Poniedziałek - dużo się działo.
Poniedziałek zaczął się wcześnie - na siódmą rano byliśmy umówieni z kominiarzem. Kiedy przyjechaliśmy już czekał na nas pod domem. Sprawdził wiatraczkiem sprawność kanałów wentylacyjnych. Wytknął, że gniazdka w kotłowni nie są hermetyczne i kratka wywiewna niepotrzebnie ma siateczkę.
Napisał protokół, zainkasował 270,- zł.
Potem jednocześnie przyjechał Elmar i drzwi wewnętrzne Porty.
Dwóch młodziutkich chudziutkich elmarówców w transicie - a mieli założyć tylko plombę na podlicznik wody.
Za to osobówka przywiozła czworo drzwi i trzech montażystów wagi średniej.
Lekko po nich zjawił się też pan Janusz z Olafem.
I jak się okazało to był ich ostatni dzień u nas. Sprawnie zainstalowali umywalkę i kabinę prysznicową. Potem tylko przelecieli po domu robiąc poprawki - tu dofugować, tam zaakrylować a ówdzie zasilikonować.