Wiem, że kurka wiśnia budowlana jezdem, bo zdjęć znowu dziś nie wkleję.. Uprzejmie uprasza się o nieobrzucanie pomidorami, jajcami i inwektywami.
Usprawiedliwienie: do środy musimy się przeprowadzić a tu drzwi wejściowych brak kasy brak Ale jaka frajda z tego co jest
Powiedziałam to już ostatnio kilku osobom, powiem teraz publicznie: choćby nam oferowano 500 tys zł za dom, to nie sprzedajemy. Nie mamy siły na budowę drugiego. Poza tym chciałabym wreszcie troszkę pomieszkać.
W poniedziałek Radek zacznie malować saloon i kuchnię - i to będzie koniec malowania domu Trwało to tyle, ponieważ (oprócz tego, że męża mam jak na lekarstwo w domu) wiele pomieszczeń było malowanych dwukrotnie Tak się kończy dobieranie kolorów, gdy te zna się ino ze słyszenia Gabinet miał byc w oksydowanej czerwieni a wyszedł burdelarski róż, pokój Natki i wirtualnego dziecka miał mieć ściankę kolankową w zieleni, wyszło.. hm... jak to nazwać.. zieleń ostrzegawczo-porażająca A dole.. już sama nie wiem co będzie, ale dziś jeszcze wybiorę się po kilka barwników i poeksperymentuję sobie do przyjazdu mężusia. mam nadzieję, że nie padnie, jak zobaczy te rzyuciki na ścianach saloonu
Czy ja pisałam, eeeeeeeeeee, chyba nie... mamy telefon w domu!!! Już niedługo będę więc prowadziła zapiski na bieżąco
A poza tym: łazienka dolna gotowa na 90%, kupiliśmy pralkę!!, na podłogach beton. Ale będzie gut. Natka jedzie na dwa tygodnie do teściów. Potem bedzie wypłata i połozymy panele chociać w jednym pokoju
Ale najbardziej cieszy mnie fakt, że do tej niedzieli panowie wyniosą wszystkie swoje manele z naszego DOMU
Teraz odezwę się dopiero w pierwszych dniach lipca. I wtedy obiecuję zdjęcia (łącznie z jadowicie różowym gabinetem, który teraz jest jasno-pistacjowy). Obiecuję też, że podzielę się kilkoma wspomnieniami
Trzymajcie się ciepło
Agnieszka