Zaniedbałem ten mój dziennik - wszystko to za sprawą komplikacji , problemów i braku czasu .
Patrząc na powyższe wpisy wydawać by się mogło , że prace planowo i szybko suną do przodu .
Niestety , życie nie jest takie proste .
Po chwilowej euforii nad posiadanym dachem nadeszły gorzkie chwile .
Okazało się , że ten mój dach i owszem jest , niestety jest postawiony źle .
Za niskie ścianki kolankowe na styku dom/garaż , to wina murarzy .
Postawiona nie w tym miejscu więźba - to wina cieśli .
Efektem tego były za niskie : duża łazienka na poddaszu i jedna sypialnia .
Ekipa od więźby , po kilku dniach przestała odbierać telefony - ani myśleli o poprawieniu .
A chętnych do poprawek brak .
Wykonałem kilkanaście telefonów i nikt nie chciał się tego podjąć .
Ostatecznie , dzięki kierbudowi znalazłem - pan Mariusz zgodził się wykonać poprawki za 2 tysiące .Ja zgodziłem się przygotować pole walki - znaczy się podjąłem się rozdeskowania .
Lęku wysokości nigdy nie miałem , w czasach dzieciństwa i młodości to nawet po drzewach jak małpa . Wydawało mi się to proste .
A dach mam dość spadzisty .
Jak pierwszy raz wlazłem to myślałem , że się poddam i nie dam rady .
Tak łatwo się jednak nie poddaję . Zacząłem kombinować : jak tu nie spaść i wykonać robotę .
Nabyłem grubą linkę , zbiłem lekką drabinkę , przywiązałem ją i siebie i powoli ruszyłem .
Przewiązanie jednak utrudniało ruchy . Jednak z czasem oswoiłem się ze stromizną , nauczyłem się chodzić po dachu i już w połowie pracy prawie zrezygnowałem z asekuracji .
No i pierwszego dnia zdjąłem 75% desek .
To ja na dachu .
http://images23.fotosik.pl/34/7591225b2cb44096med.jpg" rel="external nofollow">http://images23.fotosik.pl/34/7591225b2cb44096med.jpg