Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    192
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    175

Entries in this blog

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

30 czerwca 2004

 

 


Ach, jaki mam piękny podjazd do garażu ...tylko zdjęć w niecie dalej nie mam

 


Teraz robią się schodki przed drzwiami wejściowymi, a potem bedzie ścieżka, a potem opaska wokół domu

 

 


Byłam dziś w gazowni - podpisałam umowę na dostaczanie gazu ...teraz tylko czekam na telefon kiedy przyjdą zamontować gazomierz ...podobno w przeciągu paru dni....

 

 


"Pozwolenie na użytkowanie przez zakończeniem wszystkich robót budowlanych"....piękny papierek wreszcie dotrał w tym tygodniu ...i jeszcze zameldowaliśmy się wreszcie ....jak się okazało właściwie mogliśmy zrobic to już dawno, bo w tej gminie nie potrzebowali żadnego odbioru budowlanego...wystarczył akt własności działki i potwierdzenie wymeldowania się z poprzedniego stałego miejsca zameldowania

 

 


*************************

 


No i na koniec jeszcze jedna wiadomość ....od jutra zaczynam pracę w innej firmie....trzymajcie za mnie kciuki ....ale w zwiazku z tym nie wiem kiedy pojawi się następny wpis w dzienniuku...nie mam w domu netu .....tak że prosze wybaczcie jeśli długo będzie tu cisza...obiecuję że zaległości nadrobię

 

 


pozdrawiam serecznie wszystkich czytających

Ivonesca

9 czerwca 2004

 

 


W sobotę i poniedziałek bawiłam się z dziećmi w kopciuszka ....próbowałam posegregowac kostkę, aby potem układaczowi było łatwiej...jednak przerzucić 24 tony to nie tak łatwo ...no może wystarczy połowę z tego...ale nawet jeszcze nie jestem w połowie tej połowy

 

 


Wczoraj był gość od głównej próby szczelności instalacji gazowej ale mnie zjeżył wymądrzał się okrutnie aż w końcu ja zaczęłam być złośliwa Próba wypadła OK i koniec końców protokół mam, ale dobrze że był instalator przy tym wszystkim ....

 

 


Od wczoraj też ja - zdecydowana przeciwniczka kotów do tej pory- mam kota ....nie odmawia się kobietom ciężarnym, bo myszy pościej zjedzą ....więc jak moja bardzo dobra koleżanka spytała mnie któregoś dnia czy wezmę od niej kota jak się dzidziuś urodzi....i jak dzieciaki moje to usłyszały.....to byłam przegłosowana ...no i dzidziuś się urodził a roczny kotek, a raczej kotka wylądowała u nas

 


Franek chodził całe popołudnie i pytał kiedy i kiedy przyjedzie kotek (Karolina też by pewnie pytała ale zmogła ją całkiem gorączka jakaś )....jak kotek juz przyjechał i cały zestresowany chodził i oglądał nowe kąty to Franek cały czas: mamo, a dlaczego kotek ucieka? mamo, dlaczego nie da mi się pogłaskać? mamo, dlaczego mnie nie pamieta? mamo, gdzie będzie spał? mamo, kiedy mu damy jeść? mamo, co mu damy jeść? mamo, wlałaś mu wody? ....wariactwo jakieś

 


..no a potem w nocy kotek oglądał sobie to czego mu nie było dane wieczorem, czyli wszystkie górne rzeczy...blaty kuchenne, stoły, parapety....a potem chciał spać w naszym łóżku ..obudziłam się i potem nie mogłam zasnąć ......i teraz chyba idę zrobić sobie kolejną kawę

Ivonesca

4 czerwca 2004

 

 


Był pan układacz kostki na zwiadach czy ją już mamy pooglądał sobie i sie ucieszył że jest taka jaka jest, bo teraz pracuje na takich odpadach że go trafia.....no i właśnie przez to że musi każdą kosteczkę 4 razy obrócić zanim znajdzie najrówniejszą powierzchnię i ułoży, to przyjdzie do nas dopiero po 10

 

 


Był też pan z gazowni. godz. 7.00 ktoś puka : ma pani reduktor? ...dobrze że w sobotę był gostek od instalacji gazowej i właśnie zastanawiał się czemu go nie ma, to byłam na bieżąco i wiedziłam o co mu chodzi .....nie, nie mam reduktora i nigdy go nie było. aha,.....no to zaraz pani damy....jak przyjdą montować gazomierz to to też zamontują....aha, to fajnie. pokwitowałam i mam reduktor

 

 


a w przyszły wtorek próba szczelności plus protokół, i minus 100 PLN, który za ten protokół trzeba dać ...i będzie można jechać do gazowni zawrzeć umowę

Ivonesca

a więc i ciag dalszy....i dziś dopiero jest 4 a nie wiem co ja za omamy miałam że 4 napisałam wczoraj

 

 


środa, 3 czerwca, godz.12.30

 


spotkanie z gagatą - jadę sobie, tak jadę i myślę że może zajadę wreszcie do gagaty....co prawda nie umawiałam się, ale myślę...a zajadę....może akurat będzie....no i była ....pogadałysmy sobie tak jakbyśmy się znały nie wiadomo ile, a to było pierwsze potkanie twarzą w twarz .....a wszystko zaczęlo się od tego że kiedyś, oczywiście przez przypadek okazało się że gagata forumowa zna moją siostrę... świat jest mały...

 


godz.14.30

 


odbieram wyniki badań i "pozytywne" zaświadczenie do pracy

 


godz.15.00

 


melduję się w przedszkolu na uroczystości z okazji dnia mamy, taty i dziecka

 


godz.16.30

 


szybki zakup kwiatka i jadę na imieniny do dobrej koleżanki

 


godz. 20.00

 


mąż dzwoni czy ja jeszcze mieszkam w tym domu czy dziś nie będę nocować

Ivonesca

4 czerwca 2004

 

 


...a miało być już tak pięknie z drzwiami....a tu wczoraj telefon, że ościeżnice w naturalnej okleinie moga być dopiero w ....sierpniu #&*^*#@$~~%^^*%$$**& (bogus - mogę rękę podać)

 

 


...a wczorajszy dzień to też niezły był....

 


godz. 7.15

 


przyjechała kostka....hurraa!!! gość z pewną taką nieśmiałością spytał gdzie to ma wysypać...i już po chwili wysypywało się po kolei : kamień łamany (odpad spod łupiarek) - 7 ton (98PLN), kostka rudo-szara 8/11 - 14 ton (2100PLN), kostka 4/6 - 2 tony (300PLN), kostka ciemna (brązowo-bordowa)z odpadów płytowych - 1 tona (250PLN). całość z transportem 3128PLN.

 


godz. 7.55

 


wyrzucam starsze dziecię przed szkołą...

 


godz. 8.10

 


młodze dziecię już w kapciach wchodzi do przedszkola...

 


godz. 8.30

 


melduję się w przychodni na badania wstępne do nowej pracy....i zaczyna się...recepcja - pani wypisuje mi kartę, pokój nr 1 parter - pani doktor zaznacza w karcie na co chorowałam, pokój numer 2 parter - inna pani doktor pyta się co tak mało chorowałam że nic na tej karcie nie wypełnione ...a w szpitalu Pani nie była?...byłam...2 razy....jak dzieciaczki na świat przychodziły ...pani doktor - no, ale to nie choroba...ja: no, dlatego nie podałam ....chyba nigdy nie zrozumię naszej służby zdrowia ...no dobra...niby mnie Pani zbadała...powrót do recepcji....piszą coś i piszą ....wreszcie dostaję plik karteczek: to pani sobie teraz pochodzi po piętrach ...innego wyjścia nie mam..chodzę.....piętro 4 - laboratorium, piętro 2 - EKG, piętro 3 - okulista...z powrotem parter i recepcja: o 15.00 prosze przyjść po zaświadczenie...w sumie nie jest źle ...od razu będą wyniki wszystkiego w ten sam dzień

 


godz. 10.00 jestem po....uff...nie wlepili mi kary za to że od 9 stoję bez biletu parkingowego

 


godz. 10.15

 


załatwiam jakies papiery mężowi w Urzędzie Skarbowym

 


godz. 11

 


w drodze do piaskowni (spytać o piasek pod kostkę) zatrzymuję gościa co wiezie piach i umawiam się że w przyszłym tygodniu podrzuci nam jedną wywrotkę

 


godz. 11.15

 


starostwo powiatowe - pierwsze co mi przychodzi do głowy jak parkuję: ale tu fajnie.....miejsca nie trzeba szukać tak jak we Wrocku....i za parking nie kasują . Inspektor Nadzoru przyjmuje interesantów tylko we środy...to na szczęscie wiedziałam ...jak nazwisko? nie pamiętam, tzn. dokumenty nie zrobione (pozwolenie na użytkowanie - przypis od autora ) zaczynają sie poszukiwania naszych dokumentów...jak widzę jak on to wszystko przewraca to boje się że nie odzyskamy projektu i dziennika budowy, który gdzieś w tych wszystkich szpargałach przepadł.....ale okazuje sie że Pan odnalazł wszystko.....przewraca to i przewraca....jakie zmiany w projekcie? aha.....dlaczego projekt zamienny nie jest ostemplowany przez gminę?? a bo ja wiem? dostaliśmy decyzję co do zmian projektowych i tyle....OK, decyzja jest...i na koniec pan mówi: dobrze, że się Pani pofatygowała osobiście...bo wie pani jak to jest ....na odbiór końcowy mamy ustawowe 21 dni, a na pozwolenie nie ma żadnych terminów...i tak właściwie dopóki ktoś nie przyjdzie to dokumenty sobie leżą....fajnie, co? ostatecznego papierka nie odebrałam, ma przyjść pocztą....

 


godz. 11.45

 


gmina - potrzebuję pieczątki na tym projekcie (zalecenie Inspektora Nadzoru co by nie było problemów przy odbiorze końcowym)....pan grzecznie poszukał decyzji i podstemplował....miło i przyjaźnie w tej naszej gminie

 


godz. 12.00

 


ośrodek zdrowia - zabieram deklarację aby przepisać się na wszelki wypadek do bliższej przychodni...

 


godz. 12.30

 


...a tu będzie niespodzianka w następnym odcinku....

Ivonesca

1 czerwca 2004 cd.

 

 


A jeszcze a propos zalet i wad mieszkania na wsi to właśnie ostatnio okazało się że jeśli któreś z nas musi jechać gdzieś bardzo rano pociągiem to do wyboru tylko 2 możliwości: albo jechać samochodem i zastawić go pod dworcem za ciężką kasę….albo trzeba kogoś podrzucić na dworzec….no i ostatnio przydarzyło się to mi….pobudka o 4.00

 

 


Cały czas jeszcze nie mam półek w spiżarni…bo półka która miała tam stanąć okazało się że wyszła lekko „kopnięta” i się nie zmieści we wnęce…i w ogóle wyszła brzydko i zostanie chyba półką garażową….a ja jutro kupię sobie ładną w IKEA

 

 


A kostka ma przyjechać jutro rano…..ale jestem jej ciekawa.

 

 


No i po nie wiem ilu podejściach i wycenach drzwi wewnętrznych wreszcie wczoraj stało się…zamówiłam. Portę. 1 para Madryt w okleinie naturalnej limba 4 (czytaj taki podobny kolor do naszej afromozji okiennej). 4 pary w okleinie CPL (nie pytajcie tylko co to za skrót) w kolorze klon. Całość 3400PLN, wpłaciłam zaliczkę. Amen. Na temat drzwi wewnętrznych nie chcę nic więcej słyszeć.

Ivonesca

1 czerwca 2004

 

 


Po wojażach komunijno – wschodnich wróciliśmy szczęśliwie do domku…do budowy…hmmmm…..to już dom bo mieszkamy i jednak jeszcze cały czas budowa, bo ciągle coś trzeba robić .

 

 


26 maja, w środę odwiedziłam ogród botaniczny w celu poszukania odpowiednich roślinek do naszego ogródka. Fajnie było….maszerowałyśmy sobie z Panią od projektu po całym ogrodzie, a przede wszystkim po miejscach nasłonecznionych dość mocno bo takie stanowisko będzie u nas. I wyglądało to tak: o, to podoba mi się… Pani, mówi to….OK, będzie rosło u was…i notuje w kajeciku. Tamto…..może rosnąć jeśli będziecie nawozić i obficie podlewać….rezygnuję….zakładamy, że będziemy mieć przede wszystkie silne z siebie roślinki, którym nie straszne piaski i dużo słonka. I tym sposobem będą trzmieliny, irgi, bzy, berberysy, ostróżki, bodziszki, irysy, maki, trawy różniaste ozdobne, no i zioła każdej maści …i całe mnóstwo innych roślinek, których nazw nie pamiętam . Z drzew to brzozy i jarzębiny, a z iglaków to chyba tylko sosny.

 

 


W międzyczasie przyjechało kruszywo, a kostka nasza ….pojechała do Rabki….bo tam była na gwałt potrzebna a my czekamy jeszcze na „układacza” …tak że zgodziłam się na mały poślizg.

 

 


29 maja, w sobotę od rana (skoro świt o 11 ) zjawił się gość od instalacji gazowej. Wcześniej znalazłam zdjęcia kabli elektrycznych i już wiedziałam ze nie będzie za wesoło. No i okazało się że elektryk położył za wysoko kable , prawie pod samym sufitem. Było trochę zabawy dla gościa bo musiał delikatnie odkuwać tynk, rozciągać kable i dopiero kuć…a ile pyłu w całym domu….o rany….

 


Gostek jak zakładał tę rurę to oczywiście najpierw trochę pomarudził, że mogliśmy dać skrzynkę w innym miejscu to by było lepiej (to fakt, jest przy samym wejściu do budynku )….i że mogliśmy robić to przed malowaniem (to też fakt, nie było by tyle dziur teraz do łatania )….ale stało się to wszystko tak a nie inaczej….i trzeba było się dostosować do istniejącego stanu.

 


W międzyczasie jak on rujnował przedpokój a ja za bardzo nie miałam co robić odkryłam dawno zapomnianą robótkę…haft krzyżykowy. (Joasiu – co prawda to nie lepienie…ale też coś z tej serii )…i tak się zahaftowałam że ledwo opamiętałam się, ze miałam jechać na dworzec po połowicę mą….w drodze do domku przedstawiłam mu tak rozorany przedpokój, że jak wróciliśmy to stwierdził…eeeee, nie jest tak źle…no dobra….tylko zobaczę teraz ile te dziury będą tak nie załatane stały zanim się załatają....

Ivonesca

18 maja 2004 cd.

 

 


Dobra, żeby było jasne to jeszcze dodam, że jest to kostka nie szara tylko tzw. ruda czyli tak naprawdę taka mieszanka szaro-rudo-żółta czyli niby odpad. Niby bo ostatnio zrobił się jakiś chodliwy i ceny nie są aż tak atrakcyjne w porównaniu z szarą

 


A ceny wyglądają tak: mozaika - 180 PLN/tona, kostka 150 PLN/tona, kruszywo max 3 cm 15 PLN/tona.

 

 


a i jeszcze przypomniałao mi się coś - nasze obecne super schody (kto był na parapetówie to wie o czym mówię ) awansowały również ostatnio na skrzynkę pocztową ...przyjeżdżamy pewnego dnia po popołudniu a tu na schodach leży przyciśnięty kawałkiem cegłówki list ...kurczę...chyba musze zrobić zdjęcie tym schodom że tak długo przetrwały ...co prawda chybocza sie ostatnio coraz bardziej ale jeszcze się nie rozpadły

Ivonesca

18 maja 2004

 

 


Są !!!! a jednak są !!!!!! ....wczoraj 5 czarno-białych krów - naszych krów jak to powiedział Franek - skubało sobie trawkę na przeciwko naszego domku....dobrze że się pojawiły bo zaczynaliśmy się już o nie martwić

 

 


Ładnie tu u nas jest....moja połowica zachwycała sie cały weekend wyglądając przez okno....a mnie znowu naszły pytania czy w takim razie robić płot z desek o jakim pisałam w ostatnim odcinku czy będzie jednak zasłaniał pole graniczące z naszą działką i dać lepiej siatkę..... mój małżonek skomentował to jednym zdaniem - jak juz coś wymyślisz to najlepiej by było od razu to zrealizować, żeby innego wyjścia już nie było

 


...ale ja wcale nie myślę że jest to rozwiązanie dobre...chyba lepiej wziąć pod uwagę wszystkie plusy i minusy, nawet jak będę przy tym trochę marudna .... i dopiero ostatecznie zdecydować

 

 


W sobotę pojechaliśmy do sklepu z myślą że zamówimy (wreszcie !!!!) drzwi wewnętrzne....ale okazało się że znów zobaczyliśmy jeszcze inne i znów przeliczenia i wyliczenia....i nie zamówiliśmy Ale dziś to już ostatecznie myślę ża zamówię - Porta Decor w kolorze gruszy sztuk 5, 2 pary z szybkami, 3 gładkie całe. I pójdę chyba od razu do sprzedawcy co by się znów nie rozmyślić

 

 


Rozmawialiśmy też z "układaczem" kostki granitowej;-) (cena za układanie 30-35 PLN/m2) i ustaliliśmy czego i jak grubo na dół pod kostkę i jaka kostka gdzie. No i zamówiłam 2 tony mozaiki, czyli kostki 4-6 cm na ścieżkę do domu, 15 ton kostki dużej 8-11 cm na podjazd do garażu, 20 kostek 20x20 cm na schodki (już nie mogę się doczekać kiedy zlikwiduję te dechy robiące obecnie za schody ), cały samochód kruszywa. Będzie tylko jeszcze brakowało podsypki, ale to chcę zamówić gdzieś bliżej w jakiejś dużej "piaskowni"

 

 


Wczoraj był gostek od gazu - pomierzył, teraz ma policzyć i w przyszłym tygodniu wreszcie może będzie wewnętrzna instalacja gazowa montowana

 

 


Dojechałam też wreszcie do sklepu z rynnami - ale wszystko wykupili przed 1 majem i teraz trzeba czekac gdzieś 2-3 tygodnie na dostawę rynien Scala ....ale mam za to keramzyt...czeka sobie na rury...muszę jeszcze kupić geowłókninę....tylko ile tego?

Ivonesca

7 maja 2004

 

 


Podatek przyszedł .....okrągła sumka ....czeka na kostkę

 


Kostkę granitową oglądalismy w czasie długiego weekendu majowego w Strzegomiu. Jeszcze nie zdecydowaliśmy się co do wielkości, tzn. czy 8-11 mm czy mozaika 4-6 mm ale na pewno tzw. ruda, czyli tak naprawdę szaro-rudo-żółta, ktora jest oz dpadów szarej wiec teoretycznie powinna być tańsza.... ale podobna zrobiła się "modna" a co oczywicie sie z tym wiąże ...cena

 


Trwa casting na układacza tej kostki Jutro przychodzi jeden obejrzeć teren i zobaczymy co powie. Z wywiadu telefonicznego widze że chcą 120-140 PLN za m2 z materialem..ale taki mnie nie interesuje ...ten jutrzejszy gościu to taki trochę z polecenia...zobaczymy co z tego wyjdzie

 

 


Już prawie, prawie mam półki w spiżarni ...byłyby skończone w pierwszomajową sobotę, ale coś moja połowica trochę zachorzała tak że się przeciągnęło.....jeszcze je tylko polakieruję i będzie można gromadzić zapasy

 

 


Ogrodzenie - w dzienniku "wykończeniowym" Ani W. odnalazłam nasz płotek ...po burzliwym albo raczej długotrwałym wyjaśnianiu jak przymocowane są dechy do słupków i jak wyglądają same słupki metalowo-deskowe będziemy musieli chyba nawiedzić jakis pobliski tartak

 

 


Ogród - leży odłogiem ....

 

 


Instalacja gazowa - jak nie było tak i nie ma ....

 

 


Drzwi wewnętrzne - odcinek 173 - pomysł numer jeden - montujemy docelowe ościeżnice i byle jakie (znaczy się tanie )skrzydła. Pomysł numer dwa - zobaczyć drzwi firmy Dziadek, szczególnie te z surowego drewna...

 


...co do pomysłu 1 - a czy opłaca sie dawać te droższe ościeżnice jak nie wiadomo kiedy zawisną na nich te nasze wymarzone drzwi?? co do koloru i możliwości zmiany to wczoraj obczaiłam już w Porcie (bo to o te drzwi chodzi) że się uda ...

 


...co do pomysłu 2 - byłam wczoraj oglądać te drzwi w Raab-ie na Avicenny.....surowych nie mają na wystawce...a pani która zajmuje się tymio drzwiami skończyła pracę wcześniej....a niech to

 


czy we Wrocku sprzedają jeszcze gdzieś Dziadka?? może ktoś wie??

 


....z podczytywania ostatnio dziennika Ani W. wiem ze jest zadowolona z nich

 

 


Rynny - zamknęli mi wczoraj Mabud przed nosem ...co prawda byłam za pięć piąta ...a chciałam pogadać o rozprowadzeniu wody z rynien a tam mają tylko Scalę ....

 

 


a i jeszcze z nowości - pojawiły się 2 półki do łazienki, tzn. 2 kawałki matowego szkła i takie metalowe "trzymaczki" do tego ...tylko kiedy będzie z tego półka

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

20 kwietnia 2004

 

 


I cały czas czekam na zwrot podatku......nie obyło się oczywiście bez odwiedzin US ....kserowali wszystko...no prawie wszystko....jak zobaczyli ilość faktur dot. ulgi budowlanej to dali sobie spokój

 

 


Instalacja gazowa może będzie wykonywana w przyszłym tygodniu...ale wariactwo przed 1 maja podobno takie jest że gościu nie jest w stanie zaplanować tygodnia do przodu

 

 


Dzień przed Wielkanocą udało mi się wreszcie! położyć ostatnią warstwę lakieru na parapety...i gdybym wiedziała że tak ładnie będą wyglądały to zrobiłabym to szybciej tym bardziej że to taki fajny lakier, który rozcieńcza się wodą...i nawet nie śmierdziało tak bardzo

 


No i została pomalowana i zamontowana półka na moje woskowce....biedaki 2 miesiące mieszkały w kartonie w spiżarni

 

 


20m3 drzewa na przyszłą zimę zostało pocięte i porąbane. Teraz możemy się odpowiednio przygotowac do zimy, bo w zeszłym roku przed przeprowadzką byliśmy zmuszeni kupować już tylko to co było w tym momencie na rynku, a że był już sezon grzewczy to też nas kasowali jak za zboże

 

 


Ogród - poddałam się...albo właściwie w ogóle nie walczyłam.....trochę to do mnie nie podobne ale lenistwo wiosenne mnie ogarnęło totalne

 


Wczoraj umówiłam sie z ludźmi od projektowania ogrodów.....są to znajomi mojej siostry i chyba to przeważyło że wreszcie do nich zadzwoniłam.....chcę wersję tylko projektową.....nasadzenia zrobimy sami....

 


Powiedziałam ogólnie o co mi chodzi, szczególnie zaznaczając że worka kasy na to nie mam. Ogród ma być taki trochę dziki, przede wszystkim barwny, z malwami, ostróżkami, słonecznikami i takimi tam innymi, pachnący, taki aby przylatywały motylki i ptaszki....

 


Mam się umówić do ogrodu botanicznego na wycieczkę i tam będę pokazywac co mi się podoba i dostanę odpowiedź czy to się nada na nasze piachy....bardzo podoba mi się takie podejscie do tematu .....zamiast oglądać obrazki w książce czy na zdjęciu to zobaczę sobie wszystko w rzeczywistości

 

 


....i tą radosną wiadomością kończę na dzisiaj

Ivonesca

30 marca 20004

 

 


Czekam i czekam na ta ładną sumkę z US....ale to przeciez nie tak szybko A pieniązki już zagospodarowane przez moja połowicę - ma być podjazd do garażu i ścieżka do domu. Będzie z kostki granitowej, tzw. rudej, która podobno jest odpadem a mnie się podoba bardzo ...tym bardziej że mam kuzynke pracującą w kamieniołomach (jak to brzmi !!!! ) to licze na jakąś "fajną" cenę

 


cały czas też nie mam pomysłu na ogród ...o ile jeszcze w domu to jakoś poszło wymyślanie gdzie co mam być, to ogród jest jednak robiony pierwszy raz iw ogóle tego nie widze Naczytałam sie dziś wątków "Pamiętajcie o ogrodach" i wiem, że dalej nic nie wiem taaak i rzuciłam na drukarkę wątek o zywopłotach i się lekko zdziwiłam, jak szło to i szło....z 40 stron Potrzebuje koniecznie jakiejś pomocnej ręki do tego ogrodu

 


A wcześniej koniecznie musze nawieźć ziemi, bo nie dosyc że mam sam piach to jeszcze dom jest dość wysoko usadowiony i trzeba cały teren podnieść...że też nikt w okolicy akurat nie ma żadnych wykopów

 

 


Szukamy tez jakiegoś Amerykańca - jak by powiedziała Joasia Jasia - do obkopania domku, aby zrobić opaskę z ...no właśnie jeszcze nie wiem z czego, ale na pewno nie betonową oraz do zrobienia odpływów z rynien

 


...i sama już nie wiem...najpierw nawieżć zeimi a potem kopać...czy najpierw kopać dokoła a potem ziemia....no ale żeby nie zasypać tego czegoś wokół domu ....i czy może to byc keramzyt ?? Chyba zaraz zaczne przekopywac sie przez forum bo na pewno coś było o opaskach wokół domu

 

 


Zapłaciłam wczoraj też wreszcie..ufff... ostatnią ratę za piec i kominek....a powinnam do końca stycznia ....dlatego dopiero dziś odważyłam sie zadzwonić do gościa....ale tak wyrozumiałego wykonawcy to nie spotkałam.....jeszcze mnie nie wyklął ...i całe jego szczęście bo tym sposobem będzie miał jeszcze jedną robótkę u mnie....dostaliśmy pismo z gazownictwa że jeśli mamy wewnątrzną instalację gazową to możemy już złożyć wniosek i mogą nas przypinać. Hura, hura !!!!! Jak znalazł !!! Latem nie trzeba będzie juz palic w kominku, aby mieć ciepłą wodę ....chyba czasem to jednak mamy szczęście .......

Ivonesca

11 marca 2004

 

 


Spotkanie forumowe zostało przełożone na ta sobotę - znów powoli ogarnia mnie radość przedspotkaniowa

 


Mam nadzieję że ludziska dopiszą - pojawiły się nowe twarze (a raczej nowe nicki na liście gości...nic tylko czekać na sobotnie popołudnie...

 

 


Pralka jak stała tak stoi bo elektryk cos nie może dojechać Chyba wkrótce odpalę naszą starowinke wirnikową

 

 


Część deseczek na półki do spiżarni juz pojawiła się w domu, trzeba jeszcze raz wszystko pomierzyć, zakupić wkręty do drewna i można skręcać....a może lepiej będzie pomalować deseczki przed skręceniem?...hmmm....prosze o komentarze......

 


Fajny motyw był ze stolarzem Próbuje mi załadowac do samochodu te elementy i mówi że się chyba nie zmieści....ale ja do niego że woziłam już rzeczy 2,5 metrowe i się na pewno mieściły . Zamiast normalnie je po prostu włożyc to zaczął coś kombinowac z odchyleniem przedniego siedzenia do tyłu...i okazało się że nie można go odchylić ....to on do mnie na to : ale ma pani samochód....jak bym ja taki miał i chciała zabrac gdzies po drodze jakąś dziewczyne to jak to? siedzenie nie odchylane

Ivonesca

3 marca 2004

 

 


Brak gotówki cd z tego powodu nic ciekawego się nie dzieje...po prostu mieszkamy tak jak jest....znów dokupiśmy drzewa, mamy pół garażu i jeszcze trochę za domem.

 


Tak się zastanawiam jak to by miało byc gdyby w garażu miał stać samochód?? Bo jak na razie jest to niewykonalne Nie tylko z braku podjazdu, ale przede wszystkim z braku miejsca w garażu Teraz jest to składzik rzeczy wszelakich - oprócz drzewa są jakies resztki weły mineralnej, końcówki wszystkiego co tylko zostało po budowie, no i cała szafa słoików (tu nalezy dopowiedzieć, że babcie mieszkają daleko od Wrocka, ale jak się przyzwyczaiły do robienia zapasów jeszcze jak studiowaliśmy, tak do teraz podsyłają wszystko co tylko mozliwe w słoikach - czasem życie mi to ratuje...a raczej zołądki mojej rodziny ....nachodzi mnie czasem niemoc gotowania...to wtedy biegiem poszukać coś w słoikach na szybka zupkę na przykład )

 


A własnie...słoiki będą mieszkac docelowo w spiżarni...tylko że na razie w spiżarni nie ma półek....a jest składzik rzeczy wszelakich numer 2 . Ale półki może pojawią sie niebawem Wczoraj pół wieczoru rysowalismy półeczki a dziś jadę do stolarza, co by nam przygotował te deseczki...a potem to już nic tylko przymierzać, skręcać, przybijać...i ustawiac zapasy.....

 


No tak, ale póki nie ma drzwi to będzie tam za ciepło na zapasy ...a i jeszcze zrobilismy chyba źle godząc się na umieszczenie w spiżarni takiej szafki rozdzielającej, co z niej ida rurki do grzejników).

 

 


A, i pięknie wywaliło mi korki w sobotę Nasza szanowna pralka już troche latek ma i coś się w niej pokręciło, tzn. najprawdopodobniej zepsuł sie programator, bo wszystko ma pozamieniane i gdyby ręcznie jej nie przesuwac do przodu to by prała z 4 godziny No i w sobotę byłam na dworze (czytaj przyjechało drzewo do kominka i trzeba je było poukładać )...przychodze do domu i ...ojej ile ta pralka juz pierze? i wyłaczyłam ją tak po prostu...i tak po prostu było wielkie BUM, pogasły światła....ja do bezpieczników...zmieniłam off na on dalej ciemno, a główny wyłacznik niby włączony....okazało się że wywaliło bezpiecznik w skrzynce na zewnątrz

 


I tym to sposobem pralka stoi sobie i czeka na elektryka....a góra rzeczy do prania rośnie Tylko tego brakowało, aby teraz kupować nową pralkę

Ivonesca

25 luty 2004

 

 


Spotkanie, spotkanie i już po spotkaniu ...znów okazało się że czas mija za szybko....mam nadzieję, że naprawdę na następnym spotkaniu posiedzimy troszkę dłużej

 

 


W domku zastój budowlany brakogotówkowy

 


Znów musieliśmy dokupić drzewa....idzie nam chyba strasznie dużo ...do tej pory poszło 6+3 m.p......a palimy od połowy grudnia....

 


Mamy za to pogrzebacz i szufelkę kuzyn nam pięknie pospawał kawał prętu ....podobno to wersja pierwotna.....jak się sprawdzi to zrobi drugą wersję z ładniejszego materiału ......tak więc akcesoria są i do nowych obowiązków doszło mi poranne sobotnie wybieranie popiołu i czyszczenie szybki od kominka (tego popiołu jest całe wiadro z tygodnia )

 

 


No, a z przyjemniejszych rzeczy - niedługo parapetówa forumowa

Ivonesca

10 luty 2004

 

 


...A działo się w piatek działo....

 


Impreza była przednia

 


Dopisali wszyscy....wszystko się podobało....posiedzieliśmy, pogadaliśmy, coś tam zjedliśmy, coś wypili.....nawet gitara się znalazła i śpiewy były

 


Ogólnie wesolutko

 


Część gości wyjechała po imprezie (ostatnia osoba ok. 3 nad ranem ), część nocowała - podłogi teraz u nas dostatek

 


Rano nikogo głowa nie bolała ...szkód żadnych nie było ....myślę że parapetówę można zaliczyc do baaaaardzo udanych imprez

Ivonesca

6 lutego 2004

 

 


Ferie.....dzieci u babci.....a dorośli organizują parapetówę

 

 


Dziś część pierwsza - najbliżsi znajomi

 


Wczoraj cały wieczór spędziłam przy kuchni - musiałam wreszcie kiedyś sprawdzić jak działają wszystkie palniki i piekarnik jak załaduję go 2 blachami naraz Wynik końcowy pozytywny - w sensie kuchenki - bo co do tego co sie tam pichciło to dopiero wieczorem się okaże

 


No i jeszcze zobaczymy jak przyjdzie rachunek z energetyki

 

 


W domku niewiele się zmieniło, czytaj spłacamy długi i brak kaski na nowe inwestycje. Na razie tylko planuje jak zagospodarować rozsądnie spiżarnię oraz szafę wnekową garderobianą. I doszłam do wniosku że wcale ta szafa taka wielka nam nie wyjdzie jak wydawało mi sie na początku

 

 


Aaaaa, jednak coś się zmieniło - wczoraj mój małżonek zbił schody drewniane, aby można było wchodzić normalnie przez drzwi a nie przez bramę garażową jak to czynimy obecnie

 


chyba częsciej będziemy organizować imprezy......to może szybciej coś znowu zrobi

 

 


Zrobiłam też wreszcie parę nowych zdjęć, ale nie jest to prezentacja super domu, tylko nasz codzienny bałagan....tak że sorrki, jeśli ktoś będzie zawiedziony.....

 

 


Taka ze mnie gapa, że zapomniałam hasła do poprzedniego albumu i musiałam załozyć nowy. Tak więc są 2:

 


http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=11159&q=ivonesca&k=2" rel="external nofollow">zdjęcia z października 2003

 


oraz http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=16185&q=Ivonesca2&k=2" rel="external nofollow">zdjęcia ze stycznia 2004

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

28 stycznia 2004

 

 


Minął prawie miesiąc od kiedy pisałam…..czyli już cały miesiąc mieszkamy.

 


Zleciało to szybciutko…..i chyba po tych wszystkich przeprowadzkach jakie do tej pory mieliśmy (w czasach studenckich co roku z akademika na wakacje i po wakacjach z powrotem, potem też jeszcze co najmniej z 4 razy)….samo wydarzenie przeprowadzki nie było jakimś wielkim wydarzeniem…..ale jeśli wziąć pod uwagę, że jest to pierwsze NASZE WŁASNE lokum to jest coś.

 


Na razie w fazie cały czas urządzania nie ma czasu na cos innego. Wkrótce myślę że może zacząć brakować nam naszych super sąsiadów, których mieliśmy do tej pory. Mieszkaliśmy w hotelu asystenta wiec życie potrafiło tam być barwne….czasem to takie trochę przedłużenie czasów studenckich. Do najbliższych sąsiadów mogliśmy chodzić na boso – mieszkali dokładnie naprzeciwko i trzeba było zrobić tylko jeden wielki krok.

 


Ale jak zacznie się robić ciepło, to znów będzie czas na ogród. Poza tym możemy teraz zaprosić więcej osób i jeszcze ulokować ich wszystkich do spania…..gdyby się przedłużyło….

 

 


Starsze dziecię czasem chodzi trochę zbuntowane, chyba najgorzej jej się przyzwyczaić do nowej sytuacji. My wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, młodsze dziecię jeszcze nieświadome i może nawet nie będzie pamiętać wcześniejszego miejsca zamieszkania, a Karolina zostawiła koleżanki, ciężko jest tez nam na razie zgrać jej zajęcia dodatkowe z naszymi godzinami pracy …..mam nadzieję ze się powoli ułoży….

 

 


A teraz do konkretów.

 

 


Kuchnia – szafki są na dole, i na górze też 2 wylądowały – na razie. Brakuje okapu i jeszcze jakiejś małej, może narożnej szafki. Chciałabym aby wszystko było już na swoim miejscu, bo na dzień dzisiejszy to dużo rzeczy w kuchni nie ma jeszcze swojego miejsca – pewnie też dlatego że w spiżarni tez jest brak szafek, a część rzeczy chciałam tam umieścić.

 


Kuchenkę nową codziennie wieczorem czyszczę specjalnym płynem….ciekawe jak długo jeszcze będę miała na to ochotę. Małżonek się zdziwił, że TAKĄ kuchenkę też trzeba czyścić…..tak jakby ceramiczne się nie brudziły w ogóle…..

 


A i co odkryliśmy – lodówka bardzo głośno chodzi. Nadaje się do wymiany to wiedziałam, ale że tak głośno chodzi?? Odkryłam to dopiero teraz (kuchnia razem z salonem gdzie obecnie śpimy).

 

 


O, ze spaniem to tez fajnie było.

 


Zamieszkujemy teraz parter (wystąpiliśmy o pozwolenie na użytkowanie przed zakończeniem wszystkich robót budowlanych), czyli mamy do dyspozycji salon i 2 pokoje. Na początku miało być tak, że jeden pokój zajmuje córka, a w drugim my z Małym. Jednak okazało się że siostrzyczka braciszkowi wmówiła że jeden pokój jest jej a drugi jego. No i efekt był taki, że po umieszczeniu łóżeczka, szafek, wszystkich zabawek oraz całej naszej szafy ubraniowo-garderobianej, na nic innego nie ma miejsca !!

 


Zastanawialiśmy się jak to będzie, gdyż do tej pory Mały spał w jednym pokoju z nami. Otóż, przywiązanie do terenu pojawiło się bardzo szybko. W drugim dniu mieszkania mąż poszedł po coś do pokoju gdzie śpi syn, a on krzyczy z drugiego końca domu: Tato, co robisz w moim pokoju ????

 


I tym to sposobem trafilismy na stałe do salonu

 

 


Kominek – sprawuje się super ! Niestraszne nam były 15 stopniowe mrozy. Grzeje wodę i kaloryferki w wystarczającym stopniu – w domu w ciągu dnia utrzymujemy temperaturę ok. 20 stopni, w nocy nie spadło poniżej 18-19. Wieczorem ok. 23 ładujemy kominek na maxa i o 6 jest na tyle żaru że nie trzeba na nowo zapalać, tylko dołożyć drzewa.

 


Wczoraj za to się porobiło - podczas naszej nieobecności tak się nadymiło w całym domu, jakby na środku ktos rozpalił ognisko. Nie wiem skąd to się wzięło. Drzewo trochę mokre, ale takie było od samego początku, ciąg w kominie jest taki ze jak nie zamkniemy szybru, to wyrwało by to drewno chyba w całym kawałku.

 

 


Szambo – po niecałych 3 tygodniach mieszkania trzeba było wywieść szambo. Stało się to trochę wcześniej niż sądzilismy, ale fakt do tych 3 tygodni trzeba dołożyć jeszcze używanie kibelka od chwili jego podłączenia, czyli gdzieś od września. Kosztowało nas to 2x50 PLN, gdyż beczka była na 6m3, a nasze szambo ma 10m3 i gościu musiał zrobić 2 kursy.

 

 


Drzwi wewnętrzne – na ten temat będzie krótko – w dalszym ciągu brak. Żeby wejść do łazienki trzeba odchylić koc

 

 


Kotłownio-pralnio-suszarnia – tutaj dumnie rozpiera się piec, a za piecem plątanina rurek, pompy, wymiennik ciepła, jakiś zbiornik i takie tam różne cudeńka, które ostatecznie zapewniają ciepło w domku.

 


Zawisła tu też część szafek kuchennych ze starej kuchni – dzięki temu mam miejsce na różne chemiczno-kosmetyczne zapasy. Stoi tu pralka, a właściwie 2, bo przy przeprowadzce w piwnicy znalazła się nasza poczciwa stara pralka wirnikowa (mniejsza wersja Frani, czyli Światowid), która pamięta jeszcze czasy akademickie.

 


Spokojnie też można rozłożyć suszarkę. Miejsca jest dosyć.

 


Brakuje jeszcze zlewu, ale z tym się nie pali.

 

 


Przedsionek (wiatrołap) – wreszcie zamalowaliśmy cała zaprawę (rękoma mojej mamy) co ją było widać dookoła zamontowanych drzwi do garażu i kotłowni. Tutaj pomieszkują buty, niestety jeszcze bez szafki.

 

 


na dzisiaj to tyle...i tak dużo za dużo

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

29 grudnia 2003 c.d.

 

 


Wróciliśmy do domku w drugi dzień świąt. Wychłodziło się trochę, tak że trzeba było dobrze palić. I weekend był bardzo pracowity – szorowanie, układanie, przekładanie, mycie, ustalanie gdzie i co itp., itd.

 


Wczoraj młodsze dziecię przetestowało już – niestety negatywnie – kuchenkę. Nie widać płomienia więc położył łapkę – na szczęście płyta nie była już bardzo gorąca i nie oparzył się bardzo. Zbił się również talerz – na szczęście oczywiście

 

 


Do pilnego zakupu: suszarka do naczyń.

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

29 grudnia 2003

 

 


Pierwszej nocy kiedy spaliśmy w naszym domku (26/27 grudnia) śniło mi się że pogrzebacz i szufelkę z taką długą rączką trzeba było kupić razem z kominkiem, bo osobno to nie można….. i cóż my teraz zrobimy .

 

 


Ale może po kolei….

 

 


13 grudnia elektryk zawiesił lampy, kinkiety….w niektórych miejscach zawisły jednak tylko żarówki. Zrobił również światełko przed domem i śmiał się że do kuchenki to będę dzwoniła za nim jeszcze w samą wigilię.

 

 


„Wielkie odpalanie” ostatecznie miało miejsce 15 grudnia, ok. godz. 18,30. W mojej obecności kominkarz odpalił pierwszy raz i już po ok.15-20 minutach czuć było, że grzejniki są ciepłe :) .

 


W tym czasie w domu temperatura wynosiła 2˚C…..do późnego wieczora temperatura podniosła się o 2 stopnie, a do końca tygodnia wzrosła do 16 stopni. Na pomoc przybył mój tato, który przez te wszystkie dni palił w kominku, a przy okazji poukładał pięknie całość drewna, które przywiózł ze sobą.

 

 


W czwartek 18 grudnia zawitał do nas pan Marek, nasza „złota rączka”. Ustawił wreszcie kabinę prysznicową, osadził drzwi do kotłowni i do garażu, obrobił je dookoła, wkleił lustro w łazience i jeszcze parę tam takich drobnostek.

 

 


W piątek 19 grudnia przyjechała firma od mebli kuchennych, popatrzyli, pomierzyli i mieli czas do niedzieli na zrobienie szafki pod piekarnik do zabudowy, szafki narożnej i jeszcze jednej małej szafki 15cm aby wszystko wyglądało dobrze.

 

 


W sobotę 20 grudnia była gonitwa po sklepach, ale nie aby robić prezenty świąteczne (na szczęście te zrobiłam dużo wcześniej ). Rankiem w Castoramie zakupiliśmy panele podłogowe Classen o nazwie „hikora”. Nie wiem czy ktokolwiek wie jak to wygląda – ja do daty zakupu w życiu nie słyszałam o drzewie hikora, zwanym również orzesznikiem. W każdym bądź panele wyglądają ładnie (o ile panele mogą wyglądać ładnie ) – jest to wzór deski z dobrze widocznymi słojami, w kolorze brązowo-czerwonawym.

 


Naszym faworytem była „pinia sacramento” ale odpadła ze względu na cenę (dwukrotnie droższe).

 


Razem z folią, pianką taką grubszą w arkuszach, listwami, całość wyniosła nas ostatecznie ok. 1500PLN dla pokoju 30m2.

 

 


Potem ruszyliśmy w poszukiwaniu wykładziny dywanowej. Mieliśmy upatrzone w Komforcie, ale wcześniej zajechaliśmy do Topwertu i tam z końcówek kupiliśmy jedną bardzo ładną do sypialni.

 


No i pędem na budowę ułożyć wykładzinę, aby zaraz można było stawiać w tym pokoju pudła.

 


Stosy pudeł i część mebli zajechała ok. 17. Dobrze że drzwi tarasowe są 180cm. Dzięki temu tamtędy można wnieść nawet wielkie rzeczy. Szybko zapełnił się ten przygotowany pokój różnego rodzaju rzeczami. Jak tak wszystko siedzi poupychane w szafkach to nie widać dobytku, ale jak zacznie to się pakować, to strasznie tego dużo .

 

 


W trakcie rozładunku wyłączyli prąd, na prawie 2 godziny !!!! Rzeczywiście wiało w ten dzień okropnie i zerwało sieć energetyczną, a nie mogli zlokalizować gdzie i dlatego trwało to tak długo.

 


Tym sposobem w niecały tydzień od rozpoczęcia palenia w kominku, mieliśmy możliwość przetestowania jak szybko zagotowuje się woda w kominku - pompa nie działała i woda nie była przepychana do grzejników. Przeżyliśmy otwierając całkiem drzwi do kominka i dolewając zimnej wody do kominka aż się przeleje. Pouczające doświadczenie.

 

 


Niedziela 21 grudnia zaczęła się bardzo szybko – o 7.15 przyjechały dorabiane szafki kuchenne wraz z nowymi blatami. Na razie jest tylko dół mebli i najprawdopodobniej tak zostanie. Górnych szafek nie będzie, może tylko jakaś mała narożna i półki.

 


Poustawialiśmy wszystkie i nawet prezentują się nieźle, jak na meble 4 letnie z płyty

 


Cyrk był tylko z blatem bo okazało się że jeden z nich jest za długi o 1 cm !!!! a ponieważ wchodził między 2 ściany musiał zostać przycięty.

 


W Komforcie zakupiliśmy wykładzinę do drugiego pokoju, położyliśmy ją i już można było zapakować wszystko następną resztą pudeł. Niedziela zakończyła się późno, a w poniedziałek niestety musiałam iść do pracy.

 

 


Poniedziałek 22 grudnia – mój małżonek walczył z docięciem 1 cm blatu – okazało się że jednak trzeba podjechać do stolarza żeby było równo. Pan Marek cały dzień układał panele, a tak ok. 22 wyciął jeszcze otwór w blacie na płytę ceramiczną i zlewozmywak. W końcu zdecydowałam się na zlewozmywak Franke stalowy. To już druga rzecz (oprócz paneli), strukturze których mówiłam wcześniej że strukturze życiu nie kupię. Ale życie jest jakie jest…..musiałam iść na kompromis jakościowo-cenowy. Żeby nie było widać tych wszystkich ciap i smug na zlewozmywaku wybrałam strukturę lnu – może nie będzie tak źle.

 

 


Wtorek 23 grudnia - znów musiałam iść do pracy , po południu rozliczaliśmy się ostatecznie z kominkarzem – ostatnia faktura 21.000PLN (piec, kominek, grzejniki, wszelkie łączenia tego wszystkiego – materiały i robocizna).

 


Miał przyjechać elektryk do podłączenia kuchenki, ale z braku czasu przyjedzie jutro rano – sam sobie wykrakał tą wigilię.

 

 


24 grudnia – wigilia

 


I znów musiałam iść do pracy

 


W tym czasie mąż kupował i ubierał choinkę.

 


Bezpośrednio po pracy zabraliśmy się i pojechaliśmy na wigilię do teściowej, gdzie przebywaliśmy jeszcze przez pierwszy dzień świąt......

Ivonesca

Ivonesca - dziennik budowy

23 grudnia 2003

 

 


Dzis tylko na moment....czasu brak......przeprowadzka w toku....dziś zakupuje wielką, pachnącą choinkę......do nowego domku :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

 

 


Opowieści co i jak odbywało się w ostatnim tygodniu przed świetami zostawiam na później......mam nadzieję że wybaczycie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...