Praktyczny dziennik AgnesK
Przez AgnesK,
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 559 wyświetleń
Przez AgnesK,
Przez AgnesK,
Ależ długo nie pisałam
Po powrocie z wyjazdu - jedynego bodaj tygodnia w ostatnim czasie, w którym nie padało - zobaczyłam pięknie zaciągnięty dom klejem i parapety. Wyszły suuuper Niestety od dwóch tygodni nie ma jak ich zafugować - ciągle leje Ponieważ jednak z paniem od oblicówki jesteśmy umówieni na 1.07, to oprócz frustracji z powodu kiepskiej pogody nie denerwujemy się opóźnieniem prac.
Wg faktur tyle nam poszło narazie materiałów:
optiroc serpo 410 - 32 op. po 25 kg
optiroc serpo 405 - 3 op.
grunt Knaufa (ten żółty) 1 op.
optiroc fix renowacyjny 25 kg ( )
siatka z włókna szklanego 100 m2
grunt pod tynk MPG 15 l
Tynk SPS 2mm 12009 - 7 op po 30 kg (ciągle czeka w garażu na swój dzień)
narożniki z siatką ochronną.
Na dolną zagruntowaną już część elewacji przyjdzie teraz tylko tynk a na obróbkę górnej poczekamy do lipca.
W najbliższym czasie spróbuję zrobić jakieś zdjęcia.
Acha - trawa pięknie wyrosła Tylko teraz kolejny zgryz - trzeba pomyśleć poważnie o kosiarce
Przez AgnesK,
A tu faza środkowa oklejania okna styropianem, czyli tworzenie tzw. węgarka.
Znajomy, który był odwiedził mnie wczoraj powiedział, ze jego ekipa tego nie zrobiła, czego żałuję, bo w zimie gdy temperatura spadła do -10 to było wyraźnie czuć, że od okien ciągnie zimno.
http://foto.onet.pl/upload/40/31/_599764_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/40/31/_599764_n.jpg
Przez AgnesK,
A jak się odwrócić tyłem do tych cudowności to się ujrzy takie cóś... :
http://foto.onet.pl/upload/34/88/_599763_n.jpg
Przyznam, że gdy zobaczyłam tak piknie zagruntowany dom, to zaczęłam się zastanawiać czy jakiś gigantyczny pies go nie osiurał... Taaaa...nie wygląda to najpiękniej.. Cała pociecha w tym, że jutro i ta strona ma zostać zaklajstrowana.
Przez AgnesK,
Udało mi się umieścić w sieci trzy zdjęcia (komputer ledwie zipie ).
Najpierw widok, na który po prostu nie moge się napatrzeć. Zdjęcie i tak nie oddaje całego uroku (to widok przez drzwi tarasowe)
Przez AgnesK,
Muszę jutro pospisywać wreszcie z worków nazwy zapraw, żeby tu dokładnie napisać czym panowie nam ten dom klajstrują
Dzisiaejszy dzień przyniósł:
- zaciągnięty klejem front
- obrobione wnęki okienne (bez dwóch okien od "ogrodu")
Elewacja ogrodowa jest włśnie najtrudniejsza w tych upałach. Naokrągło tam jest słońce. Panowie będą musieli ją robić albo po 17 albo o 5 rano, no chyba że się lekko ochłodzi.
Poza tym przywiozłąm dziś parapety z hurtowni. Jutro ma sie zacząć parapetowanie
Przez AgnesK,
Dziś jadę na massssakrycznie wolnym łączu radiowym, więc zdjęć nie będzie. Może jutro?
Efekt dzisiajszych prac:
- dół domu zagruntowany (lekko żółtawy odcień dom przybrał)
- wnęki okienne oklejone styropianem (węgarki)
- ściana szczytowa od północy zaciągnięta klejem
Acha - zaczyna nam wyrastać własnoręcznie wysiana trawa Ma już z 1 cm (ekipa dostała instrukcje co grozi za wylanie czegokolwiek na trawuńcię ).
Przez AgnesK,
Jutro wielkie otwarcie sezonu elewacyjnego
Na pierwszy rzut ma iść gruntowanie budynku (grunt Knaufa), potem ma być parapetowanie (parapety będą z klinkieru, mają dojechać w czwartek, oby, bo jak nie to będzie mały przestój).
Postaram się w miarę na bieżąco opisywać i obfotografowywać postępy prac. Może to być ino w przyszłym tygodniu utrudnione bo w w sobotę wyjeżdżam na tydzień. Kurcze, tyle się będzie działo a mnie nie bedzie na miejscu
Jeszcze jedna mała refleksja/dygresja - mamy suuper sąsiadów. Naprawdę. Kurcze, cieszę się z tego strasznie, bo jakby mieszkali koło nas jacyś tacy nieżyciowi ludzie, to pewnie nasz dom nie sprawiał by nam tyle frajdy. Dziś sąsiad otworzył garaż panom transportowcom z hurtowni, którzy przywieźli materiały (ja już byłam w pracy) i w najbliżyszm tygodniu znając życie nie będzie spuszczał ich z oka. Choć ekipa znana nam doskonale, to wiadomo jak jest. Poza pomocą dobrosąsiedzką fajnie nam też wychodzi grillowanie, pogaduchy wieczorne i takie tam rozmowy o starych Polakach. Jest naprawdę super.
W ubiegłą niedzielę przezyliśmy coś zabawnego. Jako wstęp do tej historii muszę powiedzieć, że w sobotę przybył do nas pierwszy transport z hurtowni z materiałami na elewację, a mieszkamy na ul. Głównej (która główną nie jest ).
Przed południem zadzwonił do drzwi jakiś człowiek, Radek otworzył.
Pan: Czy pan Radosław K?
Radek: Tak.
Pan: Dzień dobry, nazywam się Konrad K. (nazwisko to samo)
R: (tu mi się przypomniał kawał o ...wiecie, który się kończy.. "tata???")
No w każdym razie okazało się, że w sobotę transport pojechał do Konrada K, który też mieszka w Kowarach, ino nie na ulicy Głównej a na Górnej Acha - numer domu ma dokładnie taki sam jak my Dzięki temu poznaliśmy kolejną bardzo sympatyczną kowarską rodzinę.
Przez AgnesK,
Pan od oblicówki przyjechał był, uzgodniliśmy kolor bejcy (ja wydawałam z siebie ino nieartykuowane dźwięki jako że zapalenie krtani i tchawicy(dwa w jednym ) mnie dopadło), zdołałam jeno ledwie zrozumiale powiedzieć, że mają też być skrzynki na kwiatki...koniec końców umówiliśmy na obgadanie sprawy w sobotę
To narazie tyle wieści z pola bitwy.
Przez AgnesK,
Narazie nic więcej do pokazywania nie ma.
Pan od oblicówki zadzwonił dzisiaj do Radka z prośbą o przełożenie spotkania na jutro po południu, także dopiero będę znała szczegóły dot. drewnianej części elewacji. Napewno napisze, jeśli będzie coś ciekawego.
Przez AgnesK,
A tutaj rzut oka na obie lampy (czywiście obie z tego samego sklepu z Cieplic ):
Przez AgnesK,
I tu jeszcze raz (powolutku robi się coraz przytulniej):
http://foto.onet.pl/upload/1/78/_595197_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/1/78/_595197_n.jpg
Przez AgnesK,
A teraz troszkę o wnętrzu. Tu niewiele się zmieniło od czasu zakupów w Ikei. Trzy dni temu weszłam do sklepu z różnymi starociami (apropos - jak jechaliśmy na święta ujrzałam taki oto szyld sklepu w jednej z mijanych miejscowości: "UŻYWANE ANTYKI" ) i zaraz po wejściu wypatrzyłam lampę. Nie często tak mam, ale stwierdziłam, że ona musi być moja Zarezerwowałam ją u miłej pani, wczoraj przywiozłam i Radula zawiesił. Wygląda tak:
Przez AgnesK,
A oto duma nasza (moja i NAtki) absolutna - nasz ..hm... "ogródek"..
Przez AgnesK,
Narazie drewno musi tak leżeć, bo musi być miejsce dla ekipy elewacyjnej. W tle widać dom sąsiadów, którzy mieszkaja od tygodnia oraz nasze zaorane pole:
http://foto.onet.pl/upload/49/71/_595203_n.jpg
W dole kamole (tudzież ich część), na których pan rolnik połamał sobie coś-tam-coś-tam (lemiesze?? ).
Przez AgnesK,
Zacznę może od wydarzenia dnia: sprzedaliśmy passata Mamy kasę (hm...część kasy... może połowę, ale zawsze) na elewację Jest się z czego cieszyć bo zastój na rynku straszelny.
Dzisiaj też dojechały ostatnie dwa metry drewna. Widok z tarasu mamy taki:
http://foto.onet.pl/upload/11/15/_595201_n.jpg
W dole, po lewej stronie zdjęcia widać jeszcze nieporąbane owe 2 metry. Teraz już Radek rozprawił się z nimi (w ramach odreagowywania stresu związanego z negocjacjami passatowymi ).
Przez AgnesK,
Zapomniałam dodać, że we wtorek po świętach mistrz wszedł na dach obejrzeć kominy (przy okazji stwierdził małą dziurkę w taśmie wokół komina, którą trzeba będzie zakleić) i poprzebijał trochę inaczej kanały wentylacyjne. W łazience wreszcie zaczęła działać wentylacja, niestety kuchnia i pom. gosp. nadal nawiewają a nie wyciągają. Osiwiejemy przez te wiatry. Mistrz obiecał, że bedzie dalej kombinował.
Acha, jeszcze jedno (kurcze, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle się wydarzyło w ciągu miesiąca ) kupiliśmy już drewno na zimę - narazie 10 metrów, w sobotę pan przywiezie kolejne 2. Już się cieszę na palenie takim przeschniętym drewnem
AAaaaa - i tu już ostatni nowość - zamówiliśmy dla glizdeczki huśtawkę ogrodową, na Dzień Dziecka To jej ooogromne marzenie, większe nawet niż Kopciuszek namalowany na ścianie pokoju
Przez AgnesK,
Ledwie odnalazłam dziennik. Czas go troszkę reanimować.
Nowy sezon budowlany otworzyliśmy w sobotę w przed niedzielą palmową. Ojjjj...ciężko było, oj ciężko... Ale sąsiadów mamy zarąbistych
Po części rozrywkowej przyszedł czas na pracę Tak więc przygotowania elewacyjne w pełni. Mamy już wybranego pana od częsci drewnianej elewacji, tynk będzie nam robił oczywiście mistrz. Już w tę sobotę pan od drewna pojawi się aby nabić łaty na tej częścii domu, gdzie będzie drewno. Mistrz wejdzie pewnie za dwa tygodnie, gdy będzie musiał zrobić przerwę na schnięcie stropu u sąsiadów, którym teraz buduje dom.
Poza tym dzisiaj został zaorany nasz przyszły ogród. Pan od brony tudzież glebogryzarki tudzież czegoś do orania używał wieleu trudnych słów Połamał sobie na naszych kamolach dwa..coś-tam-coś-tam W każdym razie ogród zaorany, (o rany czuję się jak kretynka nie mogąc opisac co człowiek tam zrobił ). Umówiłam się z nim że zacznie dziś o 16, gdy wrócę z pracy, no i jak wróciłam o 15.45, to wszystko już było zrobione. W ciągu 20 sek zdał mi relację z tego co zrobił, co sobie złamał a ja miałam to wszystko zapamiętać Ja, która ostatni raz w wieku 8 lat na wsi wakacje spędzałam W każdym razie we wtorek najprawdopodobniej pan podjedzie jeszcze z broną, żeby ziemię wyrównać. Wieczorkiem zaś Ziaba udzieliła mi na kursie telefonicznym kilku cennych wskazówek, które postaram się wcielić w życie.
Aaaaaaaaaaaa - Anioł (sąsiad wszystkowidzący z naprzeciwka ) gdy wypatrzył Akcję Gleba pojawił się z taczkę pełną cebulek georginii z pytaniem czy chcę. Więc ja, jako osoba, która NIGDY ogrodnictwem się nie parała, zareagowałam tak: georginie...eeeeee.....a co to Anioł wyjaśnił mi był spokojnie: wie pani, takie duże rosną, do 2 metrów, najlepiej przy siatce posadzić. Przyjęłam cebulki z wdzięcznością (prawda, że miły gest? - nie mój, ino Anioła ) i zasadziłąm byłam. Ciekawe czy wyrosną
Kolejna nowość, to przygotowane papiery do urzędu skarbowego o zwrot vatu. Zestawienie robiła nam znajoma, która pracuje w biurze rachunkowym. Niezły cyrk z tym rozliczeniem (odliczyć można np lepik tylko jeśli jest robiony na bazie asfaltu, a gdzie to stoi na fakturze?? - dużo by o tym pisać) . W każdym razie wyszło nam ok 8100 do zwrotu (jest szansa na kominek i 1/5 kuchni przed świętami ) Pewną nowością, jakże radosną dla nas, był fakt, ze z tego vatu będziemy mogli się rozliczyć także w przyszłym roku Do tej pory sądziłam, że można rozliczyć ino faktury do czasu odbioru budowlanego. Nic bardziej mylnego.
Tak więc zaczynamy kolejny gorący okres budowlany
Do kielni i łopat!
Przez AgnesK,
Przez AgnesK,
Wczoraj zawitaliśmy na budowę AgiJG, gdzie przy okazji odbyliśmy z mistrzem rozmowę nt elewacji. Baardzo wstępnie umówiliśmy się na maj/czerwiec (tzn mistrz powiedział maj, ja: "Acha, czyli w czerwcu" ). Jest to dla nas o tyle ważne, że mysimy zgrać to ze sprzedażą passata. Narazie jesteśmy dumnymi posiadaczami dwóch aut, dzięki czemu RAdek chociaż przez chwile może jak człowiek dojeżdżać na miejsce zsyłki no i co ważne, szybciej jest w pątek w domu
Poza tym w kwestiach budowlanych dzieje się niewiele - powolutku zaopatrujemy dom w lampy Zostały jeszcze bodaj ono dwie żarówki W czwartek zakupiłam lampę do komunikacji na górę i od rana Radula męczy się żeby ją zawiesić. Wkurza się, bo kurcze akcja dzieje się na regipsie, lampa ma dość specyficzne mocowanie, no i... nie jest to łatwe. Problem polega na ilości koniecznych dziur do zamocowania lampy i ich bliskości. Regips rozwala się i nie chce współpracować. Nie pomagają specjalne kołki, ślimaki itp. Mam nadzieję, że się uda, bo tak jakoś mi ta lampa tam pasuje
Poza tym mamy już wybraną technologię tynkową - że się tak wyrażę. Nic więcej nie jestem narazie w stanie napisać, bo... zapomniałam nazw produktów Przyjdzie czas, to dokładnie opiszę.
Przez AgnesK,
Zwlokłam się dzisiaj o 6 rano resztkami sił. Zasnęłam po 4 Wiatr duł jak szalony - co chwila coś uderzało w szybę, w domu słychać było ciągły gwizd powietrza na dole (ten nawiew w pom. gosp. i brak drzwi ). Czekałam tylko jak w szybie pojawi się odbicie jakiegoś kościotrupka... Atmosfera była godna halloween
Hulający wiatr wychłodził rano dół do 17 st
Postanowiłam zasięgnąć rady u tubylców.
Opowiedziałam o swoich perypetiach i usłyszałam ino: "Aaaaaa, normalne, wiał halny i była cofka".
Cudnie, to mam pierwszą halną cofkę za sobą
Potem otrzymałam byłam krótką lekcję nt. rozpalania podczas halnego (nigdy się chyba jednak już tego nie podejmę ).
Po południu kupiłam Rzeczpospolitą (kierowały mnią b. niskie pobudki - korzystny stosunek ceny do ilości stron ) i postanowiłam wypróbowac czy to jednak wiatr był wszystkiemu winien. Na próbę podpaliłam kilka stron, poszło piknie.
Teraz w kominku znowu się pięknie pali, halniak nie duje. Za to pada snieg Co gorsza mówią ludziska, że ten wiatr właśnie wcale wiosny nie zwiastował... Należy się spodziewać, że czeka mnie w najbliższym czasie powtórka z rozrywki... Powiem tylko, że łopatę do odgarniania śniegu wywiało sprzed wejścia do domu - znalazłam ją z boku domu, obok garażu. No i wyrwało mi jeden wkręt tablicy "tłumacz przysięgły", teraz lekko odgięta tabliczka trzyma się ino na 3 wkrętach.. (zupełnie nie pojmuję jak to możliwe ) - dobrze, że Radek dziś przyjeżdża
Ot i całe rozwiązanie zagadki
Kolejny happy end
Przez AgnesK,
Po przeczytaniu mojej relacji stwierdzam, że nie oddaje ona nawet w 10% całej sytuacji. Mojego pietra też nie
Dopiszę więc jeszcze ino, ze gdy dla sprawdzenia sytuacji otworzyłam lekko drzwiczki (w nadziei, że może dym cug złapie, choć do końca w to nie wierzyłam widząc co się dzieje we wkładzie), ten wypełzł w ilościach i tempie zastraszającym z kominka i zaczęłam mieć poważnego pietra (wizja zaczadzenia itp ).
No, może dadałam kilka procent grozy do poprzedniego opisu.
W celach informacyjnych dodam jeszcze tylko, że do tej pory spaliliśmy ok 10 metrów drewna. Dostałam już wiadomość do Ew-ki, że im do tej pory też poszło tyle drewna i wszystko jest gut...
Przez AgnesK,
Skoro tak się kominkowo zrobiło, to wypada opisać moją dzisiajszą "przygodę" z panem kominkiem.
Wróciwszy z pracy zabrałam się jak zawsze do rozpalania. Jak zawsze wkład był jeszcze ciepły, szczątkowe resztki żaru tliły się w paleniku (po ostatnim nałożeniu drewna wczoraj wieczorem). Nałożyłam drewna, podpaliłam, zobaczyłam, że płomień "złapał" drewno i poszłam po coś do pomieszczenia gosp (z powodu wypadków, które nastąpiły później nie pamiętam nawet po co ). Gdy wróciłam po, dosłownie, kilku sekundach wkład był wypełniony gęstym szarym dymem, który powoli, cienkimi stróżkami wydobywał się przez drzwiczki (te jak wiadomo nie są w 100% szczelne). Zdążyłam ino pomyśleć "Kłerwa" i pognałam co sił do pom. gosp., chwyciłam co miałam pod ręką (nomen omen owym czymś okazał się być kupek żółty muratora - jak widać przydaje się do różnych celów ), w głowie galopowały mi ino myśli: "wkład nie zdążył się porządnie rozgrzać, jest ino ciepły, trzeba lać". No i lałam, z pięc kubków muratorowskich wylałam so wkładu (po prawdzie połowę zawartości pewnie po drodze wylałam na podłogę ). Po akcji gaszenia zawartości, nastąpiła akcja wietrzenia domu (mało przyjemna ). Teraz tak się zastanawiam: co się stało?? czy komina się zapchał?? (przyszła mi nawet przez krótką chwilę kuriozalna myśl do głowy: może to kot zatkał komin?? Hm... chyba że kot miał ptasią grypę.. ) Czy to może wina wiatru wiejącego dzisiaj z ogromną siłą? (Wiatr hula mi dziś po domu, mimo pozatykania otworów wszelakich, ale zawsze gdzieś tam szczelinę znajdzie). Potem przyszło mi do głowy: A co by było, gdyby coś takiego stało się w nocy?? Narazie mam dość sezonu kominkowego.. Jutro ma przyjechać Radek, powiedział, że odkręci (no i jak to coś się nazywa... ) - odkręci taką klapkę okrągłą, która jest przykręcona na rurze odprowadzającej spaliny z kominka i sprawdzi grubość sadzy (dobrze, że nie mamy obudowanego kominka).
Muszę podpytać forumowiczów ogrzewających dom kominkami co ile czyszczą przewody dymne.
Tyyyle miałam wrażeń na Dzień Kobiet
Przez AgnesK,
Wyloty rur w pokojach i łazience znajdują się w suficie (kratka z żaluzją).
A wygląda to tak (znowu prosze o przekręcenie głowy )
http://images2.fotosik.pl/31/6a9673sokj9o5ofim.jpg
Najdłuższy poziomy odcinek ma ok 9 m. Nie mamy turbiny i uwierzcie mi, mimo to, naprawdę jest ciepło. Turbina na takim odcinu jest zdecydowanie zbędna. Sądze że do 10 m można sobie darować "wspomaganie".
To chyba wszystko. Jeśli byście mięli jeszcze jakieś pytania, to pytajcie w komentarzach. Odpowiem jeśli tylko będę w stanie.
Pozdrowienia
Przez AgnesK,
Po ok 1 m rury spiro łączą się z ocieplanymi rurami do dgp (za pomocą specjalnej taśmy aluminiowej, którą były też przymocowywane płaty wełny do dytrybutora).
I teraz niestety kopnięte zdjęcia:
http://images2.fotosik.pl/31/67db53ahzrb2n8j4m.jpg" rel="external nofollow">http://images2.fotosik.pl/31/67db53ahzrb2n8j4m.jpg
http://images1.fotosik.pl/31/p505abkwnheyk0ntm.jpg" rel="external nofollow">http://images1.fotosik.pl/31/p505abkwnheyk0ntm.jpg
Jak pisałam rur jest 4. Jedna, jak widać na zdjęciach, jest nawiewem na pokój na dole, pozostałe 3, nawijmy je A B C idą sobie na górę obok komina. Następnie zostały położone na jętkach.
Rura A idzie do łazienki.
Rury B i C zostały skierowane w przeciwnych kierunkach:
B na prawo, C na lewo. Obie, trudno mi teraz już powiedzieć po jakim "czasie", "rozdwajają " się. Z tego co mi mistrz mówił, to ważne jest, aby owo podzielenie rur było w miarę równe, przyjmijmy zatem, że po ok 1,5 m rura B dzieli się na B1 (idzie do pokoju 14) i B2 (do pokoju 13), zaś rura C po owym 1,5 m dzieli się na C1 (do pok 16) i C2 (do pok 17). W owym "dzieleniu się" rur pomaga wydatnie trójnik stalowy (rury nachodzą na trójnik). Po ułożeniu rur dgp panowie okryli je dodatkowo wełną, żeby były lepiej zaizolowane (nad rurami nie ma już wełny ocieplającej dach).