Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    525
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    372

Entries in this blog

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Wczoraj przybyliśmy na działkę poźnym popołudniem. Oczom naszym ukazała się więźba. Tzn wszystkie krokwie już ustawione były, ino bednarkę przybić trza. Wiecie jak to cuuudnie wyglądało? No cudnie.

 

 


Dziś panowie mieli domurować szczyty i rozkładać folię. Nie wiem co zdążą zrobić, bo od rana pada. Są jednak już tak zdeterminowani (zgodnie z umową minął już termin zakończenia prac - ale nie będziemy oczywiście naliczać żadnych odsetek karnych, bo na to po prostu nie zasługują), że mam nadzieję, że coś dziś zrobią . Nie wiem co i ile. Ale na pewno coś tam zrobią.

 


Zobaczymy wieczorkiem.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dziś piękny dzień - połowa krokwi już stoi . Zamówiliśmy też bramę garażową Normstahla o wymiarach 2590 x 2090, brązową, uchylną, nieocieplaną, cena z montażem 1270. Zaliczka wpłacona.

 


Odwiedziliśmy też Jotula, umówimy się na wizytę z panem wszystkowiedzącym, który nam powie kiedy co i jak w domu zamontować. A w sobotę... zwiecha!! (jak pogoda dopisze )

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dzisiaj zostały zamontowane murłaty i panowie obrabiali krokwie, których montaż pewnie zacznie się jutro.

 


Mistrz stwierdził ponadto, że w sumie dobrze, że nie zamówiliśmy owych wiatrownic w tartaku (tudzież stężeń wiatrowych), bo wg projektu powinny one być przymocowywane od zewnątrz krokwi, co znowu byłoby utrudnieniem przy zakłądaniu folii na dachu. Doradził nam wobec tego inne rozwiązanie - zakup bednarki perforowanej. Wytrzymalsza i bardziej trwała będzie, a do tego płaska. Co najśmieszniejsze w "Centrostalu" nie mieli pojęcia, ze jest bednarka perforowana ("A co to jest" ), w takim jednym sklepie specjalistycznym też nie, i wiecie gdzie mój mąż wspaniały, cudowny, najlepszy ową bednarkę znalazł? W naszej hurtowni budowlanej Kupiliśmy jej jeno 55 metrów, bo tyle na stanie było. Mistrz chciał 70. Jeśli trzeba będzie, to się najwyżej dokupi.

 

 


Wiecie jak strasznie się cieszymy? Niesamowicie. Nawet odsetki za zejście na koncie poniżej zera tej radości nie osłabiają, bo jak stwierdził dziś mój mężuś: "Eeee, na dom to nie szkoda pieniędzy".

 

 


No właśnie, te pieniądze. Powoli podliczamy koszta. Już wiem, że rację mają ci, którzy mówią, że do zakładanych kosztów budowy należy doliczyć 20-25%. My na stan surowy otwarty planowaliśmy wydać 70 tys. Wygląda na to, że wyniesie nas on ok. 90 tys. Ale to chyba i tak nieźle, bo metr kwadratowy wychodzi nam za 590 zł. Mamy jeszcze duuuży zapas do ceny m2 nowego mieszkania w naszym mieście.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Właśnie wróciliśmy z budowy. Wymurowe są ściany szczytowe do połowy ich wysokości. Słupki miedzy oknami robimy z bk, nie z cegły, żeby mostków nie było. Panowie wczoraj posprzątali pięknie górę, pozamiatali, aż dzisiaj wszystko wyglądało tak.. domowo Już bez problemu mogliśmy sobie wyobrazić poszczególne pomieszczenia. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak wieeeelkie biurko będę mogła sobie wstawić w gabinecie (ten największy pokój - 16 m2) I Malinka bawiła się w swoim pokoju, i mężuś snuł plany zagospodarowania przestrzeni Jest dziś tak cudnie ciepło, jakby lato było. Ależ się cieszę.

 


A jutro więźba.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Z tego wszystkiego (czytaj: z radości z wykonanych ścianek kolankowych) nie opisałam, co nam się przydarzyło podczas naszego dwudniowego pobytu w Piotrkowie. Nadrabiam więc.

 


Poszliśmy z glizdeczką na spacer w pola (dziadkowie mieszkają na obrzeżach mista) pooglądać budujące się domki (standardowe hobby każdego budującego się). Glizdeczka skakała przed nami, słonko świeciło, ptaszki śpiewały, nagle... mój mąż szanowny chwyta mnie za kończynę górną i pokazując palcem gdzieś przed siebie mówi: "Patrz! Patrz!". Ja na to patrzę na glizdeczkę - ta skacze nadal zdrowa, cała i nie rozumiem o co małżonkowi szanownemu chodzi. Nagle zobaczyłam to, co i on: Pan Praktyczny. Ok 200 m od nas. Wyrwaliśmy z miejsca, jakby nas stado dzikich koni goniło. Im bardziej zbliżaliśmy się do celu, tym bardziej rzedły nam miny..... Dom był zbudowany z szarego bk, pokryty czarną papą, wokół bagałan (jak to kiedyś glizdeczka mawiała) na budowie... W domu gruz (podłoga niezalana betonem). Wszystko to zrobiło na nas jakieś takie przygnębiające wrażenie...

 


Coś mi w tym domu nie dawało spokoju, coś mi niepasowało. Dopiero po chwili zrozumiałam - ten dom nie miał wykonanego wieńca na poddaszu i słupków w ścianach kolankowych... Pewnie w ramach oszczędności - no komments.

 


Dziadkom nie powiedzieliśmy, że znaleźliśmy w pobliżu ich domu "nasz" dom. Wyglądał jakoś tak...smutno, ponuro, szaro-buro i kosmato. W żadnym stopniu jednak owo spotkanie trzeciego stopnia nie osłabiło naszej miłości do naszego pana praktycznego. Dobrze, że tu na forum można pooglądać wielu pogodnych panów praktycznych.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dziś zakończono murowanie ścian szczytowych. Panowie wyciągnęli je do poziomu okien, resztę domurują po ustawieniu więźby (tak im wygodniej będzie). Od poniedziałku na dach wchodzi cieśla z mistrzem i robią więźbę.

 


Wczoraj panowie wylali też stopy fundamentowe pod ganek. Słupy zdecydowaliśmy się zrobić z drewnianych kwadraciaków o boku 20 cm. Zamawiając je w tartaku nie wiedzieliśmy, że jest to wymiar bardzo niestandardowy i nie dostaniemy do nich obejm. Te musieliśmy zamiawiać u ślusarza i kosztowały nas 50 zł.

 


Wczoraj też wyszła pewna sprawa - zamawiając więźbę wykreśliliśmy pozycję "stężenia wiatrowe" sądząc (o wstrętna naiwności i niewiedzo ), że są to wiatrownice takie jak na wiazualizacji domu, zastępujące dachówki skrajne. Niestety. Są to wiatrownice, które nabija się na krokwie w celu usztywnienia konstrukcji. W poniedziałek mężuś pojedzie do naszego tartaku - może jeszcze będą mieli troszkę drewna i uda nam się domówić u nich te deski na wiatrownice.

 


Poza tym pogoda zapowiada się w przyszłym tygodniu jak marzenie - akurat na więźbę. W przyszłą sobotę pewnie będzie zwiecha. Dziś rozmawialiśmy z "zastępcą" mistrza w kwestii menu ( ). Usłyszeliśmy odpowiedź, że to mistrz o wszystkim decyduje (dziś go nie było na budowie). Wreszcie udało nam się wyciągnąć, że woleliby napój czysty bardziej niż piwo. Niesamowita była dla mnie ta rozmowa. Mąż w pewnym momencie stwierdził: "Wie pan, stropowego nie było...", na co zastępca: "Nieeee, inwestorów nie wolno naciągać. Ale przy Zwiesze chętnie siądziemy z państwem i troszkę się napijemy. I tylko w sobotę, bo w tygodniu to nie można". Ja pierdykam, jeśli do końca budowy wygramy w totolotka, przysięgam, że damy im super-premię.

 

 


Zadałam to pytanie już w wątku dot. naszego projektu, ale powtórzę je tutaj: mistrz stwierdził, że na górze nie robiłby na naszym miejscu ścian działowych z bk 12 cm lecz został, zgodnie z projektem, przy ściankach z regipsów, ponieważ strop ma dość duż rozpiętość i mogłoby to być zbyt duże obciążenie dla niego. Architek dokonująca adaptacji móiłą, że strop wytrzyma... Z bk nie rozmawialiśmy, jej opinie w ogóle dzielimy przez 2, bo te niemal 3 miesiące na budowie pokazały nam, że to mistrz miał rację w punktach spornych nie ona. A jak Wy doświadczeni forumowicze sądzicie? Spójrzcie na 1 stronę tego wątku, gdzie jest projekt i wypowiedzcie się proszę. Na dole jest 1 ściana nośna - ta od małej łazienki. To na niej opierają się schody.

 


Druga kwestia to ten kolor klinkieru do brązowego dachu. Macie jakieś pomysły? Chcielibyśmy wziąć klinkier cerradu. Spójrzcie tu: http://www.cerrad.com.pl/." rel="external nofollow">http://www.cerrad.com.pl/.

 


Z góry dzięki za wszelkie sugestie.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dziś latałam po hurtowni z płytkami do wykończenia komina i...mam dylemat. Jaki kolor pasuje do brązowej dachówki Euronitu? Czy brąz nie będzie zbyt monotonny? (potem cokół w tym kolorze i ogrodzenie), czerwony...chyba nie... Kto ma brązowy dach tudzież trochę wyobraźni (mi zaczyna jej już brakować ).
AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Przez tych kilka dni na wyjeździe nie dzwoniliśmy do mistrza, ponieważ postanowiliśmy się nie denerwować i generalnie odpocząć od wszystkiego. Co się zresztą udało.

 


We wtorek wieczorem, tuż po powrocie do domu, nie dzwoniliśmy nadal.. baliśmy się po prostu

 

 

 


Dziś rano mężuś pojechał z rańca na budowę i gdy już odpowadzałam Malinkę do przedszkola zadzwonił telefon a w nim rozentuzjazmowany mąż mój Ścianki są, pierwsza warstwa bloczków pod ściany szczytowe jest Mistrz komin muruje Częśc szalunków zdjęta

 


Mężuś zwózł więźbę z tartaku. Teraz taka mała dygresja nt. ekipy. Jest w niej 4-5 panów, w zależności od potrzeb. Dwóch z nich już rozszyfrowaliśmy - jeden jest hydraulikiem, drugi cieślą a trzech pozostałych to chyba ogólnobudowlańcy. Na czele stoi oczywiście wszystkowiedzący mistrz. Gdy mężuś zajechał z więźbą z tartaku mistrz wraz z cieślą poprosili go na stronę i zaczęli... "Wie pan, ta więżba...." Mężowi w tym momencie zmiękły nogi... A oni dalej: "..jest po prostu rewelacyjnej jakości" Za 4,6 m3 drewna na więźbę i ganek oraz 1,57 łat i kontrłat (w sumie 6,17) zapłaciliśmy z transportem 4700. Całość jest impregnowana zanurzeniowo, drewno na więźbę jeszcze czterostronnie strugane. Od przyszłego poniedziałku ma się zacząć montaż.

 


Tak na marginesie - facet z tartaku powiedział mężowi, że już nie bierze zleceń na więźby, bo.. nie ma drewna. Przyjmuje ino drobne zlecenia. Kurcze, dobrze, że zamówiliśmy więźbę już w lipcu. Raz że taniej za drewno zapłaciliśmy, dwa, że mamy drewno w ogóle. To jakis koszmar co się w tym roku z drewnem dzieje.

 

 


Jutro będę miała zdjęć troszkę to powklejam.

 

 


A od soboty ma być super ciepła pogoda, akurat na więźbę

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Jak myślicie, co dzisiaj napiszę? Zgadza się - szlag, ciągle pada.. (Wiem, robię się monotematyczna, ale cóż ja mogę...)

 

 


Jutro rano jedziemy do rodziny, wracamy we wtorek wieczorem. Pytanie za 100 punktów: czy w poniedziałek lub wtorek nie będzie padało?

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Znowu pada....

 

 


W związku z pogodą taką wstrętną nastrój w domu coraz bardziej nerwowy. Mężuś denerwuje się, że stan surowy nie zostanie skończony do czasu jego wyjazdu i zostanę tu z tym wszystkim na głowie. Pocieszam ten mój kochany posępny czerep jak mogę najskuteczniej, że wszystko będzie gut, ale słuchać się nie chce.... Żal mi też chłopaków z ekipy, którzy teraz pracują w tym zimnie i strugach deszczu (układają strop u sąsiadki). Właśnie apropos sąsiadki... Dziś ktoś próbował podprowadzić jej deski i zbrojenie.. Sąsiad znalazł je rano w rowie melioracyjnym obok budowy przygotowane do dalszej drogi. Szkoda kurcze. Ekipa mówiła, że jeszcze w takiej okolicy nie budowali, gdzie tak długo nikt nic nie zwinął. Zastanawiamy się cały czas czy wstawiać okna połaciowe w dachu czy ułożyc dachówkę na całości a okna dać w przyszłym roku. Takie rozwiązanie doradza nam mistrz i bk, ze względu na możliwość kradzieży właśnie. Wahamy się. Obawiam się, że gdy będziemy chcieli zacząć prace w przyszłym roku ekipa mistrza może być np. nieosiągalna, albo, że po rozebraniu dachówki i zamontowaniu okien nie będzie to już tak dobrze zrobione jak ich zamontowanie w dopiero co robionym dachu. Nie wiem. Jak sądzicie? Ja sama skłaniam się ku temu by okna dachowe zamontować. Na ogrodzenie nie starczy nam kasy. (nie mamy nawet pewności czy starczy jej na ścianki działowe na górze). Montować czy nie montować - oto jest pytanie...

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Wczoraj mistrza nie było (zgodnie z zapowiedzią), panowie jeno powynosili trochę bloczków z domu i poszli na cały dzień do sąsiadki układać strop. To mistrz już tradycyjnie układa pierwszą wartwę bloczków.

 


Dzis z kolei nie było prądu cały dzień... Tak więc panowie znowu układali strop sąsiadce. Może więc jutro?

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Jakieś dwa tygodnie temu ekipa przyjechała rano na budowę a tu.. nie ma łopat... Zaczęły się poszukiwania. Zguba znalazła się w.. kibelku. Jacyś dowcipnisie (od początku podjerzewaliśmy chłopaczków z osiedla w wieku ok. 7-9 lat ) zrobili sobie kawał - wsypali do sławojki trochę gruzu (całe szczęście ) potem wsadzili do środka łopaty a następnie... nasikali do jednej z butelek po piwie... Panowie oczywiście zorientowali się w podstępie.

 


Wczoraj wieczorem, gdy mąż pojechał podlewać strop przed domem stanęła owa grupa chłopaczków na rowerach. Widok musiał być co najmniej dziwny - wieczór, przed domem stoi facet ze szlauchem i leje wodę na dom... Każdy laik pomyśli sobie w tym momencie...."Hm.. facetowi chyba już budowa na głowę padła.." Mąż walnął chłopaczkom gadkę o tym aby nie wchodzili do domu pod żadnym pozorem (niestety nie mamy ogrodzonej działki - brak kasy), bo tam u góry to są caaaaaaałe tony betonu (im bardziej złowieszczy i tajemniczy stawał się ton głosu męża tym większe oczy robili chłopcy), które, jak spadną na dół, to przykryją człowieka całkowicie, tak że przez caaaałe lata nikt go nie znajdzie. Chłopcy ze zrozumieniem kiwali głowami. Nagle mąż spytał:

 


- A który to z was nasiurał ostatnio do butelki?

 


- Myyy? Nieeeeeeee, to nie myyyyyyyyyyyy... My o niczym nie wieeemy...

 


- No bo tu jeden pan, to prawie wypił jej zawartość, a wiecie że to może być baaaardzo szkodliwe dla zdrowia.

 


Na to jeden z łebków wywalił:

 


- Eeeeeee tam szkodliwe, moja babcia to pije swoje siki co wieczór i mówi że po tym jest zdrowsza...

 

 


Ot medycyna naturalna

 


No i okazało się, że to tacy dobrzy chłopcy, tak się o ekipę marwili, o ich zdrowie a my tu niecne podejrzenia o jakieś knowania mieliśmy.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Rano pojechaliśmy na budowę i za przyzwoleniem mistrza (zadzwonił z rańca żeby spytać czy polewamy i jak generalnie stropik wygląda ) weszliśmy po schodach na górę Było cuuuudnie. Słońce dziś pali niemiłosiernie - lato w pełni, więc polewać trzeba było obficie. Za 2 godzinki mężuś skoczy ponownie odkręcić kureczek.

 


Fajnie jest.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

ZALANY!!!!!!! (Strop oczywiście )

 

 


Top-beton stanął także na wysokości zadania, nasz mistrz także - wyliczył konieczną ilość betonu z dokładnością co do cm3 - faceci z Top-betonu śmiali się, że on tak zawsze ma . Czterech panów z ekipy wibrowało (a nic o tym nie mówiliśmy ), mistrz trzymał pompę i wszystko trwało godzinę i 20 minut . Teraz mężuś poelciał polewać. Ja zaraz po przemaglowaniu kilku nieszczęśników także pognałam na budowę, wspięłam się na resztkę pustaków stropowych stojących przed domem i ..... WIDZIAŁAM GO!!!!

 


Stropik ani drgnął podczas zalewana:D Beton z pompą kosztował nas 3700. Od poniedziałku lubo wtorku ekipa zacznie stawiać ścianki kolankowe (mistrz nie wiedział kiedy, bo sam jedzie jutro na jakieś targi nad morze i zostawia ekipę samą do poniedziałku - wszystko zależy od tego, kiedy uda im się poukładać belki i pustaki stropowe u sąsiadki).

 


W niedzielę pewnie wejdę już po schodkach na strop. No właśnie jak sądzicie - skoro strop był zalany dziś rano, może już jutro po południu mogłabym spróbować wejść na górę..? Czy za wcześnie? Jutro rano chcemy pojechać jeszcze podlać a po południu, hm.. może już by można było spróbować, co?

 


Ale się cieszymy! Co to się u nas będzie dzisiaj działo...

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Mistrz zadzwonił po południu z wiadomością, że zabrakło styropianu do ocieplenia wieńca Jutro z rańca mężuś pogna więc do hurtowni. Dobrze, że już jutro zalewanie...

 

 


Od jakiegoś czasu nie piszę już co dokupujemy, ponieważ straciłam nad tym kontrolę... Dziś znowu 5 kg gwoździ, wczoraj wełna do oddylatowania kominów od stropu, jutro jeszcze kotwy. Dobrze, że mój boski mężuś to wszystko nadzoruje.

 

 


Cmoki mężusiu.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

No i nie było zalewania. O 12 dopiero było przybijane deskowanie. Beton będzie jutro między 8 a 9 (betoniarnia wcisnęła nas między klientów, musieliśmy zrezygnować z naszego ulubionego RMC bo im pompa wysiadła, miejmy nadzieję, że Top-Beton -podobno najlepszy tutaj - stanie na wysokości zadania). Szkoda jeno, że jutro czeka mnie cały dzień w pracy i nie bedę obecna przy zalewaniu stropu... Znowu jeno na zdjęciach pooglądam..

 


No ale byłam na stropie Wieje dziś straszelnie. Uciekałam czym prędzej. Mąż się śmiał, że (jako osoba baaardzo ciepłolubna, ale nie upałolubna) będę musiała zacząć proces adaptacji do chłodniejszych temperatur.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...