Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    183
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    182

Entries in this blog

tabaluga1

To teraz trochę o zmianach w projekcie.

 


Nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała sama pobawić się w architekta. Długo siedziałam nad projektem i "kombinowałam". Rozpoczęło się od likwidacji okien. Na pierwszy ogień poszło okno w gabinecie od strony północnej. Pokój ma zaledwie 12 m2, to i po co dwa okna, zwłaszcza na ścianę (odrapaną, z odpadającym tynkiem w budynku gospodarczym) sąsiada. Bardzo, bardzo nie chciałam mieć okna w kuchni od strony południowej.( na makiecie właśnie nie umieściłam w tym miejscu okna) Długo również myślałam o otwartej kuchni. Zdecydowałam się jednak częściowo ją zamknąć, tzn. będą tam drzwi suwane- w każdej chwili kuchnia przeistoczy się w otwartą.

 


W projekcie wejście do kuchni jest jedynie przez salon . Dla mnie nie do przyjęcia. Zastanawiałam się więc, czy zlikwidować spiżarkę i w jej miejsce wstawić drzwi. Jednak uwielbiam robić przetwory, a piwnicy w domu nie przewidujemy. Poza tym zawsze robi się jakieś większe zakupy więc muszę mieć taką :przechowalnię". Spiżarka pozostaje. ( nie ma jej jednak na makiecie- widać jedynie jakieś tam jej szkice; nie miałam cierpliwości bawić się w takie duperele)

 


Drzwi do kuchni będą w miejscu, gdzie w projekcie jest narysowana szafa w wiatrołapie. Nie potrzebuję w wiatrołapie aż tak dużej szafy, wystarczy mała w rogu naprzeciwko drzwi wejściowych.

 

 


Okno w kuchni od strony południowej jednak zostaje. Trudno będę smażyła się razem z moimi konfiturami. Przyczyną tej zmiany jest likwidacja podcienia w części jadalnej salonu. Wiem, wiem- wygląda on bardzo ładnie, ale...

 


zyskamy dodatkowe metry w jadalni, budynek będzie prostszy i tańszy w budowie. A taras i tak jest duży- przechodzi od południa na zachód. Okno oczywiście pozostaje duże, takie jak w projekcie. Salon będzie więc bardzo dobrze doświetlony. Bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam jasne wnętrza.

 


Dom ma powierzchnię 140,3 m2, a powierzchnia ta jest liczona w miejscach, gdzie minimalna wysokość od podłogi wynosi 140cm. Ponieważ podniesiemy ściankę kolankową o jeden pustak, zyskamy również nieco na powierzchni użytkowej. Dzieci już kłócą się o pokoje i wybierają kolory ścian.

 

 


Na forum sugerowano mi, żeby zlikwidować balkon w łazience lub zamienić go na balkon wenecki. Chwilę nad tym myślałam, ale jednak zostaję przy wersji oryginalnej. Łazienka ma balkon współny z naszą sypialnią, więc nie widzę tu problemu. Mąż chyba nie będzie mnie podglądał w łazience, a jeśli nawet...? Niech ma

 


tabaluga1

Rozmowa z wykonawcą nr 2 (poleconym przez pana z hurtowni) była baaaardzo miła. Pan młody, bardzo rzeczowy i cierpliwy. Rozmawiałam z nim ponad 1,5 godziny (pan przyjechał do mnie). Odpowiadał na każde moje pytanie, robił wyliczenia, doradzał, tłumaczył dlaczego tak, a nie inaczej... ogólnie bardzo mile mnie zaskoczył. Na dokładną wycenę robocizny mam czekać jeszcze ok. tygodnia. Mniej więcej ( na moją stanowczą prośbę o to mniej więcej) będzie to wyglądało tak:

 


stan zero: ok. 4 tys

 


parter+ strop: ok. 7 tys.

 


poddasze: ok. 4 tys.

 

 


dach wykonuje pana znajomy, więc nie mam jeszcze wyceny.

 

 


A i co bardzo istotne: pan traktował mnie bardzo poważnie- jak doświadczonego inwestora. Nie pytał o męża, a tym bardziej nie proponował, żeby mąż uczestniczył w rozmowie.

 

 


A tymczasem mężulek zawiózł jeszcze projekt do wyceny ojcu swojego znajomego. Tylko zawiózł, o nic nie pytał, nic nie objaśnił. No a na następną rozmowę z kolejnym wykonawcą wyznaczył znowu mnie.

 


No to cóż miałam robić, przejęta rolą zebrałam papiery i pojechałam stoczyć kolejną "walkę". Pan nr 3 znów nieco zdziwiony- BABA ?

 


To i rozmowa była krótka. Dowiedziałam się tylko, że jeśli się na pana zdecydujemy, to on ma takie układy w hurtowni, że materiał na cały dom mamy z 7%-towym podatkiem. No i mnie nic nie interesuje, on dzwoni i wszystko załatwia, a ja mogę się na budowie wcale nie pokazywać (jeszcze czego? Co on myślał, że dam mu wolną rękę, że będzie bez lupy? Że budowy własnego jedynego wymarzonego i tak wytęsknionego domku pilnować nie będę ? Ojojoj, to mnie gościu jeszcze nie zna.)

 

 


Ale tak poważnie, to wypytaliśmy o gościa i ponoć jest solidny i warto go wziąć. No nie wiem, jeszcze poczekam. Poza tym to kolega kolegi i ten kolega też nam go poleca.

 


No i dziś zadzwonił właśnie pan nr 3 i za robociznę zażyczył sobie za stan surowy zamknięty 32 000 z netto, 34 000zł z podatkiem. I przed każdym etapem chce zaliczkę. I jeszcze powiedział , że w 250 000 zł za domek to my się nie zmieścimy. Taki do zamieszkania.

 

 

 


I co ja mam zrobić?

 

 

 


A, zapomniałabym- projekt jest już u architekta adaptującego. Adaptacja będzie gotowa w najbliższy poniedziałek i kosztować nas będzie......

 


600zł.

 


To bardzo dobra wiadomość. Archon za zgodę na zmiany zażyczył sobie...

 


0 zł. No tak to ja lubię.

 


Takie sumki to ja mogę płacić.

tabaluga1

Następnego dnia udałam się do hurtowni, by sprawdzić ceny materiałów budowlanych. Objaśniłam panu, jaki dom będę budować i jakie materiały mnie interesują. Pan wysłuchał spokojnie, po czym odrzekł: "proszę przyjść z mężem, to wszystko ustalimy". Myślałam, że spadnę z krzesła. Poczułam się, jak malutkie dziecko, którego nauczyciel prosi o spotkanie z rodzicem. Stanowczo więc uświadomiłam pana, że to ja będę prowadzić rozmowy na tematy budowlane, a męża mojego, to pan może nie będzie miał okazji w ogóle zobaczyć. Ogólnie pan był bardzo miły, rozmawialiśmy tak sobie prawie godzinkę, pan poradził mi, by pustaki kupić jeszcze przed końcem lutego, bo porotherm zdrożeje, itp. A przy okazji dostałam namiary na nowego potencjalnego wykonawcę.

 


Tego samego dnia udałam się do drugiej hurtowni, również z zapytaniem o cenę. Oczywiście cena spadła, kiedy powiedziałam, jaką cenę zaproponowali mi w pierwszej hurtowni. Pan nie omieszkał jednak upewnić się telefonicznie, że mówię prawdę.

 


Babie zachciało się budować, to ma

tabaluga1
Uczę się i załatwiam ekipy. Mówiąc językiem forumowym, "casting" na murarzy rozpoczęliśmy jakiś tydzień temu. Przeprowadziliśmy pierwszą bardzo poważną rozmowę z potencjalnym wykonawcą. Pan był z polecenia, baaardzo doświadczony i na moje oko fachowiec. Rozmawialiśmy bardzo długo, to znaczy ja zadawałam konkretne pytania( dzieki za to forum), a pan odpowiadał oczywiście mojemu mężowi, który siedział jak na tureckim kazaniu i tylko przytakiwał. Po kolejnym pytaniu, pan zrobił takie oczy i powiedział: "oooooo, widzę, że pani się trochę orientuje." Wtedy mój mąż: " Bo wiem pan, o budowie to trzeba z moją żoną rozmawiać, ona jest tu szefem, dużo czyta i będzie podejmować strategiczne decyzje". No to pan znowu zrobił takie oczy i dalej mówił już do nas obojga. No ale zaproponował nam 35 000zł za stan surowy z dachem- robocizna. I to bez Wat-u. Początkowo wydało nam się to przyzwoicie, ale jak poczytałam znowu na forum o wycenach, to troszkę się zmartwiłam. No bo dlaczego mam zapłacić 15, czy 20 tys.więcej niż to w większości przypadków bywa? Rozpoczęłam więc dalsze poszukiwania.
tabaluga1

Zanim jednak staliśmy się posiadaczami działki, zaczęliśmy już nawet rozglądać się za domami w stanie surowym- były bardzo drogie. Oglądaliśmy również domek gotowy do zamieszkania (15- stoletni) i gdyby nie pan z agencji nieruchomości, pewnie byśmy już tam mieszkali. Otórz okazało się, że dom ten jest wystawiony na sprzedaż już parę ładnych lat, właściciele ciągle coś remontują i automatycznie podnoszą cenę. A za tą cenę- jak poinformował nas uprzejmy pan z agencji (bardzo jestem mu wdzięczna) postawimy sobie dom taki, jaki będziemy chcieli. No i będzie zupełnie nowy. Tak więc rozpoczęiśmy wertowanie projektów, nie myśląc jeszcze wcale o budowie w najbliższym czasie.

 


Potem coraz głośniej było w mediach o możliwości odpisania różnicy w podatku Wat (22-7%) tylko do 2008 roku, zaczęto coś przebąkiwać o likwidacji kredytów walutowych. No i postanowiliśmy jednak przyspieszyć nasze starania o domek. A, że ja jestem w gorącej wodzie kąpana, to nasze starania przybrały bardzo szybkiego tempa.

 


Na początek wyznaczyliśmy sobie kryteria, które zdecydują o wyborze projektu domu:

 


- dom o pow. 130-160m2,

 


-kuchnia z widokiem na drogę, min 12m2 z przejściem do salonu,

 


-salon ok.30m2 z kominkiem,

 


-na dole gabinet,

 


-na poddaszu 4 sypialnie,

 


-dom prosty i tani w budowie

 

 


Projekt właściwie już wybraliśmy, kiedy kazało się, że domek nie wejdzie na naszą działkę. Kiedy kupowaliśmy ją w wielkim pośpiechu (żeby nikt nam jej nie sprzątnął sprzed nosa) szerokość odmierzył mój mąż... krokami. Wyszło jakieś 20 m. Teraz okazało się, że działka ma 18m z małym haczykiem. No i problem. Gdzie znaleźć projekt, spełniający nasze oczekiwania, na tak wąską działkę.

 


Udało się. Na szczęście kupiłam katalog z projektami archona i .....

 


DOM POD PISTACJĄ okazał się strzałem w dziesiątkę. Szkoda tylko, że jest to nowość i póki co nie można obejrzeć go na żywo. (Stąd mój pomysł na taką makietę). Projekt zakupiliśmy w styczniu, w międzyczasie mąż złożył podanie o WZ, załatwił projekt przyłączy (działka na szczęście jest w pełni uzbrojona).

 


Przy okazji ustaliliśmy, że to JA będę pilnować budowy i załatwiać pozostałe formalności- do jesieni. Mąż ma ważny egzamin właśnie jesienią i to w tej chwili jest dla niego sprawą priorytetową. Zgodziłam się nie bez wątpliwości i obaw, ale sama tego chciałam. Dlatego teraz codziennie goszczę na stronach muratora i pilnie się uczę.

 


tabaluga1

A teraz trochę historii, czyli jak się wszystko zaczęło.

 

Jesteśmy małżeństwem z prawie ośmioletnim stażem, mamy dwóch synów( 7 i 4 lata) i mieszkamy sobie w małym miasteczku. 3 lata temu kupiliśmy mieszkanie i gdyby nie moje marzenia o własnym domku z ogrodem, pewnie spędzilibyśmy w nim resztę życia.

Rozmowy o budowie domu poruszaliśmy wielokrotnie, zawsze jednak dotyczyły one bliżej nieokreślonej przyszłości (może 5, może 10 lat).

Jak już wspomniałam, mieszkamy w bloku i mamy wspaniałych sąsiadów- również młodych i marzących o własnym domku. I to chyba oni byli "sprawcami" tak szybkich decyzji z naszej strony dotyczących budowy. Sąsiad postraszył nas, że ceny działek na pewno bardzo pójdą w górę, że może warto byłoby zacząć się rozglądać za kawałkiem jeszcze przed nowym rokiem. No więc rozpoczęliśmy poszukiwania i bardzo szybko okazało się, że w naszym miasteczku działek po prostu nie ma, a jeśli już są to potwornie drogie. Wielu ludzi posiada również działki jako lokatę kapitału i nie zamierza ich w najbliższym czasie sprzedać.(Wcześniej ustaliliśmy, że działka ma być w obrębie miasta, nie na wsi, chociaż ja bardzo chętnie przeniosłabym się na wieś w okolicę lasów)W listopadzie udało nam się znaleźć wreszcie działeczkę w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych. Działka ma 885m2 powierzchni- ok 18 m szerokości. Jest już prawie w całości ogrodzona, posiada podmurówkę i bramę- co prawda starą, ale na początek wystarczy. Działka jest z wejściem od wschodu, od strony południowej i północnej mamy już sąsiadów. Tak więc pod koniec listopada na podstawie aktu notarialnego staliśmy się jej właścicielami. Przy okazji pan notariusz mile nas zaskoczył. Stwierdził, że jesteśmy młodzi, więc obniży nam jeszcze o 100zł taksę notarialną. No, cóż- w takiej sytuacji liczy się każdy grosz.

tabaluga1

Udało mi się powklejać zdjęcia ( bardzo dziękuję za pomoc), to teraz do konkretów.

 


Zanim zacznę opisywać moje przygody budowlane, które właściwie dopiero się zaczną, to złożę ślubowanie.

 


I tak: ślubuję uroczyście:

 


-rzetelnie i uczciwie informować Was (jeśli znajdą się w ogóle czytelnicy) o wszelkich moich (naszych) poczynaniach budowlanych,

 


-wklejać na bieżąco zdjęcia (teraz już potrafię, choć wyszły chyba trochę za duże) z postępów na naszym placu boju,

 


-w miarę swoich możliwości, umiejętności służyć radą, pomocą i wiedzą (na razie jeszcze znikomą),

 


-nie przynudzać,

 


-odpisywać na komentarze (o ile takowe się znajdą),

 


-i nie wiem co jeszcze

 

 


ślubuję

 

 


tabaluga1

Tak sobie pomyślałam, że może już nadszedł czas na pisanie dziennika. Wiosną zaczniemy budowę naszych "pistacji", więc pokażę Wam, co już udało mi się zbudować:

 

oto domek od frontu:

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0173.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0173.jpg

 

strona południowa:

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0174.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0174.jpg

 

widok od ogrodu:

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0175.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0175.jpg

 

poddasze:

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0176.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0176.jpg

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0177.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0177.jpg

 

widok na parter:

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0178.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0178.jpg

 

http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0179.jpg" rel="external nofollow">http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/tttt/PICT0179.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...