Nasze prace związane z domkiem od początku idą nierównym tempem, po burzliwej naradzie nad projektem szybciutkie złożenie zamówienia w biurze (co by się nie rozmyślić i od nowa nie przeglądać setek projektów). W piątek 10 lutego odbieramy nasze "4 egzemplarze" i wielka radość z tej pierwszej namacalnej rzeczy dotyczącej domku zostaje przytłumiona informacjami z "banków" o utrudnieniach w otrzymaniu kredytów (od 1 kwietnia świetny żart na prima aprilis, przychodzicie do banku, a tu...figa z makiem) ,a bez łaskawości banku o domku możemy tylko pomarzyć
Więc nerwówka zdążymy z pozwoleniem na budowę przed końcem marca, czy nie... A do pozwolenia droga daleka....
Na szczęście są mapki .a na nich opiera się wszystko :), tzn można już składać wnioski do "mediów" (co też uczyniłam hurtem w poniedziałek do wszystkich- enea,aqunet,gazownia), przejechałam się do gminy, bo pani architekt od ręki praktycznie zrobiła mi plan zagospodarowania przestrzennego i kolejny wniosek udało mi się tam złożyć (dostęp do drogi, jakże ważny i użyteczny :) W "gminie" miłe zaskoczenie- wielkie pochwały dla Urzędu Miasta w Kórniku, obsługa jak nie w urzędzie: pani miła, usmiechnięta, doradza, pan z własnej inicjatywy skserował mi uchwałę (warunki zagospodarowania), oby tak dalej...
Uff...pierwszy dzień ferii,a ja na pełnych obrotach, ale dzień uważam za spędzony bardzo owocnie
17 lutego nasza magnolia w starostwie, (wiem, bo niebacznie nie zrobiłam sobie kopii projektów rzutów na parterze i brakuje mi wymiarów pokojów, spiżarki, kuchni, WC/kotłowni, a ja ciągle myślę i przestawiam ścianki :) w głowie, bo okazało się że projekty są już chwilowo "niedostępne", odbiór może za 2 tygodnie .Moją rolą jest teraz znowu tylko czekać, ewentualnie ponaglać "media" i donosic opinie.
Więc czekam..., tzn "przestawiam ścianki" na papierze, szukam ekipy budowlanej , dzwonię po kierownikach, stresuję się kredytem, itd..itd..
[/url]