W tak zwanym międzyczasie szukamy tynkarzy. Już wcześniej zdecydowaliśmy się na tynki gipsowe nakładane maszynowo.
Zacząłem od telefonów do producenta. Od producenta dostaliśmy namiary na hurtownie a od hurtowni na wykonawców. No i znowu rozmowy przez telefon i poszukiwanie najtańszych ekip. Okazuje się, że ceny są zblizone. Znalazłem jednak jednego tynkarza, który był skonny negocjować. Spotkaliśmy się na budowie - obejrzałem jego pracę - wyglądało OK. Jeszcze trochę negocjacji i umówiliśmy się.
Lubię planować sobie prace. Ustaliliśmy więc bezpieczny termin rozpoczęcia prac przez ekipę tynkarzy.
Tynkarze mieli przyjechać w poniedziałek.
Nie zapomnę soboty przed planowanym wejściem tynkarzy. Tak dużo ludzi nie pracowało jeszcze jednocześnie w naszym domku. Trzech hydraulików+dwóch pomocników, jeden elektryk, dwóch monterów od odkurzania podłogowego no i ja - próbujący to wszystko opanować. A wszystko po to, żeby jak najwięcej prac wykonać bezpośrednio przed tynkarzami i zostawić niezabezpieczone instalacje na jak najkrótsze "pokuszenie" nieproszonych gości wszelkiej maści.
Jakież było moje rozczarowanie, kiedy w niedzielę dzwoni do mnie tynkarz i tłumacząc się awarią maszyny odkłada przyjazd o jeden dzień. Miałem nadzieję na krótki wypad na Mazury z rodziną - chciałem trochę odpocząć po "urlopie na budowie". Planowałem wyjazd w poniedziałek w południe. Co tu zrobić?Ryzykuję - umówiłem się z tynkarzem w poniedziałek rano. Przekazałem klucze i "zatrudniłem" teścia do pilnowania ekipy. Pełen dobrych myśly wyjeżdżam na kilkudniowe wakacje.
W wtorek po południu dzwonię do teścia - "no i jak" - "nie przyjechali" http://www.afternight.com/smiles/angryfire.gif Telefon do tynkarza - "jutro na pewno będziemy".
W środę sytuacja się powtarza. Zaczynam reagować nerwowo. W czwartek rano dzwonię do teścia - "tynkarzy ni ma"http://www.afternight.com/smiles/splat.gif . Dzwonię do tynkarzy - "już jesteśmy w drodze, za godzinę rozkładamy maszynę", Za dwie godziny tynkarzy dalej nie ma. Tego było dosyć. Zadzwoniłem po raz kolejny do tynkarza - nie odpowiada - zostawiłem wiadomość: "PROSZĘ O TELEFON W CIĄGU GODZINY albo PROSZĘ JUŻ WCALE NIE DZWONIĆ i NIE PRZYJEŻDŻAĆ" ....
Telefonu nie było....
Rozpocząłem nerwowe poszukiwania inych ekip. I tu znowu okazało się, że jestem dzieckiem szczęścia w czepku urodzonym http://www.afternight.com/smiles/jestera.gif. Rozmawiam z innym wykonawcą - "właśnie dzisiaj skończyłem tynki - mogę przyjechać za kilka godzin". Jest jeszcze krótka rozmowa o cenach - wychodzi trochę drożej .Jestem jednak tak zdesperowany, że podejmuję kolejne ryzyko - biorę ekipę w ciemno - bez sprawdzenia ich pracy - dobrze mi się rozmawia z tym nowym wykonawcą.
Pakuję się w samochód i jadę 300 kilometrów, żeby ustawić wszystko na miejscu.
A tu nagle ..... no TAK !!! Dzwoni http://www.afternight.com/smiles/phone.gif mój poprzedni "słowny tynkarz" - właśnie przyjechał do mnie na budowę. Oj - ZEMSTA jest rozkoszą Bogów.
Dawno sobie na kimś tak nie pojeździłem http://www.afternight.com/smiles/gore.gif !
Pogoniłem mojego tynkarza gdzie pieprz rośnie - i tak mniał szczęście, że przez telefon .
Facet naprawdę zdziwił się, że jednak zrezygnowałem.
Po kilku godzinach jestem z powrotem na budowie. Nowa ekipa już przyjechała. I tu naprawdę miłe zaskoczenie - wszyscy panowie w ładnych białych uniformach. Właśnie przyjechała ciężarówka z materiałem. Szef firmy czeka na mnie cierpliwie w samochodzie. Pierwsze wrażenie bardzo dobre (zresztą kolejne tak samo dobre). Już wiem, że udało mi się - cieszę się, że poprzedni wykonawca był tak niesolidny.
Po dwóch tygodniach tynki są gotowe. Miałem kilka zastrzeżeń ale generalnie jestem bardzo zadowolony. Gładko jak lustro - dom wygląda zupełnie inaczej. Znowu się udało - uff.
[ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-11-04 21:40 ]