Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    525
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    366

Entries in this blog

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

W sobotę (17.09) trzeba było odpalić ogrzewanie

 


Dobrze, że przyjechał Radek i tego dokonał. Wszystko było gut. Ale czy będzie nadal? Ciągle spada nam ciśnienie na piecu... Serwisant mówił wprawdzie, że tak może być póki się kaloryfery do końca nie odpowietrzą.. no ale to już 4 dni. Jutro w każdym razie przyjeżdża serwisant sprawdzić co się dzieje. Mam nadzieję, że to jakiś błachy problem.. Oby..

 


Ten tydzień jest w ogóle nie najlepszy dla sprzętu w naszym domu. Odkąd spadła temperatura (wczoraj trzeba było skrobać szyby w samochodzie!!!! - oj musimy się pospieszyć z wykończeniem garażu) wariuje nasz alarm - ok 22-23 zaczyna "pipsać" - skutek musieliśmy go wyłączać w nocy (bałam się, żeby w nocy nie zaczął np wyć z zimna widać alarm też ciepła potrzebuje odrobinę ) Jutro ma obejrzeć go sobie elektronik z ekipy mistrza, który nam go montował. Zobaczymy..

 


Jutro też ma przyjechać 5 m drewna do kominka (niepodłączonego ciągle).

 


Z kolei wczoraj panowie z ekipy wykonującej przyłącze gazowe naszej sąsiadce (rura idzie przez naszą działkę, wzdłóż płotu) rozwieźli nam dwie kupy ziemi - ależ nam się miejsca zrobiło.

 

 


No i jutro ostatnie już wizyta u Baloosia przed wzięciem go do nas - a to nastąpi już w przyszły piątek

 

 


Acha - postaram się jak najszybciej załatwić sobie zrzucenie zdjęć na płytę. Wtedy pokażę Wam jeszcze kilka dziwów naszych ogrodowo-domowych. No mówię Wam - cuda nam się dzieją w "ogrodzie" naszym..

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Wkurzyłam się dziś (nie po raz pierwszy zresztą) na rachunek za prąd. Zużyliśmy go za całe 42 zł, ale co z tego Z opłatami za przesył i abonamentem rachunek opiewa na skromne 173 zł Złodziejstwo Prąd budowlany

 

 


Chyba nie wspomniałam w ogóle, że w ten weekend Radek okleił ostatnie stopnie schodów! Teraz w naszym domu można wreszcie chodzić na boso!! Teraz to naprawdę, naprawdę jest jak w domu

 

 


Dzisiaj kupiliśmy też obrożę i smycz na Baloo. Natka sama wybierała - obroża jest czerwona we wzorki a smycz niebieska we wzorki.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Postaram się napisac choć kilka słów, zacznę może od gazowni.

 

 


W ubiegłym tygodniu otrzymałam list ze Zgorzelca, w którym stało, że przecież byliśmy na bieżąco informowaniu o postępach (czyli niepostępach) robót , że odbiór gazowy był w czerwcu dopiero, ponieważ zgłosiliśmy wykonawcy przyłącza, że wyjeżdżamy (oj gotowałam się straszelnie czytając te brednie), a na końcu, że kara umowna się nam nie należy, ponieważ... sami podpisaliśmy, że nie zgłaszamy pretensji co do terminu wykonania przyłącza.. Oświadczenie w załączeniu:o Odwróciłam stronę, a tam.. zapisana strona formatu A4, blablablabla.... Mniej więcej w połowie strony było sobie takie króciutkie, niepozorne zdanie o treści jak wyżej... Hm.. staraliśmy się odtworzyć fakty.. Wyszło nam, że papier ten podpisaliśmy w czerwcu, w gazowni w JG - był straszny pęd, kilka zadrukowanych gęsto stron, niedokładnie niestety przeczytanych... Zresztą wtedy, bylismy tak szczęśliwi, że w końcu mamy gaz, że kurcze, chyba wszystko byśmy podpisali. BŁĄD No trudno. Trza uczyć się na błędach. Jeden jedyny raz w naszej budowlanej karierze niedoczytaliśmy świstka

 


Braci budowlana - nie trać czujności w starciu z wrogiem, ani na chwilę! Nawet w tych rzadkich momentach skrajnej radości budowlanej:-?

 

 


No nic to. Szmaty będą kiedy indziej. Ale.... następnego dnia zadziałał palec boży Szukając czegoś-tam znalazłam nasz zaginiony aparat cyfrowy I tak z - 777, zrobiło się ino -77, bo aparat jest wart 700 Aparat więc osłodził nam gorycz tej porażki.

 

 

 


A tak poza tym, to byliśmy w tygodniu u Baloo. Ależ urósł!! Jest po prostu CUDOWNY!! Legowisko pod schodami już gotowe

 

 

 


Acha - odbioru elektrycznego brak Musimy najpierw wezwać geodetę, który (znowu ) musi wykonać jakąś tam mapkę ze szkicem polowym (chodzi o naniesienie kabla od eselki do domu). Kurcze, chyba dopiero w październiku to zrobimy, bo teraz chcielibysmy jeszcze wyskrobać trochę kasy na drewno do kominka - ten nieustający Finansowy Rów Mariański No ale nie jest tak źle - za trzy tygonie, gdy nam się rodzinka powiększy, dopiero będzie jazda bez trzymanki.

 


Pozdrowienia serdeczne

 


A.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dzisiaj baaardzo szybko ino i w wielkim skrócie: sprawa z gazownią wyjaśniła się - jak, opiszę później, bo teraz czasu brak.

 


Dziś mamy wreszcie odbór elektryczny (w samo południe ).

 


Radek wczoraj bawił się w św. Mikołaja Wypatrzył u znajomego stolarza pięęękne biurko sosnowe dla Natki (kurcze - 550 zł - ale pięęękne), polecieliśmy do JG, zaakceptowałam wybór i Radula przywiózł je do domu. Po południu natomiast doszło do mnie (długo trwało ), że kurcze- do biurka trza krzesełko, mąż mój zawiózł mnie do Józka (Jysk) i rzekł "wybieraj!" ( a gdzie reżim finansowy?? A gdzie wychodzenie na "+" na RORze?? - ale chrzanić "+" ) Wybrałam sobie "fotelik" o jakże dźwięcznej nazwie "Dyrektor" Wreszcie mam fotel bujany I teraz zamiast ciężko pracować bujam się - dokładnie tak jak każdy prawdziwy dyrektor.

 


Lecę dalej się bujać

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Nasz dziennik powoli staje się chyba nudny Żadnych spektakularnych postępów na budowie, gazownia milczy, kasy brak na roboty wewnątrz (poza tym trzeba wyskrobać te 600 na Baloo)... Za to moje dziecię jest nadal językowo bardzo aktywne Więc choć dziś zagadka językowa niebudowlana będzie, pozwalam ją sobie tu zamieścić w celu ubarwienia dziennika.

 


Natalia weszła w wiek poważny, m.in. baardzo interesuje się anatomią ludzką (z człowiekiem daję radę, ale o mało co bym się zblamowała, gdy przy pani od Baloo Natka zapytała jak Paula urodziła Baloo, ja na to: "no wyszedł z (JEsuuuu) pu....... eeeeee.." i tu pani pomogła: "z brzuszka" - ok, dla jej rozwoju znajomość takich szczegółów w chwili obecnej chyba nie ma większego znaczenia (?) - ale nie o tym miało być), tak więc rozmawiamy sobie dużo na różne tematy, rzekłabym - ogólnoludzkie i tak dziś poznałam nową nazwę: dmuchana dziurka. Hm.. pięknie prawda? Ciekawa jestem czy wpadniecie na to co to może być. :)

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Podejrzewam, że intensywność wpisów zdecydowanie zmaleje. W sumie zrobiliśmy więcej, niż jeszcze w czerwcu zakładaliśmy. We wrześniu Radula ino oklei pięć schodków w domu i tyle. Musimy wyjśc z depresji finansowej. "Depresja" to chyba zbyt mało powiedziane - to prawdziwy finansowy Rów Mariański. Ale co tam - dom nam się naprawdę ucywilizował.

 


Dni spędzone w domu Radek będzie musiał poświęcić także na budowę kojca pod schodami dla Baloo. Już w nocy męczą mnie koszmary z Baloo w roli głównej obgryzającego, oskrobującego nasze tak wyczekane drzwi. A tak poważnie, to pomysł z kojcem pod schodami podsunęli nam sprzedający, które takie ustrojstwo fundowali swoim szczeniakom. Coś czuję, że będzie się działo w naszym domu.

 


Acha - powiększył nam się "kwiatostan" w domu - znajomi sprezentowali nam wielgalaśną jukę i sama kupiłam w tzw promocji w Nomi 1 coś-tam (trochę ładniejsze od zwykłej trawy ale najważniejsze, ze zielone) oraz dwie cudnej urody (i ceny - 3 zł ) draceny. Wszystko wskazuje na to, że nasz dom zaczyna powoli tetnić życiem.

 

 


Ps. Gazownia milczy. Ich chyba też obowiązuje trzydziestodniowy termin zgodnie z KPA? Pismo napisałam z datą 05 sierpnia. Dajemy im czas więc do ok. 12.09 (bo te 30 dni to pewnie liczy się od daty wejścia pisma?).

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Długo nie pisałam, ale ostatnie dni pobytu Radka w domu były niezykle pracowite. Wypełnione były one usuwaniem, wpradzie cienkiej ale szczelnej , warstwy pyłu po cyklinowaniu, który to wcisnął się, gdzie się tylko dało. Pan parkieciarz pocieszał nas, że przy cykliniarkach pyłowych warstwa pyłu wyniosłaby ok 1 cm, a taki mieliśmy ino ćwierć mm. Radulka okleił też schody wykładziną - ostało się jeno pięć sztuk do oklejenia, bo kleju zabrakło. Klatka schodowa wygląda teraz naprawdę super.

 


W sobotę byliśmy oglądać naszego psiurka. Natka nie chciała wyjść od właścicieli psów. Siedzieliśmy tam niemal 1,5 godz (nie wiem kiedy ten czas minął). Mały został ochrzczony imieniem Baloo. Nie ma "r", ale myślę, że i tak będzie gut. Za dwa tygodnie kolejna wizyta Pani właścicielka przeegzaminowała nas w następujących tematach:

 


- mieliście Państwo psy?

 


- wiecie Państwo jaka to odpowiedzialność?

 


- a czy dużo czasu spędzacie Państwo poza domem (Jezu, tu już sądziłam, że nie zdamy egzaminu i pani nam podziękuje , ale zamydliłam oczy zawodem nauczycielskim, Radka pominęłam milczeniem...)

 


- itp

 


I tym sposobem za jedyne 600 zł w dniu 1.10 Baloo stanie się członkiem naszej rodziny

 


To tyle nowości.

 


Pozdrowienia

 


i odmeldowuję się do ścierania warstwy pyłu z ostatniego okna

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dzisiaj od rana cyklinowanie. Gdy panowie mieli ok 14 ruszyć dwiema maszynami ewakuowałam sie z domu z Natką. Jedną cykliiarkę zniosłyśmy (z trudem, ale zawsze), jednakże dwie to przesada. Cykliniarki bezpyłowe bo bajka - mamy piękną warstwe kurzu ABSOLUTNIE WSZĘDZIE Radek pozaklejał wejścia do wszystkich pokoi na górze foliami - troszkę pomogło.

 


Za to mozajka wyszła PIĘKNIE Jutro rano drugie malowanie. Lakier śmierdział masakrycznie ok 2 godz. (na tym etapie schniecia wróciłam z małą do domu), potem już było gut.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Dziś wieczorem mam ochotę zacytować klasyka - seniora Siarrę "No i w...."

 


Ale ciągle mam nadzieję nawrot tych 15% Vat-u.. A już sobie wyliczyliśmy, ze byłoby tego z 8 pieknych, cudnych, okrągłych tysiączków.. Już planowaliśmy mebelki do saloonu i prawdziwe wakacje.. No i polały się me łzy czyste, rzęsiste - jak to mawiał kolejny klasyk - senior Mickiewicz

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

W tej chwili właśnie mój dzielny mąż maluje balustradę. Nabiera uroku

 

 


Wrócę jeszcze do ogrodzenia - jak pisałam (pisałam?) jesteśmy już odgrodzeni z jednej strony piękną powlekaną siatką, Radek dziś odciął drogę wycieczkowiczom ciągnąc siatkę leśną od rogu działki z zieloną siatką do rogu domu. A przy okazji budowy ogrodzenia z sąsiadem Ślunzokiem nauczyłam się dwóch nowych określeń narzędzi budowlanych: 1. krajszega (czytamy krajs zega), 2. sztychówka Ciekawam czy wiecie co to jest (Jamles może wziąć udział w zgadywaniu dopiero po 20 - o ile nie urlopi się właśnie - ).

 

 


Dzwoniłam do pani od pieska Jesteśmy umówieni na oglądanie maleństwa (ma dopiero tydzień) w sobotę Dowiedziałam się przy okazji, że roboczo został nazwany Shrek, imię to nikomu z nas jednak nie przypadło do gustu (poza tym wszystkie zdrobnienia Shreka brzmiały tak.... shrekowato ). Obecnie ranking imion przedstawia się następująco:

 


1. Clifford (rodzice małych dzieci znają zapewne bajkę o czerwonym wielkim psie ).

 


2. Scoobi

 


3. Baloo

 


Może macie jakieś propozycje? Będziemy wdzięczni. Do soboty chcemy mieć już imię.

 

 


Właśnie Radek miał rozmowę z panem przechodzącym pod naszymi oknami. Mało sympatyczny pan ujrzawszy, że jest siatka leśna z jednej strony domu przeszedł przed frontem domu i przemaszerował wzdłuż drugiego boku (tego z garażem). Radek dostrzegł pana i wyszedł zakomunikować mu, że prosimy, aby nie przechodził przez naszą działkę, że jest to własność prywatna. Na to pan: - A tu nie jest nigdzie to napisane ( ) Niech se pan ogrodzi, to nie będe chodził Ludzie, kurcze, gdzie my żyjemy???

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Witam pourlopowo

 


Pogodę mieliśmy przeeecudną - nawet trochę się opaliłam, co w moim przypadku jest ewenementem i popływałam w Bałtyku (fakt że potem przez pół godziny nie mogłam przywrócić właściwej ciepłoty ciała, ale co tam ). No i nadrobiłam zaległości kinowe - mam obcykany cały repertuar dzieciecy: Roboty, Madagaskar, Szeregowiec Dolot Tak więc pełen program urlopowy zaliczony.

 

 


Dom powitał nas gotową balustradą (zostawiliśmy klucze mistrzowi), tonami kurzu (po szlifowaniu onej). Z ogromną radością stwierdziłam, że wszystkie trzy kwiatki przeżyły (Jak skończy się walka z betonem wezmę się wreszcie za uzielenienie naszego domu, narazie przed lakierowaniem parkietu wolę nic nie kupować, bo kto wie, czy przeżyje ten smród? , poza tym nie mam narazie do tego głowy). No właśnie apropos parkietu - cyklinowanie rozpocznie się w tę środę. Poza tym na sekretarce znalazłam wiadomość o narodzinach labradorka Cały wieczór rozmawialiśmy wczoraj z Radkiem, co zrobić z tym fantem - w tym roku miało być ogrodzenie, a wiadomo już, że jednak nie będzie Mimo to postanowiliśmy wziąć go - teraz trwają narady nad imieniem (Natalia ma czasem naprawdę przedziwne propozycje Jak narazie w sondażach prowadzi Scoobi Doo ). Nie mogę się ino dodzwonić do babeczki od pieska - ale będę niezmordowanie próbowała.

 


Cóż jeszcze - acha - z okazji ogrodzenia działki sąsiada mamy wycieczki pod naszymi okanmi tarasowymi Ludzie są naprawdę dziwni. Ale właśnie w tej chwili Radek montuje siatkę leśną od rogu działki do rogu domu (przy tarasie), może to nas wreszcie uchroni od tych wycieczek?

 


To tyle narazie wieści z placu boju

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

W czasie, gdy się wyprowadziliśmy z naszego mieszkania moje wpisy w dzienniku były co najmniej skromne. Nie opisałam chyba nazbyt obficie kwestii związanej z przyłączem gazowym. W ub. roku podpisaliśmy z gazownią aneks do umowy, zawierający zmianę terminu przyłączenia nas do sieci. Miało się ono dokonać do 31.10.2004. Od lutego br. namiętnie telefonowałam do Zgorzelca i ciągle słyszałam coraz to nowe historie i terminy. W końcu do sieci zostaliśmy przyłączeni w kwietniu a umowę o odbiór gazu podpisaliśmy w czerwcu. Jak się cieszyłam już na te odsetki karne za niedotrzymanie warunków umowy (mój mąż kochany był w tej kwestii oczywiście baaardzo sceptyczny).

 

 


W piątek, 05.08., odebrałam list polecony z Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu, w którym stało:

 


dot.: rozliczenia umowy przyłączeniowej

 


w załączeniu przesyłamy bla-bla-bla-bla

 


tabelka

 


bla-bla-bla

 


Zgodnie z bla-bla, w oparciu o bla-bla UMOWĘ UWAŻA SIĘ ZA ROZLICZONĄ.

 


Myślałam, że mnie szlag jasny trafi!! Jak to rozliczoną?? A 777 zł odsetek??? Wprawdzie w jednej z moich zimowych rozmów z gazownią spytałam co będzie, jeśli my nie dotrzymamy z powodu ciągłego przesuwania terminu przyłączenia nas do sieci naszego siedmiodniowego terminu odbioru gazu, powiedziałam panu, że nie chcielibyśmy płacić kary, o której jest mowa w umowie, bo to w końcu nie będzie nasza wina, że nie jesteśmy przez nich w stanie zaplanować prac wykończeniowych (trochę tutaj naciągałam rzeczywistość, ale pan sympatyczny nie musiał o tym wiedzieć), na co pan był rzekł:

 


- Aaaaaaa, umową to niech się pani nie przejmuje..

 


No to teraz już chyba wiem co miał na myśli.

 


Postanowiłam nie darować piiiiiiiiiiiiiiiiii. Wystosowałam pismo wczoraj (dzisiaj poszło już poleconym priorytetem) o treści takiej (skrócik):

 

 


Szanowny Pan

 


inż. bla-bla

 


Z-ca Dyrektora

 


ds. Handlowych i Technicznych

 


Zakład Gazowniczy Zgorzelec

 


bla-bla

 

 


dot.: Państwa pismo bla-bla, rozliczenie umowy przyłączeniowej

 

 


Szanowny Panie Dyrektorze,

 

 


w ww. piśmie stwierdzacie Państwo, że wniesiona przez nas wstępna opłata przyłączeniowa pokryła rzeczywiste koszty wykonania przyłącza do naszego domu, co nastąpiło na postawie umowy nr bla-bla z dnia bla-bla i że ową umowę uważacie za rozliczoną. Nie zgadzamy się jednakże z takim stanowiskiem. Zgodnie z aneksem nr 1 do ww. umowy spisanym w dniu bla-bla przedmiot umowy miał zostać wykonany do dnia 31.10.2004. Po naszych licznych telefonach do Państwa, już po terminie zawartego w aneksie terminu, otrzymaliśmy wreszcie w marcu przyrzeczenie, że przyłącze zostanie wykonane przed Świętami Wielkanocnymi, co niestety także nie miało miejsca. Ostatecznie umowa o przyłączenie do sieci została podpisana w dniu 16.06.2005. Oznacza to, że nie dotrzymaliście Państwo zapisów umowy i zgodnie z § 4 pkt. 1 zobowiązani jesteście Państwo „do zapłaty kary umownej w wysokości 0,5% opłaty za przyłączenie (...). Łącznie jednak nie więcej niż 50% tej opłaty.” Zgodnie z tym zapisem kara powinna wynosić 777,00 zł. Nadmienię, iż bla-bla bla-bla bla-bla.

 


Nie dotrzymaliście Państwo także kolejnego zapisu wzmiankowanej umowy, mianowicie § 3 pkt. 1a mówiącego o spoczywającym na Państwu obowiązku powiadomienia podmiotu z wyprzedzeniem siedmiodniowym o planowanym terminie rozpoczęcia prac. Takowego powiadomienia nie otrzymaliśmy. Mało tego – dopiero od sąsiada dowiedzieliśmy się, że w grudniu 2004 próbowano wykonać przyłącze do naszego domu, lecz nasz sąsiad się na to nie zgodził.

 


W związku z powyższym uważamy, że jesteście Państwo zobowiązani zapisami ww. umowy do wypłacenia nam kary umownej.

 

 


Z poważaniem

 


Blablowsscy

 

 


No to czekamy na odpowiedź.

 


Aha – jeszcze jedna ważna rzecz: mój bardzo sceptycznie do tej walki nastawiony mąż stwierdził wczoraj, ze jeśli uda mi się wygrać tę walkę z gazowną to, jeśli chcę, wszystko mogę sobie wydać na szmatki. Ha – czy ja chcę??? Ja o niczym innym nie marzę po dwóch latach masakrycznego reżimu finansowego. Wyobrażacie jaki mam zapał do walki? Ja jednakże wspaniałomyślnie postanowiłam przeznaczyć 200 zł na fundusz budowlany. Resztę, przysięgam, przepuszczę jak prawdziwa kobieta. A niech tam, należy mi się.

 

 


I wym duchu ewakuujemy się na krótki odpoczynek.

 


Do zobaczenia.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

No i nasze pomieszczenie gospodarcze, które w tej chwili jest także kuchnią - na pralce bowiem stoją dwie kuchenki elektryczne a wanienka narazie służy jako zlew. No i tak będzie jakiś czas - dopóki nie wymyślimy jakiegoś specyfiku na rozmnażanie kasiorki

 


Po lewej stronie jest właśnie wnęka w której znajduje się piec, zasobnik i pralka. Wszystko pozostałe widać. Acha ściany pomalowane są farbą szorowalną z Bondexu, już naprawdę nie pamiętam czy ona z żywicami czy z silikonem jest.. No w każdym razie mieliśmy taką w kuchni w poprzednim mieszkaniu i super się sprawdziła.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/5/79/_515124_n.jpg

 


I to na tyle zdjęć.

 


Kolejna sesja po cyklinowaniu parkietu.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Zrobiłam zdjęcie dylatacji wykonanej z korka. W rzeczywistości nie odróżnia się ona aż tak od paneli - różnica w kolorze to dosłownie może jeden ton. Nie wiem dlaczego tu na zdjęciu wyszło tak jasno, pewnie inaczej odbija światło lamy. W każdym razie wygląda fajnie (nie chcieliśmy mieć po prostu listwy metalowej. Mój cudny mąż zrobił to następująco: listwe korkową (jedyne 10 zł) przykleił do podłoża klejem montażonym i po ok tygodniu wyrównał papierem ściernym (oczywiście oklejając oną taśmą malarską) z poziomem paneli. Zobaczymy jak się będzie zachowywała z czasem. Narazie jest już sobie ponad miesiąc i nic się nie dzieje.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/23/12/_515123_n.jpg

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

W dniu dzisiejszym także stało się to, co od dawna prorokował inżynier Mamoń. W pewnym momencie do okna tarasowego zapukał Radek trzymając podkaszarkę jej częścią koszącą do góry, i ozwał się w te słowy:

 


- Znicz się zapalił...

 


Taaa... szary śmierdzący dym dobywał się z naszego cudu techniki za jedyne 47 zł.. No i skończyło się rumakowanie..

 


Natka widząc co się stało spytała:

 


- Mamusiu, a dlaczego zdymała się ta maszyna?

 

 


Skoro już o krasomówstwie mego dziecięcia mowa, to zgadnijcie proszę co to jest „czekajnik”.

 


 

 


A ja spróbuję zaraz znowu coś wkleić.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Już chciałam zareklamować firmę wytwarzającą siatkę ogrodzeniową z Kątów Wrocławskich - że taka dobra siatka, tania (5,80 z mb siatki powlekanej, h 150 cm, oczko 4 cm) i ... nie zareklamuję. Sąsiad zamówił oną w lutym jeszcze przez internet, pojechał był tydzień temu, zaraz po przyjeździe a tu jest siatka ale o oczkach 6 cm zamiast 4. Pani kierowniczka miła dała rabaciku jeszcze 60 zł i obiecała wysłać siatkę za 3 dni transportem na własny koszt. Siatka miała być w ubiegły wtorek... Nie ma do dziś. Tak więc sąsiad powiedział dziś miłej pani przez telefon, że jeśli siatki nie będzie do środy, to my dziękujemy. A sąsiad dzwonił niemal codziennie, jakich wymówek się nasłuchał – że firma spedycyjna przetrzymuje, że owa firma czeka aż się zbierze ileś-tam przesyłek do JG i wreszcie dzisiaj rano pani stanęła na wyżynach kreatywności swej werbalnej i powiedziała (przypomnę, że jest kierowniczką owej firmy): „Ja mam dzisiaj urlop, nie udzielam żadnych informacji" . I tak oto sąsiad zaczyna doświadczać miodu budowania w Polsce..

 

 


A właśnie, przy okazji powstawania ogrodzenia dokonujemy niesamowitych obserwacji i nie przestajemy się dziwić ludziom: otóż tubylcy wydeptali sobie przez działkę sąsiada ścieżkę, taki skrót. Mimo że powstaje ogrodzenie nadal tamtędy przechodzą. Wygląda to tak: podchodzą do skraju działki, chwilę się dziwią i wahają (kto śmie ogradzać ich skrót!! ) a następnie powolnym krokiem idą przez działkę. Dziwię się troszkę stoicyzmowi sąsiada.

 


Dziś Radek zwrócił uwagę pewnemu lekko zawianemu skróciarzowi:

 


- Proszę pana, ale to jest teren prywatny

 


- A co mie to piiiiiiiiiiiii tutaj piiiiiiiiiiiiii se pan piiiiiiiiiiiiiiii – i tak se piiipsając oddalił się powolnie scieżynką...

 


Inny pan po chwili wahania na granicy, podszedł do Kazia (pracowaliśmy wszyscy społem) udawał że wpadł na 5 sek. pogawędki, potem przekroczył murek dzielący działkę sąsiada z naszą i przespacerował pod oknami naszego tarasu na skróty...

 


Kurde, to nasza działka!! Sami za nią zapłaciliśmy i nie chcę, żeby pół osiedla mi pod oknami paradowało!! Nie pojmuję tej mentalności, po prostu nie pojmuję!!

 


Wniosek: trza oszczędzać intensywniej na ogrodzenie.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

I nasz domek widziany do strony tarasu (jeśli to można naswać tarasem ).

 

 


Pamiętam jak bodaj w tamtym roku czytaliśmy z Radkiem dzienniki i było zdjęcie, bodaj w dzienniku Ivo, córeczki na tarasie z palet Na to mój Radek zareagował wtedy: "Phi, my też taki będziemy mieli" No i mamy

 

 


Na tym to tarasie tydzień temu nasza niunia szpernie zryła sobie nosek Zmusiło to nas do zmiany ułożenia desek - Radek zrobił coś w rodzaju schodków - jak widać na zdjęciu. A niunia chodziła z ogromnym strupem od czubka nosa do nasady brwi i była pieszczotliwie przez nas nazywana "Star Treck".. Po tygodniu ranka zagoiła się jak na psiaku i dzisiaj nic nie widać.

 

 


http://foto.onet.pl/upload/25/50/_514480_n.jpg

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Podłoga na zdjęciu poniżej jest taka ciemna ponieważ była już zagruntowana pod mozajkę, która to leży sobie w kącie (obecnie już na podłodze ).

 

 


A oto nasz kominek (w głębi po prawej stronie widać kuchnię, która z kuchnią ma narazie bardzo niewiele wspólnego, z kuchni wchodzi się do pomoieszczenia gospodarczego; po prawej stronie, na płytkach kominka, widać dylatację):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/28/16/_514311_n.jpg

 


Na tym zdjęciu widać choć trochę kolory - kuchnia jest jasnożółta, saloon jasnomiętowy, komunikacja pisakowa.

AgnesK

Praktyczny dziennik AgnesK

Na zdjęciu komunikacji widać w miejscu progu, w przejściu pomiędzy komunikacją a wiatrołapem, że płytki są przecięte w pół. To ze względu na to, że w tym miejscu znajduje się dylatacja w jastrychu. Podobną sytuację mamy na płytkach wokół kominka, gdzie jest dylatacja stopy fundamentowej pod komin. Mam nadzieję, że uda mi się później wkleić to zdjęcie.

 

 


Hm.. mówicie, żeby pokazać Wam nasze wnętrza? Czy ja wiem.. czy jest co pokazywać? Nasze wyposażenie jest bowiem bardzo... hm... oldschoolowe

 

 


Oto nasz saloon

 


Kącik wypoczynkowy:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/8/43/_514309_n.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...