Wiem już jaki ptaszek odwiedził nas kilka tygodni temu. Kiedy na początku grudnia chodziłam na kurs unijny i długo nie było mnie w domu, dzieci przybiegały i juz od drzwi opowiadały co się działo. Właściwie to Sara opowiadała, bo Piotrek ciągle "gada" tylko rękami.
Ale od początku, bo przecież nic na temat dziwnego gościa nie pisałam.
- Mamo, ptaszek był u Piotrka w pokoju - Sara wołała jak tylko weszłam do domu.
Potakiwałam głową, że rozumiem, ale byłam zmarznięta, rozbierałam się i nie bardzo słuchałam co do mnie mówią. Ale Tomek przywołał mnie do porządku.
- Słyszałaś, co powiedziała? Ptaszek był u Piotrka w pokoju.
- Jak to? Wpadł przez okno?
- Mamo, przecież okno zamknięte, bo zimno - słusznie dziecko zauważyło. - I ten ptaszek wyglądał jak dzięcioł, tylko bez czapeczki.
To jak on tam się znalazł?
Możemy się domyślać, że wlazł przez jakąś szczelinę między kleszczami a krokwiami. Bo sufity mamy podniesione, żeby było wyżej i szpary są. A do domu dostał się pewnie przez dziury, bo nadal mamy nieskończoną podbitkę w jednym miejscu. Kto wie, może ptaszek nadal urzęduje na stryszku. Właśnie dlatego niedawno zabraliśmy się za obkładanie kleszczy drewnem, żeby ładnie wyglądało i żeby nie wiało, bo sporo ciepła ucieka przez te szczeliny. I jak się okazuje wchodzą tamtędy ptaszki.
Prawdopodobnie tamtędy, bo te moje gapy poleciały po aparat, który spokojnie leżał sobie na biurku u Piotrka w pokoju, gdzie na razie mamy gabinet komputerowy. Jak pobiegli na dół szukać aparatu, to ptaszek w tym czasie zwiał i tyle go widzieli. Domysłom co tu był za ptak nie było końca. Wiadomo, że nie był to żaden z popularnych ptaszków, które gromadnie odwiedzają naszą działkę, zwłaszcza teraz w poszukiwaniu jedzenia.
I właśnie wczoraj przed południem wypatrzyłam na naszej jabłonce innego niz dotychczas ptaszka. Miał czerwony kuperek, a cały był biało- czarny. Taki dzięciołowaty. Pokazałam Piotrkowi a ten bardzo się ożywił i pokazywał na górę. Odpaliłam komputer, wrzuciłam w wyszukiwarkę dzięcioł i...Piotruś od razu zakrzyknął po swojemu i pokazał na kleszcze. Pokazał, że ptaszek miał ogonek co robi za każdym razem, kiedy mowa o ptaszku, który był u nas w domku. A że Piotruś jest bardzo spostrzegawczy, to mam stuprocentową pewność, że właśnie tego gościa mieliśmy.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/69/Dzieciol_duzy_dmajor.jpg/288px-Dzieciol_duzy_dmajor.jpg
O kurczę, muszę lecieć po Sarę do szkoły. Odcinek budowlany innym razem.