Willa Jazgotka
Przez Marcin B,
05-11.06.06
Nowy tydzień nowe zadania.
Wziąłem dzień wolnego, bo od poniedziałku miały przyjść trzy ekipy.
Stawili się elektrycy i hydraulicy.
Dekarze nawalili choć ich szef ostatnio zarzekał się, że na bank będą piątego czerwca.
Przez telefon powiedział, że nie obiecywał poniedziałku tylko może wtorek, może środę (zobaczymy jak będzie)
Przez pół dnia ustalanie z ekipami miejsc podłączeń punktów.
Był też miły akcent. Przypadkiem u sąsiada byli kominiarze.
Natychmiast przerwałem uzgodnienia z instalatorami i zaciągnąłem kominiarzy do siebie.
Opinię wydali pozytywną i wyznaczyli jedno zalecenie. Należy wykonać odwory nawiewowe (zresztą oznaczone w projekcie).
W środę przyjechali dekarze, ale .....
.... nie wcześniej uzgodniona ekipa tylko ich znajomi.
Szef poprzedniej ekipy zadzwonił ze ma jakąś ciężką robotę, której jeszcze nie skończył (terefere).
I obiecuje, że jego znajomy wykona pokrycie dachu. Jest to zresztą także autoryzowany wykonawca dostawcy dachówki.
No i się zaczęło. Pan nowy naczelny dekarz zaczął wyliczać ile to będzie kosztować.
Dałem mu spokojnie dokończyć, a na koniec stwierdziłem, że niepotrzebnie tyle się naliczył
i wyciągnąłem uzgodnienia na piśmie z dostawcą dachówki (dekarz pracuje na ich zlecenie).
Ponieważ nie mogliśmy dojść do porozumienia zabrałem pana do samochodu i pojechaliśmy do dostawcy pokrycia.
Strach pomyśleć gdybym nie miał spisanych uzgodnień.
Na nic zdały się wyjaśnienia, że pan z którym je spisywałem już nie pracuje.
Po 30 min. doszliśmy do porozumienia, dekarz zniżył cenę, a ja dokupiłem od dostawcy dodatkowe akcesoria.
c.d.n
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 567 wyświetleń