DALSZEGO CIĄDU NIE BĘDZIE -- SPRZEDAJE> WICHURĘ A Z NIĄ MARZENIA I 16 LAT MAŁŻŃSTWA [/
............................ K O N I E C ....................................
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 1 133 wyświetleń
DALSZEGO CIĄDU NIE BĘDZIE -- SPRZEDAJE> WICHURĘ A Z NIĄ MARZENIA I 16 LAT MAŁŻŃSTWA [/
............................ K O N I E C ....................................
Więc - jeszcze raz i spokojnie .....................
Pan po dwóch dniach odezwał sie z pytaniem czy jeszcze aktualne .....to zlecenie?
Ja zadowolona (mąż mniej) wyznaczyłam godzine spotkania na działce.
Nowy fachowiec - zrobił na mnie pozytywne wrażenie..... temat mu znany.....podsunąl parę pomysłów i chciał podjąć się reanimacji tego co jeszcze uratować się da.........
A wogole to przyjechał z żoną i czwórką dzieci
- i to mnie jakby przekonało do Nowego fachowca ......... że mając tyyyyle dzieci to odpowiedzialnym trzeba być.
Żona zapewniała - mąz to taki fachowiec jakich mało ,a dobrze i ładnie to tak zrobi - że lepiej niż dla siebie ,dzieci czyste..........cóż....
Trzeba komuś zaufać
SPISALIŚMY UMOWĘ - PAN CHCIAŁ ZALICZKĘ (twierdził ,że to życie go nauczyło by się zabezpieczyć) OK - rozumiem wic :
UMOWA szczegółowa co do wykonania z zastrzeżeniem - co będzie gdy pan nie dotrzyma terminu lub coś spi...... przy
Pan tak zadowolony że w miarę popłatna i długoterminową pracę ma ...bo reszta budynków na posesji wymaga remopntu...
Zdeklarował się że poprawi gres w salonie - bo tak źle że aż go serce boli patrzeć - GRATIS OD FIRMY
ech głupia ja głupia ...łatwowierna
I taaaaaak z poczuciem ,że teraz to już wszystko pójdzie jak z płatka ...pojechaliśmy do domu
Z gazety z ogłoszeniami "Prace ,remontowo,budowlane"
Pan z wrozmowie telefonicznej rzeczowy - zainteresowany.....umówiliśmy sie na spotkanie! Czekaliśmy godzinę - nie przyjechał!
Mąż tryumfował - to znak - dajmy spokój
Ale ja się uparłam ....dajmy mu szansę ,bo pewnie w nawale pracy zapomniał !
Ostatni fachowiec zatrudnony przez nas ocieplil dwa małe pokoje lazienke ,przedpokój .......... sknocił grs w salonie i mizernie ułożył glazurę w łazience ....i przegoniliśmy go cztery wiatry ..........
posprzątalismy domi obejście po libacji ,którą zafundował sobie i znajomym w naszym domu !
A jesien 2005 była piękna i ciepla - szkoda czasu pomyśleliśmy - widząc że tak niewiele nam brakuje już do wykończenia wnętrza............
Zaczęliśmy ponownie szukać kogoś -kto dokonał by reanimacji tego co zepsute i dokończył dzieła.......
W myśl zasady do trzech razy sztuka ,zaczęliśmy wertowac ogłoszenia pt."prace remontowo -wykończeniowe - kompleksowo"
Okazało sie to nie proste - firmy zajęte nadmiarem zleceń .
Zdawoło się że wszyscy postanowili coś w tym samym czasie budować i remontować - nie dziwne ostatni rok odliczeń ................
Ale uparta baba ze mnie i na protesty mężoskie nie czuła ........
cyt...(daj spokój- poczekajmy na spokojnie poczekajmy........ w nosie z odliczeniami ......... poczekajmy na sprawdzonego fachowca z polecenia
ze wsi - po żniwach miał mieć dla nas czas...........)
Ale upór i desperacja moja wielka -niecierpliwa jestem.........
I znalazłam............... o losie mściwy o losie.........
No to znowu tu jestem ! postanowilam dokończyć tę smutną historię.
Tym samym mam nadzieje ,że zamknę ROZDZIAŁ - zły ,pełen niepowodzeń i permanentnego wku.......nia .
Gdy każdorazowy pobyt na działce wiązał się z awanturą , zgrzytaniem zębów, smutkiem i zalewaniem robaka w pobliskiej knajpce.........
ECH ŻYCIE - NIE MASZ NIC - TO CI PRZYKRO ,BO NICZEGO W ZYCIU SIĘ NIE DOROBIŁEŚ ..................
MASZ COŚ TO TRUDNO SIE TYM CIESZYĆ ........
I NADAL CHCIEĆ MIEĆ TEN KŁOPOT CZY JESZCZE RADOŚĆ
A MOŻE SPRZEDAĆ I MIEĆ Z GŁOWY ?????????
http://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/17_348.ts1137931031399.jpghttp://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/15_348.ts1137930955421.jpghttp://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/3_348.ts1137930477983.jpg
Ostatnie zdjęcie po prawej to stan naszego balkonu pozostawiony przez firmę ! to małe okienko na górze ma być cyt"substytutem drzwi tarasowych"
N afotce widać również bale na których jest oparty dom- pierwszy patyczek po lewej to"bal-wstawiony przez firmę"a ustalenia były zupełnie inne.Zdjęcie wykonaliśmy dla porównania jaki towar dostaliśmy a jaki był zamówiony !
Pewnie dziwi Was różnorodność okien w chacie - hmmmmmm i macie rację.Nie najlepiej to wygląda -ale to się zmieni...
Projekt przewidywał okna drewniane skrzynkowe (niezbyt trwałe i kiepsko wykonane technicznie - nam się trafiły)
Firma nie wywiązała się do końca z ich wstawienia - zdecydowaliśmy ,że docelowo wszystkie będą plastikami .
Próba malowania na zielono - to babska pomyłka w podpatrywaniu.
Marzeniem naszym było mieć dom z bala jak z firmy MISSONI .
Okna mają białe szprosy i zielone ościerznice - no i na wiosnę szlifiereczką te zielone okna będę czyścić co by je na biało pomalować .....
W planach : dach zielony ( ale nie trawiasty)
na tarasie i balkonie niektóre elementy również zielone
no i lepsze drzwi wejściowe - chciałabym zielone ale tu mąż się nie bardzo zgadza......... muszę uważnie podpatrzeć moje MISSONI.
Dla zainteresowanych podpowiem że mają swoją stronę http://www....
http://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/14_348.ts1137930918490.jpg" rel="external nofollow">http://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/14_348.ts1137930918490.jpg
To jest a bardziej będzie nasz taras,na dole pod widocznym jaśniejszym drzewem na ścianie jest ukryte okno tarasowe plasikowe(tymczasowo maskowane jakąs dechą) ,
W domu jest miejsce na kominek -chcieliśmy korzystając z jednego komina i osobnych luftów zrobić jednocześnie grill na tarasie.
Pomysł technicznie nie sprawdził się przy drewnianej konstrukcji domu.
Powstała na zewnątrz tarasu murowana ściana -to obok drzwi tarasowych.
Plan jest by wykonczyć ją kamieniem rzecznym.
A nad nim miejsce na balkon którego to moja kochana firma nie wykończyła i uciekła.
Przy wszystkich oknach będą okiennice - drewniane utrzymane w klimacie chaty- troszkę zdobione i malowane na zielono
Okno widoczne na fotce to plastik ,już przez nas wstawione - jak tylko ubijemy podłogę i zbudujemy barierki i odrobinę kosmetyki wykonamy ...to bladym świtem w kocyku na balkonie będziemyz kawusią tam siadywać.Piękny widok na łąkę.pole i krowy u sąsiada...he,he ale lepsze to niż autostrada
http://bsitarska.photosite.com/~photos/tn/1_348.ts1137930393942.jpg
Tak jak pisałam wcześnie ,domek nie jest zbyt wielki ;110m raptem
dól to 56m - 30 m salon a w nim aneks kuchnny - aby nie czuć się samotnym przy gotowaniu .....
2 pokoiki po 10 m
i łazieneczka na jedną przeciętnej tuszy osobę - to będzie chyba pozostałe 6m i coś pokręciłam bo jeszcze jest przedpokój ale metraż mi się skończył
Dom otwarty ,wszystkie pomieszczenia gospodarcze w ktorych gromadzimy wszelakie dobra też otwarte ,że muzyka całą noc z naszej chałupy dochodziła ............. jednym słowem znowu IMPREZA !!!!
Wpadliśmy na dzialkę prawie jeszcze piżamach !!!!!
Naszego 'Fachowca " nie bylo ---- wszystko co drzwi ma było otwarte (tylko zabezpieczone przez sąsiadów)
W salonie na mojej strasznej podłodze :
ustawione dechy -prowizoryczny stól - puste flaszki 2x3/4,kielbasa na gazecie i wszelakie imprezowe i nieskąplikowane zakąski ogórki musztarda....etc
obok stołu z wełny przeznaczonej do ocieplania ścian -zgrabnie sklecone KOJO (łóżko)
przykryte kocykiem ....pełno butelek niedopitego piwa...
na piętrze obrazek taki sam - flaszki jedzenie i kolejne łóżeczko tylko obszerniejsze ..... w łazience (dla lepszego odbioru - bo kafelki i poglos )sprzęt grający z dwiema kolumnami ... i slady po torsjach
(ktoś przedobrzył )
Usiedliśmy przed domem .........pomilczeliśmy ......... poźniej posprzątalismy pobojowisko ..... wysłuchaliśmy relacji sąsiadów ...i wlosy nam posiwiały ........
Okazuje się że były trzy pary męsko damskie i państwo w naszym domu biesiadowali od popołudnia gdy to byliśmy na kontroli i KRETYNI ZAPŁACILIŚMY FACHOWCOWI.
Okazało się że pan często nocował w naszym domu z kolegami ,często jeździł po pijanemu po wsi ....nikt nam wcześniej nic nie mówil ,bo myśleli że to nasz znajomy i może dostał od nas przyzwolenie by po skończonej pracy .........mógł "odpocząc" wnaszym domu.
A tak wogole to czasem gdy my wyjeżdżaliśmy z działki to on remontował "KOWALSKIEMU" pokój w domu - chyba z naszych materiałow .
Załamani sytuacją usiłowaliśmy skontaktować się z kolejnym "ulubionym fachowcem" ale w domu go nie było a teklefonu nie odbierał.
Minęly dwa dni - zadzwonił - twierdził że musiał pilnie wyjechać ..ale z ochotą zabiera się za dalsza pracę i tylko czeka na dyspozycje.........
No to umówiliśmy sie na miejscu jak gdyby nigdy nic się nie działo !
Pan powital nas z uśmiechem i nie nawiazywał do sytuacji minionej i że ktoś posprzątał ten cały syf i że my mogliśmy dowiedzieć się o tym co on tu wyprawiał i kto pozamykał drzwi ........zdaje się że nie pamiętał że zostawil wszystko otwarte......
Na nasze pytania i zarzuty odpowiadał że nie ma nic do powiedzenia a sytułacja wymknęla mu się troszkę z pod kontroli bo przyszli koledzy .
A właściwie to co sie stało przecież nas i tak tam nie ma - miał posprzątać i tyle........
podziękowaliśmy panu za współpracę - i nie zapłaciliśmy mu pieniędzy do końca które mu się jeszcze należły.....
I też trzeba było załatwic sprawę delikatniej niż by się należało -
bo pan mieszka blisko i mściwy może być
( jak to facet wyrzucony zpracy w jego mniemaniu niewinnie )
- a domu do kieszeni nie schowamy i nie uchronimy przed kamieniem i złośliwością ludzką.....choć ubezpieczony ale trudno już komuś zaufać
ECH ŻYCIE - NIE MASZ NIC - TO CI PRZYKRO ,BO NICZEGO W ZYCIU SIĘ NIE DOROBIŁEŚ ..................
MASZ COŚ TO TRUDNO SIE TYM CIESZYĆ ........
I NADAL CHCIEĆ MIEĆ TEN KŁOPOT CZY JESZCZE RADOŚĆ
A MOŻE SPRZEDAĆ I MIEĆ Z GŁOWY ?????????
jako że ładna pogoda się utrzymywała porosiliśmy by Fachowiec - fachowo wykonał 3 pary schodów .dwoje tarasowychi jedne wejściowe do chałupy !!!!
I zrobil i wylał i natychmiast pogoda sie zepsuła i padał deszcz na te nasze "jeszcze cieple "schody a krople były tak k..kurcze wielkie że przez papę wybijaly dziury ...... he,he ( śmiech przez lzy)
Schody dochodziły do siebie ,bo po deszczu zawsze jest slonce ...więc pora na ocieplanie reszty chałupki ....
Zakupiliśmy materiały -- poprosiliśmy "fachowca by tym razem skupil sie na pracy i żartując pogroziłam palcem że pogniewamy sie jak będzie źle to nie dostanie pieniędzy....
Po kilku dniach z nienacka wpadliśmy na WICHURĘ .
KU NASZEJ SATYSFAKCJI PRACE POSUWAŁY SIĘ DO PRZODU !!!
Przedpokój ocieplony zatarte sciany gotowwe do malowania - zapomniałam o złościach-- ech nich tam koniec już nie daleki..... pan poprosił o jakieś wynagrodzenie --- to zaplaciliśmy bez szemrania ,dla zachęty na dowód że my poważni wypłacalni ,bo dziecko male i żona czeka ech niech tam....
Zostawiliśmy go gdy był w ferworze pracy -
no to my na zimne z soczkiem z beczki i do domu !!!!!!!!
RANO OBUDZIŁ NAS TELEFON --- OD SĄSIADÓW Z DZIAŁKI ----
I CO USŁYSZELIŚMY ---- BY PRZYJECHAĆ NATYCHMIAST BO :
O małlo nie dostałam zawału !!!!!!! żle .żle i jeszcze raz źle !!!!!!!!!!
Wyszłam z domu by ZACHOWAĆ się kulturalnie nie naubliżać facetowi od naj gorszych a mój mąż usiłował zachować spokój i dowiedziec się ....CO SIĘ STAŁO....
Fugi w trzech różnych rozmiarach
- od cieniutkich (bo krzyżyk od glazuty łazienkowej)
- średnio grubych (od terakoty z przedpokoju)
- do grubaśnych bo utrafionych (do terakoty rustykalnej)
kafelki mijały się o 2-3 cm - znaczy fuga nie trafiała jedna w drugą - znaczy ,znaczy ... oj po prostu krzywo (nie techniczna ze mnie baba)
Jak opadly emocje sama zadałam Panu pytanie czy podoba mu się jego dzieło....... i co usłyszałam ..... że przeprasza ale nigdy nie układał tego rodzaju kafelków i myślał że sobie poradzi ale mu niewyszło ........ a nie przyznał się wcześniej bo pewnie nie dostałby tej pracy
Szkoda mi "gówniarza" się zrobiło ....własciwie kiedyś gdzies musial sie nauczyć....hmmmmm tylko dlaczego to musieliśmy być właśnie my?????
Mój spokojny mąż stwierdził -- zrywamy i kładziemy od nowa ....
ale mu przetłumaczyłam ,że marne szanse by obecny"fachowiec "zrobił to dobrze ...dajmy spokój ....tu meble tu "SKÓRA Z KROKODYLA "
NIE BĘDZIE WIDAĆ - TRUDNO
Zostaliśmy wreszcie sami z naszą Wichurą!!!! koniec Sierpnia 2005
Chciałoby się pomieszkać pogospodarzyć a tu tzw. d....pa
Na miejscowych fachowców ,którzy chętnie by pomogli w reanimacji tego co zepsute i tego co jeszcze do wykończenia brakowło - też nie mogliśmy liczyć ---- bo żniwa...---- czyli znowu d...pa
Więc kupiliśmy miejscową gazetkę z ogloszeniami z nadzieją że ktoś podejmieje się wykończenia naszego domku a nie NAS.
Znaleźliśmy - mlody ,chętny z pomysłami --- wreszcie !
Stopniowo kupowaliśmy materiały - terakotę i wszystko co potrzeba do ocieplenia domu od wewnątrz.
Facet naraił nam kogoś do wykopania szamba - temat gówniany ale bez niego żyć się nie da.
Problem polegał na tym że ziemia u nas gliniasta i jak "keks"(ciasto z bakaliami) urozmaicona( nadziewana) kamulcami .
Otoczaki wielkości piłki lekarskiej ,ciężkie jak diabli Więc robota ciężka , a nie wspomnę o wkopywaniu kręgów.... ale Pan z łopatą, który miał dłonie wielkie jak bochny chleba stwierdził ...cyt" nie taaaakie szamba my robili ..damy radę."
O ekologicznej oczyszczalni ścieków mogliśmy tylko pomarzyć- przy takiej kiepskiej przepuszczalności gleby (a nie było jej prawie wogóle)marne szanse .Byli fachowcy i stwierdzili że nie ma rzeczy niemożliwych ......ale koszty to ....znowu d....pa
Z malutkim optymizmem wracała nam wiara że nadal chcemy tego domu.
Nowy fachowiec szdł jak przeciąg - ocieplił dwa pokoje,ocieplił łazienkę i glazurkę zaczoł kłaść ......ale fajnie - cieszyliśmy się jak dzieci .
Z radości poszliśmy na zimniutkie piwko z soczkiem w pobliskiej karczmie Tam też topimy smutki po wizytach w naszym EDENIE
A my uspokojeni wróciliśmy do domu i pracy zawodowej.
Muszę dodać ,że mąż ma tak absorbującą pracę świątki piątki i niedziele nie jest wstanie samemu podjąć się robotom wykończeniowym na działce .
Czasem miewa jakiś urlop może 7 dni roboczych wyrwie ......
Ale wtedy chciałabym by wypoczol ...........
Wziol psy ,syna no i mnie na spacer i wtedy puszczamy wodzę fantazji jak to będzie -gdy nareszcie będzie.
Właściwie tak ciężko pracujemy .............
(jak wszyscy zabiegani wciąż w pośpiechu ) i jeszcze tu urobić się po łokcie --- nie nie ---a i umiejętności może ciut brak bo chęci to są i satysfakcja pewnie większa.........
Ale ta dzialka nie może stać się obowiązkiem lub karą .... nie chcemy sobie odmawiaćwszystkiego bo działka bo dom ...... jak wakacje to co drugi rok choć wyjechać gdzieś może nad morze czy mazury pobyć ze znajomymi w neutralnym i chałaśliwym miejscu z deptakiem knajpkami.
A późnie z tym większą radością wracać do naszej samotni - gdzie też bywa gwarnie i wesoło bo grono znajomych rozrywkowe...!!!!
Po kilku dniach przyjechaliśmy zobaczyć jak czuje sie nasz salon ozdobiony nowiutkimi ,piękniutkimi kafeleczkami --------- I O BOŻE
Moja śliczna terakotka falowała na podłodze jak morze w czasie sztormu !!!!
Zdyszani i z rozwianymi włosami przyjechaliśmy na działkę a tam obraz jak po bitwie - patrz IMPREZIE !!!!
....dogasające ognisko ,pełno już pustych butelek i wszech obecne śmieci.
Resztek jedzenia nie było bo psiaki z całej wsi gromadnie biesiadowały przy na kończącej sie imprezie.....
Po pólgodzinie pojawil się Szef ---- i ku naszemu zdziwieniu pretensje i złości skupiły się na NAS --że ekipę mu rozpiliśmy i poniesiemy konsekwencje naszego czynu --- bo on nikogo na kacu do pracy nie dopuści !!!!!!! hmmmmmm - zasadniczo miał rację --
-ale nasze tłumaczenia że chcieliśmy dobrze a Panowie byli nieustępliwi w swych rządaniach ....a troszkę groźnie to wyglądało !!!!!
Skończylo się wielką awanturą po której wreszcie uzyskaliśmy od Szefa magiczne "PRZEPRASZAM"
W konsekwencji fachowcy z mojej ukochanej firmy spartolili to co tylko się dało :
- zdun żle wykończył komin - w części zetknięcia z dachem i zrobił go zbyt niski
- źle ubita papa na dachu za mało papiaków czasem same gwoździe
- nie wykończony balkon na pięterku -brak "jętki" tak się chyba nazywa fachowo -chodzi mi o takie drewniane elementy pod sufitem co by ładnie i klimatycznie było w drewnianych chatach to ważny detal.
- brak podłogi, barierki na balkonie na piętrze
- brak okna tarasowego - parter - wymiar 2.5 / 2.5 więc koszt dość duży
- brak schodów na piętro - sosnowe żaluzjowe ze spocznikiem - tyż drogawo
A co by śmieszniej było robotnicy robili zakupy w pobliskich dwóch sklepach -- na kreskę --
twierdząc ,że rozliczy się Szef ( interpretacja dowolna --Szef firmy czy szef właściciel posesji -- hmmmmmmm
I ZNIKNĘLI !!!!!!! I WIĘCEJ SIĘ NIE POKAZALI !!!!!!!
I ty razem nie pomogły telefony ,wizyty Warszawa -Lublin,List z interwencją ,wreszcie groźba sprawy sądowej NIC !!!!!!
Odpuściliśmy sobie dalszą współpracę i oszczędzając i tak zszarpane nerwy postanowiliśmy wykończyć dom bez udziału ulubionej....
Ponosząc przy tym podwójne koszty reanimacji tego co już zepsuli i czego jeszcze nie zriobili ,a zainkasowali ............. ech
Panowie budowali ,budowali,budowali i końca nie było widać !
Po dwóch tygodniach z chaaakiem nasz domek posiadał więźbę dachową ,cała bryła domu ,ściany działowe gotowe...... i fajnie
a panowie zniknęli z budowy (oczywiście bez uprzedzenia nas)
I znowu telefony.poszukiowania (ale żeby nie przdłużać)przyjechali po tygodniu.
Szef firmy pojawił się osobiście i na dłużej i znowu nie czuł się winien
cyt."a co pani sobie myśli że tylko pani budowę mam na głowie......pani.. przecież ja prowadzę jednocześnie kilkanaście inwestycji i musze przenosić fachowców tam gdzie ich akurat potrzeba .."
Mam nadzieje że ten cytacik jednoznacznie określił na jaką firmę trafiliśmy.
Z wielkimi bólami powstał dach pokryty papą .Facet ,który ubijał dach sapał,jęczał że gorąco a ile to pracy z tym dachem ...........że pić się chce a szef nie zostawił kasy na wodę....oj...oj !
Ale on sobie poradził a dach to będziemy mieli najsolidniej zrobiony ze wszystkich dotychczasowych budów bo że niby "mili tacy jesteśmy "
Długo by opowiadać ........ ile to słow samopochwały padło .
I pojawilo sie pytanie o wiechę -- bo tradycja nakazuje... !!!!
Prubowaliśmy puścić mimo uszu dygresje -- i tu nas spotkał stanowczy odwet ze strony pana z młotkiem (tego co ten dach ubijal)...
NO WIECIE PAŃSTWO DOM DREWNIANY A I SZYBCIUTKO SIĘ PALI --NIE OBLANY ROZESCHNĄĆ SIĘ MOŻE , A ROBOTNICY ZŁOŚLIWI BYWAJĄ RÓŻNE PSIKUSY UKRYĆ MOGĄ W TAKIEJ BUDOWIE......
Wszystko utrzymane w tonie leciutkiej groźby ....że niby ot
"LICHO NIE SPI " -- Więc cóż Mały biedny inwestorek....pobiegliśmy do pobliskiego sklepu i zakupiliśmy co nieco na te wiechę.
Na trzech obecnych facetów kg kiełasy ,kg kaszanki , musztarda,ogóreczki ,pieczywko 3/4 wódeczki i 2l cocakoli.
Biorąc pod uwagę że było gorąco zakupiony alkohol miał podwójne działanie. Tak zadowoleni z siebie i uspokojeni że dopełniliśmy"OBOWIĄZEK " zwyczajowy ,chroniąc w ten sposób nasz domeczek przed .....'ROZESCHNIĘCIEM "
i pojechaliśmy do domu pozostawiając uszczęśliwionych robotników!!!!!
NASTĘPNEGO DNIA RANIUTKO ZBUDZIŁ NAS INTERWENCYJNY TELEFON OD SĄSIADÓW ZE WSI !!!!!!!
Panowie budowniczowie imprezowali do 5 rano -dokupili sobie jeszcze "czarodziejki gorzałki " zaprosili kilku miejscowych i chętnych biesiadników.
Ognisko ,śpiewy - jednym słowem IMPREZA .
Około 5 rano mieszkańcy wsi mieli dość i chcieli dzwonić na Policję.
Opowiadali sąsiedzi że ognisko było tak wielkie że i nasza chałupka była "pięknie i niebezpiecznie Oświetlona płomieniami "
O ZGROZO
troszkę dopiszę do mojego DZIENNICZKA A WŁAŚCIWIE PAMIĘTNICZKA
Bardziej pamietnik niz dziennik bo dom już stoi teraz to wykończeniówka.
Wybaczcie chaotycznie piszę iale postaram się to teraz uporządkować .
zaczęliśmy" walkę " w 2004 r listopad -podpisaniem umowy z firmą z Lublina o dzieło tzn : my im projekt i zadatek oni nam na początku kwietnia 2005 ------ w dwa tygodnie dom .
JAK MY IM WIERZYLIŚMY - JAK TE DURNE!!!
(teraz to wiem ,ale to nasza pierwsza inwestycja a pan był starszy przkonywujący i taki miły. Przecież starsi są poważni i rozumieją młodych którzy mają malutko kaski i TAAAAAAKIE MARZENIA )
fundamenty- powstały biegusiem ,tak jak pisałam miejscowy dziadek wyznaczył patykami i sznurkiem - TU KOPAĆ.
Doświadczenie MIAŁ bardziej ŻYCIOWE niż wyniesione ze szkół i bez dyplomu (umarł w ubiegłym roku szkoda)
siła robocza ze wsi -spragniona zarobku i piwa.
Jak tylko rozmarzła ziemia tj.marzec i ciut kwietnia 2005
i piękne podwaliny KURNEJ CHATY byly gotowe!!!!! chura,chura,chura
Pan lekutko spóźniony z naszym domem pierwszy raz odezwał się w CZERWCU - DWA MIESIĄCE POŚLIZGU - tłumaczył dużą ilością zamówien bo rok 2005 był ostatnim w którym FISKUS ODDAWAŁ KASIORĘ za poczynione budowy ,remonty...
i zaczęła się ta jazda (bez trzymanki- ryzykanci -mówią o nas)
na przełomie sierpnia i września straciliśmy nadzieję że firma z Lublina wykończy dom .ZNIKNĘLI I NIGDY NIE WRÓCILI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Stuknęli nas na 3-4 tysiące a o wirtuozerii Cieśli nie wspomnę
Zdjęcia z początków budowy szlak jasny trafił razem z dyskiem twardym .Jak pech to pech...
Nowe mam ale nie umiemmmmmmmm sama wkleić - czekam aż 14-letni syn pomoże nie technicznej Mamusi
Raniutko zamiast na działkę zobaczyć jak tam budowa ...to my do roboty!(praca zawodowa)
Z niepokojem który zamieszkał w bolących żołądkach czekaliśmy do końca dnia w pracy.
Późnym wieczorem choć troszkę już mrok wiosna -początek lata - pędzimy na działkę i ku naszym oczom ukazuje się.... nasz dom bogatszy o kolejne 2m w gorę .Sciany działowe i otwory na okna ...SUPER....
ŁATWO POCIESZYĆ MALUCZKIEGO INWESTORKA !!!!
Zapomnieliśmy o pretensjach ...Dom w 3/4 był i panowie zapewniali że teraz to robota z górki...uśmiechali się ,byli przyjaźnie nastawieni ....Obiecywali że jak się spotkamy następnym razem to dopiero się ździwimy jak będzie pięknie!!!!!
PYTALI O JAKIEGOŚ GOŚCIŃCA ..bo budowa nie oblana a jeszcze z drzewa to rozsycha się a i myszy grasują .
Nie spotkało się to z naszą oprobatą więc my do domu a oni spać o suchym pysku
Zuchwałość Pana Szefa przekroczyła wszelkie granice gdy zapytał czy mamy kolejną kwotę ( cyt.kaskę...przy sobie) na kolejny etap
(to było to czego jeszcze nie było- a miało być za dwa dni )
czyli mieliśmy zapłacić z wyprzedzeniem - nie mając gwarancji że wogóle powstanie!!!!!!
Zakręciłam troszkę - ale po trzykrotnym przeczytaniu sama zrozumiałam co chciałam tu obrazowo opowiedzieć - bo to smutna historia była
Mój wyjątkowo spokojny mąż znowu chciał dać mu w MORDĘ !!!
Pan SzeF widząc nasze miny zmienił zdanie !!!!
usłyszawszy parę argumantów za i przeciw ZGODZIŁ SIĘ łaskawie na kaskę po robocie danego cyt " etapiku ".
Pojechaliśmy do domu pozostastawiając ekipę . Rozbijali obozowisko jak cyganie z taborem: namjoty,dom z serduszkiem,gary, ognisko....
tego dnia już nic nie zrobili za to jutro mieli dać z siebie wszystko - 200% normy..
Czekając tak sobie i patrząc na rodzące się w bólach nasze marzenie... narastająca złość zmieniła swe oblicze w..- błaganie by dobry los...sprawi:
ABY TYLKO DOJECHALI!!!!
(Nawet po mordzie nie dostana od mojego starego ,który chyba im wybaczył...szkoda... )
JADĄ , JADĄ darł się mój syn pędząc na rowerze
( miał za zadanie stać na krzyżówce i wypatrywać jak najmilszych gości,pokazac drogę na działkę na wypdek gdyby zapomnieli gdzie mają stawiać ten dom...)
Zajechali a jakże z fasonem ,przyciągnęli ze sobą namioty do spania i gar kuchnię ....świadczyło to o tym że ZOSTANĄ NA DŁUŻEJ i teraz to już ruszą z kopyta!!!!
Wyjaśnień wielkich nie była Pan szef stwierdził że takie obsówki to normalka i właściwie nie wie O CO CHODZI I Z KĄD
TA NIECIERPLIWOŚĆ W TYCH N A T A R C Z Y W Y C H TELEFONACH....Przecież są i właśnie biorą się.....
Machnęliśmy reką - szczęśliwi że przyjechali ,trudno nasza strata "niech sie mury pną do góry"...
Zadowoleni z siebie i pełni nadzei czekaliśmy na dalszy ciąg naszej budowy !!!!
Czekaliśmy,czekaliśmy,czekaliśmymijał kolejny tydzień. Zaniepokojeni wydzwanialiśmy do firmy i NADAL CZEKALIŚMY.
Informowano nas że mają kłopoty z transportem ,że szef chory i telefonów nie odbiera,a jak już wreszcie odierał ten cholerny telefon to
tłumaczył :cyt.
"Obsówka -bo w tartaku drzewa niema !!
Po czterech tygodniach milczenia ,NARESZCIE właściciel firmy która stawiała nasz "domek z kart" poinformował cyt."Noooo jeeeedziemy do was"
wyznaczył[/u] godzinę spotkania na działce mówiąc że jak chcemy go spotkać to mamy sie nie spóźnić ,bo on zajęty i śpieszy się.
Zawsze tak robił wpadał na chwilę mądrą minę robił ,zachwycał się
jak będzie pięknie WIZJONER a jak fachowo jego ludzie ten dom stawiają..
(młotek i wielkie gwoździory , bal układany jeden na drugim - prawie doktorat trzeba mieć by budować)PEWNIE!!!
Poddenerwowani i przed czasem stawiliśmy się na naszej WICHURCE, z bijącymi serduszkami czekaliśmy na spotkanie.
Właściwie powinien dostać od nas po mordzie - Stwierdził moj mąż - a ja zawturowałam ...po mordzie ,po mordzie....! Podjudzałam, za moje zszarpane nerwy ,za noce nie przespane....!(mąż który jest okazem spokoju ,uśmiechu i kultury osobistej)
Czekaliśmy co raz bardziej sfrustrowani - spóźniali się już dwie godziny! najpierw nie odbierali telefonów a jak wreszcie się udało to padła im bateria.
Ze strzępków rozmowy wynikało że zepsuł im się samochód ale jadą....
Wreszcie zaczyna się dziać nasza budowa - wytyczamy fundamenty!
Jesteśmy atrakcją dla mieszkańców wsi! przychodzą niby przypadkiem podpytują a co będziemy budować i czy coś pomóc! StwierdzająDOGADAMY się..
Jeden dziadunio starutki był taki a i doświadczenie życiowe nie mniejsze mówi do nas-cyt"...dziecioki ja wam wytyce i wykopie te fundamenta nie bujta się...."
Podjął się wytyczenia fundamentów ,znał się na planach i zrobił to dobrze i fachowo.Nadzorował całą ekipę
Wiadomo jest że z miejscowymi dobrze trzeba żyć a i zarobić trzeba dać tak też się stało.
Do kopania fundamentów stanęło trzech kekko nafazowanych gości i jedna gościówa,sprawdzili się w terenie gliniastym i kamienistym!Betoniarka mieszała beton wylewany wiaderkami do wykopu.Ciężka robota!(zanim zdjeliśmy szalunek ukradziono nam sznurek wytyczający granicę fundamentów.)
koszt fundamentu wraz z poczęstunkiem 4000 pl robocizna(dopiszę bo zapomniałam ) (13 ton cementu)
Po wyschnięciu i odstaniu fundamentów z dwu miesięcznym poślizgiem pojawiła się firma która miała postawić dom.
W umowie czas trwania prac dwa miesiące
Płatność przed każdą kolejną wizytą(etapem)naszej układanki(składali to jak klocki LEGO )
Wartość domu w stanie surowym bez ocieplenia 40.000 pln
- 7 okien drewnianych skrzynkowych + okno tarasowe wym.240/200
- postawienie komina przystosowanego do wewnętrznego kominka
- ubicie podłogi na piętrze pow 52m
- schody drewniane żaluzjowe ze spocznikiem.
- drzwi wejściowe
- dach pokryty papą
Patrzyliśmy z radością jak praca pali im się w rękach.Przywieźli bale(będzie lepiej stwierdzić baliki 12cm) na 1/4 wysokości całego domu.
Z satyswakcją patrzyliśmy na dom,który miał zarysowane ściany działowe,łazienkę miejsce na drzwi( 1 dzień pracy od 8.00-21.00)W tym tępie to termin ukończenia był realny w 100%.Pprzy pożeganiu Szef prosił o przygotowanie kasy na kolejny etap budowy
Pojechali po materiały (baliki i gwoździe? )do Lublina bo tam firmę mają.
Obiecali wrócić za 2-3 dni bo transportu nie mają,bo zepsuł się samochód i takie tam TRALALA!
Po tygodniu przyjechali nie uważając za stosowne wytłumaczyć OPÓŹNIENIE! Trudno dobrze że są- na wstępie pan Szef porosił o kasę (kwoty + , - między 3-5 tysięce )
Tłumaczył : że ma niemiłe doświadczenia z ludźmi którzy nie wypłacili się do końca inwestycji.
Powodowało to straty i kłopoty dla firmy.(jesteśmy pełni zrozumienia dla prywatnej firmy.Sami mieliśmy kiedyś problemy z odzyskaniem kasy od kogoś-mała działalność a dłuuugi..) )
Więc by mieć pewność etap zrobiony i zapłacony.OK jak sobie "stryjenka uważa"płacimy
Poki co spędzaliśmy na naszej działeczce wszystkie wolne chwile wciąż i wciąż sprzątając tooooony śmieci!
Kończył sę weckend napracowani i zadowoleni wracamy do domu z poczuciem że znów krok do przodu!
Nic podobnego w następny tydzień śmieci były w tym samym miejscu i było ich jeszcze więcej- ktoś podrzucał je bez pardonu.
Działka tak obszerna (7200)i poprzdzielana budynkami gospodarczymi ,zapominałam czasami zajrzeć we wszystkie zakamary.
Kiedyś odwiedzając najdalszy zajkątek znalazłam dwóch śpiących miejscowych chłopów i rozpoczętą zakąskę pół chleba i dwa miejscowe wina Mąż chciał im schować rowery ale po namowach odpuścił bo zemsta ma różne oblicza.
Przyjechaliśmy ze znajomymi zatwardziałymi mieszczuchami do naszego RAJU,już w czasie jazdy jęczeli a że daleko a droga nienajlepsza.
Na miejscu oczekiwaliśmy słów pochwały a oni na to że o Raaannnyy jaka straszna WICHURA tak mnie rozbawili tym stwierdzeniem że tak nazywamy nasze pole!
Mimo to łudziłam się że powiedzą- cudna ,że stare wierzby,że ruszą wyobraźnią ! stare domy są piękne.
Powitała ich majowa łąka caaała w mleczach i ognisko z
browarkiem.
Bawiliśmy się świetnie! Byli mili -oglądali kiwali głowami starali się pocieszać a jednocześnie jęczeli że zaniedbana wymaga dużo pracy a kasy ot groma,a co z ogrodzeniem a kretów mnustwo.Ale nas to utwierdziłyo w przekonaniu że udowodnimi wszystkim
będzie to Raj na ziemi.
Ale atrakcją był dzień następny naszej bytności na WICHURZE.
BRAK NOCLEGU WIĘC DO DOMU I RANO NA MAJÓWKĘ.Wysiadamy z samochodów a na ukwieconej mojej łące JEST 12 KRÓW.
WŁAŚCIWIE SYTUŁACJA BARDZIEJ MNIE ROZŚMIESZYŁA NIŻ SIĘ ZEZŁOŚCIŁAM!!!
My z tymi koszykami,kocami ,kanapkami winiuchem i GOŚCIE a one stoją leniwie przeżuwają i fajdolą na moje mlecze .Nie było mowy o kocyku!!!
Po chwili znalazł się właściciel muciek - ZADZIWIONY a co my tu pretensje mamy przeca on te krowy od lat wypasał na tej łące.
A co bardziej dziwne wiedział ,że jest kupiona przez nas i co ztego przecież łąke wygryzą-kosić nie ma co a żyzna ziemia będzie że "olaboga "
Nasze historie są czasem tak księzycowe że trudno mi się skupić na informacjach o samej budowie!
po dwóch latach bez pomysłu co dalej - OLŚNIŁO NAS !
Budujemy dom dużo tańszy ,więc bez kredytu- DOM Z BALA Wiadomość o tyle szczęśliwa że wogóle będzie dom plany i marzenia z nim związane spełnią się .
Projekt z Muratora.Powierzchnia domu z poddaszem użytkowym 120m.
Przecież kiedyś ludzie budowali drewniane domy,były ciepłe i przetrwały pokolenia.
trzy pokoje na dole + łazienka i 2 sypialnie na górze.Salon 30m z aneksem kuchennym,pokoiki po 11m i kibelek dla jednej średniej osoby
Zostaliśmy z przysłowiową "RĘKU W NOCNIKU''! Mamy projekt z którego strach skorzystać.Ryzykować brać kredyt i stawiać!
Popłakać się - zapłacone pieniądze architektowi przepadły marzenia umarły.
Przyjechał kolega który dokonał oględzin fundamentów,stwierdził że można zaryzykować choć 100% gwarancji niema.Ryzyko tak duże nas nie pociąga. Rozchwiani emocjonalnie rozdarci ze swoimi marzeniami
rozpatrywaliśmy za i przeciw.
W domu tym mieli zamieszkać nasi rodzice,my dopiero będąc na emeryturze.Na starość jak znalazł domek ogródek i wszystkie walory otaczającej nas przrody i wsi.Chcieliśmy po prostu wcześniej przgotować sobie taką przystań.
W konsekwencji ZREZYGNOWALIŚMY z budowy.Będziemy spędzać tu wakacje z przyczepą, namiotem.Kiedyś wyremontujemy nasz czworak z czerwonej cegły i choć dla nas za mały to tak być musi.
Ta historia dopiero się rozkręca.CDN