Nawet nie wiedziałam, ze może zrobić się aż tak nerwowo... doszło na mojej budowie do poważnej sprzeczki. Okazuje się, ze są ludzie którzy nie mają zamiaru szanować cudzej - czytaj mojej - własności. To że wyrwali instalację od kominka to pryszcz.Ale to że wyrwali bramę garażową i skrzywili klucz od niej, to wyprowadziło mnie z równowagi. Najlepsze jest to , że panowie zwalali winę na wszystkich w koło. Prawie mi się oberwało, że może to ja???? Taaaa...zakradłam się w nocy i siłą damskich rąk wyrwałam bramę ...i wykrzywiłam prowadnice, albo lepiej waliłam w nią przodem swojego samochodu... boszzz... no zawał serca po prostu....
Kierownik budowy zagroził mi że zabierze swoich ludzi i wyniesie się z budowy... bo na nich krzyczę. jJakoś się nie wzrusztłam mocno...po prostu zaczęlam działać.
W związku z tym że gonią mnie terminy ( plan przeprowadzki na koniec marca 2008) znalazłam w weekend nową ekipę, nowego kierownika i robota idzie dalej...
Dzisiaj rano kierownik ( tzw prawie były) zadzwonił, że pokryje koszty naprawy ewentualnie wymiany bramy .... Hmm...ludzi odruch czy strach że nie zapłacę mu pieniędzy za wykonaną już robotę???? Nie ważne... ważne jest to że powolutku zmierzam do zamieszkania.... i to cieszy.