Znowu się opuściłam w pisaniu Ale gdy juz miałam wenę, to łączność odmawiała posłuszeństwa. A więc troszkę nadrabiam:
od ub tygodnia jestem wraz z Glizdeczką legalną lokatorką pana Praktycznego. Radek idzie zameldować się jutro. Cały odbiór został załatwiony, jak już pisałam, ekspresowo. Nasza kb (której wczoraj wypłaciliśmy 2 tys za opiekę - ale to już ostatnia opłata papierowa ) dając Radkowi komplet dokumentów powiedziała:
- A gdyby się pytali w urzędzie, dlaczego pan już mieszka, to niech pan powie, że były włamania, że musi pan pilnować itp.
Tak więc Radula, gdy zjawił się w urzędzie i padło owo pytanie ozwał się:
- Mieszkam ponieważ..
Na to pani spojrzała znaczącym wzrokiem i kładąc nacisk na każde słowo powiedziała:
- Pan nie mieszka, pan pilnuje...
- Tak, tzn ja pinuję ponieważ...
Tak więc wnosek wylądował w czwartek przed Sylwestrem a we wtorek papier był w domu Nie ma żadnych wizytacji itp. Ów świstek tak upragniony wydawany jest (bezpłatnie - jedyny chyba taki ) na podstawie dostarczonych dokumentów.
A w grudniu jeszcze musieliśmy zrobić mapę geodezyjną ze szkicem polowym (700 zł ) oraz zapłacić elektrykowi za cały rok współpracy - papiery, odbiory, połączenie kabla do SLki, wyrównanie wykopów przez jego ekipę itp. I tu mój mąż stanął (jak zawsze ) na wyskości zadania i z zaproponowanych przez pana sympatycznego 1000 zł zapłacił 650.
I wygląda na to, że koniec płacenia za papiery. Alleluja To były najbardziej frustrujące wydatki.
W ub. tygodniu uzbrojona w świstek wiadomy i segregator rachunków udałam się do biura rachunkowego, które rozlicza nas co roku, z prośbą o wykonanie rozliczenia 15% Vatu. W swej naiwności wirzyliśmy, ze kasa (liczymy na jakieś 6-8 tys) wpłynie w lecie i będziemy mogli ją przeznaczyć na elewację. Już w grudniu dowiedziałam się, że niestety termin 3 mies na rozpatrzenie wniosku nie przeszedł, że trzeba czekac 6 mies. OK poczekamy. A tu kazało się, że nie ma ogłoszonego jakiegoś-tam współczynnika czy przelicznika ( ) i właściwie to nie wiadomo kiedy ogłoszony zostanie. CZemu mnie to w sumie nie dziwi?? Dobrze będzie jeśli kasę dostaniemy we wrześniu. No ale dobrze by było wykorzystać sezon budowlany w pełni... No więc mysleliśmy, myśleliśmy i wymysleliśmy. Postanowiliśmy wmienić taczkę, tzn. naszego Passata. W tym szaleństwie jest metoda - bierzemy kredyt w banku "na dokończenie budowy" kupujemy nowe autoko na spokojnie (bez stresu - sprzedać stare, żeby mieć kase na nowe), sprzedajemy taczkę i kasa ze sprzedaży idzie na elewację a jak dostaniemy zwrot z US to kaska ta powędruje na spłatę (częściową) owego nowego kredytu.
I... kolejna nowość... w związku z zaawansowanymi rozmowami na temat powiększenia rodziny (w roku 2007) postanowiliśmy kupić auto rodzinne, nie budowlane Renault Scenica w dieslu. Jutro Radek idzie do banku z papierami.
I to narazie tyle wieści z placu boju.