Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    525
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    386

Entries in this blog

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Nie mam już siły do tego mojego internetu.. Przed chwilą wrąbało mi cały post w dzienniku

 


Czekając na otwarcie nowego zdjęcia na onecie spróbuję go odtworzyć.

 

 


W ubiegły weekend wybraliśmy się na spacer (wreszcie!!). Około 5 min spacerkiem od naszego domu rozpoczynają się trzy szlaki górskie, w tym jeden na Śnieżkę. Przeszliśmy z glizdunią ok 6 km. Było naprawde cudnie. W pewnym momencie łania przepiegła nam przez drogę.

 


Naprawdę jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy sobie w takim miejscu wybudować dom. Uroki tego miejsca właśnie rekompensują nam wszystkie minusy

 


Radek stwierdził ostatnio, że w naszym domu podoba mu się ABSOLUTNIE wszystko

 

 


A oto dół domu. Po lewej stronie widać wejście do wiatrołapu (tak jak pisałam zobaczymy po tej pierwszej zimie, czy brak drzwi w wiatrołapie jest dobrym pomysłem), po lewej stronie okienko do kuchni a za nim jest wejści do toalety. Jeszcze po prawej stronie widać fragment komina, do którego przylega kominek. Nie mam pojęcia kiedy uda nam się go zrobić. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku. Zobaczymy.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/0/12/_514165_n.jpg

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Wygląda na to, ze udało mi się wkleić do albumu jeszcze jedno zdjęcie

 


Zaraz się tu znajdzie.

 

 


Mam straszne zaległości w pisaniu dziennka.. Wiem o tym. Muszę opisać owych "przygód kilka" z gazownikami, prądziarzami... Może uda się w ten weekend? Wszystko dzieje się strasznie szybko.

 

 


Mamy w domu śmierdzący problem: kanaliza.. Przed każdym deszczem strasznie śmierdzi z brodzika i wanienki w pom. gosp. Do tej pory znałam ten problem dośc pobieżnie, bo teściowa tak ma. Nie powiem, że rozumiem, że teściowa ( ), ale kurcze.. o co chodzi??? Jakieś ciśnienie, czy co? Będziemy musieli pogadać z mistrzem. Nie wiem czy on cos poradzi, bo wszystkie odpowietrzenia kanalizy zostały zrobione zgodnie z projektem Może ktoś z Was spotkał się z owym problemem i znalazł na to jakąś radę? Jedyny plus jest taki, że nie musze kupowac barometru.. Ale to jednak słabe pocieszenie..

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Wreszcie udało się - mam zdjęcia Pozostaje jeszcze ino jedna kwestia - musze je umieścić w albumie, a z tym ciężko.. bo albo mój komputer, albo łączność szwankuje. Ale nie poddam się.

 


W między czasie troszkę popisze sobie:

 


w ubiegłym tygodniu wylano na naszej uliczce asfalt! Wreszcie nie trzeba bedzie co tydzień konserwować zamków w taczce.

 


W sobotę przyjechali nasi sąsiedzi zza płota (wirtualnego) i od poniedziałku zaczęła się akcja grodzenie Przy tejże okazji następuje baaardzo intensywne zacieśnianie więzów sąsiedzkich, co sprawiło, że staliśmy się stałymi piwnymi klientami w najbliższej "Biedronce" Teraz jestem mądrzejsza o jeszcze jedną radę budowlaną: 10% budżetu MUSI być przeznaczona na... fundusz reprezentacyjny .

 

 


We wtorek, 02.08., z rańca zjawił się pan parkieciarz. We wtorek zrobił ino sypialnię na górze (wyszedł koło 20.00). W środę zjawił się już z pomocnikiem. I tak do 20.00 ponownie panowie wykończyli mozajkę na dole. Umówiliśmy się na płatność w 2 ratach - teraz zapłaciliśmy 600 zł, reszta po cyklinowaniu i lakierowaniu, które ma się rozpocząć 21.08. Pan parkieciarz stwierdził, że im dłużej sobie drewno leży tym lepiej - dłużej popracuje i nie będzie niespodzianek po lakierowaniu. No to niech sobie leży. Teraz wyposażenie saloonu jest takie..hm... bardzo.. japońskie , tzn - telewizor stoi na dwóch "płatach, listkach" (jesuu, jak to określić?? ) styropianu a my siedzimy na czterech listkach styropianu - ciężar ma się równo rokładać, no i śladów po nóżkach nie będzie.

 

 


Próbuję wgrać jedno zdjęcie. Trwa to i trwa...

 


Może więc na wszelki wypadek wyślę ten post zanim zwoje w komputerze się nie przegrzeją... Oby nie.

AgnesK

Wczoraj Radek zaimpregnował ostatnie 35m2 betonu w naszym domu. Śmierdziało strraszelnie. Otworzyliśmy wszystkie otwory okienne w domu i w sumie dziś już nie śmierdzi. Nie wiem co jest w tym impregnacie, ale musi być to coś strasznego, bo wrąbało pół pędzla i zmasakrowało wiaderko Natki do piasku (taki profejonalny sprzęt budowlany mamy... cóż każdy w naszej rodzinie musi ponosić jakieś ofiary budowlane ). Wreszcie nie kurzy się. Zaczęłam powoli nienawidzieć kurzu i pyłu. Wieczoraem, gdy kładłam się spać miałam piach w zębach No, ale miejmy nadzieję, że i era pyłowa w naszym domu dobiega końca.

 

 


Wczoraj udało mi się pożyczyć aparat Około poniedziałku, wtorku obiecuję, NAPRAWDĘ obiecuję nowiutkie zdjęcia (drzwi w roli głównej ).

AgnesK

Dzisiaj trochę czasu Radkowi zeszło na przygotowywaniu naszej sypialni pod mozaikę, tzn. na usuwaniu resztek farby z jastrychu drucianą szczotką i impregnowaniu. (Jeśli planujecie mozaikę czy parkiet lepiej zakrywajcie jastrych szczelnie folią malarską przy malowaniu ścian w ten sposób oszczędzicie sobie takiej roboty). Impregnujemy preparatem Anser 5-10-15-20, z tej samej firmy mamy też klej (bardzo dobry podobno, kupiliśmy go, bo p. parkieciarz (inny) nam go polecił a nasz obecny parkieciarz potwierdził, że dobry on).

 

 


We wtorek zafundowaliśmy glizdeczce wyprawę do ZOO wrocławskiego i w drodze powrotnej sobie do Castoramy, gdzie nabyliśmy lakier satynowy V33. Na dół kupiliśmy dwuskładnikowy (bo twardszy) 1 puszka trzylitrowa kosztowała "jedyne" 160 zł a potrzebujemy ich sztuk 3 na ok 26 m2, natomiast na górę, do sypialni, wzięliśmy mniej wytrzymały jednoskładnikowy za ok. 90 zł. Za lakier zapłaciliśmy ok. 570 zł. Dużo kurcze.

 

 


Inżynier Mamoń okazał się złym prorokiem w kwestii podkaszarki naszej za jedyne 47 zł. Ww znacznie zwoliła obroty, wydaje dźwięki dziwaczne i lekuchno zaczyna śmierdzieć... Czekamy na ostatni objaw dokonywania żywota - ów dym.. I to kurka po połowie roboty jaką dla niej zaplanowaliśmy No ale te nasze chaszcze to chyba jeno kosa by przeżyła.

 

 


A w sobotę pierwsza impreza parapetówkowa! Wreszcie

AgnesK

Aż trudno w to uwierzyć – od wczoraj mamy drzwi wejściowe. To właśnie ich brak powodował, że nie byłam w stanie w pełni cieszyć się z mieszkania we własnym domu. Każda noc była nasłuchiwaniem, czy ktoś próbuje wejść do naszego domu, w którym funkcję drzwi pełniło kilka zbitych desek szalunkowych. Przy okazji wczorajszego demontażu drzwi okazało się jednak, że mistrz odwalił kawał solidnej roboty, bo Radek męczył się z nimi uzbrojony w łom i młotek około pół godziny. No ale skąd ja to miałam wiedzieć?? Radek tłumaczył mi, żebym była spokojna, że nic się nie stanie, że droga oświetlona, że sąsiad aktywista 20 godz. na dobę osiedle obserwuje.. Ale nie wiem, może to wina tej większej ilości połączeń miedzy półkulami u kobiet?? No w każdym razie ostatnich 27 nocy nie należało do najspokojniejszych w moim życiu..

 


Nie pisałam o braku drzwi ze zrozumiałych chyba powodów – nie chciałam całemu światu ogłaszać, że oto cały nasz dobytek i my przy okazji mieszkamy w domu zamkniętym na kłódkę ino...

 


Panowie montażyści poopowiadali nam wczoraj przy okazji kilka historyjek dot. terminowości i jakości produktów firmy Urzędowski. Przytoczę tu ino jedną z nich – dwa dni temu pojechali na montaż drzwi (opóźnionych o ok. 2-3 tyg., nie pamiętali dokładnie), folia ochronna nienaruszona, więc teoretycznie przynajmniej wszystko powinno być ok. Feler wyszedł przy ściąganiu owej folii – zeszła razem z lakierem.. Ktoś zapakował po prostu świeżo polakierowane drzwi. Zastanawiam się co porabia kontrola jakości???

 


Oszczędzę Wam opisywania naszych rozmów telefonicznych z pracownikami firmy, bo obrazują one jeno, że wszyscy tkwią tam mentalnie w czasach głębokiego socjalizmu..

 


Ale nie, jedna rozmowa (super wkurzonego Radka) była po prostu... piękna.

 


Zadzwonił na komórkę pana managera ds. sprzedaży.

 


- Dzień dobry, czy pan jest managerem ds. sprzedaży?

 


- Tak.

 


- Toś pan dupa nie manager!

 


- No tak...tak...

 


 


Na nasze drzwi czekaliśmy 5 miesięcy, bez 1 tygodnia... Najpierw miały być 18 czerwca, potem 25 czerwca, potem (już NA PEWNO) 1 lipca. Gdy wróciłam 1.07 z Mannheim spytałam Radka, który po mnie wyjechał do Jelonki:

 


- No i jak kochanie, jak tam nasze piękne drzwi?

 


- Hm... Jakby ci tu powiedzieć... Mają być między 18 a 22 lipca.

 


Myślałam, że w tej chwili trafi mnie jasny szlag. W końcu drzwi przybyły do nas wczoraj, 27 lipca.

 


Pełnię szczęścia zakłócił brak śrub do przykręcenia szyldów, ale to już dzisiaj Radula załatwił.

 


Ta historyjka to tak, dla Was, potencjalnych klientów firmy U. - ku przestrodze.

 


Wierząc w polską, znaną firmę, ich ISO 2001 nie sprawdziliśmy niestety na forum opinii. I to był nasz błąd. Jeśli macie ochotę, możecie poczytać tutaj kilka krwistych kawałków:http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=774828#774828

 

 


Ten post miał być bardziej żądny krwi i zjadliwy, ale.. nie mam już siły się denerwować... Wyciągnijcie więc ino wnioski z naszej historii.

AgnesK

Po kolejnej porannej szarpiącej nerwy rozmowie telefonicznej z firmą U. o godz. 15.00 nadeszły dobre wieści - montaż w środę między 8 a 8.30. Czy to się dzieje naprawdę??? Po pięciu miesiącach.. trudno uwierzyć. Szczegóły opiszę, gdy w środę zobaczę nasze drzwi..

 


W środę kumpelka ma mi też pożyczyć aparat, więc mam nadzieję, że pod koniec tygodnia będą zdjęcia jakoweś też.

 

 


Znowu muszę wrócić do tego, co się działo kilka dni temu: w piątek, 22.07 panowie zaczęli nam robić balustradę Nie zdążyli niestety skończyć, ponieważ zostali pilnie wezwani na którąś budowę - oczekiwany sprzęt ciężki dojechał. Tak więc znowu czekamy na złą pogodę, ponieważ wtedy panowie nie mogą pracować u Agi JG i przyjeżdżają do nas.. W sobotę zakupiliśmy wykładzinę w Komforcie, którą okleimy schody (kolor ciemnozielony). Za drewno na balustradę zapłaciliśmy 200 zł a za wykładzinę równo 400. Mistrz za robociznę zażyczył sobie także 200 zł. Tak więc całe "obrobienie" schodów wyniosło nas 800 zł.

 

 


Dzisiaj był pan od parkietów (polecony przez ekipę mistrza). Pierwsze miłe zaskoczenie: gdy Radek zadzwonił do niego w piątek rano okazało się, że komórke zostawił w domu i odebrała żona. Poprosiła, abyśmy zadzwonili ok 21. O godz. 20.55 dzwoni komórka Radka: pan od parkietów Miłe jak komuś zależy na kliencie. Pan odwiedził nas dzisiaj i umówiliśmy się na rozpoczęcie prac parkietowych od przyszłego wtorku, o 7 rano. Pan parkieciarz spytał, czy może tak wcześnie, bo on lubi pracować cały dzień.. My nie mamy nic przeciw temu Tak więc powiedział, że we wtorek ułoży nam cały parkiet. Potem tydzień przerwy i ciąg dalszy. Chyba po położeniu parkietu wyjedziemy sobie na urlopik (do teściowej... cuuuuudnie ... (trzeba myśleć pozytywnie )) ze względu na opary kleju.

 

 


Dzisaj mąż mój cudowny zakończył malowanie ganku V33 a w chwili obecnej kosi zielsa profesjonalną podkaszarką z Nomi za jedyne 47 zł

 

 


I to tyle na dziś.

AgnesK
Dziś jestem zbyt... zdenerwowana, aby pisać cokolwiek, oprócz jednego - ostrzeżenia dla potomnych: jeśli planujecie, rozmyślacie, marzycie, zamierzacie kupić, zamówić cokolwiek w firmie Stolarstwo Janusz Urzędowski, to lepiej zarzućcie ten pomysł zanim się na dobre wykluje. Oszczędzicie sobie miesięcy walki o swoje i nerwów tony.To jest właśnie ta sprawa, która nie daje mi spokoju odkąd tu mieszkamy, to ta sprawa miała się rozwiązać w ub. tygodniu. OCZYWIŚCIE znowu nic. Opiszę wszystko, całą historię walki z ww "firmą". Ino nie dziś. Dziś byłoby tam za dużo niecenzuralnych słów.
AgnesK

Moskitiery nie ma. Nie dowieźli. Nic to, poczekamy. W czekaniu to ja jestem zaprawiona.. Napisze o tym niedługo.. chyba. Jak się owo czekanie skończy w każdym razie.

 

 


W środę mistrz zrobił parapety. Miały być wprawdzie robione w poniedziałek, ale ja już się przyzwyczaiłam, że jak mistrz mówi, ze w poniedziałek, to znaczy, że w środę. Ot taka przypadłość. Okazało się, że ekipa monterska wbiła dyble dokładnie w spoinę pomiędzy bloczkami. W spoinę, której nie ma oczywiście, bo to p+w przeca. Stąd dyble wyskoczyłyse jak stara gumka z majtek (no mam dziś wenę, co?). Gumka została naprawiona, tzn. mistrz wbił w dolną częśc ramy dwa dyble. W bloczek. No i okienka chodzą piknie. Teraz ino panowie monterzy winni są nam regulację zawiasów. Chciałabym te okna wreszcie umyć, bo ledwie nam świat przez nie widać.

 

 


A dzisiaj mistrz dokończył nam podbitkę. Całość 900 zł. Trochę to trwało (od długiego weekendu majowego), ale sami powiedzieliśmy, żeby po prostu wykorzystywał na to wolne chwile, bez gotowej podbitki też można mieszkać. Nie napisałam też, że pod koniec czerwca panowie wylali nam schodek przed domem. Policzyli sobie za to 300 zł.

 

 


Gdy wczoraj wróciłam do domu dostrzegłam istotne zmiany w jego otoczeniu. Okazało się, że panowie ulitowali się nade mną i glizdeczką i odbili nam szalunki od owego schodka, żebyśmy mogły w miarę po ludzku i bezpiecznie schodzić. Do tego obsypali wszystko resztką zwietrzeliny.

 


A dziś wreszcie mogłam zaprosić panów na zupę Fasolowa była Gotowana na kuchence elektrycznej, takiej turystycznej, na pralce w pom. gosp. To nasza kuchnia. Szkoda mi było facetów, gdy w tym wietrzysku i deszczu montowali nam tę podbitkę. Ale mieli też bata nad sobą - na budowę AgiJG potrzebne jest już rusztowanie.

 

 


A dziś przyjechał do domu mój mąż kochany - cały miesiąc urlopu! I już widać zmiany w domu - z saloonu zniknął karton, na którym stał telewizor Z godziny na godzinę podnosi nam się standard życia.

 

 


Dziś wieczorem, siądziemy z Radulą jak znam życie i będziemy rozpracowywali nasze marne środki finansowe, popijając sobie czerwone winko. Będą lepsze wizje. I fantazja bujniejsza.

AgnesK

Acha, kupiłam wczoraj Natce łóżko!! Ależ była radość!! Wreszcie koniec ery czteromiesięcznegospaniawtrójkę, jak cuuudnie

 

 


Niestety musiałam zmienić post i wyciąć zdjęcie ponieważ zajmowało za dużo miejca. Jeśli macie ochotę spójrzcie tutaj: http://www.nlab.dk/jysk/pol/produkt/imagepage33.htm" rel="external nofollow">http://www.nlab.dk/jysk/pol/produkt/imagepage33.htm

 


Natka ma łóżko Jennie. Jest naprawdę urokliwe.

 


W środę dokupimy moskitierę z różyczkami i będzie pełnia szczęścia

AgnesK

Nasz dom znowu sie uślicznił. W dniu dzisiejszym zakończona została era panelowa W związku z tym mamy betonowe ino schody, naszą sypialnię i saloon. Po położeniu ostatniego panela w gabinecie Radula stwierdził: "No, to teraz mogę układać panele. Teraz to już mam wprawę, twój gabinet ma najlepiej ułożoną podłogę". (pewnikiem po znajomości ).

 


Cieszę się straszelnie, bo te tumany wszechobecnego kurzu i hałasu powstającego przy piłowaniu były naprawdę uciążliwe. Mamy więc piękną podłogę na górze, ino nie możemy do niej dobrać listew.. Trzeba będzie coś wymyśleć.

 

 


Ten tydzień może być, powinien być, kurde, MUSI być ( ) ważny w życiu naszego domu - niemal przełomowy. Prosze trzymajcie kciuki by był. Już niedługo, jeśli tylko będzie, jeśli zdarzy się to na co tak baaaardzo czekamy (no nie chodzi tu broń Boże o wynik testu ciążowego ) to powiem o co chodzi (jestem po wakacyjnej lekturze opowiadań A. Christie - staram się dawkować napięcie oby tylko ofiar śmiertelnych nie było w tym tygodniu...).

 

 


Ale winna jestem opowieść o oknach.

 


Zostały wstawione daaawno temu, pod koniec lutego. Siadłyse, wezwałam panów, podregulowali. Znowu siadłyse, pomyślałąm - kuźwa, ile one tak sesiadać będą??? Wezwałam panów. Panowie przybyli i siezapienili. Orzekli, że ekipa mistrza dałą za dużo piany pod parapety i wskutek deszczu, słońca owa piana napęczniała, wygięła ramy (w jednym oknie dyble wyskoczyły ) i trzeba naprawiać - wyciągać pianę, mocować na nowo dyble na dole ram Przy tej rozmowie był mistrz. Mistrz też siewziołwkurzył. I się zaczęło... W pewnym momencie panowie z ekipy montażowej wyrwali kawałek piany spod okna, od strony zew,, podetknęłi ją mistrzowi pod nos i ozwali się w te słowy: "O patrz pan, to pana piana!!" Na co mój obecny przy rozmowie małżonek, człowiek prawie zawsze spokojny, siewziołwkurzył i przemówił: "Panowie, nie ważne czyja piana, ważne żeby to teraz naprawić!! (A kurde od początku chcieliśmy, żeby ekipa od okien montowała parapety, ale stwierdzili, że eeeeeee, to dwóm ekipom trzeba będzie płacić, bo oni wstawią parapety, a tynk będzie robił mistrz itd.). W końcu stanęło na tym, że poprawki zrobi mistrz. Ma tego dokonać w dniu jutrzejszym.

 


Wniosek dla potomnych: okna i parapety powinna ZAWSZE montować ta sama ekipa.

 

 


A teraz idziemy grillować. W naszym ogrodzie.

AgnesK

Jeszcze jeno na dobranoc powiem, że od strony garażu nie mamy sąsiadów, tzn jest tam łąka, którą dzierżawi sąsiad z naprzeciwka (no z naprzeciwka po skosie, ok 50 m od naszego domu). Tenże sąsiad trzyma konisie, ma taką małą szkółkę jeździecką. Codziennie wpuszcza nam na tę naszą łąkę dwa źrebaczki i dwa osobniki dorosłe. Fajnie jest

 

 


Jutro spróbuję może opisać owych przygód kilka z oknami.

 


Na dziś konec filma.

AgnesK

Panele układał mój mąż kochany, który ma niestety tę "wadę", że jest masakrycznie dokładny. Każda niedokładność rzędu jednej milionowej milimetra była powodem do wkurzania się, że: "Kurde, no nie wychodzi mi!!!" A tak naprawdę, to zrobił to po prostu RE-WE-LA-CYJ-NIE. Do całego przedsięwzięcia przygotował się bardzo profesjonalnie kupując piłę, podobno b. dobrą (cóż piła jak piła ). Raz tak się zapatrzył w panel, że mało brakowało a skończyłoby się na krwistym manicure Śmiał się potem, że przypomniała mu się zcena z filmu "Głupi i głupszy" (ta w salonie manicure), no mi do śmiechu nie było.. W każdym razie układanie paneli posuwa się do przodu, tzn posunie się w najbliższą sobotę, gdy mężuś zjedzie do domu.

 


A tak wygląda warsztat pracy mojego dzielnego Raduli, czyli nasza łazienka na górze... (która łazienką jeszcze jakiś czas nie będzie ).

 

 


http://foto.onet.pl/upload/30/26/_504914_n.jpg

AgnesK

Dziś pora na zdjęcie z garderoby, podłodze panele prosto z komfortu (przecenione z 40 na 33,9 zł). Do ułożenia został jeszcze jeno gabinet i sypialnia, w której ma być parkiet tak jak na dole. W pierwotnej wersji miał być parkiet także w komunikacji na dole, dlatego kupiliśmy go troszkę więcej. Potem doszliśmy do wniosku jednak, że skoro w komunikacji ma urzędować pies i ma się tam dużo chodzić to jednak kafle będa najpraktyczniejsze. Ponieważ znowu nasza sypialnia jest najmniejszym pomieszczeniam na górze, to owa nadwyżka pójdzie do niej właśnie. Docelowo na całej górze ma być parkiet. Kiedyś-tam

 

 


http://foto.onet.pl/upload/34/75/_504905_n.jpg

 


Acha, panele wybierał mój mężuś (co to były za konsultacje na smsy ), gdy ja byłam w Mannheim. Chodziło o czas więc niestety nie mogłam w tym uczestniczyć. Ale wiedział czego szukać, bo nie raz przeciągnęłam go przez "Komfort" i temu podobne sklepy.

AgnesK

Spróbuje wkleić schody.

 


Oświetlenie halogenowe jest super, praktycznie nie używamy górnego. Jest takie.. przyjemniejsze.

 


Schody niestety nie zostaną obite drewnem narazie z powodu mojego wyjazdu. Na jakiś czas, zapewne dłuższy, będą oklejone wykładziną. Poręcze też już zakupiliśmy, trzeba je jeszcze pomalować i przymocować.

 

 


(ufff.. cztery razy próbowałam ściągnąć to zdjęcie, wygląda na to że się uda )

 

 


Acha, komunikacja ma kolor piaskowy.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/42/25/_504018_n.jpg

AgnesK

I dalej łazienka (a tak na marginesie grzejnik z grzałką w łazience to naprawdę REWELACJA).

 


Nie wiem czy tutaj widać w pełni nasze płytki.. No może choć troszkę, fuga jest miętowa.

 

 


Ps. (komentarz mistrza, który powtórzył mi mężuś, gdy mu oznajmiłam, że chciałabym aby tak właśnie umieścił te dwie płytki z dekorami: Tak niewinnie wygląda ta niewiasta a taką robotę nam wymyśliła. Dodam, że podczas szlifowania płytek w sumie pękła ino 1 sztuka ).

 

 


http://foto.onet.pl/upload/17/0/_503918_n.jpg

AgnesK

Wrócę najpierw do historii kupowania umywalki i baterii. Ponieważ powierzchnia łazienki to całe 2 m2 trzeba było znaleźć coś małego. Znaleźliśmy, z Koła, w Muratorze umywalka ta została określona jako "jamnik". Całe 24 cm głębokości, ale faktycznie wygodna (tylko do mycia rąk naturalnie). Postanowiliśmy zakupić do niej baterię sztorcową produkcji polskiej, tak na wszelki wypadek żeby nie było problemów z dopasowaniem (w swej głębokiej naiwności wierzyliśmy, że ich nie będzie) . Przymierzyliśmy baterię do dzurki w zlewie i wszystko pasowało (acha, zakupy robiliśmy we Wrocławiu). Jakież było nasze zdziwienie, gdy po przyjeździe do domu odkryliśmy, że jednak bateria nie pasuje do umywalki, a dokładniej rzecz biorąc (kurcze jak to opisać.. ) - pod umywalką jest coś w rodzaju szyjki w którą to wkręca się korek automatyczny, no i ta szylka miała ok 1,5 cm długości podczas gdy bateria była dostosowana do ok 4 cm . Co ja się najeździłam po sklepach w Jeleniej, żeby odpowiedni korek dokupić W końcu po ok tygodniu walki skończyło się na tym, że mój mąż ukochany potraktował nagwintowaną częśc korka brzeszczotem, dokupiliśmy dodatkowe uszczelki i... udało się

 


Wniosek: zawsze kupujcie umywalkę z baterią, przy czym przykręcajcie w sklepie całą baterię do niej, nie tylko częśc górną ale i dolną.

 


Zaraz spróbuję powalczyć z moim super szybkim łączem i wkleić zdjęcie wykonane wczoraj kamerą AgiJG.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...