W czasie, gdy się wyprowadziliśmy z naszego mieszkania moje wpisy w dzienniku były co najmniej skromne. Nie opisałam chyba nazbyt obficie kwestii związanej z przyłączem gazowym. W ub. roku podpisaliśmy z gazownią aneks do umowy, zawierający zmianę terminu przyłączenia nas do sieci. Miało się ono dokonać do 31.10.2004. Od lutego br. namiętnie telefonowałam do Zgorzelca i ciągle słyszałam coraz to nowe historie i terminy. W końcu do sieci zostaliśmy przyłączeni w kwietniu a umowę o odbiór gazu podpisaliśmy w czerwcu. Jak się cieszyłam już na te odsetki karne za niedotrzymanie warunków umowy (mój mąż kochany był w tej kwestii oczywiście baaardzo sceptyczny).
W piątek, 05.08., odebrałam list polecony z Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu, w którym stało:
dot.: rozliczenia umowy przyłączeniowej
w załączeniu przesyłamy bla-bla-bla-bla
tabelka
bla-bla-bla
Zgodnie z bla-bla, w oparciu o bla-bla UMOWĘ UWAŻA SIĘ ZA ROZLICZONĄ.
Myślałam, że mnie szlag jasny trafi!! Jak to rozliczoną?? A 777 zł odsetek??? Wprawdzie w jednej z moich zimowych rozmów z gazownią spytałam co będzie, jeśli my nie dotrzymamy z powodu ciągłego przesuwania terminu przyłączenia nas do sieci naszego siedmiodniowego terminu odbioru gazu, powiedziałam panu, że nie chcielibyśmy płacić kary, o której jest mowa w umowie, bo to w końcu nie będzie nasza wina, że nie jesteśmy przez nich w stanie zaplanować prac wykończeniowych (trochę tutaj naciągałam rzeczywistość, ale pan sympatyczny nie musiał o tym wiedzieć), na co pan był rzekł:
- Aaaaaaa, umową to niech się pani nie przejmuje..
No to teraz już chyba wiem co miał na myśli.
Postanowiłam nie darować piiiiiiiiiiiiiiiiii. Wystosowałam pismo wczoraj (dzisiaj poszło już poleconym priorytetem) o treści takiej (skrócik):
Szanowny Pan
inż. bla-bla
Z-ca Dyrektora
ds. Handlowych i Technicznych
Zakład Gazowniczy Zgorzelec
bla-bla
dot.: Państwa pismo bla-bla, rozliczenie umowy przyłączeniowej
Szanowny Panie Dyrektorze,
w ww. piśmie stwierdzacie Państwo, że wniesiona przez nas wstępna opłata przyłączeniowa pokryła rzeczywiste koszty wykonania przyłącza do naszego domu, co nastąpiło na postawie umowy nr bla-bla z dnia bla-bla i że ową umowę uważacie za rozliczoną. Nie zgadzamy się jednakże z takim stanowiskiem. Zgodnie z aneksem nr 1 do ww. umowy spisanym w dniu bla-bla przedmiot umowy miał zostać wykonany do dnia 31.10.2004. Po naszych licznych telefonach do Państwa, już po terminie zawartego w aneksie terminu, otrzymaliśmy wreszcie w marcu przyrzeczenie, że przyłącze zostanie wykonane przed Świętami Wielkanocnymi, co niestety także nie miało miejsca. Ostatecznie umowa o przyłączenie do sieci została podpisana w dniu 16.06.2005. Oznacza to, że nie dotrzymaliście Państwo zapisów umowy i zgodnie z § 4 pkt. 1 zobowiązani jesteście Państwo „do zapłaty kary umownej w wysokości 0,5% opłaty za przyłączenie (...). Łącznie jednak nie więcej niż 50% tej opłaty.” Zgodnie z tym zapisem kara powinna wynosić 777,00 zł. Nadmienię, iż bla-bla bla-bla bla-bla.
Nie dotrzymaliście Państwo także kolejnego zapisu wzmiankowanej umowy, mianowicie § 3 pkt. 1a mówiącego o spoczywającym na Państwu obowiązku powiadomienia podmiotu z wyprzedzeniem siedmiodniowym o planowanym terminie rozpoczęcia prac. Takowego powiadomienia nie otrzymaliśmy. Mało tego – dopiero od sąsiada dowiedzieliśmy się, że w grudniu 2004 próbowano wykonać przyłącze do naszego domu, lecz nasz sąsiad się na to nie zgodził.
W związku z powyższym uważamy, że jesteście Państwo zobowiązani zapisami ww. umowy do wypłacenia nam kary umownej.
Z poważaniem
Blablowsscy
No to czekamy na odpowiedź.
Aha – jeszcze jedna ważna rzecz: mój bardzo sceptycznie do tej walki nastawiony mąż stwierdził wczoraj, ze jeśli uda mi się wygrać tę walkę z gazowną to, jeśli chcę, wszystko mogę sobie wydać na szmatki. Ha – czy ja chcę??? Ja o niczym innym nie marzę po dwóch latach masakrycznego reżimu finansowego. Wyobrażacie jaki mam zapał do walki? Ja jednakże wspaniałomyślnie postanowiłam przeznaczyć 200 zł na fundusz budowlany. Resztę, przysięgam, przepuszczę jak prawdziwa kobieta. A niech tam, należy mi się.
I wym duchu ewakuujemy się na krótki odpoczynek.
Do zobaczenia.