Tydzień temu wstępnie uruchomiłem ogrzewanie, ale jeszcze wcześniej przez ponad tydzień testowałem
grzanie domu propanem z butli 11 kg. Palnik ma ponoć 4,3 kW - tyle przynajmniej podaje producent. Butla wystarcza na 25-30 godzin grzania. Niestety tego ciepełka nie widać, gdy w takim samym czasie grzałem prądem ze średnią mocą 3 kW, efekt był dużo lepszy, a koszt taki sam na prądzie budowlanym.
Wracając do uruchamiania ogrzewania: najpierw odpaliłem grzałki w buforze: ma on pojemność wodną 980 litrów, i zamontowane 4 grzałki po 6 kW, przy czym dwie są rezerwowe. Podłączyłem rano prąd do dwóch grzałek i zaczęło się grzanie, temperatura rosła powolutku, ale systematycznie. Około godziny 16-tej w całym domu było już w zasadzie ciepło, temperatura bufora w okolicach 60 C. Na następny dzień podobnie. Trzeciego czy czwartego dnia zagrzaliśmy bufor do 95 C – w domu zrobiło się bardzo ciepło, ponad 20C, a pod sufitem parteru 26 C i więcej. Bufor grzeje tylko swoją powierzchnią, ma jej około 5m2 – czyli działa jak „piec kaflowy ze stali”. Dwa dni temu skończyliśmy skręcanie połączeń CO, i odbył się start podłogówki. W zasadzie po godzinie wszystko z grubsza chodziło, pogodówka została w końcu zmuszona do właściwego kręcenia zaworem trójdrożnym. Temperatura posadzek wynosiła około 10C, a w buforze było około 60C. Temperaturę zasilania pogodówka ustaliła na 25 C. Niestety akurat spalił się jeden stycznik, a że był koniec dniówki to bufor został na noc bez włączonych grzałek, ale podłogowe zostawiłem na chodzie. Rano temperatura wody w buforze wynosiła 14 C, a posadzek niewiele więcej niż dzień wcześniej, trochę ponad 11 C. Naprawiłem stycznik, i 12kW znowu grzało wodę. po kilku godzinach temperatura w buforze doszła do 42 C i tak ustawiłem mu termostat. Do 14-stej temperatura posadzki wzrosła do prawie 16 C. Po następnych dwóch godzinach zmiany były niewielkie, temp. podłogi 16,3 C, zasilania 25C, a powrotu 18C. W buforze 43 C, grzałki włączały się rzadko.
Ponieważ właśnie minął tydzień od pierwszego włączenia grzania, zrobiłem małe podsumowanie energochłonności domu:
12 września robiłem wylewki posadzek, i to były ostatnie większe mokre prace. Ponieważ grzeję prądem, to mam dokładne dane zużycia. A wynosi ono średnio 76 kWh na dobę, temperatura średnia w domu ok 19 stopni. W tym zużyciu było też wstępne ogrzanie domu, grzanie bufora 1000 litrowego do 95 stopni, rozgrzanie posadzek od 10 do 17 stopni, oraz bieżące oświetlenie i praca elektronarzędzi.. Obliczeniowe zapotrzebowanie dla aktualnych temperatur zewnętrznych mam niecałe 2,8 kW, a praktycznie wyszło 3,2 kW - najprawdopodobniej wyższe zużycie wynika właśnie z nadmiernej jeszcze wilgoci (waha się od 70 do 90%) i nadmiernej wentylacji bez odzysku.