Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    161
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    364

Entries in this blog

Jasia

cieśla z ekipą pracują (dopiero... ) od środy...

 

 


wczoraj miałam okazję zobaczyć jak Cybulkowy Dom się zmienia : http://i42.tinypic.com/20a5bgw.jpg

 


oczywiście za dobrze być nie może :) - więźba była zamawiana w październiku, a więc na dach wg projektu a nie ten zmieniony - dlatego niektóre elementy są za krótkie i trzeba dokupić nowe - mam nadzieję, że dotrą na naszą budowę szybciej niż poprzednie

Jasia

taaa - dom czeka cierpliwie na cieślę... a mnie krew zalewa, gdy myślę o tych po wielokroć niedotrzymanych terminach... podobno jutro...

 

 


elektryka jest już rozplanowana - dziury i dziurki powiercone - kabli na razie nie zakładaliśmy, po co mają zniknąć... z pewnością wystarczy czasu, aby je zamontować zanim wejdzie tynkarz... poza tym nie ma ścianek działowych poddasza, więc i tak elektryka musi być robiona na raty...

 


http://i44.tinypic.com/oftvfo.jpg

 


okna już gotowe, póki co negocjujemy termin i wysokość wpłaty kolejnej raty za nie, bo jeszcze trochę czasu minie zanim dostaniemy następną transzę - jeśli trzeba będzie płacić to złożymy propozycję Be, żeby przygotował plan skoku na bank, żeby miał czym płacić... jeśli się nie zgodzi to pozostanie mu skok z... komina... w celu... wiadomo jakim...

Jasia

1. kominy stoją - są już otynkowane

2. szalunek z lukarn zdjęty

3. dom pozamiatany

4. ścianki działowe rosną

 

to Be

 

1. prąd omówiony

2. pstryczki wybrane - Legrand Cariva kremowe

3. projekt instalacji gazowej załatwiany

4. pierwsze przyjęcie w salonie zaliczone

 

to my

 

rozwinięcie punktu 4 - my: w niedzielę mieliśmy rocznicę ślubu - z tej okazji postanowiliśmy urządzić przyjęcie w salonie dla najbliższej Rodziny - przywieźliśmy stolik i krzesła, obrus i serwetki, filiżanki i talerzyki, kawę i herbatę, ciasto i lody - pogoda była przepiękna, owiewał nas letni wietrzyk, cieszyliśmy oczy widokiem przestrzeni, rozkoszowaliśmy ciszą... było przesympatycznie! Polecam wszystkim!

 

stan na dzień 5 sierpnia 2007:

http://i39.tinypic.com/1nzm7k.jpg" rel="external nofollow">http://i39.tinypic.com/1nzm7k.jpg

Jasia

więżba już (he, he) jest na budowie - nie wnikałam w szczegóły, jak się tam znalazła, szkoda energii...

 


http://i39.tinypic.com/6ru4q8.jpg

 


póki co Be kończy kominy i ma zacząć stawiać ścianki działowe...

 

 


na urlopie przedyskutowaliśmy rozmieszczenie prądu w domu - tym zajmie się mój Ojciec i Sebastian - jest nadzieja, że ta część budowy będzie zrobiona odpowiednio i, przede wszystkim, na czas

 

 


najlepszy tekst usłyszeliśmy od Be, gdy ustaliliśmy, że to my będziemy robić elektrykę:

 


tylko, żebyście się wyrobili z tą elektryką według harmonogramu, bo mam tynkarza umówionego...

 


no po prostu pusty śmiech ogarnia - bezczelność na najwyższym poziomie!!!

 

 


Boże! dodaj sił!

Jasia

no i po wakacjach - coś za szybko...

 

 


zwłaszcza dla pana Be - zmiany na budowie niewielkie - urosły kominy (choć nie do końca) i zostały wylane lukarny... szał!

 

 


według harmonogramu do dzisiaj miały być zrobione ścianki działowe (że co?) i zamontowana więźba (a co to?)

 

 


brak mi sił na opisanie działań pana Beeee w kwestii sprowadzenia na budowę więźby dachowej zakupionej w październiku zeszłego roku - więźba spoczywa (w spokoju - a jak - luz ma...) na placu jakieś 2 (słownie: dwa!) km od naszej budowy! Transport został opłacony już przy płaceniu za więźbę, ale teraz Be jakoś nie może się dogadać z firmą, żeby to przewieźć...

 

 


oczywiście z tej okazji po raz kolejny trzeba było przełożyć termin wejścia cieśli, a co gorsza pan Be, to znaczy Be (skończmy z tym panem... ) nie raczył powiadomić cieśli o przesunięciu terminu (spowodowanym również nieterminowym wykonaniem kominów i lukarn przez Be), więc cieśla zajął się cudzym dachem i dla nas będzie miał czas najwcześniej za jakieś dwa-trzy tygodnie, niech to szlag! Be będzie próbował szukać innego cieśli, no bo przecież oni tylko czekają aż do nich zadzwoni i nazajutrz zjawiają się gdzie Be sobie zażyczy...

 

 


najbardziej wkurzające jest to, że stawaliśmy na rzęsach, żeby wszystko pozałatwiać przed urlopem a Be w czasie naszej nieobecności wylał lukarny i postawił 30 warstw cegieł... no żenada!

 

 


reasumując – harmonogram można sobie w du...żą kieszeń wsadzić!

 

 


Co było zresztą do przewidzenia, ale jak zwykle naiwnie wierzyliśmy, że tym razem się uda...

 

 


stan na dzień 21 lipca 2007:

 


http://i42.tinypic.com/20gy9mc.jpg

Jasia

ło matko! (znowu...)

 

 


zamówiliśmy okna!

 


zrobi nam je firma Słowińscy - będą, jak w projekcie, ze szprosami (szprosy zewnętrzne z ramkami w środku), w kolorze orzech (dwustronnie ten orzech, mniam), z pcv

 

 


chieliśmy też zamówic u nich drewniane drzwi zewnętrzne - kolor dopasowaliby do okien

 


http://www.slowinscy.pl/oferta/drzwi/4s.jpg


czas realizacji zamówienia - 4 tygodnie (okna) i 8 tygodni (drzwi) - mają szansę zmieścić się w harmonogramie, choc wątpię, bo już jest mały poślizg (zdziwko?)

 

 


oprócz tego:

 


- znaleźliśmy pustaki (hura!)

 


- znaleźliśmy gąsiory w odpowiednim odcieniu (hura! hura!)

 


- transza powinna dotrzeć dziś-jutro (oby...)

 


- zamiast półciężarówki kupiliśmy belki i pożyczyliśmy od Szwagra bagażnik dachowy - ponad 300 litrów, więc chyba się zmieścimy... (chyba...)

 

 


PS. panowie od okien byli pod wrażeniem naszych wnęk okiennych - jakie to one równe i dokładnie wykonane - łał!

Jasia

ło matko!

 


w sobotę wyjeżdżamy na wakacje a tu tyle do zrobiena!

 

 


według pana Be w czasie naszej dwutygodniowej nieobecności tyyyyle się wydarzy na naszej budowie, że chyba jej nie poznamy, jak wrócimy... (jasne! )

 

 


i z tego tytułu:

 


- szukamy pustaków

 


- szukamy gąsiorów (już mieliśmy razem z dachówką, ale miały nie ten odcień, ba, miały zupełnie inny kolor...)

 


- szukamy okien (dwie wyceny mają być w tym tygodniu, trzecią może też uda się uzyskać...)

 


- szukamy ( i to przede wszystkim) kasy - wniosek o kolejną transzę już złożony, fotoinspekcja była, więc teraz musi się tylko przelać...

 

 


i szukamy półciężarówki - bo jak my się załadujemy z tym całym wakacyjnym majdanem?! (tu mowa o wyprawie nad morze )

Jasia

firma BeDe przedstawiła nam harmonogram dalszych prac:

 

 


- montaż więźby - do 21 lipca

 


- pokrycie dachu - do 11 sierpnia

 


- ścianki działowe - do 21 lipca

 


- instalacja elektryczna - do 4 sierpnia

 


- montaż stolarki okiennej - do 4 sierpnia

 


- tynki wewnętrzne gipsowe - do 18 sierpnia

 


- ocieplenie dachu - do 25 sierpnia

 


- izolacja przeciwwilgociowa i posadzki - do 21 sierpnia

 


- instalacje sanitarne + C.O. - do 31 sierpnia

 


- posadzki betonowe - do 8 września

 


- montaż schodów drewnianych - do 22 września

 


- licowanie ścian wewnętrznych płytkami, posadzki z płytek, parapety, malowanie dołu - do 31 października

 


- roboty wykończeniowe i inne + montaż pieca C.O. do 31 października

 

 


dodam, że chodzi tu o rok 2007!

 


Brzmi jakoś bajecznie, co nie?

 

 


Cóż, przyszłość pokaże...

Jasia

podobno do końca tygodnia (to znaczy na Dzień Ojca!) ściany piętra (wiele tam tego nie ma) mają być ukończone - nie wiem jakimi słowami to wyrazić, ale hmmm: kity to my a nie nam

 

 


cóż, najwyżej miło się rozczarujemy...

 

 


PS. wczoraj mieliśmy małe sympozjum - troje prelegentów (Seb, Ojciec, ja) - dwóch słuchaczy (BeDe) -

 


efekty będą widoczne w najbliższej przyszłości...

 

 


http://i41.tinypic.com/2j3skrr.jpg

Jasia

chyba ten tygodnik powinien nazywać się Niezwkła historia zmagania się z głupotą ludzką, panem Be i samą sobą albo coś w tym stylu...

 

 


ale aleeee!

 

 


podpisałam umowę z gazownią na przyłącze i pobór gazu od 30 listopada 2007 (wiem, wiem, czyba mnie pogięło - z naciskiem na ę...)

 

 


w ogóle ciekawie to wyglądało, bo już od jakiegoś czasu zastanawialiśmy się, czy aby nie zadzwonić do gazowni, bo w warunkach mieliśmy info, że trzeba się zgłosić minimum na pół roku przed rozpoczęciem poboru gazu; no więc Sebastian zadzwonił i okazało się, że żeby nas podłączyli jeszcze w tym roku to trzeba z papierami zjawić się dziś-jutro (5, 6 czerwca); 6 udałam się z rana sprawę załatwić a tu się okazuje, że nie mam 4 mapek; więc postanowiłam wrócić popołudniu, bo potem miał już być termin przyłącza na kwiecień 2008; ale w domu okazało się, że ja tych mapek naprawdę nie mam i muszę je wyciągnąć od kolegi, który mi budynek wrysowywał i dziś już nie zdążę dojechać do gazowni;

 

 


tu przerwa, żeby się lepiej czytało...

 

 


zadzwoniłam więc do nich coby się dowiedzieć czy w piątek pracują, bo po Bożym Ciele połowa miasta się urlopuje - okazało się, że oni pracują; równocześnie okazało się, że aktualnie umowy spisywane już są z terminem kwiecień 2008; o nie - mówię sobie - ja walczyć będę! sama te rurki popodłączam, ale listopad ma być i koniec; nastawiłam się bojowo i w piątek z rana udałam się do gazowni a tu... pan, który przyjmował wniosek nawet okiem nie mrugnął, że to ma być listopad 2007...

 


no więc jest

 

 


traktujemy to jako mobilizację dla siebie i panów BeDe, che che

Jasia

Taaaa...

 

prace miały być kontynuowane w piątek - ale nie

prace miały być kontynuowane w poniedziałek - ale niee

prace miały być kontynuowane we wtorek - ale nieee

prace miały być kontynuowane w środę...

 

pan Be pojawił się osobiście

i tylko osobiście

w ten sposób dom zostanie ukończony w roku 2325 przez prapraprapraprapraprawnuka pana tfu Be

Jasia

jeśli chodzi o rendez-vous to mogę tylko powiedzieć:

 

rendez-vous compte que ma patience est illusoire, j’essaye de paraître calme pour contenir tout ça et ne pas exploser...

 

co w wolnym (baaardzo wolnym...) tłumaczeniu brzmi cholera mnie bierze choć tego nie widać

Jasia

Dziś był ten wyjątkowy dzień, więc pan Be zadzwonił...

 


...z zapierającą dech w piersiach informacją, że strop (już mi bokiem to słowo wychodzi...), ten strop, na który czekamy z godnym podziwu optymizmem od kilku miesięcy, nadal nie jest... (wiadomo co)

 

 


teraz ja zaleję się łzami:

 


 

 


PS. rendez-vous z betoniarą mamy w środę...

Jasia

Właściwie to nie myślałam, że tak szybko doczekamy się własnego domu (o ile się doczekamy... ) Chcieliśmy kupić jakieś mieszkanie do remontu, pomieszkać jakiś czas a potem, kiedyś, może, jeśli byłoby to możliwe znaleźć dom na wsi (najlepiej przy lesie) i tam zamieszkać. No ale kiedy dostaliśmy propozycję z serii nie do odrzucenia zdecydowaliśmy, że jednak będziemy budować... Gdyby ktoś, jakieś pięć lat wcześniej, powiedział mi, że będę budować dom to bym się popukała po głowie Tak samo jak się pukałam gdy słyszałam, że ktoś bierze kredyt na 30 lat... (a jakże, my też...)

 

 


czasy się zmieniają... na lepsze...?

 


chyba...

 


choć... strop... ciągle... nieobecny...

 




×
×
  • Dodaj nową pozycję...