Wybór ekipy, gdy brak ekipy z polecenia, wydawał się karkołomnym zadaniem. Jakieś założenia trzeba było przyjąć, przy czym cena nie mogła być podstawowym kryterium. Szukałem przez internet (są fajne serwisy pozyskiwania zleceń) oraz odwiedzałem okoliczne budowy.
Ekipy podzieliłem na dwie grupy: "ekipy ze wszystkim" - czyli takie które budują tylko z materiałami własnymi i ekipy oferujące tylko robociznę.
Ekipy "ze wszystkim" za swój atut uważają rabaty i upusty, "jakie dla Pana są nieosiągalne". Jednakże wycena materiałów w hurtowni - taka z grubsza - wykazała, że rabaty może i mają, ale zachowują dla siebie. Kupując samemu materiały spodziewam się ceny końcowej niższej ok 20 % od wyceny tychże ekip. Ale to stwierdzę dopiero na końcu stanu surowego. Co więcej, są ekipy, które budują tylko z materiałami własnymi i najchętniej w 5 miesięcy do stanu deweloperskiego. Zdecydowałem się na małą ekipę, którą sam będę zaopatrywał w materiały. Uważam, że obecnie wystarczy do tego telefon i internet. Jest też możliwość, że drobne materiały majster będzie pobierał w hurtowni "na kredyt", a ja ureguluję należność np. raz w tygodniu.
Zauważyłem, że na rynku są: większe firmy z najemnymi pracownikami i małe grupy budowlane. Założyłem, że najlepiej rokuje, jak sam właściciel pracuje na budowie. Chcąc mieć klientów powinien starać się o jakość. Mała firma, działająca na lokalnym rynku, powinna się starać i liczyć na zlecenia budowlane po sąsiedzku. Duże firmy deweloperskie na budowy wysyłają pracowników - kim jest ten pracownik - nie wiadomo, jak bardzo zależy mu na pracy - nie wiadomo, czy będzie się przykładał - też nie wiadomo. A w ogóle, to może zatrudniony został przed 3 dniami? Internet pozwala całkiem sprytnie prześledzić historię firmy i dowiedzieć się, gdzie robi, co i jak. Są firmy które np. startują w przetargach (np. ocieplenie elewacji jakiegoś tam urzędu). Jak wiemy wygrywa najtańsza oferta. Ja nie chcę, żeby właściciel rekompensował swoje zyski moją budową a może i moim materiałem.
Kolejne spostrzeżenie z rozmów - firmom z najemnymi pracownikami zależy na szybkiej pracy. Bardzo szybkiej. Gdy pytałem, czy robią przerwy technologiczne na wiązanie betonu, to tak, robią ale weekendowe: "Panie, ja ludziom nie będę płacił za stanie" - powiedział mi jeden szef. Ja też mu nie będę.
Wybierając odrzuciłem oferty najtańsze i najdroższe. Średnia cena wynosiła ok 50 000 zł za moją budowę, ale były oferty sięgające nawet 80 000 zł za ten sam zakres prac. Odrzuciłem ekipy z daleka. Dlaczego ktoś będzie codziennie dojeżdżał powiedzmy 100 km do pracy? Dlatego, że nie ma zajęć na miejscu? Wybrałem więc małą ekipę, 2 osobową do fundamentów i murów z pobliskiej miejscowości odległej o o 15-20 minut jazdy na moją budowę. Hmm.... 2 osoby to może być mało, choć jak są dobrze zorganizowani i każdy wie co ma robić to wolę taka sytuację, niż 6 osób na budowie, z czego 2 kręcą się bez celu. No i nie chciałbym przyjść na budowę po południu i zastać np. kompletu krzywych ścian. Przy wolniej posuwającej się pracy będę miał więcej czasu na reakcję. Majster pokazał mi kilka swoich domków stojących koło siebie. A więc przechodził z budowy na budowę po sąsiedzku. To powinno dobrze rokować. Polecił "swoje" ekipy od dachu - tutaj jeszcze prowadzę rozmowy. Majster robi przerwy technologiczne. Mi to bardzo pasuje, poza względami technologicznymi da czas na zorganizowanie materiałów do kolejnego etapu robót. To, że nie robi dachów, jest dla mnie kolejnym atutem, bo bardziej jestem skłonny zaufać firmie które się specjalizują w konkretnym typie prac. Jedynym zagrożeniem jakie widzę, to możliwe opóźnianie się robót. Choć majster wyjaśnił mi, że pracuje na tej zasadzie, że wylewa u mnie ławy i zostawia na 2 tygodnie a w tym czasie stawia ścianki na innej budowie. Wraca do mnie, wylewa stan zero i na miesiąc idzie na kolejną budowę. Zapewnił, że w 2013 roku będę miał stan surowy otwarty zrobiony .... Zobaczę.... Kogoś trzeba było wybrać. Czy to był dobry wybór - to się dopiero okaże...