Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    62
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    98

Entries in this blog

Zyzia

Oczekiwany przyszły tydzień upłynął właściwie bez echa. Zaczyna nas dopadać choroba inwestorów: domu jeszcze nie ma a my już jesteśmy wkurzeni do granic możliwości. W środę mąż był u archeologów - złożył wniosek i papiery, ale... główny dyrektor - bo z nim miał przyjemność - nie potrafił odpalić kompa i wydrukować świstka do podpisania. W poniedziałek wróci z urlopu sekretarka, która to potrafi... A ja myślałam, że w dzisiejszych czasach już nie ma ludzi, którzy boją się komputerów. Efekt jest taki, że w poniedziałek załaduję potomstwo do samochodu i pojadę dograć archeologów.

Zjechałam dziś przez telefon developera, bo obiecany w zeszłym tygodniu przyszły tydzień przesunął się na przyszły tydzień. Obiecał, że tym razem to już NA PEWNO wyśle wzór umowy o budowę domu (czeka na nią nasz prawnik) a we wtorek to już NA PEWNO wyśle kosztorys i plan z kominem. Jeśli we wtorek nie będzie planów i kosztorysu, to będzie awantura.

Zyzia

Bylimy dzi na randce z developerem. Po więtach - w przyszłym tygodniu - powinno przyjć pocztš pozwolenie na budowę. W przyszłym tygodniu będę również bawić się w polowanie na archeologów, którzy zakotwiczyli w pobliżu, za miedzš. Jestem wstępnie umówiona z panem koparkowym, że jakby co, jakby udało mi się zbałamucić poszukiwaczy skarbów, to wskoczy na naszš glebę i zgarnie trochę na bok dla archeologów. Dzi dogrywalimy szczegóły dotyczšce budowy. I jak zwykle - w przyszłym tygodniu - będš ostateczne plany włšcznie z kominem, który na razie figuruje w planach odręcznie manięty w kšcie pokoju... Zwrot PRZYSZŁY TYDZIEŃ nabrał dla mnie głębszego znaczenia. W PRZYSZŁYM TYGODNIU powinnimy także podpisać umowę o budowę domu. Jeli uda się to wszystko rozwišzać w PRZYSZŁYM TYGODNIU, to perspektywa przeprowadzki w listopadzie - według zapewnień developera - będzie mi się wydawała o wiele bardziej realna.

 


Pożyjemy, zobaczymy. W PRZYSZŁYM TYGODNIU

Zyzia

1. Dzień był stworzony na wycieczkę, ciepło, liczne, niebieskie niebo i odpowiedni czas - w całym kraju szalejš powodzie, więc musielimy sprawdzić jak się miewa nasza parcela, czy przypadkiem nie mieszkamy w miejscu zagrożonym. Już się zbliżamy do wsi: widać jš na horyzoncie, tu będzie nasz domek i nasze miejsce na ziemi...

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020037small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020037small.jpg

 

2. Najważniejszš nowociš na działce jest ten oto kawałek muru: mamy pršd i gaz! Murek łšczy nas z sšsiadami, których zabieramy z sobš z poprzedniego miejsca zamieszkania.

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020016small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020016small.jpg

 

3. A to nasza parcela w całej okazałoci - stoję z aparatem na końcu w miejsu słupka. Na razie nie potrafię powiedzieć czy tych 707 m to dużo czy mało. Mała postać w dali po lewej to mój mšż.

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020005small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020005small.jpg

 

4. Po drugiej stronie ulicy już się buduje... Jak widać, będš to szeregówki a między nimi domki. Gęsto trochę... Na szczęcie dzieli nas ulica. To znaczy podzieli, jak już będzie.

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020001small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020001small.jpg

 

5.Szeregówki jeszcze nie skończone, warunki sš księżyycowe, ale tam już kto mieszka... Tylko na balkon jeszcze nie może wyjć

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020014small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020014small.jpg

 

6.Oględziny skończone. Wracamy do domu. Ostrożnie, bo nasza ulica jeszcze nie bardzo przypomina ulicę...

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020019small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020019small.jpg

 

7. ...a droga dojazdowa do naszej ulicy wcale nie jest lepsza...

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020023small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020023small.jpg

 

8. A tutaj jeziorko czy też staw w naszej wsi... A ja notuję w mylach: założyć siatki przeciw owadom na większoć okien, bo inaczej zeżrš nas komary...

http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020025small.jpg" rel="external nofollow">http://sweb.cz/canzonett/2005/2006_04_020025small.jpg

Zyzia

U nas wreszcie co drgnęło: otrzymalimy pismo z urzędu miejskiego informujšce nas o tym, że nasz wniosek o pozwolenie na budowę wszedł w następnš fazę: zgłaszania uwag przez osoby i instytucje, których to dotyczy. Wniosek został złożony 14. grudnia zeszłego roku a do 10. kwietnia zainteresowani mogš zgłosić zastrzeżenia. Jeli nikt nie będzie protestować, to liczę na to, że jeszcze w tym miesišcu będzie pozwolenie... A potem jeszcze tylko archeolodzy i ruszamy z kopyta...

 

Wczoraj bylimy ocenić stan naszych włoci, bo w całym kraju szalejš powodzie a w naszej nowej wsi jest całkiem spory staw, takie małe jeziorko. Relacja z wizytacji będzie fotograficzna, tylko wrzucę fotki na jaki serwer.

Zyzia

Czytam i czytam wasze dzienniki i smutno mi, bo u nas nic się nie dzieje. Zastój i tyle. To ta zima. Podłogi nadal nie wybrane, bo z kolei sezon podatkowy się zrobił na całego i teraz nie mam czasu na spokojnie pomyleć - prowadzę cišgłe konsultacje z księgowym. Poza tym znów mam zlecenie, którego nie mogę zostawić, bo nie wyrobię się w terminie. Już złapałam forumowego wirusa i każde zarobione pienišżki w wyobrani przekształcajš się w co rusz innš kuchnię, glazurę i takie tam...

W przyszłym tygodniu majš pucić mrozy, może co się ruszy? Ja bym już tak bardzo chciała...

Zyzia

Nie dajš mi spać ci archeolodzy. Wczoraj dzwoniłam do naszego developera, ale główny koordynator gdzie wybył na tydzień, przytomnie pozostawiajšc komórkę swojemu zastępcy. Dowiedziałam się, że z archeologowie sš zamówieni, bo nieopodal nasz developer buduje szeregówki. Najlepiej to byłoby się zwrócić bezporednio do "skorupkarzy" jak już tam będš i poprosić grzecznie... Tylko nie wiadomo kiedy będš, bo na razie to nie da się w tę zamarzniętš ziemię wbić nic. Dałam sobie spokój, poczekam aż będzie cieplej.

 

Druga sprawa to proba developera, o wybranie podłóg żeby można było zrobić jaki kosztorys. I tu jestem w kropce, bo nie wiem jakie. Teraz mieszkamy w domku, w którym pełno jest płytek. Płytek chcę jak najmniej, bo nasza młodsza latorol parę razy zaliczyła glebę w taki sposób, że czym prędzej do szpitala na rentgen zapychalimy, czy czaszka nie pęknięta. A podłogi to mogę myć tylko pónym wieczorem, jak już pi. Z tego powodu płytek jak najmniej - tylko w kuchni, łazience, spiżarce i kawałek w korytarzu przy wejciu. Na górze w pokojach dzieci widzę korek. Klejony oczywicie, bo podłogi pływajšce w papierowym domku ze zrozumiałych względów odpadajš. Ze względów akustycznych, rzecz jasna. Nie wiem co w sypialni. Jedno jest pewne, dywan odpada. Nie znoszę dywanów całopowierzchniowych.

 

Na dole - nie mam zielonego pojęcia. Widzi mi się hevea ze względu na cenę i właciwoci, ale nie spotkałam jeszcze nikogo, kto miałby takš podłogę. Słabo szukam jako. Chciałabym podłogi, które nie będš się nadawały po dwóch latach do wymiany. No i podłogi, na których nie widać każdego psiego kłaka, bo dwa razy do roku wymiatam codziennie z każdego kšta pół psa. Siedzę i mylę i już głupieję. Za jakie dwie godziny przejedzie księgowa po papierzyska, bo pełnia sezonu podatkowego i powinnam przekazać wszystko żeby się stosownie przyznać do winy i zapłacić fiskusowi haracz za to, że nie leniuchuję. A ja co? Zamiast szykować papierzyska, siedzę i dumam.

 

Jeszcze nawet łyżkš nie grzebnęlimy na działce, nawet butem grudki nie posunęłam a ja już w jakie depresje przedbudowlane popadam...

Zyzia

Stan na dzień dzisiejszy: mamy działkę, jest już uzbrojona, na granicy mamy wybudowanš "budkę" na wszystkie przyłšcza. Wyglšda jak kawał murowanego płotu. Jest na granicy dwóch działek, wspólna z naszymi sšsiadami, których zabieramy z sobš. To wietna sprawa, mieszkać obok kogo, do kogo ma się zaufanie i można mu zostawić klucze na wszelki wypadek. Nie będš to jedyni znajomi, bo mój mšż rozgłosił wszędzie, że się wyprowadzamy i w rezultacie przybyło tam jeszcze dwóch jego kolegów z pracy, których też oczywicie znam. Będzie z kim wieczorem posiedzieć w ogródku, zagrać w scrabble albo carcassone. Już się cieszę.

 

Druga wiadomoć, którš oczywicie developer poczęstował nas dopiero po sfinalizowaniu transakcji, lekko zbiła nas z nóg i nie bardzo wiemy co będzie dalej. Nie bralimy czego takiego pod uwagę. Otóż jakie 50 m od naszej działki archeologowie znaleli siedlisko z okresu neolitu i eneolitu. Okazuje się więc, że jest to miejsce zamieszkane już od jakich 7000 lat p.n.e. Z jednej strony to dobra wiadomoć, bo skoro ludzie mieszkajš tu od tak dawna, to musi być dobre miejsce. Z drugiej strony jednak... Pozostaje się tylko modlić, by na naszej działce nie było nic. Na razie czekamy na wiosnę. Na wiosnę nas czeka przemarsz archeologów przez nasze włoci. Developer mówił, by się nie martwić, bo na sšsiedniej działce już byli i "znaleli tylko jednš skorupę, to u państwa też może niewiele znajdš i dadzš sobie spokój." Jeli co znajdš, to budowa domu może być utrudniona, bo wykopaliska mogš się przecišgnšć. Pogrzebałam trochę w Internecie i w zbiorach muzeum narodowego znalazłam siekierkę i kamiennš motykę pochodzšcš z terenów, na których zamierzamy się usadzić. Sprawa jest więc poważna, muszę podpytać developera jak wyglšdał ten przemarsz archeologów na sšsiedniej działce.

Zyzia

Nie jesteśmy szczególnie wymagający. Projekt musiał jednak spełniać parę podstawowych kryteriów:

 

1. 2 pokoje dla dzieci

2. Na dole mój gabinet umieszczony w taki sposób, by klienci nie wałęsali mi się po całym domu, czyli zaraz przy wejściu, najlepiej z widokiem na ulicę.

3. Wyjście do ogrodu na tyłach domu a nie z boku jak w projekcie.

4. Duża kuchnia połączona z pokojem dziennym.

5. Garaż jako część domu ze względu na czterokrotnie wyższy podatek za wolnostojący.

 

Po przeróbkach wyszło nam coś takiego:

 

parter

http://zyzia.unas.cz/plany/parter_po.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/parter_po.jpg

 

poddasze

http://zyzia.unas.cz/plany/pietro_po.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/pietro_po.jpg

 

Prawdopodobnie jeszcze trochę się zmieni, bo po tegorocznej zimie trochę spękaliśmy i za namową teścia szukamy jeszcze miejsca dla komina, by na wszelki wypadek był w domu kominek...

Zyzia

Po wielu dyskusjach zdecydowaliśmy się na domek montowany w technologii kanadyjskiej, tzw. szkieleciak. Zachęciła nas głównie cena i właściwości cieplne. No i oczywiście czas montażu, który jest o wiele krótszy, niż budowa domu murowanego. Nie ukrywam, że gdybyśmy mieli do dyspozycji jakieś pieniądze, to zdecydowalibyśmy się na dom pasywny. Ten, który wybraliśmy, jest jak często bywa kompromisem pomiędzy chęciami a możliwościami.

Wstępny wybór projektu został dokonany jeszcze przed kupnem działki, był potrzebny do złożenia wniosku o kredyt - dla oszacowania kosztów.

Tak wyglądał prototyp naszego domku:

 

od ulicy:

http://zyzia.unas.cz/plany/pedro1.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/pedro1.jpg

 

od ogrodu:

 

http://zyzia.unas.cz/plany/pedro2.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/pedro2.jpg

 

rzut parteru:

 

http://zyzia.unas.cz/plany/pedro_plan2.gif" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/pedro_plan2.gif

 

rzut poddasza:

http://zyzia.unas.cz/plany/pedro_plan1.gif" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/pedro_plan1.gif

 

Był to projekt domu murowanego. Wprowadziliśmy w nim pewne zmiany tak, aby spełniał nasze wymagania.

Zyzia
Działka była już przyklepana. I co ważniejsze, namówilimy naszych sšsiadów i przyjaciół, którzy również poszukiwali działki, na zakup sšsiedniej. W ten sposób wyprowadzajšc się zabierzemy z sobš wszystko, co lubimy, łšcznie z sšsiadami. Nasza działka ma 707 m, jest prawie idealnie prostokštna, 21,5 x 32,9 m. Developer był tylko porednikiem, który od włacicieli dostał pełnomocnictwo w sprawie sprzedaży. Właciciele, jak się póniej dowiedzielimy, bracia sołtysa, zażšdali najpierw zapłaty w gotówce, bo jako im się nie widziały pienišdze z banku, u którego zacišgnęlimy kredyt. Po kilku tygodniach jednak doszlimy do porozumienia, bank zapłacił, a my zostalimy wpisani w księdze wieczystej jako właciciele. I już, jestemy jednš nogš na włociach, bo drugš będziemy za jakie 20 lat, po spłacie kredytu. Decyzja o zapisie w księdze wieczystej uprawomocniła się jeszcze w grudniu, w zwišzku z czym w styczniu 2006 po raz pierwszy zapłacilimy podatek od nieruchomoci. W przeliczeniu niecałe 5 złotych. Wysłanie zeznania podatkowego listem poleconym kosztowało niewiele mniej.
Zyzia

Zaczęło się oczywicie od poszukiwania działki, na której kto wybuduje nam dom "pod klucz", bo prawda jest taka, że nie bardzo mamy czas załatwiać wszystko sami. Nie wiem jak majš się ceny u nas do cen w Polsce, ale 1 m2 działki w naszej wsi, gdzie zostalibymy oczywicie najchętniej, kosztuje w przeliczeniu jakie 350 - 380 zł. Nie stać nas było. Zaczęlimy szukać trochę dalej. Nasze kryteria: musi być na prawym brzegu, bo dojeżdżanie z lewobrzeżnej częci miasta jest tragiczne. Musi być dobre połšczenie autobusem miejskim, bo starsza córka dojeżdża do gimnazjum. Działka w miarę niewielka, poniżej 1000 m2, w miejscu niezagrożonym powodziš. Znalelimy 3 miejsca, jedno odpadło zupełnie ze względu na szalone połšczenia, drugie było dobre, ale znów cena zbyt wysoka, trzecie już jest nasze, ale po kolei...

Po rozmowie z developerem podpisalimy rezerwację i wpłacilimy pierwsze pienišdze: 13 500 zl. Działkę mielimy już zaklepanš.

Tak wyglšda z lotu ptaka:

http://zyzia.unas.cz/plany/98_upr.JPG" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/98_upr.JPG

 

tak wyglšdała z bliska we wrzeniu:

 

http://zyzia.unas.cz/plany/2005_09_280002hh.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/2005_09_280002hh.jpg

 

a to droga dojazdowa, nasza przyszła ulica:

 

http://zyzia.unas.cz/plany/2005_09_280003hh.jpg" rel="external nofollow">http://zyzia.unas.cz/plany/2005_09_280003hh.jpg

Zyzia

Nie wiem, czy dziennik zainteresuje kogoś oprócz mnie, bo nie będziemy budować w Polsce. Mam wrażenie, że kłopoty, perypetie i radości wszystkich, którzy marzą o własnym domu, są podobne. Dlatego to tu opiszę. Ciekawa jestem jak będę to odbierać za parę lat....

 

Ale do rzeczy: mieszkamy wcale nieźle, 9 lat temu przeprowadziliśmy się prosto z akademika do wsi jakieś 4 km od stolicy. Mamy piętro w szeregówce, 3 pokoje, fantastycznych sąsiadów, garaż i ogromny ogród. Szkopuł w tym, że to wszystko nie jest nasze. Początkowo nam to nie przeszkadzało, ale z czasem zaczęły pojawiać się zgrzyty:

1. Ze względu na chorobę córki, która spędzała w szpitalu więcej czasu, niż w domu, zmieniłam pracę, by nie musieć się ciagle zwalniać i być w każdej chwili pod ręką. Zaczęłam pracować w domu. Wtedy pojawiła się konieczność wygospodarowania kąta dla mnie. Na potrzeby mojej mini - firemki wygospodarowaliśmy część korytarza

2. Mąż coraz częściej pracował wieczorami - na jego "gabinet" padł kąt jadalny.

3. Urodziła się nam kolejna córa, obecnie dwuletnia. I tu zaczęły się schody, bo nie mieścimy się. Młoda pomieszkuje z nami w sypialni, zabawki ma w pokoju dziennym.

Powoli dojrzewaliśmy aż dojrzeliśmy do decyzji: BUDUJEMY DOM.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...