Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    100
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    104

Entries in this blog

Anisia3

Wczoraj przywieźli nam rynny Trzeba juz było je założyć, oczywiście te rury w dół, bo na dachu to mamy zrobione razem z dachem, żeby deszcz nie zniszczył elewacji. Któregoś dnia lało jak z cebra, dom juz ocieplony i założona siatka z klejem i na to wszystko leje sie woda strumieniem z dachu. Teraz jak mamy juz tynk to szkoda by było. No więc przywieźli rynny, wszystko super, a dzisiaj rano dzwoni Sławek i tak: trzeba dokupić 8 złączek do rynien bo kolanka, które mamy są niedobre. Skończyli ze stryropianem, którego codziennie brakowało albo dla odmiany kleju do siatki - też po worku czy dwóch dowoziliśmy - to zaczęło się co innego. Rynny to nie wszystko. Brakuje podbitki 9 metrów. A to akurat liczył Sławek. I kawałka startówki do podbitki. Nie mam już siły. Czy to się nigdy nie skończy?

 


Na dodatek nie mogę znaleźć stolarza, który by nam zrobił schody. Albo trafiam na takich, co nie mogą wziąć wymiarów dopóki nie ma docelowych podłóg (gdyby wszyscy tak chcieli czekać z każdym wymiarem, to budowa trwałaby 10 lat), albo mają ceny z kosmosu. W sobotę był u nas stolarz, wymierzył, chcieliśmy schody pełne samonośne i po wstępnym rozeznaniu na forum wychodziło, że takie będą kosztować około 7 tys. zł. A ten rzucił cenę 8,5 tys i to jeszcze za schody ażurowe. Niestety, schody to taka rzecz, że nie da się tego zrobić samemu Chociaż są tu na forum tacy mistrzowie, co wkurzeni na wyceny fachowców sami zbudowali schody. Ale tego akurat mój mąż się nie podejmie. Może i dobrze, w końcu będą po nich biegać dzieci.

Anisia3

Ostatnie kilka dni nic innego nie robiliśmy tylko jeżdziliśmy po sklepach i składach. A to znów zabrakło kleju do siatki juz chyba z dziesiąty raz a to trzeba było dokupić dwie paczki styropianu a to zamówić tynk, bo zdecydowaliśmy się jednak tynkować teraz. Dwa dni szukaliśmy podbitki. O drewnianej trzeba było zapomnieć kupiliśmy winylową. W internecie znalazłam podbitkę Boryszewa, tańszą o 4 zł na metrze od Royala. Zadzwonilam do Sochaczewa, podali namiar na najbliższy skład - w Zgierzu. Mąż pojechał, zamówił, zapłacił i wczoraj przyjechała. Jeszcze chcieli przesunąć przywóz na dzisiaj. A chłopaki dzisiaj naciągali tynk. Na montowanie listew raczej nie byłoby szans. Na szczęście podbitka dojechała na czas i wczoraj je zamontowali.

 


Rano, czyli po 11 zebraliśmy się do wyjazdu na działkę, bo w południe umówieni byliśmy ze stolarzem od schodów. Chłopaki już otynkowali pół domu i szykowali się do ściany szczytowej. :) Tak wyglądali przy robocie. Całe dwie ekipy Waldka.

 

 


http://images21.fotosik.pl/131/288a657d0364d22b.jpg

 


Szurali i szurali tymi pacami. Żeby usłyszeć, co ktoś mówi, trzeba było głośno krzyczeć.

 


Tak więc mamy większą część domku otynkowaną. Tynk Caparoll, kornik z najdrobniejszym ziarnem czyli 1,5 mm. Na to pójdzie farba silikonowa. Ale ostatecznego koloru jeszcze nie wybraliśmy. Mamy na to parę dni.

 


Muszę podliczyć dotychczasowe wydatki, ale nie mam już siły brać się za to. I szczerze mówiąc zaczynam się tego bać.

Anisia3

Jak słusznie zauważyła tynia nie pokazałam projektu domku.

 


Tak więc przywołana do porządku, już naprawiam błąd.

 


Nie mam skanera, więc wklajam zdjęcia. Pierwszy rzut parteru. Obawiam się, że wymiary pomieszczeń nie dadzą się odczytać. Ale zawsze coś widać.

 

 


http://images20.fotosik.pl/161/784851e1bd8235c6.jpg

 


I rzut poddasza.

 

 


http://images20.fotosik.pl/161/5a3cfceff4e3d227.jpg

 


Oczywiście w projekcie nastąpiły zmiany. Powiększyliśmy łazienki na górze o jakieś 40-50 cm kosztem naszej sypialni (to ten pokój z dwoma oknami dachowymi). Sypialnia moim zdaniem i tak jest ogromna, mimo zabrania kawałka powierzchni.

 


Poza tym zrezygnowaliśmy z drzwi do spiżarki z korytarza. Zostały tylko z kuchni i są przy samej ścianie, a nie pośrodku.

Anisia3

Kupiliśmy wczoraj klinkier na parapety. Okazało się, że wcale nie wychodzi po 17 zł za metr. Nie wiem jak temu facetowi ze składu to wyszło, bo nam wyszło dokładnie dwa razy więcej, ale cóż. Może do szkoły nie chodził?

 


Wklejam fotki okna dachowego specjalnie dla 11małgosia. Niestety, jakość fatalna, ale nie wiem jak zrobic dobre zdjęcie pod światło.

 

 


http://images21.fotosik.pl/104/f7c828eecb121b5b.jpg

 


A to nasz parapet. Sławek, jeden z chłopaków, układał już od rana.

 

 


http://images20.fotosik.pl/160/985ebaae352d641a.jpg

Anisia3

I znowu mnie cholera bierze. Zabrakło 25 m kw styropianu na elewację. Dlaczego? Bo kierownik sie pomylił. Pewnie nie policzył jednej ściany, tak to mniej więcej wychodzi. Kłopot polega na tym, że dwa tygodnie temu styropian był bez problemu. Ale to było dwa tygodnie temu. Dzisiaj facet u którego zamawiałam styropian, notabene producent, sam stwierdził, że zastanawia się, czy nie wstrzymać swojej budowy, bo ma stan surowy zamknięty, ale wszyscy poszaleli, nic nie ma, a ceny galopują.

 


- Chyba znowu ruszę jak to wsyztsko się uspokoi - powiedział.

 


A co ja mam zrobić jak gnieździmy się w dwóch pokojach wynajętego mieszkania?

 


Nie wiem, co robić. W żadnym składzie nie mają takiego styropianu, bo to nietypowa grubość - 15 cm. Dlatego, że mamy cienkie ściany. Taki jest tylko na zamówienie i trzeba czekać około trzech tygodni.

 


Wściekła zadzwoniłam do kierownika. Powiedział, że będzie działał. Tyle, że chłopaki, którzy u niego pracują już kilka lat, pokiwali głowami i stwierdzili, że Waldek załatwi, ale pewnie za miesiąc. Za miesiąc to sama sobie załatwię. No i co ja mam zrobić. Przecież zaraz oszaleję. Na dodatek za kilka tygodni to ten styropian będzie i ze trzy stówy kosztował, bo wszyscy powariowali.

Anisia3

Domek się ociepla. Co dzień słyszymy, że brakuje a to 10 metrów kw takiego styropianu, a to 5 m kw cieńszego. O kołkach juz nie moge słuchać, bo znów okazalo się, że sa za krótkie, ale tym razem to wina mojego męża, któremu pomyliły się wymiary tych na cokół z tymi na ściany. No i musiał je wymienić. Teraz już jeżdzi po nie szef.

 


Tak domek wyglądał dzisiaj.

 

 


http://images20.fotosik.pl/134/a3a615bac77b636b.jpg

 


W ogóle to zaczynam sie załamywać, bo policzyliśmy dotychczas wydane pieniądze. No, żeby nie wiem jak liczyć, to nie wyrobimy się z kasą, a wydatki właśnie się zaczynają. Tu sto, tam dwieście, gdzie indziej 3 tysiące. Nie wiem, jak będziemy mieszkać. Pewnie jak sporo psycholi obecnych na forum. Zwłaszcza tych z wątku: jak długo można mieszkać w niewykończonym domu?

 


Od kilku dni intensywnie rozglądamy się za parapetami zewnętrznymi. Trzeba je położyć przed tynkiem. Świat napradwę zwariował. Już nie tylko chore są ceny budowlanki, ale w ogóle proporcje między różnymi materiałami stanęły na głowie. Z powodu kosmicznych cen stali mamy na dachówkę a nie blachę. Właściwie to należy się cieszyć, bo zawsze dachówka to dachówka. Dzisiaj znowu szok. Parapet klinkierowy wcale nie będzie droższy niz blaszany. A jeśli już to chyba nie więcej niż 5 zł.

 


W Abateksie, skąd mamy okna, twierdzą, że mają najtańsze parapety w mieście. Oczywiście te blaszane. Metr bieżący parapetu kosztowałby nas u nich 20 zł, klinkieru łącznie z zaprawą około 17 zł. Dochodzi oczywiście koszt robocizny, ale w tym wypadku chyba nawet nie ma się nad czym zastanawiać.[/img]

Anisia3

Nigdy nie można przewidzieć, co wydarzy się na budowie albo w sprawach okołobudowlanych. Mieliśmy rano wpaść na dzialkę na chwilę i stamtąd pojechać zamówić drewno do domu. Podłogi, deski tarasowe, może podbitkę.

 


Tylko, że wcześniej trzeba było oddać kołki do styropianu, bo te które kupiłam pękały przy wbijaniu. Nie dość, że nie na każdym składzie mają 20 cm, to jeszcze okazały się złe. Najeździliśmy się, ale w końcu znaleźliśmy. Na dodatek okazały się tańsze i to sporo, bo przy 600 sztukach, które musieliśmy kupić, byliśmy do przodu 44 zł. Jak już dowieźliśmy kołki na budowę, to chłopaki przywitali nas wyliczeniami ile brakuje styropianu na cokół, kleju, oprócz tego dobrze by było od razu zaopatrzyć się w folię i taśmę, żeby osłonic okna przed tynkowaniem.

 


No nic. Skład na szczęście mamy niedaleko, zostawiliśmy auto i przy pięknym słoneczku zrobiliśmy sobie spacer. Juz wiadomo, że do Inowłodza po drewno raczej nie uda się dojechać, bo dochodziła 13, a przecież trzeba odebrać dziecko z przedszkola przed 17. Moglibysmy się nie wyrobić. Wycieczkę nie całkiem turystyczno-krajoznawczą do Inowłodza przełożyliśmy na jutro.

 


A tak wypadła nasza dzisiejsza inspekcja na budowie. śmieciarstwo poprzedniego właściciela poza niewątpliwie wielopma wadami, bo musimy cały ten syf uporządkować, ma jednak zaletę. Stalowe tregry, na których będzie taras, mamy za darmo.

 


A to zaczątki tarasu nad garażem, przy wejściu do domu.

 

 


http://images21.fotosik.pl/76/ab44eb666943163b.jpg

 


Prawda, że mamy gustowne drzwi wejściowe?

 


Jak już wyjechaliśmy z działki to dojechali nawet panowie od pomiarów tychże drzwi. Na szczęście poradzili sobie. Chłopaki pokazali im co trzeba i po krótkiej konsultacji telefonicznej: prawe czy lewe, pomiary zostały zakończone.

 


Kiedy kupowaliśmy działeczkę półtora roku temu, urzekł nas spokój w okolicy i ogród na naszej ziemi: drzewka owocowe, trawa, wprawdzie po pas, ale jednak zielona. A oto widok, który można zastać teraz.

 

 


http://images22.fotosik.pl/48/e825c77ea36ff3f6.jpg

 


Pobojowisko jak po wojnie. Ziemia zryta przez ciężki sprzęt. Walające się śmieci jeszcze po poprzednich właścicielach i nasze materiały budowlane. Te ostatnie na szczęście znikają w dość szybkim tempie. A potem jeszcze się znajdują. I to tam gdzie byc powinny.

Anisia3

Rzuciłam sobie okiem na licznik. Czytają. To miłe. Ale nie chcą gadać. No trudno. Może jeszcze kiedyś.... A dla tych co czytają, dzisiaj kolejny odcinek pt. OKNA.

 


Tak. Są. Przyjechały i zostały w trzy godziny zamontowane.

 


Bardzo jestem zadowolona. I z okien, i z firmy, w której je zamówiliśmy. Chociaż mamy jeszcze jedno do zamontowania, ale to w trochę późniejszym terminie.

 


Okienka miały być dzisiaj o godz. 9. Bladym świtem - o 7.05 - dzwoni telefon. Nie bardzo przytomna odzywam się, a tu pan z Abateksu przeprasza, że o takiej porze, ale byliśmy umówieni na 9, a oni nie zdążą i pyta czy będzie w porządku jak przyjadą o godz. 11. Jakby powiedział, że dojadą o północy też bym się zgodziła, byle już tylko nic nie mówił i pozwolił dalej spać.

 


Parę minut przed 11 odpaliliśmy samochód, czy raczej to coś co zwie się samochodem. Nie obeszło się bez kłopotów, bo mąż musiał pchać, żeby odpalił. Ale ruszyło. Po drodze wstąpliliśmy na stację benzynową dopompować kółko. Oczywiście bez wyłączania silnika, bo jak zgaśnie, to znów kłopot z zapaleniem i tak dotelepaliśmy się na działkę. Było coś koło wpół do dwunastej. Na działce stoi spory samochód, a w oknach zamontowane już wszystkie ościeżnice i dwa okienka nawet w całości. O takie.

 

 


http://images21.fotosik.pl/62/0b177610691ac8fc.jpg

Anisia3

Wiosna! cieplejszy wieje wiatr!

 


Czuje się już wiosnę w powietrzu. Nic nowego pachniało nią z miesiąc temu, a co dopiero dzisiaj. Słońce świeci od rana i tak jakoś optymistycznie nastraja.

 


A ja dzisiaj tak mało budowlano. Kilka dni temu byłam z moją Sarą u okulisty. Pani kolejną wizytę wyznaczyła nam pod koniec wakacji albo na początku roku szkolnego.

 


- JAk Sara będzie szła do zerówki - powiedziała. Głośno wypowiedziana myśl jest taka jakby bardziej jasna i oczywista. Po prostu jest. Okulistka uświadomiła mi, że moje dziecko od września idzie do zerówki. Niezła mamusia ze mnie. Właściwie to jak o tym wiedziałam, ale jakoś tak odsuwałam tę myśl, bo przedszkolak jest takim fajnym dzieckiem. A uczeń już mniej? No jakoś tak chciałam, żeby to przedszkole trwało i trwało...

 


Jak już została to zarówka głośno wypowiedziana, to znów mnie oświeciło, że musimy się spieszyć. Żeby Sara poszła do zerówki w nowym miejscu. Nie wiem, czy tam zerówka jest w przedszkolu, czy w szkole, ale nie chcę jej przenosić w środku roku szkolnego. Tak więc musimy z przeprowadzką zdążyc przed wrześniem. Chcialabym, żebyśmy już na lato zamieszkali w domku. Najpóźniej do końca lipca. I mamy wyścig z czasem. Po raz kolejny. Mój dziennik powinien nosić tytuł "Wyścig z czasem" albo mieć przynajmniej taki podtytuł. Bo toi już po raz trzeci od kiedy zaczęliśmy naszą przygodę z budową, będziemy ścigać się z czasem.

 


Pierwszy raz to było przy zakupie dzialki. Wtedy szukaliśmy domu. Jednak nie znaleźliśmy, ale napatoczyła nam się ta działeczka. Trzeba było więc zdążyć z formalnościami przy zakupie przed moim porodem. Udało się. Potem był wyścig z załatwieniem legalizacji przyłącza wody. Tu niestety trafilismy na s.... w nadzorze budowlanym i ten spowalniał wszystko jak tylko mógł. Aż skończył mi się macierzyński. Wtedy wydał nam zgodę na użytkowanie czy jak to się tam zwie. Tak więc rozpoczęliśmy procedurę z pozwoleniem na budowę - wyścig nr 3. Panie w delegaturze nawet sprawnie to załatwiły, ale jako, że budujemy w granicy działki to i tak musiało się odleżeć dwa razy po 14 dni od momentu jak sąsiedzi dostaną zawiadomienia o naszej budowie. Czyli ja na urlopie, a później na zwolnieniu i jednocześnie wyścig nr 4 o kredyt. Dopóki mam udokumentowane dochody, bo jak będę na wychowawczym to już dochodów zero. I nici z kredytu. Znów cudem się udało. Teraz rozpoczynamy kolejną, mam nadzieję, że ostatnią gonitwę - nr 5. Musimy zdążyć do lata.

 


A sporo roboty zostało. Ścianki działowe na piętrze, ocieplenie, okna, drzwi, taras przed wejściem do domu, podłogi i schody, przynajmniej kuchnia i jedna łazienka na górze oraz ze dwa pokoje, żeby jakoś dało się zamieszkać.

 


Czy ktoś będzie za nas trzymał kciuki? [/url]

Anisia3

Dzisiaj wykonaliśmy kolejny krok w celu zamknięcia naszego domku. Zamknięcia dosłownie i w przenośni. Coby stan surowy otwarty zamienił się w surowy zamknięty trzeba wstawć drzwi i okna. Okna zamówione już dość dawno, a drzwi ani widu, ani słychu. Ba, okna to nawet pod koniec przyszłego tygodnia powinny byc montowane. Ale jak tu montowac okna jak nie ma drzwi? Jeszcze wezmą i dostaną nóg. Chyba teramin montażu przesuniemy. To się jeszcze zobaczy, jak przyjadą mierzyć otwór drzwiowy. Notabene jeszcze go nawet nie ma. Trzeba dopiero wykuć dziurę w ścianie.

 


Ale właśnie wybraliśmy się na wycieczkę turystyczno-krajoznawczą do Srocka. :) Tak, tak. Szukałam drzwi w Łodzi i ceny zwalały mnie z nóg. Postanowiłam, że nie dam za nie więcej jak 2 tys. zł i koniec. No, może ciut więcej, ale naprawdę ciut. Niestety, drzwi drewniane, bez ponadstandadowych bajerów kosztują z reguły ponad 3 tys. zł. Już nawet upatrzyłam sobie drzwi w Leroyu. Całkiem ładne, drewniane, z owalną szybką i za sporo mniej, bo 2450 zł. Problem w tym, że panowie w sklepie coś nie mogli się doszukać atestów. Ani nie wiedzieli jaka to szyba, ani nie mogli się wypowiedzieć w sprawie okuć antywyważeniowych. Nic. Ale zamówiliśmy i tak. Przezornie nie wpłaciliśmy zaliczki. czekając na dalszy rozwój wydarzeń. w ubiegłym tygodniu były jeszcze targi budowlane, na które oczywiście wybraliśmy się. I nie wiem, jak to zrobiliśmy, że zatrzymywaliśmy się przy stoiskach z drzwiami gdzie chcieli za nie ponad 3 kPLN i to pod warunkiem, że jeszcze na targach wpłacimy im zaliczkę. Na szczęście inni forumowicze też bywają na targach i wynieśli z targów pełne reklamówki ulotek. Jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że jedna z firm, przy której zresztą się zatrzymaliśmy, ma całkiem przyzwoite drzwi w ofercie. Za cenę również zupełnie do rzeczy. Tak więc jak dostałam namiary, wsiedliśmy w samochód i w drogę. Drzwi zostały zamówione. Spełniają wszystkie wymogi dla firm ubezpieczeniowych i kosztują mniej niż te w Leroyu.

 


No tak, drzwi to jedno, a okna to drugie. Niby w przyszłym tygodniu mają być, a my mamy zły wymiar otworów w łazienkach. Trzeba je podmurować kilkanaście cm, żeby można było wstawić w standadowym rozmiarze. A dlaczego takie dziwne mamy otwory? Bo kierownikowi coś się pomyliło jak robił wymiary i dziury na okna są za wielkie. Chyba z kosmosu wziął te wymiary, chociaż on twierdzi, że brał typowe. Niby miało być szybko i prosto, bo ściany przyjeżdżają gotowe, a poprawek jak widac się nie uniknie. Dobrze, że chłopina przynajmniej nie robi problemów i jego chłopaki podmurują te okna.

Anisia3

Aż na trzecia stronę spadł mój dziennik. Ale co było pokazywać? Dokładanie dachówek. Właściwie dziś też bez zdjęcia, bo najaktualniejsze, jakie mam, nie pokazują tego co jest w tej chwili. A uwaga! Rozdział pt. stan surowy otwarty uważam za zamknięty!

 


Chociaż od dwóch dni nie było czasu, żeby pojechać na budowę i skontrolować, to już w środę chłopaki docinali ostatnie dachówki przy oknach, więc na pewno juz skończyli.

 


Tak sie właśnie zastanawiam nad tym, co napisałam. Niby stan surowy jest, dziury na okna są. Ale na dzrwi wejściowe nie ma. To jak określić taki stan? Niedomknięty? Otwór na drzwi musi być dopiero wybity, bo wejście będzie tam gdzie do tej pory było pomieszczenie nazywane kuchnią. Tak mieli to zrobione poprzedni właściciele. Drzwi wejściowe będą nad wjazdem do garażu. I właśnie z tym tarasem, stropem, gankiem czy jak to jeszcze nazwać mamy od dwóch dni problem. Wymyśliliśmy wczoraj, żeby zrobić to z drewna. A miało byc wylewane z betonu. I pewnie już byłoby wylane, ale kierownik budowy i szef ekipy od ścian miał nam zrobic ten strop, ale wyjechał sobie na narty w Alpy! Zniknął na tydzień, nikomu nic nie mówiąc. Ja dowiedziąłm sie o tym przez przypadek, bo chgłopakom zabrakło cementu, do wymurowania komina i zadzwonili do niego. Oni też się zdziwli, że go nie ma Chłop pojechał na tydzień w świat i nie powiedział o tym swojej ekipie. W tym własnemu bratu. Bo brat właśnie u niego pracuje.

 


Dzwoni do mnie na początku tygodnia i prosi, żeby dać chłopakom stówę na cement.

 


- Bo ja nie moge pojechać - tłumaczy - jestem 500 km od pani.

 


W głowie szybko wyswietliła miu sie mapa Polski. - Czyli jest za granicą.

 


- I jestem jakieś 3 tys. metrów nad poziomem morza - chyba chciał się pochwalić.

 


- A czyli na nartach? - upewniam się.

 


- Tak, ale w weekend wracam.

 


No więc gdyby sobie znienacka nie wyjechał to strop nad garażem, będący tarasem wejściowym do domu już byłby wylany. A tak to chłopaki nie chcieli brać się za szalowanie bez niego.

 


I chyba dobrzez, że wyjechał, bo z tego opóźnienia to nam zmieniła się koncepcja. Wpadliśmy wczoraj po wizycie na targach budowlanych, że można zrobić taras drewniany. Oboje z mężem kochamy drewno i najchętniej wpakowalibyśmy je gdzie się da. Na długo przezd tym zanim zaczęliśmy budowę myśleliśmy o domu drewnianym. Ale jak to w życiu - czasem wychodzi coś zupełnie innego.

 


W naszym domu też ostatnio wychodzi coś innego. W ogóle to właśnie uświadomiłam sobie, że parę rzeczy mnie wkurza i gdybym teraz miała podejmować decyzję to zrobiłabym inaczej. Już sama zaczęłam się nakręcać i wściekać na to, co wyszło nie tak. Gdy mąż mnie powstrzymał przed samonakręcaniem, mąwiąc: Teraz już wiesz dlaczego pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela, a dopiero trzeci dla siebie?

 


Tak, teraz juz wiem. :)

 


Pocieszające jest to, że mieliśmy juz mieszkanie dla wroga. I było to naprawdę mieszkanie dla wroga. Teraz budujemy dom dla przyjaciela. :)

Anisia3

Od wczoraj jesteśmy biedniejsi o duużo pieniędzy. Ale za to bogatsi o nowe rzeczy. Właściwie to zapłaciłam przywiezioną wcześniej dachówkę, czyli tu uregulowana płatność. I zamówiliśmy okna. To będą piękne okna. Profil salamander, w dwustronnej okleinie. A co? Skoro nie mogę mieć mercedesa na czterech kółkach, to niech chociaż będzie merolek w oknach. A my nadal będziemy jeździć rzężącym uniakiem. On pewnie kiedyś się rozleci w trakcie jazdy. Co wichura przechodząca nad Polską to proszę wszelkie możliwe siły, aby jakieś drzewo na niego spadło. I nic.

 


A wracając do okien to bardzoi się cieszę, że taka podjęliśmy decyzję. Przez kilka ostatnich dni woziliśmy dachówkę w samochodzie. Wysiadamy z samochodu, dachówka pod pachę i do salonu okiennego. W trzech miejscach dostaliśmy wycene od ręki, w jednym pani sprawiało to problem. Miała w ubiegłym tygodniu przysłać mailem wycenę. Nie przysłała. Nie to nie. Jak zobaczyliśmy okna w Abateksie, pięknie zaokrąglone, to juz nam się nie podobaly inne. Dla spokoju sumienia sprawdziliśmy jeszcze ceny w jednym salonie. Chcieli raptem 1000 zł mniej za wszystkie okna, ale kształt profilu dużo brzydszy. I jeszcze chiclei, aby dopłacić 30 zł za klamki w kolorze starego złota. W Abateksie klamki dostaliśmy gratis. Tak więc wczoraj podpisaliśmy z nimi umowę.

 


Właśnie wróciłam do domu Z Matki Polki, gdzie byłam z Sarą u okulisty, otwieram pocztę i co widzę? Pani, której w ubiegłym tygodniu nie chciało się przysłać wyceny, wreszcie wzięła się do roboty. Trochę późno. Ale to nic, bo i tak byśmy od nich nie kupili. Cena zwaliła mnie z nóg. 3 tys. zł więcej niż za naszego salamandra.

 


 


A dzisiaj jeszcze czeka mnie rozmowa ze stolarzem. Kilka lat temu robili nam regał na książki na całą ścianę. Świetnie trzyma się do dziś. Dobrze, że przypomnialam soibie o tych chłopakach, bo jak zadzwoiniliśmy to okazalo się, zę schody też robią. Przed nami wizja lokalna. Zobaczymy jak wymierzą i co powiedzą. Szczerze mówiąc nie mam już siły na poszukiwanie stolarzy. Jeden z ookolicy wypatrzony na Allegro tym razem nie odpowiada na maile. Chociaż pod koniec roku jeszcze chłoppinie się chciało coś skrobnąć. Drugi (sąsiad z naszego przyszłego osiedla) ma kłopoty z pamięcią. Najpierw się dziwi, że już chcę zamawiać schody, chociaż robią dopiero dach. Potem umawia się i zapomina zadzwonić. W ogóle to twierdzi, że bylismy umówieni na inny dzień. Odpuściłam go sobie, bo jak na dzień dobry zaczyna tak ściemniać to co będzie jak przyjdzie do roboty?

 


Trzeci - stolarz z polecenia - odesłał mnie za pół roku.

 


- Tak jestem zawalony robotą, że nie moge przyjąć zamówienia - mówi.

 


- Za pół roku mam zadzwonić i pytać czy znajdzie pan czas? - nie bardzo mogłam pojąć o co mu chodzi.

 


- No może pani zadzwonić w maju... albo pod koniec kwietnia...

 


Powiedziałam, że dobrze, ale nie mam zamiaru czekać. A nuż się zbiesi (Wilk w końcu) i powie, że teraz to on przyjmuje zapisy na 2010 rok? A ceny też ma kosmiczne. Jak podpytałam go, to za schody sosnowe chce tyle co inni za dębowe lub bukowe.

 


Do trzech razy sztuka... a za czwartym nauka.

Anisia3

Jako, że z budowy nic nowego dziś nie mogę napisać, bo tam nie byłam, to opowiem historię mojego komina. Historia właściwie budowlana, więc jak najbardziej na temat.

 


Przez pewien czas kieronik przekonywal mnie do komina systemowego. Oczywiście drogiego jak diabli, ale za to jak już zrobiłąm na forum rozeznanie, łatwego w budowie. I tu świetnie potwierdza się jedno z praw budowlanych: jak fachowiec mówi, że tak będzie lepiej, to na pewno będzie lepiej - dla niego.

 


Tak więc po zasięgnięciu opinii, uznałam, że komin będzie z cegły pełnej. I już. Potem odbyło się poszukiwanie odpowiedniej cegły. Dzwonienie po składach budowlanych, gdzie dowiadywałam się, że takiej to właściwie nie ma teraz w sprzedaży. w końcu zadzwoniłam do cegielni, tek, ż której chciałam cegłę. Pani odpowiedziała na wszytskie moje pytanie, ale poradziła, abym jednak kupiła cegłę w Łodzi, bo wieźć kilkaset sztuk cegły spod Piotrkowa to trochę bez sensu. Co prawda to prawda. Kobieta podala mi nawet namiary na firmy, które sprzedają ich wyroby. Dzwonię do najbliższego mojej działki, myślę, że nie więcej niż kilometr i co słyszę? W cegielni teraz zastój. Mają przerwę, jak będzie sezon, to i cegła będzie.

 


Takiej zimy budowlanej to chyba nasz kraj nie pamięta. Wszyscy podnoszą ceny, nawet w składach i sklepach mówią, że na moment nie odczuli spadku zamówień, materiałów brakuje, popyt jak cholera. A tu paniusia twierdzi, że w cegielni cisza i spokój i czekają na wiosnę.

 


Wniosek z tego jeden. Sprzedawcy manipulują budującymi jak tylko chcą. Każdego trzeba spradzać po trzy razy. Zadzwonilam więc w drugie miejsce, niestety bardziej oddalone od mojej budowy. Zamówiłam cegłę i bk, ale trzeba było zapłacić za transport. Co ciekawe i tak mi się opłacało, bo jak porównałam ceny ze składami w samej Łodzi, to jesteśmy do przodu nieco ponad 300 zł.

 


I właśnie wczoraj chłopaki zabierają się do murowania komina, przymierzają cegły i... da się zrobić komin, w którym zmieści się wyłącznie kanał dymowy. Wentylacyjny po prostu się nie zmieści. Otóż, mój strop został tak obliczony, żeby wybudować komin z pustaków gotowych. Nie można powiększyć dziury w stropie, bo zbrojenie i jeszcze się zawali.

 


Kierbud wymyślił, że zrobią wentylację w ścianie i będzie dobrze. Od razu przypomniał mi się skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju - będzie pan zadowolooooony.

Anisia3

Powstaje dach!

 


Wczoraj byłam przez chwile na działce, chciałam zrobic fotkę naszej dachóweczki, bo część już przywieźli i... padły baterie. Jaka szkoda, bo dachóweczka jest taka piękna. Kolor ceglasty. Wiem, wielu osobom się nie podoba, ale mnie tak. Nie wyobrażam sobie, żeby w naszym szarym przez pół roku klimacie, kłaść sobie na dachu jeszcze jakiś bury kolor typu grafit albo co gorsza czarny. Uważam, że otoczenie musi być radosne, a nie zrobię przecież takiego tynku. Chociaż...

 


Ale do rzeczy. jak przyjechaliśmy na działkę to właśnie zrobiła się zima Wpradzie trwała tyle, co nasz pobyt na budowie, czyli ze dwie godziny, ale i tak mi się nie podobało. Za to widok na dzień dobry był bardzo miły.

 

 


http://images20.fotosik.pl/6/8f1d4263a9bf9c64med.jpg

 


A to poddasze, częściowo "zadaszone".

 

 


http://images12.fotosik.pl/36/4dafb068cceca182med.jpg

 


Małż właśnie schował sie pod dachem przed padającym śniegiem.

Anisia3

Jako, że dzienniczek spadł juz na dół drugiej strony, to go wyciągam spod spodu. Nie mogę wkleić nowych fotek, bo mamy trochę niesprawny samochód, ajednak na nasze włości jest kawałek. Autobusem nawet nie zamierzam się tam wybieraż z dzieciakami. Mąż ciągle w pracy, to nie będę się z maluchami tłukła komunikacją miejską.

 


Tak naprawdę to właśnie podliczyłam nasze dotychczasowe wydatki. Stan surowy zamknięty nie zamknie się w kwocie, o jakiej myśleliśmy przed budową. Wyjdzie ze 20 tys. więcej. A to mniej więcej przez nasze ściany gotowe. Taka jest z grubsza różnica między naszymi ścianami a stawianymi tradycyjnie. Pewnie byłaby większa, ale kawałeczek ścian nośnych już mieliśmy, bo przecież dobudowujemy domek do domuńku.

 


Dzisiaj już nie jestem w stanie rozliczyć ile kosztowała nas stal, bloczki betonowe, beton z gruchy, cement, piasek, folia i nie wiem co tam jeszcze. A, gwożdzie! Pamiętam, że jak nam murarz napisał na kartce, że kupił gwoździ za 120 zł, to nas zamurowało. No tak, w końcu gadaliśmy z murarzem.

 


Przecież normalnie człowiek jak potrzebuje gwoździ do domu to ile na nie wydaje? 10, 20 zł? Ale nie 6 razy tyle. Pan nam jednak wytłumaczył, że sporo potrzebne do szalunków, a i drut (znaleziony w naszej szopie, odziedziczonej po poprzednim właścicielu - budowlańcu - amatorze - śmieciarzu) trzeba było wyginać i chłopaki porobili sobie coś tam z tych gwoździ. Za to nie płaciliśmy za drut do zbrojenia. :)

 


A tych gwoździ to jeszcze nasz główny murarz nie dał wiejskim Zenkom od razu (przepraszam wszystkich Zenków, ale ci byli bezkonkurencyjni) Dozował im po trochu co parę dni.

 


Uff, jak zliczyłam koszty, to wyszło mi coś takiego:

 


1. stan zero 17.101,92 zł - materiał + robocizna

 


2. ściany nośne i strop 65.105 zł - materiał + robocizna

 


3. więźba 5.250 zł - samo drewno, cena brutto, ale faktura na naszego kierownika budowy, od niego kupuję z 7% Vatem, czyli za różnicę coś tam nam jeszcze wykona.

 


4. dachówka cementowa Brassa + akcesoria 10.430 zł

 


5. okna dachowe - 3.267 zł

 


Razem 97.886,92 zł

 


Oprócz tego wydaliśmy jeszcze sporo kasy.

 


Zrobiliśmy brakujące przyłącza i poprawiliśmy elektryfikację naszego kawałka ziemi.

 


1. Kanalizacja 11.000 zł - materiał + robocizna

 


2. gaz 3.000 zł - materiał + robocizna. Na razie tylko rura poprowadzona do domku i skrzynka.

 


3. prąd - 1720 zł nowy kabel + rozdzielnia - materiał + robocizna.

 


I tym sposobem dawno pękła pierwsza duża bańka.

Anisia3

Żarło, żarło i zdechło.

 


Jakby nie ta cholerna zima, która przyszła nie wiadomo skąd, a może i znienacka, to już mielibyśmy wykończone ściany. A tak to chłopaki przygotowali wszystko do zalania zamków, zaszalowali i czekają aż mróż trochę odpuści.

 


Podjechaliśmy dzisiaj na działkę, żeby dzieci trochę frajdy miały, bo tam trzymamy sanki. To i przy okazji inspekcję się zrobiło. Nie wiem, czemu foty nie zrobiłam, ale szalunek jednego narożnika jest po prostu cudny. Wszędzie deski, płyta pilśniowa, a tam... odrzwia od komórki. Wyglądają jak drzwi do lasu. Mąż nawet utrzymuje, że raczej nie nasze. Ale drzwi by skądś ściągali? Prędzej wygrzebali spod śniegu i sterty desek drzwi od jednej z naszych komórek, latem rozebranej przez mężczyznę mojego życia.

 


Niestety, musimy czekać. Oj, niech ta zima szybko się skończy.

Anisia3

Ściany są!

 


Mimo wcześniejszych gróźb, że jak nie ma kasy, to nie będą montowane ściany, bo fabryka ich nie wyda, ściany stoją. Bank raczył wczoraj - o siódmej rano - skontaktowac się ze mną, żeby potwierdzic przelew. Wczoraj wprawdzie kierownik mi mówił, że montują, mimo, iż nie mieli jeszcze pieniędzy na swoim koncie, ale dopóki nie zobaczyłam na własne oczy, że wszystko jest w porządku, wolalam nic nie mówić, coby nie zapeszyć.

 


Dzisiaj pojechałam na działkę. Zobaczyłam, porobilam zdjęcia. zaraz je wkleję.

 


Zdążyli z tymi ścianami w ostatniej chwili. Chłopaki mówili, że wczoraj mieli bardzo ładną pogodę w czasie montażu. Teraz z zalaniem zamków w ścianch będą musieli zaczekać. Dzisiaj kręcili zbrojenie, ale w tym tygodniu chyba nie da się zalać, bo ma być za duży mróz.

 


Ale jak wgramoliłam się na górę, to złapałam sie za głowę. Kiedy już są ściany, to wszystko inaczej wygląda. W projekcie łazienki na górze - nasza i dzieci - zajmują razem 14,62 m kw. Wydawało się, że to OK. Na planie wszystko się bez problemu mieściło. U nas miała byc wanna i kabina prysznicowa, i kibelek, i umywalka, i jeszcze jakoś miejsce było. U dzieci miało nie być prysznica. W ogóle sobie teraz nie wyobrażam, jak tam można zmieścić dwie łazienki. Powiedzcie, jak macie to rozwiązane u siebie? Czy na takiej powierzchni można w ogóle zrobić dwie łazienki? Szczerze wątpię.

 


Pół godziny przede mną przyjechała więżba dachowa. Widoczna na pierwszym planie. A tam na górze te dwa otwory, to właśnie okienka łazienkowe.

 

 


http://images14.fotosik.pl/61/3cdbf137e7ff9114.jpg

 


A teraz rzut oka na pokoje dzieci.

 

 


http://images11.fotosik.pl/30/0dcb96186d791e23.jpg

 


I widok, który bardzo lubię. Z okien (dachowych - jak juz będą ) naszej sypialni.

 

 


http://images13.fotosik.pl/23/56ad292bc5895dbd.jpg

Anisia3

Było do przewidzenia, że coś musi nawalić i to szybko. A już miało byc "z górki".

 


Otóż dzwoni dzisiaj do mnie nasz kiero i mówi, że są kłopoty z odebraniem ścian poddasza. Bo w fabryce chcą, żeby zapłacić. No dobrze, ale jak to mam zapłacić z góry - myślę sobie. Przecież mam czas 7 dni od wystawienia faktury. A to dopiero po ich zamontowaniu. Więc o co mu chodzi?

 


Głośno mówię: Ale co ja ma zrobić?

 


- Jak to co? Zapłacić pani Aniu.

 


 


W piątek rano poszedł przelew tzn. ja go zrobiłam przez internet. Do poniedzialku w południe z pięć razy pieniądze powinien mieć na koncie. A on mówi, ze nie ma. Pół godziny wcześniej sprawdzał.

 


No dobra, będę wracać z działki, na którą musiałam się pofatygować, bo pan z banku przyjechał ocenić, czy możemy wziąć kolejną transzę, to sprawdzę w banku co się dzieje.

 


A w banku niespodzianka. Pieniądze gdzieś wiszą, bo ja mam je w środkach nierozliczonych. Ale ja już nie mam do nich dostępu, a przelew nie poszedł.

 


Przy tak dużych przelewach jakiś konsultant z banku powinien zadzwonić do mnie albo w jkaiś inny sposób się skontaktować, żeby potwierdzic przelew. I co? I nic. Od piątku i cały poniedzialek zero kontaktu. Bardzo mnie cieszy, że bank tak się martwi o moje - czytaj moich pieniędzy - bezpieczeństwo, ale szkoda, że ja już ich nie mam na koncie. Kiero też nie. To kto je ma? Kto obraca przez kilka dni kasą?

 


Nie wiadomo, czy przelew jutro do niego dotrze. A efekt jest taki, że jutro mieli montować poddasze, ale nic z tego nie będzie, bo nie ma kasy. I kogo mam za to powiesić?

Anisia3

Dylematów ciąg dalszy.

 


Właściwie juz kilka dni temu podjęliśmy decyzję, że ścianki działowe na poddaszu zrobimy z betonu komórkowego. Lekki i łatwy w obóbce, a to ważne, bo ścianki będzie stawiał mój mąż, który budowlańcem nie jest.

 


Jednak ktoś tam z jego klientów radził, aby robił je z Ytonga, który tylko pozornie jest droższy, bo ponoć łatwiej się buduje i mniej odpadów. Tzn. mniej się kruszy. Wczoraj na spotkaniu naszej łódzkeij grupy też usłyszałam opinię, że ktoś robił zabudowę z betonu komórkowego, a skończył na Ytongu. No i nadal nie wiemy co robić. Decyzja, która była ostateczna została wstrzymana...

 


Na dodatek nasz kierbud jakoś krzywo patrzy na ten bk. On jest wielkim zwolennikiem Silki. Bo to materiał ekologiczny i też łatwo się buduje. I co robić?

Anisia3

Bardzo się bałam, czy ta straszna wichura nie narozrabiała u nas. Nie było za bardzo jak pojechać i sprawdzić. Aż w końcu zadzwoniłam do naszego kierbuda, czy przypadkiem nie był u nas. Był o ósmej rano, bo zabierał przyczepkę. Mówi, że posprawdzali wszystko, ale nic u nas się nie stało. Są tylko straty u sąsiada.

 


Ot, tak z ciekawości zapytałam, co się stalo sąsiadowi. Zalało mu ścianę. No więc pytam, czy to wichura tak mu zalała ścianę, a kierbud spokojnie mówi, że nie wichura, tylko z naszego betonu woda przesączyła się przez jego g.... ścianę.

 


Okazało się, że była awantura. Właściwie ci co tam mieszkają, to sympatyczni ludzie i z nimi bez problemu się dogadał. Ale mieszka tam też jakaś starsza pani, która zadzwoinła do właściciela tego domu - ojca kogoś z tych dwojga młodszych i sympatycznych. Ten przyjechał i zaczął się rzucać, że rozwali tę budowę.

 


Kierbud mu spokojnie, że może sobie spróbować... Podał młodszym sąsiadom numer swojej polisy i dostaną pieniądze z jego ubezpieczenia. Wyremontują ten zalany pokój i już. Z nimi podobno była bezproblemowa rozmowa.

 


Przez przypadek okazało się jak ważne, aby budowlańcy byli ubezpieczeni i zupełnie legalnie prowadzili swoją działalność. Gdyby ten strop zalewał nam jakiś Zenek, jak to było z fundamentem, to nie wiem jak by się to skończyło.

Anisia3

Strop zalany.

 


Dzisiaj do południa go zalewali. Jak przyjechałam na budowę to woda kapała nam na głowę ze stropu. Ja wracałam do domu to każdy mógł sie domyślić, że jestem baba budowniczy (dobrze, że jechałam własnym samochodem), bo kurtkę mam upapraną w betonie albo innej zaprawie. MAm nadzieję, że da się to sprać.

 


Chyba nic się nie stanie z tym stropem przez tę dzisiejszą wichurę. W końcu beton nawet mokry, raczej jest za ciężki, żeby go zwiało.

 


Ale dzisiaj zdjęć nie będzie, bo nie wzięłam aparatu. Po niedzieli stawiają ściany poddasza! We wtorek powinny być.

 


Acha, powiedziałam naszemu kiero, co myślę na temat jego cen. Oczywiście wczoraj zrobiłam rozeznanie i dzięki forumowiczom wiem ile może kosztować zrobienie więźby. Nieźle to sobie wymyślił. Cena dwa razy wyższa niż inni biorą. Próbował przez chwilę przekonywać, że takie są ceny rynkowe. Chyba w kosmosie!

 


Powiedzialam mu, że nie jestem blondynką i nie pozwolę z siebie jej robić. Nawet jak o czymś nie mam pojęcia, to za godzinę już je będę miała. No i stanęło na tym, że dach będzie kosztował 9400 zł. Jakby się nie zgodził to miałam już innych ludzi, którzy akurat mają jeszcze teraz wolne, bo jedni zaczynają robotę od lutego, inny od marca. I wyobraźcie sobie przyznał, że tak długo juz ze sobą współpracujemy, że nie będzie żadnych trudności.

 


- A to zarobię na warszawiakach - stwierdził.

 


Warszawiacy nie dajcie się. Wygląda na to, że przez chore, wyśrubowane ceny w stolicy podnoszą też ceny gdzie indziej. Ale jak widać można je zbić. Przynajmniej trochę.

Anisia3

Decyzja podjęta. Ścianki działowe nędą z bk 12 cm. Juz wiem, że nie ma sensu robic grubszych nawet w łazience. Za to teraz mam 100 tys. innych dylematów. Za ile i z czego wymurować komin? Dlaczego chcą mnie przerobic na więźbie? Kiero ze sowją ekipą wymyślił cene 30 zł za metr za samą więźbę. To dwa razy tyle co biorą inni.

 


Domek rośnie, a mnie rozterek przybywa, a nie na odwrót.

 


Właśnie dzisiaj byłam zobaczyć jak wygląda. Bo całego parteru nie widziałam. Okazało się też, że pan z MPO jednak dojechał na naszą działkę i wczoraj zabrał ten nieszczęsny kontener.

 


A tak wygląda mój salon.

 

 


http://images13.fotosik.pl/18/eb6c4c1f64728a2c.jpg

 


Załamałam się. Jak tam strasznie ciemno. Okna z trzech stron a szaro buro. Ale mam nadzieję, że to przez te szare ściany, bo dawna kuchnia w tym malutkim żółtym ma okienko mniejsze i tylko od północy i jest jaśniejsza. Ale pomalowana na biało.

 


A to moja południowa elewacja. Trochę trudno zrobić zdjęcie, bo mam blisko do płotu, ale coś tam widać.

 

 


http://images14.fotosik.pl/39/8de0d81e524e4c54.jpg

 


Panowie uwijają się na stropie tzn. na płytach stropowych, które jutro będą zalewane betonem. Elektrycy też przeciągają kable. Okazalo się, żę jednego nie mogą puścic w ścianie, w przeprowadzonym kanale, bo albo jest zapchany albo rurka skrzywiona. No i kabel będzie szedł na zewnątrz pod ociepleniem, żeby już nie kuć w naszych gładkich ścianach.

 


Nie iwem, czy to z tym kablem podociepleniem to dobre rozwiązanie, ale elektryk zapewnia, że nic się nie ma prawa stać.

 


A to nasza północna strona. W miejscu drzwi wejściowych na razie jest okienko od wspomnianej wcześniej kuchni.

 

 


http://images14.fotosik.pl/39/6e7bfbf1b4411083.jpg

 


A w ogóle to jak tylko był fundament to nasza solono jadalnio-kuchnia wydawała mi się ogromna i stanowczo za duża. Mąż wczoraj oglądał nasz domek juże ze ścianami i stropem i stwierdził, że dobrze jednak, iż uparł się aby go nie zmnijeszać. Dzisiaj musiałam przyznać mu rację. Kuchnia to w ogóle wydaje mi się maleńka, a co dopiero jak będzie szafka spiżarki i meble.

Anisia3

Dzisiaj to oszaleć można.

 


Najpierw przez pół roku wkurzałam się, że nic się nie dzieje i tylko tracimy czas, a dzisiaj od rana nie wiedziałam juz gdzie dzwonić i co załatwiać. Teraz z kolei wszystko naraz.

 


Wczoraj chcieli na gwałt elektryka. To miał byc rano. Dzwoni o 10 kiero i mówi, że do tej pory go nie ma. No myślałam, że chłopa uduszę (elektryka, nie kierownika). Dzwonię do niego, a ten zdziwiony, bo podobno juz dwa razy zaglądał na działkę i nikogo tam nie ma. Poszaleli czy co? Wczoraj jeden nieprzytomny z MPO (swoją drogą nadal nie wiem, czy zabrał ten kontener, bo nie rozmawiałam jeszcze z kierownikiem a na działce żadne z nas dzisiaj nie mogło być), dzisiaj elektryk nikogo nie może zastać. Chłopaki twierdzą, że siedzą tam od wpół do ósmej. No dobra, elektryk powiedział, że za pół godziny dojedzie jeszcze raz. OK, kierownik zaczeka. Za godzinę dzwoni elektryk, że jest na miejscu, a tam są tylko panowie co robią wodę, a innych budowlańców niet. Jaką wodę? Z wodą to my mieliśmy przejścia, ale rok temu. Okazało się, że elektryk pojechał... do Bedonia

 


Za pół godziny będzie u nas. Kiero w takim razie musi poczekać jeszcze trochę.

 


Tym razem dojechał pod dobry adres. Oczywiście nigdy nie robił instalacji w gotowych elementach. Nie wie jak mu przyjdzie przeciągać kable przez przygotowane kanały. A w ogóle to puszki są trochę innych kształtów niż w rzeczywistości i też trzeba będzie docinać w ścianie.

 


Muszę pogadać o tym z naszym Waldkiem,. bo w końcu nie po to płacę kupę kasy za gotowe elementy, żeby mi potem byle elektryk opowiadał, że jest mu trudniej i musi poprawiać puszki.

 


Jak juz sprawa elektryka została opanowana to zaczęłam wydzwaniać składy w sprawie betonu komórkowego. No i znowu: 12 mają a z 18 są problemy, a w ogóle to ceny są tylko na 12, bo na 18 producenci sami nie wiedzą ile ma kosztować.

 


W jednym składzie kobitka mówi, że mają bk, wyprodukowane przez H+H Gorzkowice. W drugim pani z nóg mnie zwaliła twiedząc, że no jakiś tam bk mają. Chyba Prefabet. O ile H+H Gorzkowice to jeszcze pewnie jakieś opinie znajdę, to na temat Chyba Prefabetu raczej nie za bardzo. To już drugi raz na tym składzie nie bardzo wiedzą co robią. Latem dałam im do wyceny mój dach. Do tej pory się nie doczekalam.

 


A ja muszę zamówić ten beton szybko, bo już wszyscy otwarcie mówią, że od lutego będzie podwyżka. I teraz nie wiem co robić. Może mi ktoś doradzi. Na piętrze postawimy ściany działowe z bk. Ale między pokojem i łazienką oraz między łazienką naszą i dzieci chyba trzeba dać grubszą ściankę, że wysztkie rury się zmieściły. Normalnie 12 chyba wystarczy, ale tam gdzie te rury to pewnie przydałoby się z 18 cm. Jak myślicie?



×
×
  • Dodaj nową pozycję...