Z sobotniego placu budowy, moja działka przeobraziła się dziś w plac rozbiórki
Jak zauważył Rom i sylvia, moje fundamenty były bardzo płytko wykopane- pod poziom zdjęcia humusu jakieś 15 cm!!!!!
Wiedziałam, że strefa przemarzania wynosi 110cm i taka warstwa ziemi powinna przykrywać fundamenty. W sobotę wszystko odbywało się tak szybko i niespodziewanie (przypominam, że w piątkowy wieczór dostałam telefon od szefa, że rano wchodzą). Szefa ekipy nie było- był tylko jego zastępca- podobno bardzo kompetentny. Wyjaśniłam mu, że chcę mieć 3 schodki przy wejściu do domu, a on wtedy zaczął o jakimś podsypywaniu fundamentów, podniesieniu itp. Była 7 rano, ja po nieprzespanej z wrażenia nocy dałam się podejść.
Dopiero w niedzielę po południu po długich namysłach skonsultowałam to z mężem, sąsiadem, jeszcze raz obejrzałam sobie Wasze dzienniki ze zdjęciami wykopów. I już wiedziałam, że im po prostu nie chciało się kopać. Zadzwoniłam więc do wykonawcy i wyjaśniłam, że tak nie może zostać. Nie chcę mieć domu na górce, zwłaszcza, że działka jest wąska. Wyglądałoby to fatalnie- jak domek na kurzej łapce.
Dziś rano ekipa zjawiła się punkt 7. na "budowie". No i stanowczo kazałam im rozebrać szalunki i kopać. Panowie stwierdzili jednak, że ręcznie to potrwa jakieś dwa tygodnie (moim zdaniem mocno przesadzili), trzeba koparką i grunt, a raczej glinę trzeba wywieźć. Z tym wywozem akurat się zgodziłam. Próbowałam więc załatwić koparkę i wywóz jeszcze na dziś, ale pan koparkowy jest na zwolnieniu. Chyba nie muszę pisać, że wynajmę tego samego, co do humusu. Więc na budowie przestój przynajmniej do 25 maja. Dziś rozebrano więc wszystkie szalunki- deseczki spoczęły sobie spokojnie zabezpieczone i czekają na strop. Przynajmniej zakup desek mam już z głowy. Po rozebraniu szalunków panowie wzięli się za wykonanie zbrojenia. Tak więc wszystkie elementy są już gotowe do ułożenia w wykopie.
Podjęłam też decyzję- wbrew wykonawcom- ławy lejemy w folię. Na szczęście na sąsiedniej ulicy trwa budowa- więc grunt podobny. Pojechałam skonsultować z tamtymi wykonawcami kwestię folii i ci stanowczo stwierdzili, że jeśli jest glina, to folia musi być. I będzie.
Teraz już wiem, że wszelkie decyzje będę podejmować po konsultacji z moim kierownikiem budowy- nie z wykonawcą.
Pierwsza (i mam nadzieję ostatnia) wpadka już za mną. Dobrze, że jeszcze nie było za późno- na wtorek było planowane zalewanie.
A z przyjemniejszych rzeczy- dziś na mojej działce popłynęła wreszcie woda. Panowie założyli kranik i licznik- cała operacja kosztowała mnie 61zł (robocizna + materiał)