oraz wnętrza, wejście, widok na kuchnię, dolna łazienka, oraz pokoje na pięterku. 




- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 853 wyświetleń
Przez Mika_77,
Chwila czasu w poniedziałkowy ranek, więc wklejam;
jest tam front domu jakoś w lutym, oraz wnętrza, wejście, widok na kuchnię, dolna łazienka, oraz pokoje na pięterku. 




Przez Mika_77,
Nasza działeczka, przed budową;
potem zimą 2009 - zrobione fundamenty;
Tu się mury pną do góry -maj -lipiec (?) 2011
wrzesień 2011 - zakończony SSZ plus instalacje- właśnie robią się tynki
Przez Mika_77,
W codziennej gonitwie nie zaglądałam tu ostatnio.
Dzięki bardzo za komentarze.
Zdjęcia, bardzo chętnie, jak tylko się 'naumiem'.
Za to opowiem o domku. Projekt indywidualny, bo jakoś nic nie mogłam wybrać, a jedyne moje warunku były takie;
- oprócz salonu na dole jeszcze gabinet (żeby na starość po schodach nie latać);
-na górze 3 pokoje (do dzisiaj nie wiem dlaczego, bo mamy tylko jedno dziecko i na więcej się raczej nie zanosi, bo starawa jestem);
- wieeeeeelki zadaszony po całości taras - warunek bezwzględny, bo 10 lat mieszkałam w mieszkaniach bez balkonu - i jak szaleć to szaleć;
Jedyne projekty, które przepadły mi do gusty to Zręczny i Barwny z kolekcji Muratora; a nasz dom jest skrzyżowaniem tych dwóch projektów.
Pow. użytkowej (jak to ładnie,= brzmi, i że niby taki malutki domeczek) 124m2
po podłodze, a jakże inaczej 210 m2.
Dach - kopertowy (że niby miało być tanio, bo my bidoki jesteśmy i na za wiele nas nie stać) - a co.
Dachówka cementowa - roben chyba (bo Piekarz zamawiał), antracyt - ale głowy sobie urwać nie dam.
Ściany z bk, tynki Diamant Kanufa (polecam), hydraulika - "tymi recami", ogrzewanie gazowe, kominka brak, a że zwierzęta lubię koza będzie.
Najpierw były marzenia.....
Przez wiele lat zostały niestety tylko marzeniami bo.......
kasy było brak, płaca była marna, maleństwo się pojawiło.....
ale marzenia o domku zawsze gdzieś były i cichutko czekały na swoją kolejkę.
Najpierw było 40 m2, chyba najtańsze w Gdyni, zresztą i cena była adekwatna do jakości i w zasadzie od dnia kupienia do dnia wyprowadzki nieustanny remont i ulepszanie.
Potem szybka sprzedaż i kupno 50 m2, cudem udało się na tym zarobić. A skoro i zarobić to za ciosem kupić działkę (oczywiście wspomagając się kredytem). - W ten sposób w 2006 roku staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami 1174 metrów na wsi pod Gdynią.
Data jest tu niezwykle ważna, jak się potem okazało, bo już 2 miesiące później ceny zaczęły szaleć i marzenia znowu musiałyby poczekać. A dzięki szybszym zakupom okazało się, że będzie nas na budowę "no prawie" bo mocno wzrosła i cena naszego mieszkania.
Oszołomieni "byciem właścicielem działki" długo nie mogliśmy się otrząsnąć z tego faktu i przez 3 lata nie robiliśmy dokładnie nic.
Ale w 2009 roku duszenie przez "dobre duszki" które poinformowały nas, że wchodzą na budowę we wrześniu udało nam się zrobić fundamenty. Znowu oszołomienie trwające do 2011 roku i potem duży oddech i skok na głęboką wodę.
Sprzedaż mieszkania, wynajem zastępczego lokum i od 5 maja 2011 dalsza budowa.
Dzisiaj, po wielu miesiąć starań, stresów i wyrzeczeń czyli 17 lutego mamy prawie stan deweloperski. Przy czym prawie należy rozumieć bardzoooooo..... szerooooooko........