Tiaaaa............
Chiba czas zacząć?
Intensywnie myślę nad dobrym wstępem.... niestety ten proces przebiega u mnie ostatnio bardzo mozolnie!
Jaka ja naiwna byłam kilka lat temu myśląc, że budowa to fajna sprawa!
A było to tak...
...wieki cale temu (czyli lat6 z okładem), mój obecny Ślubny Małżonek postanowił przekonać mnie do tego że domek to jedyne sensowne miejsce w którym można mieszkać i jedyne słuszne rozwiązanie pod względem ekonomicznym .... a i i jeszcze że wcale nie będzie nam 6 w totka potrzebna Poniewż Jego zdolności w sprzedawaniu śniegu Eskimosom są całkiem spore dałam się przekonać a żeby było zabawniej stałam się gorącą zwolenniczką powyżej prezentowanych teorii...
O dziwo wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na to, że marzenie spełni się dość szybko. Mieliśmy działkę (nie wielką i raczej nie urokliwom ale zawsze...), mieiśmy gdzie mieszkać bo teściowie pozwolili nam zająć dwa pokoje w Ich domku, nie musieliśmy płacić świadczeń, mogliśmy zbierać kochane pieniążki i lokować je w budowie małego domku. Niestety rzeczywistość dość szybko nas zweryfikowała i musieliśmy sprzedać działkę i w zamian zakupić niewielkie mieszkanko w zasobach TBS-u, ale z żarliwym postanowieniem, że to tylko tymczasowe rozwiązanie.... mieszkamy tu już ponad 4 lata. W między czasie mieliśmy 2 zrywy budowlane - niestety zakończyły się fiaskiem jakoś tak nie mieliśmy szczęścia: a to z działką coś nie halo, a to prądu nie chcieli przez następne dziesięciolecia podłączyć a to z kaską nie tęgo.... aż do lata ubiegłego roku! Nareszcie coś zaskoczyło! trafiliśmy na działkę i mimo ogromnych obaw czy się uda kupiliśmy ją! Okazała się większa niż planowaliśmy ale jak ją zobaczyłam wiedziałam że to ta. Cena mimo wielkości (2260 m2), wody i prądu oraz 1700 m2 lasku była do zaakceptowania.Staliśmy się dumnymi posiadaczami ziemskimi! Marzenie o budowie znów pojawiło się w naszych głowach....i powoli acz systematycznie zaczeło się realizować Moje zdziwienie było (i nadal jest) ogromne! Pojawił się kolega architekt, który zrobił projekt, wszystkie papiery załatwiliśmy błyskawicznie mimo, że nie zabiegaliśmy specjalnie... a jak w niecałe 2 tygodnie wydano Nam Pozwolenie na budowę z szoku jeszcze nie wyszłam!
I wierzyć mi się nie chce, że się uda!
15 lutego pozwolenie będzie prawomocne!
PTF utrzymuje, że da nam kredyt!
Z kalkulacji i obserwacji wychodzi nam że jak dadzą to kaski wystarczy!
.... a ja nadal nie wierzę i boję się że lada moment jakiś kwiacior wyskoczy i znów po ptokach będzie! Nawet nie wiem czy pisanie tu o planach nie zapeszy?!
Wracając jednak do kwestii podstawowej - budowa to chyba jednak nie taka fajna sprawa!!!!
Mnie powoli przepalają się styki!
Roboty nie ruszyły a nasze życie już jest przez nie całkiem zdominowane!
Szukamy ekip (to jest wyzwanie! )
Szukamy materiałów co jest o tyle trudne, że dość płynnie przechodzimy od jednej koncepcji do drugiej (od BK np do ceramiki i odwrotnie!)
Liczymy....
Czytamy....
Słuchamy....
Liczymy..... i dochodzimy do wniosku, że porwliśmy się z motyką na słońce!
Skąd mamy wiedzieć, że ekipa polecana faktycznie nie rozkradnie materiałów i zbuduje coś w czym mieszkać się da ? Jak wybrać sposób ogrzewania żeby było ciepło, tanio i bezpiecznie? Jak nie dać się nabić w butelkę i nie przepłacać za wszystko? Skąd mamy wiedzieć że dach położyli ok jak pojęcia nie mamy jak ok powinno wyglądać?
Mam mętlik w głowie i sporej koncentracji wymaga ode mnie zaparzenie herbaty a przy obsłudze ekspresu się już gubić zaczełam.... ostatnio kazałam rzucać Ślubnemu po magazynie pustakami ceramicznymi żeby sprawdzić ich jakośc bo mi się z BK pomyliło!
A i spać nie mogę bo śni mi się jak nam piec na eko groszek wybucha bo prądu zabrakło!
I GDZIE TU PRZYJEMNOŚĆ?!
Ja już bym chciała poranną kawkę na balkoniku spijać....