Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    37
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    85

Entries in this blog

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

Drewno i Stal

 

Wtorek 28/11/2006

Godzina 8:00

 

Okolice Warszawy, dwaj mężczyźni parkują pod zielona bramą jakiejś budowy. Wysiadają z samochodu bacznie uważając na wszystko co się dzieje dookoła. Ich szef Realizator kazał im zbadać teren. Dostali nowe zlecenie. Od dzisiaj to był ich nowy teren działania. Mężczyźni otworzyli bramę kluczami, które otrzymali od szefa. Zaczęli rozglądać się po ich nowej tymczasowej bazie. Fajna okolica - powiedział jeden - chyba będą tu dobre warunki do działania. Jak widzę wszystko przygotowane na nasze przybycie - powiedział drugi. Obaj, słysząc warkot podjeżdżającego samochodu, jak na komendę obrócili się w kierunku bramy.

 

Father, zanim podjechał do Bazy, zaparkował samochód w zasłoniętym miejscu i obserwował 2-óch facetów kręcących się po ich bazie. Wiedział, że mieli być dzisiaj rano. Sam ich wynajął. Zanim jednak się z nimi spotka chciał upewnić się czy nikt ich nie śledzi. Dzisiaj był ten dzień, kiedy ONE miały świetną okazję do ataku. Nie było z nimi ich szefa. Gość jest ostrożny, to dobrze - pomyślał Father.

 

Dam im jeszcze chwilę - pomyślał i zaczął w myślach analizować plan na dzisiaj. Oprócz zakwaterowania ekipy i rozpoczęcia prac, dzisiaj miał dotrzeć transport. Oficjalnie zamówili 2 tony stali oraz 3 m3 desek. Father przywołał w myślach spotkanie w składzie w sobotę.

 

Sobota 14:00 Meb razem z Fatherem podjechali pod jeden z ukrytych składów. Ustalmy plan powiedział Meb ”... Ja idę z bronią, ty się witasz...” (PSY II) głosem Lindy powiedział Meb. na poważanie. Ja jestem ten zły, idziemy. Mężczyźni wyszli z samochodu i poszli do biura

W pokoju za biurkiem siedziała kobieta obok na krześle jakiś petent. Meb spojrzał spode łba na siedzącego mężczyznę i wymownym wzrokiem spojrzał na drzwi. To wystarczyło, aby ten się pożegnał i wyszedł. Father usiadł na krześle i przywitał się wylewnie. Musimy porozmawiać. Mamy zamówienie. Specjalne zamówienie. „Poleciła nam Panią Goździkowa” powiedział hasło. Kobieta wymownym gestem położyła palec na ustach i pokazała palcem dookoła sugerując podsłuch.

Father zaczął rozmawiać o pogodzie i innych dyrdymałach pisząc jednocześnie zapotrzebowanie. Po ile kalosze? – poważanie spytał Meb. 38 zł. odpowiedziała zdziwiona. Father wezmę Ci chcesz ?. Bierz roześmiał się Father kładąc zamówienie na stole. Na jutro, powiedział, da rade ?. Na dole jest adres. Kobieta skinęła głową. Father pożegnał się i wyszedł. Meb wybrał największe kalosze. Położył 38 zł na stole i podszedł do drzwi. W drzwiach odwrócił się i powiedział Do widzenia. Kobieta drgnęła przestraszona eeee Do wiiiidzenia odpowiedziała.

 

Father powrócił myślami do realnego świata. Spojrzał na zegarek. Ok 5 minut minęło. Wycofał samochodem na drogę i pojechał w stronę bazy. Dwaj mężczyźni odwrócili się, kiedy wjeżdżał przez bramę. Szybcy są pomyślał Father – to dobrze.

 

*

DzU weszła do budynku ONE. Dziwnie się czuła po urlopie, ciekawa była, co u jej celu. Miała pewnie sporo do przeanalizowania. Otworzyła drzwi do swojego pokoju i stanęła zaskoczona. W jej pokoju siedziała jakaś kobieta. Elegancka blondynka, o inteligentnym wyrazie twarzy. Kobieta wstała widząc DzU. Z wystudiowanym uśmiechem podeszła do DzU z wyciągnięta ręką. Dzień dobry, Mam na imię NaBu będziemy razem pracowały. Nasz cel to trudny przypadek. DzU wpatrywała się w nowa koleżankę. Kobieta była bardzo piękna. Zazdrość ścisnęła serce DzU. Drgnęła na słowa wypowiedziane przez kobietę. Nasz cel zapytała?

Miej klasę, skarciła się w myslach. Cześć jestem DzU podała rękę nowej koleżance.

 

*

 

Meb jechał samochodem Żony w kierunku Bazy. Musiał wcześniej zakupić części i wymienić hamulce. Miał wrażenie, że ONE coś przy nich majstrowały. Cholerne żabojady pomyślał. Kupno czegokolwiek do francuskiego samochodu było wróżeniem z fusów. Na ogół zakupiona cześć nie pasowała. Miał przed sobą jeszcze kilka kilometrów.

 

Po głowie chodziły mu zmiany, które ostatnio zobaczył u znajomego wojownika, u którego był w sobotę. Kolega miał Fajne pomysły. Meb myślał jak niektóre zastosować. Niestety mogło już być za późno. W głowie miał jeszcze jedną rzecz. Dostarczono mu niedawno specjalną kabinę Ciszy umożliwiającą ukrycie się przed podsłuchem ONE. Zastanawiał się gdzie ją postawić. Miał już wstępnie wytypowane miejsce.

 

 

Kabina Ciszy

http://foto.m.onet.pl/_m/50da44219fda5d110dfdd8285a0fef7e,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/50da44219fda5d110dfdd8285a0fef7e,5,19,0.jpg

 

Dotarł do Bazy. Tam czekał na niego Father. cześć i jak gdzie oni są ? spytał Meb wysiadając? Pakują poprzednia bazę. Dzisiaj mają jeszcze zacząć odpowiedział Father Meb spojrzał na wystrojonego w kalosze Fathera widzę, że Ci się spodobały.

 

Do posesji podjechała wielka ciężarówka z HDS. To stal powiedział Father. Odpinamy zapasowy wjazd inaczej się nie zmieści. Dobrze, że to zaplanowaliśmy przez bramę by nie wjechał. Super powiedział Meb siłując się z drutem. Po 10 minutach STAL leżała na terenie bazy. Mężczyźnie usiedli w baraku. Przyszykowali już wszystko na przyjęcie ekipy. Muszę lecieć o 12 powiedział Meb. Może jeszcze wpadnę.

 

Godzina 16:00

Meb przeklinał francuskie samochody. Części, które kupił oczywiście nie pasowały.

Pierwszy dzień budowy a ja nawet nie zobaczyłem ekipy pomyślał. Super. Co za dzień.

 

Zrobię im kontrolę jutro pomyślał. Rano wyślę tam Fathera. Postanowił.

 

CDN...

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

Ostatnie przygotowania

 

Meb siedział nad raportem. W ostatni tygodniu wiele się wydarzyło, a on nie miał czasu pisać sprawozdań. Sam nie brał aktywnego udziału w pracach przy bazie. Większość akcji spoczywała na barkach Fathera. Meb odsłuchiwał właśnie nagrane raporty telefoniczne Fathera. W punktach wypisał, co zostało zrealizowane w czasie kilku ostatnich dni.

 

Czwartek 23/11/2006

Raport Fathera Nr 1

Godzina 11:00, odebrałem Kierbuda i dostarczyłem do na spotkanie z szefem ekipy o pseudonimie „Realizator” Kierbud wystawił POZYTYWA dla Realizatora. Zadanie dla Meba – osobiste spotkanie z Realizatorem piątek 7 rano. 7:30 spotkanie z Koparkowym.

Piątek 24/11/2006

Meb przypominał sobie ten dzień. Odgrzebał w mózgu szczegóły. To nie było łatwe spotkanie . Wyruszył o godzinie 6:20 do Bazy. Wczesna pora spotkania pozwalała na poufne przeprowadzenie rozmów. Był na miejscu o 6:50. Zatrzymał samochód. Rozejrzał się dookoła. Nikogo jeszcze nie było. Wyciągnął aparat. Pierwszy raz widział za dnia roboty wykonane przez asfaltowców. Ładnie pochwalił i cyknął kilka zdjęć. Zbudowali nawet podjazd. Szkoda, że za wysoki i trzeba będzie podnosić bramę. I tak pewnie ciężarówki w czasie budowy to rozwalą. Domyślał się, że pod spodem może być ukryta aparatura podsłuchowa, o której mówił mu Father.

 

http://foto.m.onet.pl/_m/db2690800e37b004c2984986914932ad,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/db2690800e37b004c2984986914932ad,5,19,0.jpg

 

Godzina 7:20 Nikt nie nadchodził. Meb zniecierpliwiony wyjął telefon. Nagle usłyszał hałas zobaczył pędzącego prosto na niego KAMAZA. W ostatniej chwili rozpędzona ciężarówka zahamowała. Z szoferki wyskoczył znajomy Koparkowy. W tej samej chwili z tyłu podjechała biała furgonetka. To Realizator. Meb dokonał prezentacji. Obaj specjaliści mieli się dogadać co jest do zrobienia. Koparkowy od razu zaczął narzekać. Meb skarcił go wzrokiem. Z końcowych ustaleń wynikało, że może robotę wykonać już dzisiaj. Super pomyślał Meb. Zadzwonił do Fathera. Słuchaj jest robota możesz? Ok. będę odpowiedział Father. Dzięki bez odbioru.

 

Meb pożegnał podwykonawców i pojechał do biura.

 

Raport Fathera Nr 2

W bazie kłótnia - Realizator pokłócił się z Koparkowym. Musiałem interweniować. Wykop wykonany. Koparkowy 200 zł.

 

W załączeniu zdjęcie wykopu.

http://foto.m.onet.pl/_m/b87885ba94641d594532567ada8715a6,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/b87885ba94641d594532567ada8715a6,5,19,0.jpg

 

We wtorek 28/11/2006 Ekipa wchodzi na budowę.

 

*

 

Meb podniósł głowę. Bolała go twarz. Rozejrzał się dookoła był u siebie. Chyba zasnął przy klawiaturze. Przejechał ręka po twarzy. Poczuł dziwne wgłębienia od klawiszy. Ciekawe ile spałem ?. dokończył Raport. Tak jak przypuszczał. Zaczęła się robota i czasu na raportowanie mniej. zamyślił się na chwile. ONE dały mu ostatnio spokój – wydawało mu się to podejrzane. Czekały go trudne dni.

 

W sobotę miał umówionych kilka spotkań. Mieli razem z Fatherem odwiedzić kilka składów. Trzeba to porządnie zaplanować.

 

Meb zabrał się do pisania harmonogramu. W głowie miał już tylko jedną myśl. We wtorek rozpoczyna akcje o kryptonimie „BBM08„. czas przygotowań się skończył. Czuł od kilku dni buzującą w nim adrenalinę. Jak zajączek Duracela zażartował w myślach. Nagle spoważniał Wiedział, że ONE zaatakują – musiał się przygotować.

 

*

 

DzU siedziała rozparta wygodnie w leżaku popijając drinka z palemką. Takie wakacje to przyjemność. Należały jej się. Rozmarzyła się szkoda, że nie wysłali jej na ziemie. NA OZIR mogła niestety skorzystać tylko z kabin iluzyjnych. Basen i palmy dookoła to tylko iluzja. Lepsze to niż leżenie na łóżku w blochousie i gapienie się w TV. Nagle zabrzęczał jej komunikator – dostała wiadomość. Kończ urlop We wtorek cel rozpoczyna akcję.

Świetnie pomyślała DzU. Miała już dość tej sztuczności wolała działać i obserwować. Na ziemi działy się fascynujące rzeczy. Przeprogramowała iluzję wrzuciła program Bałtyk w sierpniu. Z głośników poleciał przebój „...Morza szum ptaków śpiew... zanuciła.

Zostały jej jeszcze 2 dni odpoczynku.

We wtorek wszystko zaczyna się na nowo.

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

"Czarny asfalt nocą"

 

Wtorek 21/11/2006

 

Meb skupił się na pracy, w biurze miał masę zajęć. W międzyczasie nadzorował kilka czynności związanych z bazą, ale wszystkie raczej zdalnie. Nie lubił takich sytuacji – dziwny okres jakaś bierność. Sporo się działo, ale jego praca dla budowy Bazy ograniczała się jedynie do zarządzania, roboty papierkowej i ewentualnych kontroli. Wysłał spis zadań do Fathera .

 

Środa 22/11/2006

 

Father jechał w kierunku bazy. Zerknął na wyświetlacz palmtopa. Meb zaplanował mu na dzisiaj kilka zadań. Sam sobie siedzi przy komputerku a ja ganiam po mieście na stare lata. Uśmiechnął się pod nosem – wciągnęła go budowa tej bazy. Spojrzał jeszcze raz na ekran zadanie nr 1 -spotkanie z ekipą, dogadanie szczegółów. Zadanie Nr 2 – Przesłuchać szefa asfaltowców jaki mają harmonogram, Zadanie Nr 3 podjechać do kilku czarnorynkowych składów. Zadanie nr 4 „Akcja sławojka „ roześmiał się na głos to dobre powiedział i zanucił przebój razem z radiem „...Aśka miała faaaaaajny biust ... „

 

Spotkanie z szefem nowej ekipy wypadło nad wyraz pomyślnie. Father był zadowolony. Jest szansa, że zaczną wcześniej. Miał trochę wyrzutów sumienia, bo niby jedna ekipa już była umówiona. Zadzwonił do nich rano przed spotkaniem z nowa ekipą. Od ich szefa usłyszał ”... wisz Pan jeszcze nie skończyliśmy quwa, troche to jeszcze quwa potrwa wisz pan jak jest w listopadzie nie damy rady może w grudniu... Father pozbył się skrupułów.

Zbliżał sie do Bazy. Nagle zaskoczony stwierdził, że jedzie po płaskim czarnym asfalcie. Nie wierzył. Zaparkował w Bazie.

Co się stało? zaczał się zastanawiać. Robotnicy robili wjazdy na posesje sąsiadów. Ładna czerwona kostka bauma. Szok. Odpada mu jedno zadanie. Składy też już załatwione. Miał luz. Usiadł na krześle przed barakiem i odpoczywał w listopadowym słońcu. I taka pogoda do stycznia pomyślał zadowolony. (Meb w tym czasie siedział zniecierpliwiony i czekał na raport Fathera!!!).

 

*

 

DzU siedziała w gabinecie szefowej. Nie rozumiała co się dzieje. Wdrożyła świetne pomysły, wszystko rozwijało się zgodnie z planem. O co mogło chodzić? Do gabinetu weszła szefowa analityczek. Spojrzała na koleżankę, ta delikatnie skinęła głową i wyszła. Zostały same. Widzisz zaczęła analityczka jesteś niezła, ale za bardzo się zaangażowałaś. Weź kilka dni urlopu odpocznij. A potem mamy kilka planów i będziemy je realizować. Cenię Twoje pomysły. Dokończysz Meba i biorę Cię do siebie, jest już na to zgoda. Aha Mebowi na razie wyluzuj, za dużo nas to wszystko kosztuje a efekty mizerne ze wszystkim sobie radzi. Dajmy mu zabrnąć trochę a potem się zobaczy. Zgadzasz się ? Tak pisnęła cichutko DzU. Głośniej Agentko! ryknęła szefowa DzU poderwała się na baczność TAJEST!. Szefowa się roześmiała. No od razu lepiej i pamiętaj u mnie nie jest łatwo, ale wierze że sobie poradzisz.

Wiesz, że analityczki mają misje na ziemi ? Powiedziała do DzU wychodząc ... zobaczyła jeszcze zdumione oczy DzU. System wiedział o marzeniach wszystkich agentek.

 

*

 

Meb odebrał telefon, dzwonił Father. Ekipa OK chyba będzie dobrze zobaczymy. Mam z nimi jeszcze spotkanie w czwartek. Wezmę Kierbuda. Aha. Ty coś się dzieje ? Mamy asfalt, mają zrobić podjazd, wszystko w kilka dni ? Dziwne! ONE dały na razie spokój? zahakowałeś im coś czy co ?

Ty się obijasz a ja pracuje odpowiedział tajemniczo Meb, zastanawiając się, co się mogło wydarzyć. Nara i dzięki powiedział do Fathera i zakończył rozmowę. Musiał to sprawdzić osobiście.

 

*

 

Tadeusz Kierbud miał dzisiaj dobry dzień poczuł jakaś dziwną ulgę. W dzień na chwile znów poczuł się dziwnie. Znowu pomyślał. Lecz tajemniczy wąż w mózgu poruszył się tyko nieznacznie i zniknął. Architekt poczuł dziwna pustkę. Ogarnęła go radość. Nalał sobie kieliszek wódki. Już miał golnąć sobie jednego kiedy zadzwonił telefon. Father wyświetliło się na ekranie – strach na chwile wrócił, ale architekt odebrał. Halo powiedział buńczucznie. Tadziu sie masz, powiedział przyjaźnie Father. Mamy misje jutro bądź gotowy o 11 OK? rozłączył się nie czekając na odp. Kierbud spojrzał na telefon i na kieliszek. Na zdrowie powiedział i wypił.

 

Godzina 22:00

 

Meb dojeżdżał do Bazy. Dziwne od dawna nie czuł się tak jak dzisiaj. Nie czuł tego dziwnego uczucia jakby ktoś go obserwował. Coś musi być nie tak. Było ciemno Powoli podjechał do bramy. W świetle reflektorów zobaczył, że nie da się wjechać na posesję. Zaparkuje trochę dalej. Zaczynało lekko padać. Zaparkował pod płotem sąsiadów. Zamknął cicho drzwi i zaczął skradać się do swojej posesji. Nagle przy płocie zobaczył dziwny błysk i po chwili ostre białe kły! Odskoczył przestraszony od ogrodzenia. Pies sąsiadów wydał z siebie dziwny charkot. No co ty głupi sąsiada nie poznajesz? powiedział do niego Meb. Ciśnienie 180/110 całe szczęście, że jest płot.

 

Meb bez przeszkód dotarł do swojej bramy. No asfalcik super jeszcze tylko podjazd. Coś na reszcie zaczynało się układać po jego myśli. Zrobił kilka fotek - do raportu i wrócił do domu. Jutro Kierbud ustali szczegóły z ekipą i zaczynamy. Rock’n rolla czas zacząć.

 

Asfalt nocą

http://foto.m.onet.pl/_m/a7df0cc3a5cf411ffb6688330dcf26b0,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/a7df0cc3a5cf411ffb6688330dcf26b0,5,19,0.jpg

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

"Oczekiwanie na asfalt"

 

Sobota 18/11/2006

Meb siedział zamyślony nad planami Bazy. Czekał go teraz ciężki okres. Rozpoczął procedury współpracy z Panem Openfi. Śmiać mu się chciało jak działają na tym rynku doradcy. Pan ING nawet nie raczył zadzwonić drugi raz, choć zadeklarował się że będzie miał ciekawą propozycję. Zamiast niego zadzwonił Pan Ing2 i zaczął zadawać pytania na, które ich korporacja zadawała już 2 razy. Coś im się popieprzyło w rozdzielniku, pomyślał wyrzucając pomysł współpracy z tą korporacją z głowy. Śmieszne bo zadzwoniła do niego także Pani Banka Multi z pytaniem „ bez większej wiary w głosie - Czy jest Pan jeszcze zainteresowany finansowaniem? Już chciał brutalnie wylać swoje żale, że miesiąc oczekiwania to chyba za długo i jeszcze ona ma czelność do niego dzwonić i zadawać mu jeszcze raz pytania na które odpowiedział na stronie internetowej przechodząc kilka kroków kalkulatora kredytowego ? –powstrzymał się. Najbardziej uprzejmie jak potrafił powiedział, że nie jest zainteresowany współpracą z firmą, którą reprezentuje i odłożył słuchawkę.

 

Na domiar złego ONE zablokowały dojazd do Bazy. Fikcyjne roboty drogowe utknęły w martwym punkcie. Patrząc:

w lewohttp://foto.m.onet.pl/_m/9eff5aa4191101263d226f0108eb2140,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/9eff5aa4191101263d226f0108eb2140,5,19,0.jpg w prawo http://foto.m.onet.pl/_m/69f34229b8c35b16574402e56c85c079,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/69f34229b8c35b16574402e56c85c079,5,19,0.jpg

 

 

Na jego wjeździe zamontowano duży krawężnik (nawet lekko obniżony). Niestety po wybraniu ziemi na drogę była to przeszkoda nie do przebycia dla jego samochodu . Robotnicy nawet kulturalnie nasypali trochę ziemi, ale nie pomogło mu to w niczym.

Współczuł sąsiadom, którzy już tam mieszkali. Ci to mieli dopiero problem.

 

*

 

DzU szykowała się do pracy w swoim małym mieszkanku. Miała trochę czasu na rozmyślania. Cieszyła się, że jej pomysły w czasie awarii prądu w Warszawie, spotkały się z uznaniem Szefowej analityczek. Te dwie panienki nie wpadły na żaden pomysł i spanikowały. Jej koncepcja z zablokowaniem ulicy i dojazdu okazała się fenomenalna i dająca ciekawe możliwości na przyszłość. Teraz Meb miał niezły orzech do zgryzienia. Roztaczała wokół niego coraz większą sieć. Dzisiaj ma jeszcze zaplanowane spotkanie z dziewczynami od zjawisk meteorologicznych. Może podrzuca jej kilka pomysłów. Wyszła z blokhausu. Na planecie OZIR wszyscy mieszkali w blokhousach. Różniły się one tylko wielkością i wystrojem. Planeta OZIR główna siedziba ONE od lat borykała się nadmiarem ludności. Działalność tej organizacji obejmowała tak wiele spraw, że konieczne było zatrudnianie dużej ilości kadr. Na szczęście wielu agentów pracowało bezpośrednio na ziemi. DzU miała marzenie, chciałaby choć raz polecieć na ziemię. W głębi duszy zazdrościła swoim celom.

 

Niedziela 19/11/2006

Meb miał do załatwienia kilka spraw w okolicy Bazy w WG. Postanowili z żoną pojechać i sprawdzić jak wyglądają możliwości dojazdu po sobotnich pracach asfaltowców. Na miejscu nie czekały ich żadne nowości. Prace za bardzo nie posunęły się do przodu.

Postanowili, spróbować odnaleźć drogę do bazy innego wojownika M08. Wiedzieli, że co prawda nie mają raczej szans się z nim spotkać, ale może chociaż zobaczą jego bazę z zewnętrz. Skręć tutaj, powiedziała Ag obserwując okolice i porównując ją z koordynatami w komputerze i ich umiejscowieniem pozycji przez GPS. To będzie dobra droga. Na pewno ! pomyślał Meb, przypominając sobie ich poprzednią próbę dotarcia przez las. Dojechali do rozjazdu. No i co ? w którą stronę. Horyzont przesłonięty był najbliższymi zabudowaniami. Od pewnego czasu jechali na azymut. Dokładność wspomagaczy elektronicznych skończyła się już dawno. Meb zaryzykował w prawo. Po chwili w oddali zobaczyli bazę przypominająca ich plany. Filmuj - rzucił do żony kiedy podjeżdżali. Sam zwolnił i wolno przejechał obok bazy. Nie zatrzymywali się. Nie chcieli, żeby ONE wiedziały czyja baza jest obiektem ich zainteresowań. Po jakimś czasie zawrócili. Udawali, że się zgubili. Przejedź jeszcze raz cyknę parę fotek. Super, fajny i wcale nie takie wielki jak myśleliśmy - CUDO zachwycali się oboje. O jakie duże „lukarny” u nas też takie będą? Zapytała Ag. – zobaczymy standardowo odpowiedział Meb (zupełnie nie pamiętał rozmiarów lukarn. Te wydawały mu się jednak większe). Jedźmy zdecydował, szkoda że ich nie ma. Była by okazja się poznać. Nawiążę z nimi kontakt na muratorze powiedział do żony i spokojnie odjechał nadal udając, że czegoś szukają.

 

Poniedziałek 20/11/2006

 

Meb po nadaniu kilku szyfrogramów na forum Muratora nawiązał kontakt z wojownikiem. Dowiedział się kilku istotnych rzeczy. Wojownik podesłał mu też namiary na Ekipę. Super. Wojownicy M08 musza się trzymać razem. Meb skorzystał z nowego namiaru. Wydała się to sprawdzony i konkretny kontakt. Umówił się z szefem ekipy na środę. Zobaczymy. Może uda się zacząć wcześniej. Wątpliwości dotyczące pogody powróciły – a jak będzie mróz? fundamenty w taką pogodę !? myśli Meba przekrzykiwały jedna drugą. Tkwił jednak w swoim postanowieniu. Zaczynamy ...,

Meb przygotował szyfrogram do Openfi. Kilka pytań i proponowany harmonogram działania. Rozesłał też polecenia do swoich współpracowników dot. przygotowania dokumentacji dla Doradcy. Na końcu zabrał się do pisania raportu.

 

*

 

DzU obserwowała forum Muratora. Meb ma ambitne plany oceniła i zaraz dodała – próbuj, próbuj roześmiała się. Miała zaplanowanych kilka niespodzianek na najbliższe dni. DzU popełniła jednak błąd. Nie zauważyła, że podświadomie zaangażowała się w sprawę. Nie była już obiektywna.

 

System ONE czuwał. Szefowa DzU dostała zalecenie z systemu centralnego – zwiększyć poufną kontrolę nad Agentką DzU.

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

„Spotkanie z Geo”

 

17/11/2006 Piątek godzina 12:00.

 

W pokoju, który zajmowała DzU trwało spore zamieszanie. Przy przeprowadzaniu dzisiejszej akcji DzU była nadzorowana przez 2 analityczki. Wiedziała, że sobie poradzi. Nie było to nic wielkiego. Cały proces miała oprogramowany. Wystarczyły tylko wydawać po kolei komendy. Pokażę wam, że się nadaję pomyślała DzU odpalając procedurę startu.

 

*

 

Godzina 12:15 Father razem z Tadeuszem Kierbudem, dojeżdżali właśnie do bazy w WG.

Nagle drogę zagrodził im człowiek w kamizelce odblaskowej i czerwonym kasku w rękach trzymający tabliczkę STOP. Father od razu zorientował się, że coś jest nie tak.

 

Uśmiechnął się szeroko, zaczął udawać, że się zatrzymuje i musi wysiąść porozmawiać. Widząc po minie przeciwnika, że dał się on nabrać na tą sztuczkę wcisnął gaz do oporu i w tumanach kurzu przejechał obok wymachującego tablicą robotnika. Pędzili tak leśną drogą koło setki, kiedy nagle ich oczom ukazał się: (bynajmniej nie las ... krzyży), widok bazy Meba, wokół której kręcili się jacyś robotnicy. Było też mnóstwo ciężkiego sprzętu. Wsypa pomyślał Father gwałtownie hamując. Zaparkował pod lasem ukrywając samochód. Zostań, rzucił do Kierbuda, zaraz wracam wyskoczył z samochodu i zniknął w lesie.

 

Podkradł się jak najbliżej okolic bazy. Wiedział już, że dojazd jest zablokowany. Obserwował przez chwilę co się dzieje. Na pierwszy rzut oka wyglądał na to, że robotnicy przygotowują drogę do kładzenia asfaltu. Father domyślał się jednak, że to przykrywka do zbudowania specjalnej betonowej puszki podsłuchowej (Rosjanie zamontowali taką w jakiejś polskiej ambasadzie przypomniał sobie). Nagle zobaczył, że z przeciwległej strony nadjeżdża samochód Geo. Na szczęście zatrzymał się w bezpiecznej odległości. Father pobiegł do swojego samochodu. Postanowił objechać las i podjechać od tej samej strony co Geo.

 

 

Po chwili jazdy leśnymi drogami zaparkował za samochodem Geo. Ten stał oparty i obserwował wszystko przez lornetkę obok niego stał jego asystent. To jak działamy ? Zapytał Geo nie odrywając lornetki od oczu. Zostawili samochody zaparkowane z dala od bazy i przedarli się od tyłu na posesję. Usiedli w baraku i zaczęli radzić. Geo zgodził się, że to tylko błąd literowy i wytyczy budynek na podstawie pozostałych parametrów. Nad resztą formalności ma się zastanowić Geo. Fathera dziwił ten spokój i łatwość w rozwiązaniu tego problemu. Oczekiwał, że ONE wręcz powinny cos przedsięwziąć. Ci budowlańcy na zewnątrz to za mało. Father nie wiedział jednak, że DzU ma zupełnie inne problemy.

 

*

 

DzU siedziała na krześle wpatrzona w bezużyteczny sprzęt. W całej Warszawie nie było prądu. Systemy ONE korzystały z lokalnych źródeł. Cały plan szlag trafił. Nie mogła tego przewidzieć. Około 14:30 straciła kontrolę nad akcją. Teraz mogła już tylko czekać. Nie wiedziała co się dzieje w bazie Meba. Musiała czekać.

 

Około godziny 15:00 odzyskała łączność. Natychmiast przywołała obraz bazy Meba. Niestety Geo, Fathera i Kierbuda tam już nie było. Nie mogła im w niczym przeszkodzić. Nie wiedziała też, co ustalili. Wiedziała jednak jedno. Geo zrealizował powierzone mu zdanie.

 

*

 

Meb, miał w biurze „Sajgon”. Brak prądu to dla niego stan podwyższonej gotowości.

Nie działają serwisy, łączność ze światem ograniczona, klienci dzwonią domagając się wyjaśnień lub pomocy. UPS gonią ostatkiem sił. Meb był w swoim żywiole. Do takich zadań był szkolony. W międzyczasie odczytał SMS od Fathera. Wszystko w porządku. Geo wykonał zadanie. Budynek wytyczony. Koszt 500 PLN.

Meb, mógł poświęcić się pracy. Teraz już trzeba tylko poczekać na przyjazd ekipy.

Wieczorem, musze tam pojechać i zobaczyć postanowił. Wiedział, że to niebezpieczne. Jednak jakaś podświadoma myśl kazała mu tam pojechać. Musiał przecież napisać raport.

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

„Błąd Tadeusza Kierbuda”

 

16/11/2006 Środa godzina 13:00

 

Meb nawiązał kontakt z Geo treść szyfrogramu brzmiała : Baza W.G. piątek godzina 12:30. Otrzymał potwierdzenie.

Pogrążył się w myślach. Miał w zanadrzu jeszcze jeden temat. Do tej pory nie opisywał go w raportach. Sprawa nie była łatwa. W planach z koordynatami budynku prawdopodobnie był błąd – typowa literówka mająca chyba wpływ na usytuowanie bazy. Całe szczęście, że pozostałe koordynaty są OK. Zobaczymy co powie Geo. Meb z Fatherem odkryli błąd w momencie kiedy robili ławy ciesielskie. Okazało się, że wymiary w realu oznaczają zupełnie co innego w matematyce a jeszcze co innego na planie. Nic się nie zgadzało. Meb podjął już decyzję. Nie mógł jednak przeprowadzić akcji sam. Pewną część planu musiał przeprowadzić jego spec od mokrej roboty Father. Najgorsze ze nie wiedział jak przeprowadzić zmiany formalnie. A może nie musiał? Meb wiedział, że każdy atak na ONE kończy się zmasowaną kontrakcją tej organizacji. No cóż na razie miał plan jak sobie poradzić.

Przesłał szyfrogram z planem Fatherowi. Treść szyfrogramu brzmiała: przesłuchać Tadeusza Kierbuda. Zmusić do poprawy błędu i spotkania z Geo..

 

*

godzina 17:30

Tadeusz Kierbud, emerytowany architekt i kierownik budowy z uprawnieniami, siedział zapatrzony w plany klienta w swoim małym warszawskim mieszkanku. Poza budową Meba nie miał za dużo obowiązków. Po raz kolejny siedział i analizował mapy i projekt zagospodarowania bazy jego klienta. Wiedział, że popełnił błąd. Nie mógł uwierzyć, że się tak pomylił wiedział jednak, co miało wpływ na jego pomyłkę. Przypomina sobie ten dzień. Działo się z nim coś dziwnego, na samą myśl o tym zdarzeniu zaczyna się trząść. Pamięta jak pracował nad planami i nagle jego umysł zaczęło coś wypełniać jakby wąż sunął mu po labiryncie mózgu. Przed oczami stanęły mu spadające zielone liczby, zalał się piekącymi łzami. Ciało odmówiło mu posłuszeństwa, do rąk i nóg docierały rozkazy z mózgu, - to nie były jego rozkazy. Wymachiwał rękami i biegał po pokoju w szalonym tempie, w końcu ZEMDLAŁ.

Oprzytomniał leżąc na dywanie. Nie wiedział co ma zrobić. Do dzisiaj nikomu o tym nie powiedział, nawet żonie. Od tamtego dnia Kierbud się bał. Nie wiedział tylko czy bardzie boi się tego co go spotkało czy tego co może go spotkać. Kierbud znał Fathera i Meba z wcześniejszych czasów i wiedział jak skutecznie potrafią załatwiać swoje interesy. Wiedział że Meb nie toleruje błędów.

Zapalił, drżącymi na samo wspomnienie rekami, papierosa - nagle usłyszał pukanie do drzwi, że też ona nigdy nie nosi kluczy pomyślał z niechęcią o swojej żonie otwierając. W progu stał Father. Bez pytania wszedł do mieszkania architekta. Kierbud wiedział już, że Meb odkrył jego błąd. Leżący na podłodze niedopałek wypalał dziurę w wykładzinie. Father wprawnym ruchem przydeptał kiepa. Spalisz się Tadziu powiedział - musimy pogadać. Father przystąpił do przesłuchania. Po 10 minutach wiedział już wszystko łatwo poszło. Architekt przyznał się do błędu. Ma to jakoś naprawić -oczywiście bezpłatnie. Po wyjściu od Architekta Father wyjął komórkę i zadzwonił do Meba.

 

Załatwione – powiedział, zgodził się też na spotkanie z Geo, strasznie się boi, ONE coś mu zrobiło. Musimy uważać. Nara.

 

„Chroń mnie Panie przed znajomymi fachowcami przed wrogami obronie się sam” pomyślał Meb chowając telefon. Wiedział już, że sam nie będzie mógł być na spotkaniu z Geo. Miał inną robotę. Będą musieli dać sobie radę, powiedział do siebie.

 

*

 

Agenta DzU, siedziała wściekła nawet nie patrząc na monitor. Pomysł, który kiedyś poddała analityczkom one lekko zmodyfikowały i kazał jej realizować bez żadnego prawa głosu. Teraz świętowały w swoim pokoju wznosząc toasty szampanem- jej nikt nie zaprosił. Łza spłynęła jej po policzku – miała żal do całego świata. Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Stała nad nią szefowa analityczek. Bardzo ładnie to wszystko przeprowadziłaś – pochwaliła i podała kieliszek z szampanem. Ten numer z przejęciem świadomości niejakiego Kierbuda na piątkę . Pracuj tak dalej, a może wezmę Cię do zespołu. Wszystkie żale minęły DzU jak ręką odjął. Zmotywowana, wypiła szampana jednym haustem i rozpoczęła przygotowania do piątkowego spotkania Fathera i Kierbuda z Geo. Jeszcze im wszystkim pokaże.

 

CDN...

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

"Meb i doradca korporacji"

 

Poniedziałek, 13/11/2006 godzina 18:50.

 

Warszawa, ulica Puławska (w świecie równoległym na wysokości kina Moskwa). Meb razem z żoną pojechał na spotkanie z nieznanym mu przedstawicielem korporacji finansowej. Tego typu spotkania są niezbędne w tej robocie w szczególności, kiedy szuka się środków na sfinansowanie swojej misji. Minęły już czasy, że człowiek mógł udać się do okienka bankowego i poprosić o kredyt na 30 lat. Teraz, żeby pozyskać finansowanie trzeba spotkać się z wieloma przedstawicielami różnych finansowych korporacji. Meb, wyszukał przedstawiciela w sieci – słyszał o nim wiele pozytywów. Nie było łatwo doprowadzić do spotkania. Wcześniej spotykał się już z kilkoma bezpośrednimi przedstawicielami wielkich finansowych korporacji. Widział, że musi wybrać najlepszego. Ten doradca miał pomóc mu wybrać tych, którzy są najlepsi. Meb nie lubił pośredników. Rozsądek nakazywał jednak spotkać się także z tego typu doradcą. Ciekaw jestem czy jest tak dobry jak o nim mówią? Jechali ulicą Puławską w stronę centrum. Możesz tutaj zawrócić, powiedziała żona wskazując skrzyżowanie. On zajęty był spoglądaniem we wsteczne lusterko. O pewnego czasu jechał za nimi patrol Policji. W ostatniej chwili wrzucił kierunkowskaz zawrócił na skrzyżowaniu i pomknął, piszcząc oponami, w stronę przeciwną. Skręcił w prawo w ul. Olszewską przejechał 100 m i na pierwszym wolnym miejscu zaparkował. Zgasił silnik i światła, czekali. Nic nie przejechało. To przypadek powiedziała Ag. Może mi się wydawało powiedział do żony. Zauważał jednak zbyt dużo znaków sugerujących mu, że ONE cały czas go obserwują. Nie wierzył w przypadki. Wysiedli z samochodu i poszli na spotkanie.

 

W siedzibie korporacji (ładny biało-fioletowy salon ) czekał już na nich tajemniczy mężczyzna. Nazywam się Openfi, Nance Openfi. przedstawił się doradca. Usiedli na fotelach. Pan Openfi rozpoczął swoje procedury. Nałożył im na głowy KZK (kaski zdolności kredytowej) i pobierał dane do analizy. Meb wiedział, że to standardowa procedura. Pracował kiedyś dla kilku korporacji finansowych. Zajmował się trochę innymi tematami, ale miał pojęcie co może go czekać. Ustawił swój mózg na nadawanie. Będziesz miał w analizie to, co chcesz zobaczyć - kolego pomyślał Meb i skoncentrował się na transmisji odpowiednich danych. Wcześniej przygotował specjalne pakiety danych dla siebie i Ag. Transmisja poszła bez problemu zdolność OK. brzmiał wynik. Ciekawe czy on także pracuje dla ONE – zastanowił się Meb, na pewno. Doradca zakończył analizę. Przeszli do następnej części teraz Pan Openfi musiał się zaprezentować. Meb pozwolił mu na omówienie wszystkich tematów weryfikując to, co sam przeanalizował wcześniej. Spodziewał się tego, co usłyszał. Około godziny 20 skończyli. Umówili się, że następnego dnia Doradca zaprezentuje im dokładne dane i stosowaną dokumentację. Firmy, jakie im przedstawił nie były złe. W drodze do samochodu analizowali spotkanie. Dupa powiedział Meb – nic nowego nie wniósł do sprawy. Obie firmy Meb miał już przeanalizowane i odbył spotkanie z bezpośrednimi przedstawicielami. Oboje wiedzieli jednak, że przez tego doradcę mogą załatwić korzystniejsze warunki. Teoretycznie wychodziło na plus – doradca potwierdził prawidłowość analizy Meba. Czekamy na telefon on ostatniego doradcy Pana Inga, może on coś wniesie do sprawy. Nie jest źle, powiedziała Ag, teraz musimy tylko wybrać najlepszych.

 

*

 

Agentka DzU zaśmiała się do siebie. Miała Meba jak na widelcu, ale on sprytnie wymkną się spod opieki agentów. Wiedziała jednak, że spotkał się z Nancem Openfi. Wystukała numer doradcy, halo Nance ? Cześć mówi DzU, mam prośbę opóźnij Mebowi trochę procedurę. Analityczki pracują nad jakąś nową koncepcją - może coś się uda przeprowadzić. Szkoda, że sama na to nie wpadłam pomyślała DzU odkładając słuchawkę. Wysłała potwierdzenie wykonania polecenia i zaczęła dopracowywać swoją analizę.

 

Wtorek godzina 20:00.

 

Meb wrócił do domu z biura, był zmęczony. ONE przygotowało mu dzisiaj całą serię niespodzianek. Tym razem zaatakowało z innej strony. W biurze, w którym pracował zdarzyło się kilka niespodziewanych rzeczy. Rozwiązanie wszystkich problemów zajęło mu cały dzień. Wrócił późno, zjadł kolację i usiadł do komputera. Po raz kolejny sprawdził pocztę. Nic - Pan Openfi nie przesłał obiecanych materiałów. Ech doradcy. Powoli zaczynał się przyzwyczajać, że do każdego terminu trzeba coś dodać. Pan Ing miał dzwonić w tym tygodniu. Zalogował. się na forum Muratora. Sprawdził jak idzie pozostałym wojownikom. W szczególności interesowały go postępy prac zakładających podobne bazy Wstukał Kod M08 wyskoczyło kilkanaście wyników. Aktywnych wojowników było kilku. Byli na bardziej zaawansowanym etapie niż on. Każdy na własną rękę przeprowadzał operację. Dobrze idzie, powiedział do siebie, - cieszył się z postępu kolegów. Forum organizacji Murator i wzajemna pomoc pozwalała im skutecznie bronić się przez siłami ONE. Przeczytał jeszcze kilka sprawozdań, a potem przeniósł się na strony sportowe. Coś dla ducha - w środę mecz: WYGRAMY 2:1 postawił w myślach.

 

CDN...

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

Postanowiłem kontynuować tę formę prowadzenia dziennika - żona twierdzi, że czytam za dużo fantasy ale co tam na razie mam niezły ubaw opisując nasze działania w ten sposób. Zobaczymy jak długo?

 

Akcja "Lepik"

 

Niedziela 12/11/2006

Meb nerwowo rozejrzał się przed wejściem do składu. Przebywanie w okolicach czarnorynkowych składów w niedzielę może nie jest niebezpieczne, wszak dużo ludzi z nich korzysta a władza na razie przymyka na to oko, ale trzeba mieć się na baczności.

Lubił przebywać w składach –zawsze kupił tam coś interesującego po okazyjnej cenie. Tym razem nie miał czasu na zwiedzanie. Musiał odszukać niejakiego OBI-ego (prze wielu nazywanych „Drogi OBI” i to nie ze względu na ich sympatie do niego). Meb wiedział, że u niego znajdzie to, czego szukał. Na dzisiaj zaplanował mała potyczkę z ONE.

Mała 5 litrowa bańka zamaskowana napisem „Lepik” zawierała specjalną substancję ochronną umożliwiającą ochronę przed inwigilacją ONE. Meb zamierzał pokryć nią dach swojej prowizorycznej bazy ukrytej w Wilczej Górze. Już dawno zauważył, że w baraku na ścianach są jakieś dziwne zacieki i sufit w jednym miejscu jest po deszczu mokry. Na początku nie podejrzewał, że to może być technologia ONE. Później domyślił się, że to pewnie jakaś nowa metoda do przesyłania obrazu i dźwięku ( w sumie woda nieźle przewodzi). Zakupiona tajemnicza substancja miała uszczelnić dach i spowodować odbicie promieni inwigilatora. Meb musiał przygotować barak dla Ekipy, którą zatrudnił. Nie chciał żeby ONE wiedziało o wszystkim co się dzieje w jego bazie. Szczególnie zadowolony był ze swojej małej hakerskiej roboty. Pół nocy siedział przy komputerze i wymyślał sposób przeprowadzenia swojego planu.

 

*

Godzina 11:00

Meb zaparkował samochód na terenie swojej przyszłej bazy. Wiedział, że ONE prawdopodobnie śledzi każdy jego krok. Zaraz zobaczycie wyszeptał i wyjął z bagażnika nieduży stary czarno-biały telewizor oraz bańkę „lepiku”.Zainstalowanie starego TV przerobionego na specjalny zagłuszacz zajęło mu kilka minut. Stara sprawdzona technologia. Plan był prosty uruchomić zagłuszasz, pokryć dach tajemniczą substancją i mieć nadzieję, że jakaś inteligentna agentka ONE będzie próbowała znaleźć wyjaśnienie braku sygnału i złapie się na jego sztuczkę.

Koło godziny 12 Meb uruchomił zagłuszacz. Teraz najtrudniejsza część planu. Wiedział, że aktywacja trwa kilkanaście minut. Starał się niepostrzeżenie przedostać z baraku do garażu. Miał tam przygotowaną drabinę. Rozstawił ją koło ściany baraku i ostrożnie wszedł na dach: quwa zaklął w myślach widząc, że na dachu jest pełno wody. O tym nie pomyślał. Miał mało czasu. Woda zbierała się w zagłębieniach. Szybko wziął szufelkę i szczotkę i usunął wodę z dachu. Dawno tak szybko nie namachałem szczotą powiedział do siebie zziajany. Koło 13 dach (i Meb nie wiadomo, co bardziej) był wymazany „lepikiem”. Teraz możecie sobie obserwować zaśmiał się Meb – ciekawe czy i na jak długo to zadziała?

 

*

 

Była godzina 12:30 Agentka DzU stała wpatrzona w monitor obserwacyjny. BRAK SYGNAŁU. Chwile wcześniej próbowała się zalogować do systemu obserwacyjnego . Spóźniła się do pracy. Do późna pisała swoją analizę i zaspała. Po odpaleniu systemu jej oczom ukazał się pusty ekran. Brak zarejestrowanych działań od godz. 12. Zaczęła odpalać procedury awaryjne. Zesłała deszczowiatr serwisowy o mocy 0,1 PjwK pozwalający wzmocnić jakoś sygnału. Nic to nie dało. Postanowiła, że zanim rozpocznie alarm przeszuka sieć, w szczególności tajne forum MURATORA (ONE oczywiście miało dostęp do forum). W ostatnim raporcie Meba znalazła coś co ją zaciekawiło. Ostatnie zdanie „...jesteśmy gotowi na spotkanie z Geo... „ to był jakiś link. Kliknęła (nieświadoma faktu uruchomienia aktywacji planu Meba). Przesłało ją do jakiegoś albumu. Na zdjęciach rozpoznała budynki bazy Meba. Ponownie uruchomiła ekran podglądu celu. Nagle na ekranie pokazał jej się obraz bazy w Wilczej Górze. Uspokojona postanowiła sprawdzić wszystko jeszcze raz. Zrobiła zbliżenie żeby zobaczyć więcej szczegółów. Zorientowała się, że to co widzi to nie jest aktualny obraz. Na ekranie widziała bazę celu, ale sprzed kilku lat. (Meb wtedy nawet nie myślał o tym żeby zmienić miejsce swojej Bazy).

 

Widok działki Meba z satelity

http://foto.m.onet.pl/_m/5b714b1e31124eaf7580cf6778efac24,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/5b714b1e31124eaf7580cf6778efac24,5,19,0.jpg

Zwyczajny PUSTY plac. Próbowała ponownie restartować system, wzmacniać moc nadajników, zesłała też ponownie kilka deszczowiatrów o mocy od 0,2- do 0,4 PjwK. Sprzęt tej klasy nie powinien się psuć. Może w nocy Meb wszystko gdzieś przetransportował- przestraszyła się DzU. Wcisnęła w końcu ALARM IT. Teraz pozostało jej tylko przejrzeć nagrania z nocy. Niestety na taśmach nic nie było. Na ostatnim nagraniu zobaczyła tylko jak Meb przekrada się do garażu. Dziwne, po co się przekradał pomyślała DzU?. Później wszystko zgasło. DzU zastanowiła się chwile - tajemnicze zachowanie Meba musiało mieć jakiś cel - uśmiechnęła się tajemniczo - lubiła wyzwania zwłaszcza intelektualne. Nie miała wątpliwości, że to nie jest zwykła awaria sprzętu, Meb musiał coś kombinować. Postanowiła zaatakować: Wstukała polecenie ANTYSPAF, podała koordynaty celu i nacisnęła Enter.... Było to jedno z wielu narzędzi, jakie zgodnie z procedurami miała do swojej dyspozycji bez zgody analityczek. Nie miała już dzisiaj nic do roboty. Resztą zajmie się IT . Miała nadzieję ze do jutra uda im się odzyskać łączność. Zabrała się za pisanie raportu.

*

Meb otworzył Żonie bramę. Do jej przyjazdu spędził czas na aktywnym wypoczynku. Zdążył pomalować do końca słupki od bramy i zrobić porządek w baraku. Był zadowolony z dzisiejszego dnia – sporo zrobił. Barak na spotkanie ekipy przygotowany. Przydałyby się jeszcze łóżka piętrowe, ale gdzie je kupić ?. Na dzisiaj zostało im tylko posadzić „klona japońskiego”, którego dostali od przyjaciół. Żadnej magii i spisków. Lubił trochę spokoju. Zamykając bramę zobaczył, że na słupku dolotowym bramy puściły spawy i słupek dziwnie się kiwa. ONE nie dawały za wygraną. Wiedział już, że jego plan się powiódł.

CDN...

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

14/11/2006

 

Meb pisał właśnie kolejny raport, kiedy otrzymał wiadomość. Jean_Luc, jeden z Wojowników przesłał mu istotną informację. Podziekował krótką odpowiedzią. Oczywiście szyfrowaną, nie chciał żeby ONE przechwyciło tą korespondencję.

 

Szyfrogram: "Komentarz był założony, zapomniałem o linku w podpisie, już naprawione".

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

11/11/2006 - Dzisiaj nic specjalnego się nie wydarzyło. Usiadłem przed komputerem i postanowiłem opisać dzień dzisiejszy trochę inaczej.

Trochę mnie poniosło, ale co tam.

 

11/11/2006 –Ławy ciesielskie czyli Meb&Father w akcji.

 

Godzina 9:00

Dźwięk budzika w komórce rozdarł ciszę sobotniego listopadowego poranka.

Meb leniwie, wyćwiczonym ruchem przełącza na „drzemkę” ..... wszystko ma zaplanowane. 10 minut później zamierza powtórzyć tę czynność. Jest w tym niezły. Lepszy niż czasowstrzymywacz. Tego dnia nie dane mu było jednak igrać z telefonem. Dzisiaj pracujesz dla siebie – ta myśl trafiła go bezpośrednio miejsce w mózgu odpowiedzialne za motywację.

 

Dzwonek telefonu wyrwał go z drzemki.

DZWONIŁ FATHER: Jesteś gotów?, za godzinę tam gdzie zwykle. Transport w drodze. Nara.

 

Silne poczucie obowiązku aktywowało w mózgu zadanie nr 1. Jak w transie rozpoczął przygotowania. Tuż przed wyjściem ocenił ekwipunek: elektryczna piła łańcuchowa, 3 kawałki karkówki + dodatki. Dzisiaj ja jestem SPRITE a on pragnienie pomyślał i wyszedł.

 

*

 

Było koło 10, Meb podjechał pod bramę placu budowy. Zwykły plac jak wszytkie inne ocenił: barak, garaż i jakieś wykopy (zerwany humus, fachowo przeanalizował sytuacje – a więc wszystko gotowe).

http://foto.m.onet.pl/_m/c355254f9d5c35b9ff0338d26858510b,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/c355254f9d5c35b9ff0338d26858510b,5,19,0.jpg

 

Jednak coś było nie tak. Otwierając bramę zrozumiał, że to ta zatrważająca cisza. Już jadąc na miejsce coś nie dawało mu spokoju. Flagi, wszędzie biało czerwone flagi. Rozejrzał się nerwowo dokoła. U sąsiadów też flaga. (co się dzieje - zwariowałem ??? pomyślał). Zaraz zaraz, zamknął na chwilę oczy starając się złapać błąkające się po mózgu informacje. Spokojnie działaj logicznie przypomniał sobie słowa instruktora. Dzisiaj: 11 listopad, Jakaś data historyczna? TAK święto, czytał o tym gdzieś na tajnym forum organizacji MURATOR. Informacje powoli zaczynały się układać. Otworzył bramę i wsiadając do samochodu zaczął pod nosem przeklinać: święto qrwa, w weekend - „Wojownicy o mury” zrzeszeni w tej organizacji nie lubią takich dni. Na ogół muszą pracować wtedy sami.

 

Meb lubił pracować sam, ale zadanie jakie miał do wykonania wymagało użycia specjalistów z kilku dziedzin, o których nie miał zielonego pojęcia. Był nowy w tej robocie, więc niestety musiał korzystać z nieznanych mu fachowców. Dzisiaj na szczęście pracował tylko z Fatherem. Nie mieli dużo czasu. W przyszłym tygodniu mieli się spotkać z Geo. Po poprzednim spotkaniu Geo pozostawił im zadanie o kryptonimie: wykonać ławy ciesielskie. Bez tego On nie wykona swojego zadania.

Kto tu, komu płaci pomyślał Meb parkując pod ogrodzeniem.

 

Father się spóźniał – może problemy z transportem ???. Meb miał ostatnio nerwy napięte do granic możliwości. Wszędzie czyhało niebezpieczeństwo. Niby nie miał się czego obwiać dokumenty mieli w porządku wszystkie pozwolenia, zgody. Ale Meb wiedział, że ONE czai się wszędzie. Nie wiedział jeszcze jaką postać przybierze ONE. Wiedział tylko, że wcześniej czy później, ale dopadną go na pewno. Do tej pory miał szczęście. ONE dopadło go już kilka razy, ale zawsze udawało mu się jakoś poradzić. ONE stawało się jednak coraz trudniejsze do pokonania.

 

Trzeba się przygotować, Trzeba się przygotować. Powtarzał słowa jak mantre.

 

O godzinie 12 dotarł transport.

Father przywiózł specjalne gwoździe. Czasy były ciężkie Tego typu materiały można było dostać tylko w czarnorynkowych specjalnych składach. Nie było tanio, ale mieścili się w budżecie. Najważniejsze, że się udało.

 

Znów się spóźniłeś na zaczepkę przywitał się Meb z Fatherem.

Nie bądź taki mądry cisnął ripostą Father – co już zrobiłeś?

Nic - ty zrobisz, bo ja świętuje odparł Meb zachowując powagę. Tylko on był w stanie przezwyciężyć gromy z oczu Fathera. Znał się na tym, szkolił się w tym od lat.

Zabierajmy się do roboty to może zdążymy jeszcze poświętować. Father nie miał poczucia humoru.

 

Mężczyźni zabrali się do pracy. Cały dzień pracowali w skupieniu robiąc przerwy na posiłek. Drobne sprzeczki nie zakłóciły ich koncentracji. Nie przestali uważać na to co się dzieje wokoło. ONE cały czas dawały znaki o swojej obecności. Obaj rozumieli się bez słów. wiedzieli, że ONE może pojawić się w każdej chwili...

 

*

Agentka ONE o imieniu DzU siedziała przed monitorami inwigilacyjnymi. Od prawie roku miała za zadanie obserwację Meba – jednego z „wojowników o mury” podejrzanego o kontakty z Muratorem. Jej koleżanki miały podobne zadania. Tysiące agentek śledziły na swoich monitorach wszystkich zidentyfikowanych wojowników. Swoje obserwacje przekazywała do zespołu analitycznego. Tam komputery i analityczki opracowywały programy zwalczania wojowników. DzU marzyła, żeby dostać się do analityczek. Udało jej się w ostatnim okresie podrzucić kilka pomysłów, które pokrzyżowały plany jej „wojownika” – Np. ingerencja w procesy zdobycia PnB. Cofnięcie lokalizacji bazy Meba o 25 m od linii lasu to był świetny pomysł – zaśmiała się w myślach na samo wspomnienie.

 

DzU zaczęła wsłuchiwać się w rozmowę Meba z Fatherem (miała rozpracowaną całą rodzinę i znajomych Meba). Musiała wiedzieć o nim wszystko. To co usłyszała było ważne. Miała już następny pomysł. Sprawnym ruchem zrobiła zbliżenie i nacisnęła PrintScreen.

Wiedziała już co przygotuje dla analityczek. Zaplanowała też, że po godzinach przygotuje swoją analizę i prześle ją do szefowej. Zaczęła pisać raport dla analityczek...

 

Fragment Raportu Agentki DzU (tekst częściowo zaszyfrowany, załączone zdjęcie. Zdekodowane - oryginalny obraz nieczytelny).

 

... Z obserwacji w dniu 11/11/2006 cel wraz z osobnikiem nazywanym Father przeprowadził kilka działań (odszyfrowane)

Zaobserwowane

- obrót garażu o 360 stopni

- budowa ław ciesielskich

- dosadzenie pozostałych świerków

- porządek w baraku

(zaszyfrowane)

Podsłuchane

Father poinformował Meba o negocjacjach z jakąś Ekipą. Podobno nieźli. Cenowo do zaakceptowania. Na koniec listopada wykonają zlecenie. (odszyfrowane).

 

Załączony screen – Ława ciesielska -brak możliwości zdekodowania

http://foto.m.onet.pl/_m/f23c405008e773b19c85eae6f3d03266,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/f23c405008e773b19c85eae6f3d03266,5,19,0.jpg

 

*

 

Było już ciemno Meb zaparkował pod domem. Drogi w ogóle nie pamiętał. Cały czas analizował cele i modyfikował harmonogram na kilka następnych dni. Mózg pracował mu na najwyższych obrotach (ostatnio miał z nim problemy: głównie szwankowała pamięć). Jeszcze tylko meldunek do Muratora pomyślał wchodząc po schodach. Obiecał sobie, że będzie składać meldunki regularnie. Dzięki temu mógł wrócić do wszystkiego, o czym zapomniał. Wiedział już, co napisze.

 

Ostatnie słowa raportu brzmiały http://foto.onet.pl/CSQFP1d8BzAAMlFmVGRVYwMyADcFNVx1BGYJNANmWm0FZlUxVDICKQ4wAiYB" rel="external nofollow"> „...jesteśmy gotowi na spotkanie z Geo... „

 

CDN...

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

10/11/2006

 

Jak obiecywałem zamieszczam kilka zdjęć.

 

1 zdj - 100 m do asflatu

Po prawej stronie nasza (narożna) działka - ogrodzona jak to sie mówi "tymczasowo" słupkami i siatką + brama przesuwna. (Zobaczymy ile lat takie tymczasowe ogrodzenie będzie funkcjonować - prowizorki są najtrwalsze wiec starałem się zrobić to dobrze). Na drodze zaczynają ciągnąć asfalt więc będzie cywilizacja. Aha prawie na końcu w zatoczce jest brama (trochę nie widać ) wiec zamieszczam ją na 2 zdj (widok od środka działki).

 

http://foto.m.onet.pl/_m/2778399308b896a3a7e00b50ec40af65,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/2778399308b896a3a7e00b50ec40af65,5,19,0.jpg http://foto.m.onet.pl/_m/269f922f614e2c28e7601055f1433342,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/269f922f614e2c28e7601055f1433342,5,19,0.jpg

 

3 zdj - barak i garaż na tle zerwanego humusu (tam gdzie brzózki kończy się nasza działka)

http://foto.m.onet.pl/_m/6e171eec6f7ce33c4f2844231672b4ce,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/6e171eec6f7ce33c4f2844231672b4ce,5,19,0.jpg

 

4 zdj widok na drogę z 1 zdj (foto mniej więcej z miejsca baraku)

http://foto.m.onet.pl/_m/d610e67437b9097baf099c4a6d79b607,5,19,0.jpg" rel="external nofollow">http://foto.m.onet.pl/_m/d610e67437b9097baf099c4a6d79b607,5,19,0.jpg

 

Droga przy lesie od północy, brzózki od południa.

Coś małe mi te zdj wyszły. Muszę nad tym popracować jeszcze.

 

 

A w ogóle z perspektywy zamieszczania zdj na forum to chyba muszę zmienić technikę fotografowania.

Meb

Dziennik Meb-a (M08)

Witam,

 

Podjąłem decyzje – zakładamy dziennik.

 

Wiele razy podchodziłem do tego tematu ale w sumie zastanawiałem się po co? Czy kogoś interesują moje problemy czy postępy w budowie ?

 

Ale dzisiaj zrozumiałem po co pisze się dziennik i już wiem że on nie jest dla innych (choć miło jak ktoś czyta) on jest dla mnie. To tutaj mogę bez oporów wylać swoje żale i ukoić nerwy dzieląc się wszystkim co człowieka spotyka na etapie tworzenia własnego DOMU.

 

Czytałem wiele dzienników i przyznam że podziwiałem zarówno talent pisarski jak i umiejętności radzenia sobie z budową i przeciwnościami losu piszących.

 

Podjąłem decyzję – zakładamy dziennik, a jeżeli ktoś będzie miał jakieś uwagi to bez oporu – forum jest cierpliwe i wszystko przyjmie.

 

Wstęp

 

Działkę (1150m2) kupiliśmy w Wilczej Górze k Lesznowoli Mazowieckie w grudniu 2005 r. Planujemy wybudować dom o nazwie M08 „Na każdą pogodę” z kolekcji Muratora.

 

W dniu decyzji o założeniu dziennika jesteśmy na etapie:

Uzyskane pozwolenie na budowę (efekt kompromisu marzeń z miejscowym planem )

ogrodzona działka

barak (niby zaplanowany dla robotników ale na razie to nasz domek rekraacyjny).

blaszany garaż

zerwany humus,

 

Odcinek 1

Kompromis marzeń z miejscowym planem

 

Grudzień 2005 ....

Na etapie badania dokumentów dot. znalezionej działki doczytuję się w miejscowym planie zapisu „zakaz zabudowy 25 m od lasu” – (działka leży ok. 7 m od lasu i ma długość 38,88 metrów).

Alarm: to chyba niebezpieczny dla nas zapis.

Ale od czego znajomi fachowcy i doradcy i rodzina – po szczegółowej analizie zapisów, rozmowach z sąsiadami słyszymy wniosek to was nie dotyczy tam przecież są już inne domy i są bliżej niż 25 metrów luzik – super działka kupuj. Musze to zbadać dzwonię do gminy

Po kilku przełączeniach (oczywiście po opowiedzeniu całej historii kilka razy) mam kilka opinii z architektury, i z ochrony środowiska, że faktycznie to mnie nie dotyczy. Trochę się uspokoiłem. Innych przeciwności nie było. Poza tym przecież 38,88+7m (droga) = to prawie 46 m nawet jak się trochę każą cofnąć to luzik zostaje przecież 21 m. To na dom i ogród z tyłu wystarczy. Przecież domek ma być mały.

 

Decyzja KUPUJEMY

 

Styczeń / Luty

Otrzymujemy 1 list z Gminy (Super- pierwsza korespondencja pewnie Gmina chce nas jakoś przywitać) treść już mniej ciekawa, ponieważ gmina chce żebyśmy oddali w użytkowanie 2m pasa działki na drogę. Żeby droga była szersza. Oczywiście za darmo. Nawet bym się zgodził bo droga szersza to lepiej.

Stanąłem na działce: patrzę w lewo patrzę w prawo. Wzdłuż granicy piękne ogrodzenia sąsiadów domy blisko drogi – bez szans na cofnięcie się przez nich o 2m. Nawet ich o to spytałem – wszyscy twierdzą, że się nie cofną. No to ja też nie. Ja się cofnę a za chwilę mi przystanek zrobią albo mały parking mi sąsiedzi urządzą.

 

Decyzja: OGRODZIĆ JAK NAJSZYBCIEJ.

 

Okres od marca do lipca zbieraliśmy załączniki i wybieraliśmy projekt.

Wygrał M05a domek nie za duży i ładny. Wygrał i co z tego ...

 

Po analizie za i przeciw i wysłuchaniu wszystkich doradców zdecydowaliśmy się na większy M08. Podobno w domu powierzchnie liczy się inaczej niż w mieszkaniu i lepiej zbudować większy niż potem żałować. Nie byliśmy przekonani, ale M08 podobał nam się jeszcze bardziej. Usłyszałem wtedy takie stwierdzenie : „...mury kosztują najmniej ... „ zobaczymy

 

Decyzja BUDUJEMY M08

 

19 lipca

W końcu składamy wniosek o PnB. – Oczywiście nie bierzemy pod uwagę 25 m. (choć mnie znów tknęły wątpliwości i już nie byłem taki pewien). Umieszczamy domek zgodnie linią zabudowy sąsiadów po prawej i lewej - idealnie. Mija miesiąc i nic – dowiadujemy się, że urząd ma masę roboty i jeszcze nie przeanalizowali wniosku. (wakacje ) W końcu zniecierpliwiony wysyłam do Urzędu moją Ciotkę. Kobieta przebojowa, z branży, specjalistka nie da się odprawić z kwitkiem, ma moje pełnomocnictwo do działania.

 

Popołudniu dostaje od Ciotki wiadomość, że usytuowanie domu jest złe bo..... Uwaga ”... nie cofnąłem domu o 25 m... od lasu ” !!! – ech doradcy, fachowcy i informacja telefoniczna.

 

Jakoś to zniosłem kompromis ogródek z tyłu od południa - 6 m mało ..., ale pogodziliśmy się z tym. – (oj brakowało mi wtedy tego dziennika – i nie mogłem opisać na gorąco moich odczuć) ale może to i lepiej , teraz już na spokojnie przyjmuję to usytuowanie. Odkryłem nawet dobre strony – im dalej od drogi tym mniej się okna będą brudzić. Trzeba szukać pozytywnych aspektów – w końcu ta budowa to ma być przyjemna przygoda.

 

20 Październik 2006 MAMY POZWOLENIE.

 

Odcinek 2 – budowa zaczynać przed zimą czy nie ?

 

27 październik

Zastanawiam się czy zaczynać coś robić czy nie ? Szkoda czasu siedzieć i czekać do wiosny - nie umiem tak bezczynnie.

Pogoda była ładna, prognozy optymistyczne.

Decyzja : ZACZYNAMY i robimy ile się uda najwyżej tylko humus się zerwie i już.

 

W międzyczasie zakupiliśmy i posadziliśmy trochę świerków. W miejscu odległym od planów budowlanych – zobaczymy czy przeżyją .

 

4 listopad sobota

(śnieg pada jak cholera – i po co zaczynać ? ) - wyznaczyłem dom pod zerwanie humusu – geodeta powiedział że lepiej jak wytyczy dom na zerwanym humusie – chyba ma racje.

 

Zrywanie humusu –lubię tak sobie postać (żeby nie pogoda ) i popatrzeć na koparkę– fajna robota spokojna, może sobie kupić koparkę i się przebranżowić?

 

Zapomniałbym dodać ze koparka ledwo dojechała ponieważ kawałek obok rozkopali drogę na kanalizację odpływową od planowanego asfaltu. Dowiedziałem się co robią jak poprosiłem kopaczy żeby odjechali z mojego wjazdu na działkę (ulubione miejsce do parkowania wszelkiego typu samochodów energetyki, wodociągów i innych). Koparka musiała jechać naokoło i nadrobić 5 km.

 

6 listopada

Ponownie rozmawiałem z geodetą – o wytyczeniu domu –

Geo: pytanie jak wytyczyć na kołki czy na ławy

Ja: eeee??? (szkoda że nie dzwoniłem z domu może bym coś na szybko znalazł w interce - wiec strategicznie, na czas, może on coś powie) – to jeszcze zobaczymy (a myślałem, że umiem konkretnie sprecyzować co potrzebuję) ....

Geo: wg mnie to lepiej na ławy bo później robotnicy to na kołki narzekają (udało się strategia zadziałała ).

Ja: Niech będzie przekonał mnie Pan – mam cos przygotować ?

Geo: deski by się przydały ?

Ja: spoko środa 12 na działce, zamiast mnie będzie ojciec bo pracuje i się nie wyrwę.

 

Środa 8 listopad

godz 11:50

Dzwoni Geo: Rano przejeżdżałem i widziałem że nie ma Pan zrobionych „ław ciesielskich”

Ja: eeee??? (nie dość że konkretny jestem to jeszcze wygadany) Strategia: Atak: Przecież to Pan wyznacza dom, ja kupiłem deski jak się umawialiśmy. Ojciec zaraz będzie.

Geo: Panie nie ma ław to nie mam po co jechać przecież ich nie będę ich robił nie mam czasu ?

Ja: Wyznacz Pan na kołki. A w ogóle to na działce Ojciec zaraz będzie, jest za 5 min 12. Niech się Pan dogada.

 

Godz 12:30

Dzwoni Geo: Wyznaczyłem kołkami i umówiłem się z Pańskim Ojcem że na ławach wyznaczę jak je zrobicie.

Ja: (? Po co on do mnie dzwoni? dogadał się z ojcem i styka. Ale nic wole takich co dzwonią niż takich co nie dzwonią, dobrze że nie musiałem tam jechać). Dobra jak zrobimy zadzwonię.

 

Wnioski : jeżeli nie robisz czegoś sam nie da się tego zrobić w jeden dzień.

 

W dodatku Ojciec mi powiedział że źle wyznaczyłem dom do zerwania humusu i dom jest cofnięty o 0,5 m dalej niż planowałem (ogród z tyłu to chyba będzie szerokości jednopasmówki). Chyba w sobotę zatańczę z łopatą (winno być ze szpadlem ale to niepolityczne).

 

Aha dostało się jeszcze koparkowemu że humus jest w 2 pryzmach a nie w jednej - a to chyba ja moknąc na śniegu zasugerowałem koparkowemu że tak będzie lepiej bo potem łatwiej będzie rozsypać na skarpę. Nieobecni nie mają prawa do obrony.

 

Rozpisałem się ale to efekt późnej decyzji że zakładamy dziennik.

 

Cdn... (postaram się umieścić jakies zdj ale musze nad tym jeszcze popracować.

 

Meb



×
×
  • Dodaj nową pozycję...