Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    265

Entries in this blog

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

jak widać, dzięki mojemu szanownemu małżonkowi zyskałam na forum cudną buźke garfilda, a zdjęcia (tzn. konkretnie zdjęcie przczepki) przestało być małe i wreszcie ten cud techniki nimieckiej można obejrzec w pełnej krasie. Zyga!!! dzięki.

Ja, by odwdzięczyć sie mojemu małzonkowi wykonałam dziś telefon do składu budowlanego w sprawie bloczków cena 9,96 za sztukę hmmm my potrzebujemy coś ponad 2000 sztuk... No nic, będziemy negocjować. Dzwoniłam również do producenta bezpośrednio w Warszawie ale cos nie odbierają. No ale czy to jest sens wieźć z Warszawy i płacic za transport???? No i u producenta raczej pewnie nie ma opcji depozytowania.

Zobaczymy

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

przyczepkowej historii ciag dalszy nastąpił w weekend - w sobote obdyło sie gruntowne sprzatanie, wyczyścilismy wszystko elegancko i nawet wcale przyczepka nie była tak brudna. Jak na swoje 27 lat wygląda super!!! Była zadbana i dobrze utrzymana. Zdjęcia wstawie wieczorem bo mam je w domu, a w prayc dziś urwanie głowy.

Zadaniem na ten tydzień jest ew. zakup materiałów na ściany. W zasadzie jestesmy już zdecydowani na beton komórkowy faelbet, pozostaje jedynie pytanie czy kupować go już??? czy czekać. Oczywiście zakup byłby w opcji składowania w składzie. Czy jest sens już teraz kupować. Myślę sobie, że jest bo skoro kase mamy, materiał jest dostępny a niby od lutego podwyżki mają być, to na co czekać??? Ale czy on sie nie zniszczy gdzies na tym składzie??? No nic, jak chwila wolan będzie dzwonię do składu i zobaczymy.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

a więc już ofcjalnie staliśmy się właścielami przyczepy kempingowej cunej urody rocznik 1980 :) Odbiór był już jak było ciemno więc nie mogłam zrobić zdjęć. Mam nadzieję, że zrobię w sobotę. Przyczepka dumnie stanęła na działce rodziców za domem. Na razie nie zawoziliśmy jej na naszą działkę, bo jest nieogrodzona, a poza tym musimy ją wyczyścić wysprzątać itp. Mamy dowód rejestracyjny, ubezpieczenie - elegancja Francja. Stawiam dziś wirtualne winko cy by przyczepka nam dobrzez służyłą na budowie!!!
mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

dziś rano małżon - Jarek był w energetyce i wodociągach - a więc załatwiania przyłączy ciąg dalszy. W energeytce oddał wypełniona i podpisana przez nas umowę na przyłącze. A więc kolejny krok proceduralny wykonany - teraz pozostaje nam czekać na pozwolenie na budowę (myślę, że gdzieś na początek marca powinno być). Dopiero wtedy z nieuprawomocnionym jeszcze pozwoleniem możemy znów do nich iść i wtedy zdecydują, czy trzeba robić projekt, czy nie bedzie on konieczny (od słupa do naszej działki jest jakieś dwa metry).

Z wodą kwestia jest jeszcze bardziej skomplikowana - nawet prawdę mówiąc nie spamiętałam tego co Jarek mi powiedział - ale zdaje się, że też na pozwolenie musimy czekać.

Oj dobrze jednak, że tę studnię robimy.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

Mam w swoim kompie sporą galerię zdjęć z róznymi inspiracjami co do wystroju wnętrz. Po prostu zapisywałam sobie to co mi sie gdzies spodobało. Rozumiem, że skoro zdjęcia te pochodzą a netu mogę je wstawiać do dzienniczka? jesli tak nie jest wyprowadźcie mnie z błędu. Więc tak w tej euforii spowodowanej, ż enawet ja jestem w stanie nauczyc się wstawiac zdjęcia, wstawiam jedno takie - inspiracja do pokoju małego bobasa!!!

 

http://img241.imageshack.us/my.php?image=mizu5.jpg" rel="external nofollow">http://img241.imageshack.us/img241/6614/mizu5.th.jpg

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

wow!! no po prostu w zyciu nie podejrzewałabym się o takie zdolności :)

 

 


No skoro sa obrazki rzutów to mogę napisac jakie zmiany wprowadzamy:

 


Na parterze likwidujemy wykusz, przenosimy taras na prawy bok domu (tzn. ten z tyłu cześciowo też zostanie, ale główny taras bedzie z boku. W związku z tym drzwi tarasowe będą na bocznej ścianie salonu. Daszek nad wykuszem (którego nie będzie w sensie ścian) wyprowadzamy na 3 metry do przodu i będzie on stanowić cześciowe zadaszenie tarasu. Koło naszej sypialni (a więc pokoju na dole graniczącego z salonem), na tylnym tarasie dobudowujemy garderobę. Dolną łazienkę powięszamy o połowę pom. gosp. Tym sposobem pom. gosp. bedzie malutkie, ale planujemy raczej kocioł kondensacyjny więc wszystko powinno sie zmieścić, a na górze mamy duuuuużyyy strych więc tak będzie schowek, i suszarnia. A w kuchni od strony prawej wydzielamy niewielką spiżarkę. Na górze właściwie zmian nie ma.

 


I co myslicie?? fajnie będzie :)

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

ha ha, udało się!!!! wprawdzie nie wiem jeszcze jak zrobić żeby zdjęcie było większe, ale popracuję nad tym :) W kązdym razie tym sposobem pierwszym fotograficznym gościem mojegodziennika jest nasz kot Frodo :)
mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

ach, wkurzyłam się. Kurcze czemu wszystko jest na mojej głowie??? Czemu musze podejmować jakieś decyzje, co do których nie mogę wiedziec czy są słuszne??? Nie żeby coś się stało, ale tak ogólnie chciałam się wyzyć - lepiej na dzienniku niż na męzu w domu :) Mianowicie poszło o studnię - planowalismy zrobienie studni wierconej - nie za głębokiej - takiej na potrzeby budowalno, ogrodowe. no i wszystko super. tak jak juz pisałam dzięki forumowej inicjatywie weszlismy do spółdzieni chętnich na studnie i dzięki temu mamy firmę z Dolnego Śląska która ma ceny praktycznie o połowe niższe niż u nas. No i wszystko fajnie, ale właściwie żadnej takiej stuprocentowej gwarancji, że woda bedzie nikt mi nie da. Wtedy ryzykuję 60 zł za kazdy metr odwiertu, plus 150 za dojazd. Kurcze, już sama nie wiem czy to ma sens. Z drugiej strony firmy lokalne gwarancji tez nie dadzą, a licza sobie praktycznie dwa razy tyle. Przeraża mnie, że nawet nie wbilismy łopaty jeszcze w ziemie a koszty rosną. Wiem, że powinnam powolutku zacząć się do tego przyzwyczajać, ale jakoś ciężko mi to idzie... Chwilowo mnie to jakoś dobiło. Dobra spadam do domu, bo dziecię czeka stęsknione.
mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

no i weekend minął, jakoś się nie zebrałam do pisania w pamiętniczku, a tu tyle rzeczy się wydarzyło. rzeczy w sumie drobnych, ale i tak cieszą!!! Po pierwsze w sobotę stalismy się szczęśliwymi posiadaczami przyczepki kempingowej - szlachetny rocznik 1980 :) Wiadomo, przyczepka jest jak wino, im starsza tym lepsza :) Właściwie posiadaczami jeszcze nie ejsteśmy bo dopiero na czwartek umówiona jestem na transport przyczepki i zapłatę. W sumie to fajnie to wszystko wyszło, uzyskalismy cenę najlepszą z możliwych oferowanych, z której jeszcze uszczkęlismy co nieco i to co nieco bedzie płacone nie w gotówce lecz w formie moich tłumaczeń :) Z przyczepki cieszymy sie jak dzieci - nie wiedzieć w sumie dlaczego. Chyba jakieś takie wakacyjne skojarzenia w nas budzi. Gdy wyjeżdzalismy z firmy przyczepkowej moj mąż w aucie mówi: przyczepkę kupilismy, ale jaja!!! na co nasz 20-mies syn mówi: ale jaja!!!! No, ładnie ojciec dziecko uczy! No, ale przyczepka jest teoretycznie 4 osobowa, ale jak dla mnie to raczej 3 osobowa. Reszta ekipy spac będzie chyba w namiocie, o ile pogoda pozwoli, zobaczymy. Przyczepka jest boska - ma szafeczki takie a la dębowe i zdobione uchwyty, lodówkę, kuchenkę i zlewozmywaczek. Jets po prostu cudna - nawet nie az tak bardzo zapyziala - dożywotnio zarejestrowana w Polsce. Juz nie możemy się doczekac weekendu, kiedy bedziemy mogli przystąpić do czyszczenia przyczepki!!! Jak tylko się nauczę to wrzuce zdjęcia.

 


Oprócz, jakże fascunującej kwestii przyczepki, w sobote kupilismy bloczki fundamentowe!!! Wow! z depozytem na składzie budowlanym. Cena 2,85 za sztukę brutto. A więc już jakiś materiał mamy!!!

 


Oprócz tego, ubiegły tydzień zakończył się równiez pomyślnie pod kątem mediów - dostalismy warunki przyłącza prądu i umowę o przyłączę. Ponieważ słup energetyczny stoi jakieś 5 m. od naszej działki liczymy, (tak powiedziano nam w energetyce), że nie trzeba bedzie robić projektu i że wszystko załatwi sie tzw. skrócona ścieżką. Oplata przyłączeniowa - 2200 brutto - no cóż 14 kW. Ale bardzo sie cieszę, że jestesmy znów kroczek do przodu.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

a, zapomniałam jeszcze napisać w sprawie studni :) No więc planujemy zrobić sobie nie za głęboka studnię wierconą - na potrzeby budowy (bo coś ine wierzę, żeby zdażyli nam wodę doprowadzić do maja), a potem na potrzeby ogrodowo gospodarcze. Raczej nie chcieliśmy glębokiej studni na potrzeby zasilania domu, jakoś nie mam zaufania do jakości tej wody (oczywiście jakoś wody z wodociągów to inna rzecz, ale tak jakoś zdecydowaliśmy). Dzięki uprzejmości jednego z forumowiczów utworzyliśmy ekipę chętnich na taką studnię i ściągamy firmę z okolic Lublina, która wydaje się profesjonalna a jest o wiele tańsza niż u nas. A więc dziś dostałam mejla od pana "studniowego" i w przyszły wtorek mamy spotkanie - by obejrzec działkę, omówic szczegóły itp. Fajnie, ale dzis coś nie mam nastroju - dziś wieczorem jak tylko krasnal zaśnie otwieram wino - to jedynie może mnie uratować :)
mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

choć pogoda dziś lewa a weny do pracy jakoś nie mam, to i tak zadowolona jestem, ponieważ stawiamy jakies drobne kolejne kroczki. Mianowicie - kaskę na bloczki wyciągnęłam, jutro jedziemy zapłacić i spisać umowę depozytową.

Dziś ku mojemu zaskoczeniu w ciągu jakiegoś kwadransa załatwiliśmy kierownika budowy - a tak dokładnie to załatwił nam go mój niezawodny tata. Kierownik jest wujkiem siódma woda po kisielu, mieszka blisko budowy, ma wszystkie konieczne uprawnienia i choć w sumie nie znammy go jakoś dobrze, to jednak wolę jego niz kogos całkiem nieznanego. Mam nadzieję, że z nas nie zedrze. Umówieni jestesmy na telefon - jak już bedziemy mieć pozwolenie na budowę, spotkamy sie na działce, obejrzy projekt, pogadamy, ustalimy cenę. Myślę, że ten układ mi odpowiada. Zobaczymy, jak ta współprtaca bedzie wyglądac w praniu...

Zorientowałam się również co do przenośnego kibelka na budowę - najlepszą ofertę dostałam na 35 zł tygodniowo plus 49 zl każdy serwis (czyli opróżnienie zbiornika, wymycie itp.) Powiedziano mi, że przy 6 os. ekipie serwis raz w miesiącu powinien wystarczyć. Dobre jest to, że można np. wziąć na 2 tygodnie i potem oddać (np. jak np. jakaś przerwa będzie w budowie). Więc w sumie nie jest tak że myślałam że bedzie gorzej.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

wizyta w składzie budowlanym dziś jednak się nie odbyła, no bo skład do 17 kawałek drogi z pracy, a więc nie było szans zdażyć. No, ale bloczki mam już zarezerowane i jedziemy w sobotę. Za to, odbyliśmy z mężem wizytę w centrum kempingowym w bieruniu - bardzo sympatyczni ludzie, pogadaliśmy, pooglądaliśmy przyczepy i domki holenderskie, choć ciemno już było więc niewiele było widać. W sumie z naszej rozmowy i przemyśleń winika, że w naszym przypadku inwestycja w taką przyczepę nie byłaby głupia. Ekipa budowlana przyjeżdza z gór, muszą gdzieś spać, no a skoro muszą gdzieś spać (6 chłopa) to napewno to będzie kosztować. Oni sami mówili że oni mogą w namiotach nie ma problemu, że mają swoją kuchęnkę gazową itp. i w ogóle. Ale w namiotach to ja tego za bardzo nie widzę - no a jak np. w dzień słońce będzie świecić a w nocy padać?? Pochorują mi się. Biorąc pod uwagę, że chcemy budowę realizować tak w ciągu 2 lat to przyczepka przydałaby się im ale i nam na weekendy - na różne roboty dodatkowe czy ogrodowe. Mamy małego krasnala, ale w sumie już wystarczająco dużego, żeby w przyczepce zrobić mu jakieś pitko, albo schornić się ew. przed deszczem. Taka przyczepka daje też budowie spore bezpieczeństwo w newralgicznych momentach można nawet samemu się przespać co by nie zniknęła nie położona jeszcze dachówka. No i ekipa blisko - rano wstają, kawka, śniadanko i od razu do pracy :) No nic zobaczymy. Najbardziej to taki domek holenderski mi się podoba - no ale najtańszy to jakieś 6 tys. No i kółek nie ma...
mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

hmm, kwestia przeczepki znów stanęła pod znakiem zapytania - w sumie nie chodzi o parę stówek tylko o parę tysięcy - może bezsensu jednak. Hmm, chyba zaszantażuję potencjalnego dostawcę, żeby mi znalazł aką za 2 tys. inaczej niech sobie innego tłumacza szuka!!! A co!!! Oczywiście żartuję, ale w sumie to trochę się napaliłam na tę przyczepkę... ach kobiety tak mają.. już widze oczami wyobraźni te grile przy przyczepce na budowie i kawkę i ciasto domowe dla ekipy. Ach... No zobaczymy...

W sprawie bloczków fundamentowych i bloczków na ściany właściwie jesteśmy już zdecydowani, żeby je kupić już teraz w opcji depozytu na składzie. Raczej potanieć nie potanieją a zawsze będziemy mieć to już z głowy.

No, ale wracając do Historii:

PROJEKT NATALKA

Projekt pocodzi z pracowni MG Projekt. Nie opanowałam jeszcze trudnej sztuki wstawiania zdjęć ale dam linka http://www.mgprojekt.com.pl/domki/natalia/elewacje.php" rel="external nofollow">http://www.mgprojekt.com.pl/domki/natalia/elewacje.php

Nasz domek będzie w odbiuciu lustrzanym. Tak jak już wcześniej pisałam zależało nam żeby nasza (oja i męża) przestrzeń życiowa znajdowala się na parterze a na górze by było królestwo dzieci. Na razie mamy jednego krasnoludka więc mam nadzieję, że opatrzność nie poszczędzi odpowiedniego obsadzenia pokoi górnych. Są trzy - w planie 2 dla dzieci, jeden dla gości. Naszym założeniem co do projektu było również to, że gdyby kiedyś w przyszłości któryś z naszych rodziców miał zamieszkać z nami będzie miał swoją przestrzeń na dole z własną wygodną łazienką, a my wtedy pójdziemy na górę. Także można powiedzieć że domek bardzo nam się podoba - z bryły, i przede wszystkim z funkcji.

Aktualnie projekt jest w adaptacji - robimy pewne zmiany. Przede wszystkim ze względu na kształt działki główny taras będzie z boku a nie z tyłu domu. Wydłużamy również daszek nad wykuszem aby uzyskać częściowe zadaszeie tego tarasu. W kuchni wydzielamy spiżarkę, a dolną łazienkę powiększamy o połowę pom. gospodarczego, żeby mieć sporą wygodną łazienkę. Na tarasie tylnym do dolnej sypialni dobudowujemy niewielką garderobę. No i to tyle zmian, a jeśli okrągłe kolumienki będą kwadratowe i zmienią się niektóre okna.

Hmm, dziś już dość późno, a ja (jak codziennie) dziś rano obiecywałam sobie, że jak tylko położymy małego spać to też idę spać. No i jak zwykle nie wyszło...

Jutro popołudniu dziadkowie przyjeżdzają do krasnala wiec my z mężem jedziemy do składu po bloczki fund. no i na takei ogólne rozeznanie. No to dobranoc pamiętniczku.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

Kurcze, kurcze, sama nie wiem.....

 


Chwilowo, zarzucam historię, bo w sumie juz nie tak wiele jej zostało, na rzecz teraźniejszości. No więc teraz dylematy - kupować materiał już teraz czy czekać?? Czy kupować przyczepke kempingową na plac budowy.... No ale po kolei (pisząc to liczę na porady!!!).

 


Przyczepka: ze względu na zawód (tłumacz egzotycznego holenderskiego jezyka) mam kontakt z róznymi panami sprowadzającymi auta z Holandii. No i którys znich niezbyt drogo mógłby nam sprowadzić taka przeczepę - ja się napaliłam fajnie by było gdzie kawę zrobić, usiąść, graty powkładać (takie socjalne) a w razie czegoś spać w celu pilnowania jakiś materiałów budowlanych :) Chyba sie zdeycydujemy, choz kurcze tym sposobem koszty rosną, bo myślałam jeszcze o takim blaszaku na narzędzia, ale czy to konieczne??? No i jakiś kibelek trzebaby zorganizowac dla ekipy...

 


Dziś podzwoniłam trochę po składach, hurtowniach i przedstawicielach handlowych. Mam dość fajną cenę na bloczki fundamentowe. No i taką zwykła cenę na bloczki faelbudu na ściany. Przedstawiciel Faelbudu twierdzi, że od lutego idą o 15% w górę. Hmm, czy sa jakieś przeciwskazania przed kupowaniem materiału teraz?? Bo właściwie z checią bym to zrobiła, miałabym to odfajkowane, załatwione, zapłacone (w opcji składowania w składzie, nie na działce). W sprawie bloczków skonsultuję się jeszcze z architektem, który adaptuje projekt, bo wprawdzie nic nie mówił, ale gydyb mu tak do głowy przyszło monolityczny fundament zalecić?? (I kategoria szkód) - no ale chyba nie bo to wszak sporo przeliczania jest. Nie wiem czy moge ufać tym wyliczeniom ilości z projektu czy powinnam jakoś sama to obliczać (ale jak????) próbowałamz fundamentem i poddałam się.

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

PROJEKT: właściwie projektami zaczęłam interesować się w momencie jak rozpoczęliśmy szukanie działki. Nie żebym szukała działki pod jakiś projekt - nie, ale po prostu oglądałam, zastanawiałam się i powoli powoli (razem z mężem) określaliśmy nasze potrzeby (no tak trochę też możliwości braliśmy pod uwagę). Włąściwie to można powiedzieć, że jesteśmy dość konkretni i zdecydowani - w sumie wiedzieliśmy czego chcemy, choć to nie oznacza, że wybór był łatwy. No i mamy to szczęście, że w sumie chcemy rzeczy podobnych, więc na tym tle nie ma zbyt wielu konfliktów. A więc nasze potrzeby były takie: dom ok. 150 m użytkowych parterowy z poddaszem, otwarta na salon kuchnia ze spiżarką, salon z dużymi oknami, kominkiem (nienarożnym). Garaż na 2 auta w bryle domu z przejściem do wiatrołapu. Na dole oprócz salonu, kuchni, wcecika, kotłowni, mają być dwa pokoje - a więc nasza sypialnia (z garderobą) i drugi pokoik (dla małego dziecka póki na górę się nie przeprowdzi)a potem pokój ten bedzie gabinetem. No i na dole również nasza łazienka. Naszym głównym założeniem było to, że nasza sypialnia ma być na dole. Dla nas żadnych schodów. Jest to związane z moim skrajnym lenistwem. No bo np. właśnie zrobiłam wszystko co miałam do zrobienia (czyli jest godz. 24) wreszcie mogę usiąść na kanapie i poczytać i siadam i wtedy dociera do mnie - kurcze moja książka jest o całe 25 (czy ileś tam) schodów wyżej ode mnie.... Hmm, sami widzicie, że w skali całego życia, polskie czytelniactwo odniosłoby niepowetowane straty gdyby moja sypialnia była na poddaszu. A tak, powiem do męża: przynieść mi proszę książkę z sypialni bo ja sobie leżę :) (no bo on obok bedzie za kompem w gabinecie - wiadoma sprawa :) No i on podrepcze i przyniesie!!!

 


Co do góry nie mieliśmy szczególnych wymagań - dwa (albo trzy) pokoje, plus łazienka i garderoba.

 


Hmm, długo by było pisać o przeróżnych koncepcjach, propozycjach, rzutach, rysunkach itp itd. Właściwie cały splendor za znalezienie naszej Natalki (to nazwa projektu i stąd też nazwa dziennika) spływa na mojego męża - no bo w sumie było tak, że ja od jakich 8 miesięcy wieczór w wieczór analizowałam, oglądałam, czytałam itp. No i po tych miesiącacha zaczęłam na niego narzekać, że on się nie angażuje, że olewa, że on chyba wcale nie chce tego dom, no i inne takie babsie klimaty. Więc wziął komputer i za dwie godzinki pokazuje mi projekt z ytaniem - a ten oglądałaś?? Ja odpowiedź znałam, bo przecież oglądałam WSZYSTKIEEEEEEEEE, ale kurcze tego chyba nie oglądałam :) No i tak małżon mój znalazł Natalkę.

 


Na dziś chyba zakończę, bo wena odlatuje powoli a jeszcze o fundamentach poczytać muszę (no i o wstawianiu zdjęć!!!)

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

DZIAŁKA: hmm, ciężko jakoś zebrać całą tę historię do dnia dzisiejszego, choć przecież nie jest historia taka długa. No, ale tak wiele się dzieje - mały krasnal rośnie, pracy dużo no i plany budowlane, życie pełne tego wszystkiego i szczegóły tego życia szybko się zacierają - no i chyba po to ten dziennik.

 


Właściwie jeśli chodzi o lokalizację działki to nie mieliśmy problemów z decyzją, jakiś czas temu usłyszliśmy całkiem nieznaną nam nazwę Imielin (woj. śląskie). Od kilku osób usłyszeliśmy, że fajnie skompunikowane, że niby miatseczko, ale takie wiejskie, że infrastruktura fajna, że bezpośredni dojazd autobusem do Katowic, że jest fajny zalew i w ogóle. Po pierwszej wycieczce do Imielina wiedzieliśmy, że to nasze miejsce - oczywiście takich miejsc jest wiele, ale tam spodobało nam się szczególnie - odległość taka akurat do jednych i drugich rodziców. Miasteczko wygląda wyjątkowo schludnie i tak radośnie, jest zadbane, widać, że sporo się w nim inwestuje, no i w ogóle po prostu przypadło nam do gustu. Poszukiwania działki trochę trwały ale w sumie to można powiedzieć, że rok i to z różnym natężeniem. Pod koniec byliśmy trochę przyłamani - działki były, ale rzadko kto chciał sprzedać, kto nie musiał trzyma, bo za rok sprzeda drożej, albo dla dzieci. Albo nam się nie podobało, albo za wąska, albo za duż,a albo za mała, albo z słupem. Z początku szukaliśmy dość blisko centrum, ze względu na swobodę dla powiedzmy kiedyś dużego dziecka (dojście do przystanku, chodzenie nocą itp.). Mieliśmy już jedną działkę upatrzoną - ba nawet podpisaliśmy umowę przedwstępną. Teraz wiem, że nie była ona idealna - dość wąska (23metry a marzyłam o działce przylegającej do drogi szerszą stroną). Za duża (prawie 1600 m, a chciliśmy 1000) co oznaczało sporo za droga. Dość blisko głównej ulicy, po której jeździ wiele tirów - a więc nie tak całkiem cicho. No, ale ze ślicznym widokiem na kościelną wieżę. Na szczęście w porę wycofaliśmy się, co zastrzegliśmy sobie w umowie przedwstępnej - w między czasie dowiedzieliśmy się, że w starym nieobowiązującym już planie przestrzennym zaraz obok tej działki ma iść spora droga. Studium przestrzenne tej projekt potwierdzało. Uff... spadł nam kamień z serca, że do transakcji nie doszło... No ale wciąż nie mieliśmy działeczki!!!!

 


Oglądaliśmy jeszcze kilka innych, aż zobaczyliśmy tę jedną jedyną :) A dokłanie cynk o tej działce dał nam mieszkający w Imielinie znajomwy (dzięki wielkie!!!!). Jeszcze tego samego dnia obejrzeliśmy ją i wiedzieliśmy od razu, że to jest to!!! Śliczna działka o super wymiarach jak dla nas (34 na 26,7), wokół ładnie zadbane starsze domy i sporo całkiem nowych. Z mediami w drodze, z wjazdem z drogi publicznej - i całkowicie nie w centrum, ale na samych obrzeżach Imielina - na Jamnicach a więc od strony zalewu!!! Wszystkie racjonalne arumenty o przystankach dojazdach itp. poszły w kąt - tam właśnie chcemy mieszkać. Potem oczywście zrobiliśmy rozeznanie i okazało się, że do przystanku nie jest tak daleko, no a powiedzmy sobie szczerze, że jeśli nasze dziecko będzie wykazywało taki poziom geniuszu jak dotychczas to i tak gdzieś do "szkół" go wozić ekstra będziemy (o ile budowa nas całkiem nie zruinuje :)

 


Negocjacje cenowe na temat działki odbyły się następnego dnia na lokalnym placu zabaw :)

 


Potem było trochę czekania na nowe dowody sprzedających, potem dwa spotkania u notariusza a potem małżonek sprezentował mi boskie perfumy z okazji tego wiekopomnego wydarzenia!!!

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

Ojej, ojej!!! Od dawna marzyłam o tej chwili - zakładam dziennik!! Dziennik pewnie dla wytrwałych (bo gadatliwy ze mnie typ), o ile sama będę wytrwała w pisaniu go.

 


Z góry mówię - jestem jeszcze forumowym laikiem - nie umiem wstawiać zdjęć itp. ale z podziwem i do późnych godzin nocnych zaczytywałam się w dziennikach innych forumowiczów, dlatego chciałabym mieć i swój - tzn nasz - a my to: ja (Ewa), mąż (Jarek), syn Mateusz (miesięcy 20) i kot Frodo (który aczej w budowie uczestniczyć czynnie nie będzie). W pozostałych rolach mam nadzieję wystąpią ekipa budowlana pod wodzą szefa o ksywce Domin - prosto z Podhala, no i pewnie wielu innych - oby zawsze słownych, rzetelnych i pracowitych.

 


Po moim ostatnim zdaniu widać czemu między innymi budujemy - mamy pewien poziom naiwności i nieświadomości, który pozwala wierzyć nam, że wszystko będzie ok!!! :)

 


No, ale po kolei: mąż J. zawsze chciał dom, nie myślał aż tak bardzo kiedy, ale po prostu chciał. Ja raczej nie chciałam, moi rodzice swego czasu metodą gospodarczą, bez kredytową zbudowali ogromną chałupę - a więc ja wiedziałam mniej więcej z czym się to je i dlatego chyba między innymi nie chciałam. Ale wszystko się zmieniło pewnego pięknego letniego dnia, kiedy po raz kolejny na trzecie piętro naszego skąd inąd fajnego bloczku wtachiwałam naszego 5-cio kilogramowego niemowlaka wraz z 3 kg gondolą wózka (stelaż zostawał na dole). Wtedy powiedziałam sobie - jeżeli drugie dziecko to tylko w domu - w domu z jak najmniejszą ilością schodów, z ogródkiem, w ciszy i spokoju (a nie w centrum miasta). Oczywiście nie była to jedyna motywacja, ale generalnie z wiekiem (choć znowu tacy starszy to nie jesteśmy) ciągnie nas do ciszy, pokoju i piwka na tarasie!!!! No i tak powoli, powoli, myśleliśmy, a ja raczej nie umiem myśleć powoli więc można powiedzieć, że dałam lekkiego speeda przemyśleniom męża i tak to się zaczęło (choć w sumie jeszcze się nie zaczęło).



×
×
  • Dodaj nową pozycję...