Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    134
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    112

Entries in this blog

Ela_i_Maciek

Szalony ten czas. Gna, gna do przodu bez opamiętania. Czytam powyższy post i widzę, że narzekałem na półroczną przerwę w pisaniu. Tym razem minęło... 14 miesięcy! Długo.

 

 


Dom już nam się oswoił, ogorzał. Jest w pełni wykończony i umeblowany (jak na nasze obecne potrzeby). Powoli zaczynają tworzyć się charakterystyczne klimaty - trochę skrzypnie któryś schodek, albo rozeschnie się parkiet. Normalne ślady życia.

 

 


A życie płynie rodzinnie. Minęło już kilka kolejnych rodzinnych świąt i każde następne są większą radością. A dom wypełnia tupot małych stópek Hani :)

 

 


Wielka pustka na ścianie, nad którą tak łamaliśmy sobie głowy, już nie straszy. Mamy pomysłowe półeczki na książki i jakiś podstawowy sprzęt rtv. Jest bardzo miło.

Ela_i_Maciek

Ło Bosh... Życie pędzi, moi drodzy. Ani się człowiek spostrzegł, a tu 5 miesięcy minęło!!! Prawie pół roku... Niewiarygodne.

 

 


Wydaje się jak tydzień. Zważywszy, że przy statystycznej długości życia, takich połówek mamy tylko 150, to wartość każdej jednej jest nie do przecenienia!

 

 


Co u nas? Rzec by można, że jest OK (odpukać!). Hania rośnie jak opętana. I najważniejsze, że rozwija się dobrze. Jest naszą radością i oczkiem w głowie. Nawet pobudki w środku nocy i półgodzinne lulanie wybaczamy bez mrugnięcia okiem :)

 

 


W domu minęły pierwsze Święta. Było uroczo, ciepło i rodzinnie - chyba właśnie po to buduje się dom. Bo to dom i panująca w nim atmosfera, szczególnie świąteczna, tworzy tak potrzebne (chyba wszystkim) uczucie spokojnej zadumanej radości. (Życzę każdemu z osobna, żeby tego właśnie we własnym domu zaznał!)

 

 


Z prac domowych nie zostało nam już właściwie nic istotnego. Mamy tylko jedną wielką, pustą ścianę w salonie, z którą nie wiemy co zrobić. Pewnie standardowo można byłoby powiesić na niej TV. Tyle że my nie mamy (i nie chcemy mieć) telewizora. Półki z książkami są w bibliotece, szafek nie ma co wieszać, witrynek / kredensów ze szkłem już nam starczy... No i straszy te kilkanaście mkw pustki. Ciągle brak pomysłów...

 

 


Do przeczytania!

 


EiM

Ela_i_Maciek

Dwa zdjęcia domu w letniej (już, niestety, mijającej) scenerii.

 

 


Front:

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8695d5ca43c39bbd.html" rel="external nofollow">http://images40.fotosik.pl/9/8695d5ca43c39bbdm.jpg

 


oraz elewacja ogrodowa:

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/87856dd0be831f70.html" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/9/87856dd0be831f70m.jpg

 


Strasznie podobają mi się te kwiaty w doniczkach, które Ela z taki uporem maniaka hoduje na oknach. Roboty przy tym po pachy, ale efekt jest :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

Doświadczenia z kosiarkami. Na pewno uczą. A w naszym przypadku okazały się, niestety, kosztowne.

 

 


Na początku skusiliśmy się na kosiarkę elektryczną. Powody:

 

 


1) hałasuje mniej niż spalinowa

 

 


2) nie wydala spalin (nie śmierdzi)

 

 


3) nie wymaga dodatkowych zabiegów (tankowanie, wymiana oleju, przeglądy silnika, etc.)

 

 


4) jest lżejsza

 

 


5) jest "idealna" do małych trawników (poniżej 600 mkw, a u nas jest 480 mkw)

 

 


6) ...

 

 


Dużo tych powodów. Do tego wybraliśmy model bez kosza, a wyłącznie z opcją mulczowania. Dla niewtajemniczonych: mulczowanie polega w skrócie na tym, że kosiarka rozdrabnia ściętą trawę na drobne kawałeczki i rozrzuca po trawniku. Te kawałeczki trawy szybko ulegają rozkładowi i stanowią dodatkowy nawóz dla rosnącej trawy. Proste :)

 

 


Kosiarka potrafi "mulczować" dzięki odpowiedniemu profilowi obudowy i noża. Model kosiarki, którą wybraliśmy, wyglądał tak:

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cdfe16ace6bfe531.html" rel="external nofollow">http://images43.fotosik.pl/10/cdfe16ace6bfe531m.jpg

 


Niedługo trwała nasza radość... Mulczowanie sprawdziło się w 100%.

 

 


Problemem okazał się... KABEL ZASILAJĄCY. Gimnastyka, którą trzeba wyczyniać przekładając kabel, uważając żeby go nie przeciąć, zmieniając gniazdka - to istna tortura. Nie dość, że człowiek non stop patrzy, czy nie przetnie kabla, to jeszcze wydłuża się koszenie pewnie dwukrotnie.

 

 


Powiedzieliśmy sobie dość i zdecydowaliśmy się zmienić kosiarkę na spalinową. Koniecznie z opcją mulczowania.

 

 


Nasz wybór padł na taką kosiareczkę (najtańsza spalinówka w ofercie tego producenta):

 

 


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d1248f6b37e50842.html" rel="external nofollow">http://images37.fotosik.pl/10/d1248f6b37e50842m.jpg

 


Powody:

 

 


1) nie ma kabla - więc koszenie jest szybsze i nie wymaga uważania na kabel

 

 


2) można kosić mokrą trawę

 

 


3) waży i kosztuje tyle samo, co elektryczna

 

 


4) obsługa silnika jest banalnie prosta

 

 


5) oprócz opcji mulczowania ma możliwość wyrzucania ściętej trawy do kosza (b. przydatne, kiedy trzeba kosić po dłuższej przerwie i trawa wyrosła wysoko)

 

 


Efekty: przy pierwszym koszeniu skróciłem czas o 30 minut... Bez kabla = bez kłopotu.

 

 


Elektrycznym kosiarkom mówię stanowcze NIE!

Ela_i_Maciek

Czas leci, oj leci.... Sześć tygodni urlopu minęło, jak z bicza strzelił. Najlepsze, najcudowniejsze 6 tygodni, spędzonych z małą Hanią i Elą w domu. Naszym domu :)

 

 


Dzisiaj jednak nie o tym. Chciałem napisać o tym, jak niesamowitą firmą jest DQM, z którym budowaliśmy nasz dom.

 

 


Któregoś dnia odkryliśmy, że mamy dziurę w ścianie domu!!! Wyglądało to tak:

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=e91464b79b3e9f4e" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/9/e91464b79b3e9f4em.jpg

 


Od razu chwyciłem za telefon i dzwonię do DQM, pytać, co to może być. I co się okazało: DZIĘCIOŁ!!!! Jakiś pomylony ptak wyrąbał nam dziurę w ścianie. Pewnie nie bardzo mu smakowało, bo więcej nie wrócił, ale z dziurą coś trzeba było zrobić.

 

 


A naprawa nie prosta i nie banalna. Dobre 6-7 metrów nad ziemią - bo to nad oknem piętra. Więc trzeba rusztowanie. No i tynk w naszym kolorze, którego zapasu nie mamy...

 

 


Co zrobił właściciel DQM? Powiedział: "Panie Maćku, Pan się nie martwi. Naprawimy raz dwa i nie będzie śladu!". I faktycznie śladu nie ma (chyba, że ktoś wie czego szuka i bardzo dobrze się przyjrzy).

 

 


A co najbardziej zaskakujące? DQM za naprawę nie wziął złamanego grosza! Wszystko zrobili "po przyjacielskiej znajomości". Pomyślałem, że mogę im przynajmniej laurkę na forum wystawić. Co niniejszym czynię.

Ela_i_Maciek

Ach, ile się wydarzyło od ostatniego wpisu.... Pierwsze śniadanie na tarasie, pierwszy obiad, pierwszy prawie złamany parasol tarasowy

 

 


Najważniejsze jednak to to, że 1.08.2008 o 20.35 urodziła się nasza córeczka Hania. Jesteśmy z niej bardzo, bardzo dumni. Od pierwszych chwil życia stała się całym naszym światem (i nie tylko, bo Dziadkowie też dostali amoku :) ).

Ela_i_Maciek

Kupiliśmy kosiarkę. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie jest to żaden z modeli na krótkiej liście, ale zupełnie inny: Stiga Multiclip.

 

Dziwna taka trochę jest. Nie ma kosza. Ponoć potrafi tak dokładnie zmielić trawę, że rozsypuje drobinki trawy, które rozkładają się i tworzą nawóz.

 

Chyba działa jak należy, bo faktycznie przy koszeniu nie tworzą się takie typowe ścinki. Fajnie. Kosztowała poniżej 1000 zł, więc chyba warto było zaryzykować.

 

Ciągle czekamy na gaz... Termin (któryś już z rzędu podany przez MSG) minął parę miesięcy temu. Cóż począć? Może kiedyś będzie. Anyway, piec montujemy już niedługo, bo bez niego nie będziemy mogli odebrać budynku do zamieszkania.

 

M

Ela_i_Maciek

Tak sobie siedzę, patrzę w internet i uzmysłowiłem sobie brak kosiarki...

 

 


No to chyżo przeszukiwać, co się nadaje, a co nie. Staneło na tym, że pewnie lepsza będzie dla nas elektryczna (minus: kabel, plusy w porównaniu do kosiarek spalinowych: brak konieczności konserwacji silnika, niższa cena i cichsza praca).

 

 


Rozsądny budżet: 700-1000 PLN.

 

 


Wyszukałem dwa interesujące modele: Bosch Rotak II 43 oraz Makita ELM 4601.

 

 


Może ktoś z Was ma doświadczenie z tymi kosiarkami i mógłby coś o nich powiedzieć? Makita ma metalową obudowę, większy kosz i większe kółka. Ma też większy pobór mocy. Bosch jest o połowę lżejszy (14 vs. 27 kg), tnie tylko o 3 cm węziej i kosztuje 300 zł mniej.

 

 


Pls, pomóżcie wybrać :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

Cieszę się, że mogę ponownie coś dodać.

 

 


Dzisiaj zakończyliśmy rozwożenie ziemi. Potem było grabienie, wałowanie, sypanie trawy i ponowne wałowanie.

 

 


Za ok. 2 tygodnie powinniśmy zobaczyć, jak wyszła mi rola "siewcy" :)

 

 


Św. Piotr pobłogosławił trawnik deszczem, więc nawet nie musieliśmy wypróbowywać nowo zakupionego węża ogrodowego. Nie mamy jeszcze nawodnienia ogórdka, więc będziemy musieli posługiwać się takimi ręcznymi sposobami. Nawodnienie automatyczne zostanie zrobione dopiero po tym, jak podłączymy się do sieci gazowej.

 

 


Oprócz tego zakończyliśmy, chyba, temat wyposażania kotłowni w meble. Nareszcie zapanuje tam choćby względny porządek.

 

 


I tak, małymi kroczkami, do przodu :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

Długi weekend, a pogoda pod psem. Może nie jest super tragicznie, ale fajnie też nie. Co 10 minut deszcz, 15 stopni, słabo.

 

 


Przyjechała do nas dzisiaj ziemia. Znowu. Tym razem 4 wywrotki (coś ok. 30 m3) czarnej, tłustej, dobrze nawiezionej ziemi. Koszmarnie droga była, ale może coś na tym urośnie - w przeciwieństwie do naszych piachów, na których nawet chwasty nie dawały rady...

 

 


Oprócz tego - po staremu. Żyje się :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

Zaczęliśmy meblowanie. Mamy już podstawowe sprzęty. Między innymi dotarło do nas biureczko dla Eluni. Śliczne i malutkie. Znalezione na Allegro w dziale z meblami stylowymi. Nawet nie jakieś przeraźliwie drogie (kilkaset zł z transportem).

 

 


Niestety, przyjechało mocno poturbowane, co okazało się po wyjęciu mebelka z (dość porządnego) opakowania. Spędziliśmy z moim tatą trochę czasu ratując, co się dało. Efekt? Szufladek nie da się dobrze zamontować (głupole, nie sprawdziliśmy, czy wyżłobienia na prowadnice w bokach szufladek są symetryczne względem wysokości, czy nie...; no, wyszło, że nie - tyle, że po tym, jak już posklejaliśmy całe ustrojstwo... ).

 

 


Nauczka: w miarę możliwości nie zamawiać mebli z miasta innego, niż własne, albo nie przyjmować bez porządnego sprawdzenia, czy mebel jest cały (o ile, oczywiście) opakowanie (bez naruszania) na takie "oględziny" pozwoli.

 

 


M

Ela_i_Maciek

Problem natury praktycznej: "Co zrobić z popiołem / niedopalonymi węglami z kominka?".

 

 


Jeszcze nie mamy trawnika, więc póki co sypiemy wszystko na piach w "ogródku". I tak zwieziemy jeszcze ładnych kilka wywrotek ziemi, więc nie powinno trawce / drzewkom zaszkodzić.

 

 


No, ale co potem? Do śmietnika? Kompostownik? Dół w ziemi???

 

 


Potrzebuję natchnienia... :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

O, ironio! :)

 

 


Przeczytałem ostatnio artykuł w pewnym piśmie o domach, dotyczący procedury przyłączania domu do sieci gazowej.

 

 


Autor alarmował w nim czytelników, że procedura jest długotrwała i należy dobrze się do niej przygotować. Tia... Jego zdaniem, przyłączenie może potrwać "nawet" kilka miesięcy!!! (bosh... biedactwa).

 

 


My czekamy już ponad 2 lata (!), a Maz. Sp. Gaz. nadal ma nas w nosie. I to pomimo podpisanych umów i tego, że do rurki z gazem mamy o przysłowiowy rzut beretem.

 

 


Ale nic to, nie poddajemy się. Działania idą do przodu (jakaś kreska pojawiła się ostatnio na mapach, którą zatrudnieni przez nas geodeci uznali za PROJEKT przyłącza).

 

 


... nawet kilka miesięcy ... ? Brzmi, jak potwarz

 

 


M

Ela_i_Maciek

Ani się człowiek obejrzy, a tu 3 miesiące minęły od ostatniej wizyty na forum...

 

 


Bosh, ależ ten czas leci. Z największych zmian? Cóż... MIESZKAMY. Już od tygodnia.

 

 


I jest cudownie. Tak, jak miało być. U siebie, cicho, zielono (oby już niedługo) za oknem. W soboty latanie po domu z wiertarką (a to tu światełko przykręcić, a tam suszarkę na ubrania, a tam jeszcze jakiś karnisz). A w niedzielę spacer po lesie.

 

 


W tygodniu słabiej, bo dojazd do pracy to minimum godzina w jedną stronę. Da się to jednak przeżyć. No regrets, że tak ładnie po polsku powiem. Powoli dochodzi do nas uczucie "spełnienia marzeń", czego życzę wszystkim budującym. Bo jest to uczucie cudowne.

 

 


Aaaaa. Jeszcze jeden news. Będzie nas więcej , więc domek szykuje się na nowego mieszkańca. A babcie czekają tylko w blokach startowych.

 

 


EiM

Ela_i_Maciek

Długo, długo nic, i znowu jestem :)

 

 


Postępy? Spore.

 

 


Po pierwsze, mamy meble w kuchni i łazienkach. Jest rekuperator, który działa i z którego jestem bardzo zadowolony (!!). Są już nawet położone parkiety (póki co na surowo, czekają na cykliniarkę).

 

 


Iiiii... Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, powinniśmy przymierzać się do przeprowadzki przed końcem lutego!

 

 


Radość przeogromna nas oblata :)

 

 


M

Ela_i_Maciek

Ho, ho, ho...!

 

 


...chciałoby się rzec :). Toż to prawie Święta - nasza druga Gwiazdka na Forum.

 

 


Praca, praca, praca i na pisaninę nie ma już czasu. Nic a nic. W domu spore postępy. Wykończeniówki na wykończeniu (nas wykończyły już dawno i niestety będziemy musieli przeprosić się i żyć z BARDZO dużymi niedoróbkami...)

 

 


Za tydzień wchodzą parkieciarze - skończą układanie klepek przez 3-4 dni, a potem drewienko poodpoczywa sobie przez 3-4 tygodnie. W połowie stycznia zaczniemy cyklinowanie i lakierowanie.

 

 


Byle do Wielkanocy

Ela_i_Maciek

Ale nie wszystko idzie gładko.

 

Szwankuje nam brama garażowa. Montowała ją nam firma Wiga z Białegostoku. BARDZO PRZESTRZEGAMY WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH PRZED WSPÓŁPRACĄ Z TĄ FIRMĄ.

 

Nie dość, że są skandalicznie bezczelni ("nie muszę Panu robić tej bramy, mam tylu klientów, że sam mogę sobie wybierać, dla kogo chcę pracować"), to jak już coś zrobią, można być pewnym, że spartolą. Oto kilka przykładów ich "fachowej" roboty:

 

1) montując drzwi w przejściu z garażu do kotłowni, przewiercili się na wylot przez ścianę, po drodze "niechcący" zawadzając o kable elektryczne;

 

2) bramę założyli na rolkach w taki sposób, że nie była ustawiona równolegle i po zamknięciu powstawała skośna szczelina między dolną krawędzią bramy, a podłożem (poziomym);

 

3) po ich ponownym przyjeździe i "regulacji" bramy, ta przestała prawie zupełnie chodzić.

 

Masakra....

Ela_i_Maciek

Patrzę na zdjęcia sprzed dwóch tygodni, wyglądam za okno i nie mogę się nadziwić, że przyroda tak błyskawicznie przeszła z soczystej zieleni do zupełnej (i w tym przypadku nad wyraz przygnębiającej) golizny...

 

 


Niecierpię jesieni! A zimy jeszcze bardziej.

 

 


Aha. Na działce małymi kroczkami do przodu.

 

 


Mamy już kabel podłączony do skrzynki. Nawet zapłaciliśmy fakturę. Teraz potrzebujemy jakieś kwity przedstawić jakimś magikom ze Stoenu. Formalności strasznie nam się piętrzą - ale widzimy już bardzo wyraźnie koniec walki o "ogień" :) (że tak figuratywnie to ujmę). Skończy się jazda na generatorku.

 

 


Gazu przed zimą na 100% nie będzie, a martwię się, czy zdążymy w przyszłym roku... Natomiast, zastanawiamy się nad ogrzewaniem domu przez zimę gazem z wymienianych butli. Ciepła woda i tak początkowo będzie z bojlera elektrycznego. Nie wiem, czy słusznie, ale trochę obawiam się o bezpieczeństwo takich butli. Wizja ich ciągłego zmieniania też nie przyprawia mnie o dobry humor...

 

 


No i na koniec: ogromne postępy z płotem od frontu. Słupki już wmurowane i pomalowane. Połowa podmurówki wylana betonem. W przyszłym tygodniu przyjeżdża ekipa montująca bramę wjazdową na posesję. Jest szansa, że do końca miesiąca będziemy już całkiem ogrodzeni!

Ela_i_Maciek

Przeglądałem sobie własne posty powyżej i zauważyłem, że mija dziś dokładnie miesiąc, odkąd obwieściłem, że rusza u nas "robienie prądu".

 

Cóź, Stoen tak mocno wziął sobie do serca nasze błagalne prośby, że zaraz następnego dnia po naszym radosnym obwieszczeniu na forum, zwinął ekipę i do dzisiaj nie pokazał się ponownie. Zatem, prądu nadal nie mamy.

 

Co więcej, panowie w Stoenie przyjęli nową taktykę. Twierdzą, że nic nie wiedzą o naszej umowie, a zlecenia na wykonanie przyłącza "nie widzą w systemie". (Już ja WIDZĘ ich SYSTEMY...). I tak z tygodnia na tydzień przekładają przyjazd ekipy na "wizję lokalną".

 

Szału można dostać. Termin przesuwali już kilka razy (dla przypomnienia: listopad 2006 (!!!!!), maj 2007, wreszczie wrzesień 2007), a mimo to nadal nie dzieje się ABSOLUTNIE nic.

 

Jedyna rzecz, jaka się wydarzyła, to wkopanie skrzynki elektrycznej w linii ogrodzenia. Tyle, że ta skrzynka (a raczej SKRZYNIA) jest wielka i brzydka i... NIE WOLNO nam jej zmienić. Paranoja jakaś. Mi nie wolno zmienić paskudnej skrzynki, która psuje wygląd całego ogrodzenia, bo w przeciwnym razie KARA, a te pacany siedzą sobie z założonymi rękami i patrzą, jak my się wijemy z prośbami o podłączenie. Karę za opóźnienie naliczają sobie w końcu sami. Całe 1.00 zł dziennie....

 

Mam doła na maxa. W domu woda leci po ścianach, bo nie mamy czym go ogrzewać (w końcu gazownia poszła Stoenowi w sukurs i też każe nam czekać już 2 lata na przyłączenie do sieci...). Pozostaje palenie w kominku.

 

Chyba ogłoszę, że przyjmuję zakłady. Będziemy mieli prąd w tym roku, czy nie?



×
×
  • Dodaj nową pozycję...