Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    249
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    304

Entries in this blog

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

jeszcze parę fotek, co by zbyt nudo nie było

 

 


majster w akcji

 


http://img402.imageshack.us/img402/898/zalewanieid9.jpg

 


http://img402.imageshack.us/img402/6754/zalewanie1nu5.jpg

 


i jeszcze szalunek schodów zabiegowych :) dość precyzyjna robota trzeba przyznać. Sama jestem bardzo zadowolona ze schowka pod schodami, bardzo się przyda :)

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/6549/schodyszalunekri7.jpg

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

UFF, UFF, strop zalany :) właściwie to już w środę, ale jakieś to dla mnie wciąż dość nierealne i enigmatyczne, bo od tego czasu na budowie nie była, no i nie widziałam w świetle dziennym, po schodach jeszcze nie weszłam, góry nie zwiedzałam :)

 


W każdym razie w środę (tzn. 8 sierpnia) wieczorkiem zaczęły zjeżdżać gruchy :) niby miały być koło 15 ale było lekkie opóźnienie. Majster nawet się cieszył, bo zawsze to chłodniej było, łatwiej się rozprowadzało. Strop to niezły koszt..... na nasz weszło 25 kubików betonu. Razem ze schodami. Boższzzzz, ile w tym domu stali i betonu to po prostu nie do wiary, a ile to wszystko kosztuje. Wczoraj na tym tle mieliśmy lekki kryzys. Trzeba było kupić coś do malownia podbitki. Drewnochron najtańszy, ale majster odradzał a i mnie się efekt estetyczny średnio podobał w porównaniu z lakierobejcą no a u nas ta podbitka i deski czołowe - takie schodkowe są istotnym elementem ozdobnym elewacji więc fajnie by było żeby to jakoś wyglądał i żeby za dwa lata nie trzeba było odnawiać.... No i 500 poszło... No załamka po prostu. Właściwie każdy wydatek poniżej 1000 zł to taka raczej drobnostka... W akcie protestu przeciwko tym budowanym wydatkom, przez które cierpią niewielkie wydatki dla własnej przyjemności (typu książka czy płyta, czy ciuch) udałam się wczoraj zamiast na budowę to do Almi Dekor i kupiłam sobie wymarzoną cukiernicę a właściwie bombonierę za całe 79 zł :) Kurcze, ale drożyzna, ale i tak była najtańsza z wszystkich cynowych a o takiej właśnie marzyłam :) Zrobię zdjęcie to wstawię - nabytek już do nowego domu, muszę jeszcze do niej zakupić tylko cukier w kostkach :)

 


No, ale wracając do stropu, cała akcja trochę trwała, właściwie chyba koło 21 skończyli. Nie obyło się tez bez drobnej wpadki, już jeden z chłopaków miał wieszać wiechę, kiedy coś nagle lekko chrupnęło i jedna belka terrivy nad gankiem lekko zaczęła się wyginać. Akcja była szybka, chłopaki podparli, przycięli jedną jętkę z więźby i zrobili porządne podparcie. Myślę, że beton związał i wszystko jest ok. Uff, szczęście że reakcja była szybka i nie skończyło się to gorzej... Jak na mój gust to chyba niewystarczająco podparli podstemplowali ten ganek, no ale nie wnikam, grunt, że wszystko stoi (mam nadzieję, dziś jadę na inspekcję).

 


Jeśli chodzi o kolor podbitki zdecydowaliśmy się na jasny dąb, oczywiście nazwa niewiele mówi, bo co producent to inne kolory, ale wydaje mi się, że będzie się ładnie komponować. W sumie jeśli chodzi o kolorystykę elewacji to dość istotnym elementem jest u nas brama garażowa - jest po prostu duża, a de facto jedyny kolor bram segmentowych jaki nam w ogóle się podoba to złoty dąb. Jednak okna drewniane na które się zdecydowaliśmy nie występują w takim kolorze a z reszta nawet gdyby występowały takiego na okna nie chcieliśmy. także okna i drzwi wejściowe będą orzech a brama garażowa i podbitka dąb (znaczy podbitka trochę "szlachetniejszy" dąb, bo wiadomo bram to plastik z okleiną). Elewację planuję kość słoniowa - czyli jasny kolor ale nie biel, ale tez bez domieszek żółtego, bezowego czy innego, po prostu kość słoniowa albo jasne ecru. W planach taras, ganek i ścieżki z kostki granitowej 9albo innej brukowej imitującej granit). No i słupy z cegły ręcznie formowanej. W daaaaleeeekiej przyszłości ogrodzenie mam nadzieję też z elementami tej cegły i sztachetami drewnianymi w kolorze podbitki. Hmmm, zobaczymy, plany są ale skąd kasę na to wszystko....... e, szkoda gadać

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

kolejne wieści z placu budowy :)

 


cyrograf na 30 lat podpisany.... już teraz wiemy, że jeśli ta kasa wystarczy do etapu tzw. deweloperskiego czyli w moim rozumieniu, instalacje, tynki i wylewki to będzie bardzo dobrze. Resztę - czyli konieczne minimum do wprowadzenia się no to już będzie trzeba pokombinować :))))

 


No, ale zapomnijmy chwilowo o tych niemiłych aspektach budowania - skupmy się na tych milszych. Ostatnio najmilszym aspektem było pojawienie się przy domu dwu słupów - są one wymurowane z wymarzonej przeze mnie cegły ręcznie formowanej holenderskiej. Jak dla mnie wyglądają cudnie a ich uroda jeszcze dopełni się, kiedy dom będzie gotowy tzn. z tynkiem itp. Oto nasz cudny słup widziany z bliska

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/525/slupzbliskaix2.jpg

 


a tu z daleka

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/6193/slupzdalekavo2.jpg

 


Słupy sprawiły mi osobiście ogromną radość, bo są pierwszym elementem domu, który de facto powstał w wersji docelowej, czyli tak właśnie będą one wyglądać. W dalekosiężnych planach mam wykorzystanie tej samej cegły na pewne elementy wykończenia elewacji (na tarasie, parapet zewnętrzny okna kuchennego, może cokół ale to jeszcze nie wiem).

 

 


Poza tym majster zaczął szalować schody - są zabiegowe, można powiedzieć że jest to precyzyjna robota co widać na zdjęciu.

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/3628/szalunekschodyda6.jpg

 


Praktycznie terriva położona jest już wszędzie, mamy sporo belek, podciągów do zalania, to wszystko razem z terriva ma być zalewane w środę.

 

 


Właściwie podjęliśmy decyzję co do okien. Jutro będę jeszcze dzwonić do producenta podpytać o parę szczegółów. Nasz problem generalnie polega nam tym, że im coś droższe tym bardziej nam się podoba... Tzn. od początku byłam przekonana że okna będą PCV, w kolorze, bo ładne, praktyczne, ale miałam szczególne wymaganie co do okna kuchennego - ma być z konstrukcyjnym szprosem, nie z takimi wąskimi patyczkami, ale z porządnym grubym konstrukcyjnym szprosem, dzielącym okno 160 x 120 na 6 pól. Efekt estetyczny o który mi chodzi w tym oknie może dać mi tylko drewno. A kuchnia otwarta jest na salon, więc skoro w kuchni drewno to i w salonie chyba też..... No i tak poszło. Z resztą kiedy zobaczyłam okna drewniane, rozumiałam że tylko takie chce... Miny nam zrzedły kiedy wyceniliśmy w firmie Excellent drzwi tarasowe - bezprogowe, super okucie, super system, nie takie że się wyciąga i dopiero przesuwa, ale takie że po prostu się przesuwa bez wyciągania drzwi (mam nadzieję że jasno względnie się wyrażam). Cena drzwi 2,4 m zabiła nas.... No, ale jak zwykle mamy szczęście, z głupia franc gadaliśmy o oknach z majstrem i ten dał nam namiar na niewielką firmę na Podhalu, która produkuje głównie na zagranice która robiła okna do wielu domów, które on wykańczał, zna ich i może z czystym sumieniem polecić. Więc pojechaliśmy obejrzeliśmy, zachwyciliśmy się..... z resztą pisałam o naszej wycieczce poprzednio. No i teraz po tak długim wstępie, mogę wreszcie powiedzieć że zdecydowaliśmy się i to na opcje najdroższą (kurcze na czym by tu zaoszczędzić?????, jakieś pomysły??????). Mam nadzieję, że to słuszna decyzja.

 


No i kolejna decyzja, która rodzi negatywne skutki finansowe (tzn. znowu kasa). Kiedy zobaczyliśmy nasze słupy, zrozumieliśmy, że wykończenie kominów nad dachem też musi być z tej cegły.... Oczywiście taka była też pierwotna wersja, ale na fali prób oszczędzania wymyśliłam wersję economic - czyli tynkujemy a tylko na górze robimy taką koronkę z 2 warstw cegieł (właściwe połówek). Teraz widzimy jednak, że to nie to, że nie o to chodzi, że chcemy całość. Oczywiście oznacza to też konieczność klejenia tych połówek cegieł na bardzo dobrym kleju, dobrym znaczy drogim.... a i tak się boje, czy to nie poodpada. Ale, efekt wizualny mam nadzieję, będzie super. Mieliśmy dwa dni temu rocznicę ślubu, zakasowane z tej okazji datki rodzinne przeznaczamy na cegły na wykończenie kominów :))) czyż to nie romantyczne ?? :))

 


Także, plan na ten tydzień to: zapłacić zaległe faktury: za terrivę, za kominy i kształtki wentylacyjne.

 


Kupić różne dupsliki typu wełna do dylatacji kominów od terrivy, spinki czy jak to się tam zwie.

 


Zamówić okna na parter i veluxy na poddasze.

 


Dalszy plan to rekonesans w sprawie bramy garażowej.

 


Dziś majster przywiózł z Podhala drewno na podbitkę (jak on to mówi "podsiubitkę"). Kolor do malowania drewna właściwie mamy już wybrany. Nie będzie to ten sam kolor co okien, bo okna będą orzech, a podbitka będzie bardziej pod kolor bramy garażowej (złoty dąb). Mam nadzieję, że nie będzie za dużo tych kolorów, ale jednak taka ciemna podbitka jak orzech wydaje mi się byłaby za ciężka do dużego, dość pochyłego grafitowego dachu. A myślę, że szlachetne kolory nie będą się ze sobą gryźć.

 


Mój mąż się dziś załamał - do łazienki mam już wybrane lampki, i dodatki typu mydelniczka i chustecznik.... czy to nie przesada :))))) Ale właściwie tylko kuchnia i łazienka według planu ( o ile na to kasy starczy) mają powstać w wersji docelowej (no bo wiadomo, żeby z małym dzieckiem mieszkać to kuchnia i łazienka muszą być), dlatego mam to już dość przemyślane.

 


Teraz głowię się mocno nad kwestią ogrzewania, w ramach oszczędności odrzuciłam pomysł grzejników kanałowych. Ryzyk fizyk, zrobimy podłogówkę a na nią podłogę warstwową drewnianą typu Kahrs linnea. Dla spokoju ducha podciągniemy do salonu rurkę pod ewentualny grzejnik gdyby się okazało, że podłogówka nie wyrabia (no ale jak obliczona będzie to musi wyrabiać, nie???)

mamamatinka

ale zaległości, zaległości......w sumie tyle się dzieje, że nawet nie mam siły tego opisywać - ani czasu. Wszystko jakoś pojawia się i znika - telefony, decyzje, praca, dom, budowa. Czyżbym potrzebowała urlopu??? A co to jest urlop??? Nie ma się co martwić, z potencjalnym urlopem będzie coraz gorzej - jutro podpisujemy umowę kredytową..... O, bardzo przepraszam, w tym właśnie celu biorę właśnie urlop - całe pół dniówki relaksu w banku - mam nadzieję że klimę mają...

 


Na szczęście na budowie postępy... Dziś byliśmy i nawet moją babcię zawieźliśmy bo bardzo chciała obejrzeć. Podobało jej się bardzo, powiedziała, że wielki dom :)

 


No, nam też bardzo się podoba:) Część pomieszczeń jest już przykryta terrivą i wszystko wydaje mi się fajne, ustawne, nie za duże nie za małe, takie akurat :)

 


Majster nam dobrze podpowiedział w kwestii przesunięcia drzwi w naszej sypialni. To był strzał w dziesiątkę.

 

 


Mieliśmy trochę przeboje z bloczkami terrivy - niezbyt dobre jakościowo były, ale na szczęście przyjechał przedstawiciel producenta i znał że sa w normie. Jeszcze nie wiem ale mam nadzieję, że jakiś rabat będzie się dało w związku z tym urwać.

 


W tym tygodniu przyjechały wreszcie kominy - opóźnienia trochę było, ale w sumie chłopaki mieli co robić. Kominy - systemówki Leiera wyglądają bardzo solidnie, nie sądziłam prawdę mówiąc że takie wielkie są szczególnie ten do kominka bo fi 20.

 


W najbliższym czasie musimy kupić okna dachowe i elementy do obróbek dachowych no i pewnie tysiąc różnych innych rzeczy.....

 


Ach, zapomniałabym napisać o ważnym i miłym wydarzeniu para-budowlanym. W zeszły weekend wybraliśmy się aż do Raby Wyżnej w Gorce do małego zakładu stolarskiego poleconego przez naszego majstra by obejrzeć okna. Zakład nie robi piorunującego wrażenia ale za to okna tak - piękne, starannie wykończone a chłopak który prowadzi zakład (wraz z bratem) robi wrażenie profesjonalisty. Wciąż czekamy na wycenę naszych okien u niego. Mam nadzieję że nas nie zabije (wycena nie on) i że zdecydujemy się na nie, bo wyglądają cudnie. Wahamy się między kolorem teak a ciemny orzech. Raczej skłaniamy się do tych drugich. Zobaczymy, chciałabym już poznać tę cenę.....

 


W każdym razie wyprawa na oglądanie okien właściwie zakończyła się weekendem w górach. Nasz majster zaprosił nas do siebie, grillowaliśmy i gadaliśmy. Zanim do niego dojechaliśmy zjedliśmy z Jarkiem najlepsze na świecie lody w Nowym Targu (hmmmm, pychota), zwiedziliśmy bazylikę w Ludźmierzu, cudny dworek Tetmajerów w Łopusznej i maleńki stary drewniany kościółek też w Łopusznej. Widzieliśmy chyba z 6 bocianich gniazd, nawdychaliśmy się świeżego górskiego powietrza i w ogóle odpoczęliśmy. Żal mi było tylko naszego krasnoludka, który był w u dziadków i tęsknił za mną bardzo. Potem przez cały tydzień nie chciał mnie puszczać do pracy - no ale w ten weekend nadrobiłam, wycałowałam, wybawiłam i jest ok :))))

 


Idę spać, ale może jeszcze choć kilak fotek.

 


Fotki na tym etapie w sumie niewiele mówią - ciężko się zorientować w ogóle co jest co.

 


widok na kuchnię, z prawej strony spiżarka, okno jest tak wysoko bo jeszcze przyjdą wylewki a samo w sobie mam być na wys. 120 cm bo pod oknem będzie zlew.

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/1585/widokkuchniaco0.jpg

 


widok na garaż z przodu

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/9136/garazpu7.jpg

 


a to przyszły salon i nasza duma - dwoje sporych drzwi tarasowych

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/5631/salonwk2.jpg

mamamatinka

no, mury rosną rosną..... wczoraj jedna ściana była już zbudowana prawie do samej góry (ma mieć 2,80) i mąż był przerażony jakie to wysokie... No, wysokie wysokie, jak jeszcze parę tygodni temu nic na działce nie było no to z pewnością ściana na 2,80 jest wysoka :) teren niewyrównany - będziemy musieli sporo podsypać, ale wszystko bardzo fajnie wygląda...

 


Dziś właściwie chciałam napisać o innym aspekcie budowania - mianowicie zmęczenie - Nasz dzień ostatnio wygląda tak - 7 rano pobudka (wiem wie, bardzo wiele osób wstaje o wiele wcześniej...), mały nas już meczy chce na mleczko, chce do mamy itp. potem praca do 16.30 - ja to jeszcze mam nieźle bo mam klimę (która potwornie huczy) ale mąż siedzi w pokoju gdzie jest 34 st C - i jak tu myśleć i sie skupić. Potem do domu względnie do opiekunki po dziecko a potem to już prosto na budowę - na takie drobiazgi jak obiad zwykle nie ma czasu. na budowie przeróżne rzeczy trzeba ustalić, mąż chce pomóc, ja chłopakom trochę posprzątać, mały chce się bawić i trzeba go bardzo pilnować albo po prostu iść z nim do gąsek względnie w inne miejsce. Potem jazda z budowy zwykle dwoma autami więc mały ze mną, płacze i krzyczy, że chce do mamy że nie mam prowadzić tylko siedzieć koło niego - więc przez całą drogę muszę mu śpiewać... Potem w domu jest godz, 21 albo później trzeba jak najszybciej doprowadzić dziecko do stanu spania :) A więc kolacja, bajka, kąpiel, książeczki/układanki na nocniku i lulu. Czasem muszę posiedzieć z nim na foteliku aż zaśnie ale raczej rzadko. Jet godzina 22.15 - trzeba by pomyśleć o jakimś obiedzie... Może jajecznica a może po prostu piwo. Potem po pierwsze prysznic... Potem trzeba by coś posprzątać, wstawić pranie, uporządkować papiery (faktury i inne) no i na reszcie o 23,30 można otworzyć komputer i zastanowić się jaki kupić styropian, jak wykończyć kominy, jaki kocioł, jakie ekipy itp itd. Niestety czasem ten etap omijamy i padamy na twarz. I tak to wygląda - w sumie to chyba normalka.

mamamatinka

no, no, zaledwie parę dni minęło a my powoli widzimy kształty pomieszczeń naszego parteru :) Ścianki rosną jak na drożdżach, upał doskwiera ale chłopaki dają radę. My popołudniami albo wieczorem (bo z małym bąblem a więc też boimy się upałów zbytnich) dowozimy im zimne piwko albo lody. Wizytacje składają tez moi rodzice. Mój tata o godz. chyba 20.30 wczoraj jak de facto wszyscy już skończyli pracę stwierdził, że on by jeszcze coś porobił i wziął się za wożenie pustaków. Nie wiem czy to dobrze na kręgosłup jego, ale widocznie sprawiało mu to frajdę :)

 


mamy już ścianki na ok 1,5 metra także widać już mniej więcej kształt i ustawność pomieszczeń. Bardzo nam się wszystko podoba :)) Wczoraj musieliśmy zdecydować o ostatecznej wysokości pomieszczeń parteru - w projekcie jest 2.75, z pełnych bloczków wychodzi 2.80. majster powiedział, że ostatni może dać bloczek 12 wtedy byłoby 2.65. Właściwie już na te 2.65 byliśmy zdecydowani, ale w ostatniej chwili jednak zmieniliśmy decyzję na 2.80. Myślę, że w sumie im wyżej tym ładniej. Ja chciałam mieć dość wysokie wnętrza. To tylko 5 cm wyżej niż w projekcie więc myślę, że zewnętrznych proporcji nie zaburzy.

 


Dla naszego majstra kolejny plus - drzwi wejściowe do naszej sypialni zrobił tak jak projekcie. Ja wprawdzie już wcześniej myślałam o przesunięciu ich, żeby poprawić ustawność pokoju, ale już tyle tych zmian zrobiłam 9głównie jeśli chodzi o otwory okienne, że już głupio mi było kolejną dokładać). A tu majster sam wczoraj stwierdził, że oczywiście musimy sami zdecydować, ale gdyby ona dla siebie robił to by te drzwi przesunął. Po zastanowieniu postanowiliśmy je faktycznie przesunąć, choć oczywiście dla chłopaków to dodatkowa robota bo muszą nowy otwór wyciąć a stary zamurować.

 


Postanowiliśmy również zamontować jedno dodatkowe okno dachowe, by doświetlić schody. oczywiście to dodatkowy koszt, ale myślę, że warto.

 

 


Zdjęcia na razie niewiele mówią o przyszłych wnętrzach, no ale żeby archiwizacji stało się zadość to symbolicznie:

 


widok ogólny stanu chyba z przedwczoraj:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/6269/scianyzz5.jpg

 


a tu zdjęcie artystyczne mojego męża:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/2343/mloteknc3.jpg

mamamatinka

o jej już od dwu dni mamy STAN ZERO a tu w dzienniku o tym ani śladu :))) NO WIĘC OFICJALNIE PISZĘ, ŻE MAMY STAN ZERO - ZARÓWNO NA DZIAŁCE JAK I W PORTFELU NIESTETY. No wiadomo, zawsze są jakieś plusy i minusy :) Ale tak generalnie, to jesteśmy super happy. Nie mogę wręcz uwierzyć, że od jutra zaczną rosnąć ściany...

 


He,he no i tu pojawia sie problem - tzn. jutro już ostatecznie musimy podać naszemu majstrowi, jakie i gdzie ma robić otwory okienne. No i w sumie, niby wiedzieliśmy, ale kwestia drzwi tarasowych... Ech, myśleliśmy przez cały weekend.No i de facto wróciliśmy do koncepcji pierwotnej. Myślę, że będzie cudnie, choć nawet jeszcze nie wiemy czy będą plastiki czy drewno.

 


Jedna rzecz będzie trochę śmieszna patrząc z zewnątrz budynku. Mianowicie mamy dodatkowe zadaszenie tarasu, bo bardzo nam zależało na sporym kawałku zadaszonego tarasu. Z drugiej strony bardzo zależy nam na jasnym dobrze doświetlonym salonie, i generalnie sprowadza się to do tego, że drzwi tarasowe nie są pod tym zadaszeniem, ale obok niego i wychodzą na niezadaszoną cześć tarasu. Ciężko to tak opisać, jak będą stały ściany pokaże to na rysunku. Głowiliśmy się mocno czy nie będzie to śmiesznie z zewnątrz wyglądać, ale jednak tak właśnie chcemy. Zobaczymy.

 


A teraz zdjęcia naszych gotowych fundamentów:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/6701/stanzero1fx8.jpg

 


http://img402.imageshack.us/img402/4863/stanzero2yv1.jpg

 


http://img402.imageshack.us/img402/1277/stanzero3rj4.jpg

mamamatinka

I zdjęcia:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/4449/rozsypywaniepospolyzb8.jpg

 


przyjechała kolejna wywrotka pospóły - mam nadzieję, że to już ostatnia

 


http://img402.imageshack.us/img402/9287/kolejnawywrotkanh5.jpg

 


a to nasz najmłodszy inwestor:

 


http://img402.imageshack.us/img402/9612/malyinwestormz8.jpg

 


ku naszemu zdziwieniu lokalna młodzież (młodsza) postanowiła pomóc nowym przyszłym sąsiadom:

 


http://img402.imageshack.us/img402/3135/pomoclokalnady2.jpg

 


a tu nasza ekipa przyłapana na odpoczynku :) widok niezwykły

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/2857/przylapanirt5.jpg

mamamatinka

SZOK, SZOK, SZOK. Nasz przyszły dom nie jest już dziura w ziemi, ale solidna podstawa do dalszego budowania!!!! Dziś zalewamy wylewkę wstępną i tym sposobem mam nadzieję świętować dzisiaj STAN ZERO :)

 


No ale to dopiero po południu.

 


Przez ostatnie dni trochę straciłam z obiektywu budowę bo szkoliłam się w stolycy i mąż musiał w pełni przejąć organizacyjna pałeczkę (jak wróciłam powiedział tylko - ale sajgon :)

 

 


Chłopaki w tym tygodniu izolowali ściany, dokończyli drenaż. Na ściance fun. są dwie warstwy dysperbentu, na to klej do styroduru, na to styrodur 4 cm, na to folia kubełkowa mocowana od góry na kołkach.

 

 


Do fundamentów wszedł calutki piasek z wykopu (dość czysty oddzielony od humusu) + chyba z 6 aut pisaku kupnego, plus parę aut pospółki (warstwę górną jakieś 30 cm robiliśmy z pospółki). Chłopaki wszystko zagęszczali warstwowo i dzisiaj kończą zagęszczanie. Kopara przy okazji podrównała trochę teranu z tyłu domu, gdzie ze względu na spadek działki fundament stał jakieś 80 cm ponad poziomem pierwotnym gruntu, teraz po rozprowadzeniu z tyłu domu części humusu z wykopu jest całkiem fajny poziom. Jeszcze od strony tarasu będzie trzeba sporo zniwelować i podsypać jeśli nie chcielibyśmy mieć schodów z tarasu a bardzo chciałabym taras wtapiający się i naturalnie przecedzający do ogrodu. No ale to się zobaczy.

 


generalnie na razie wszystko wygląda dość porządnie, mamy sporo szczęścia w załatwianiu różnych rzeczy - typu "nie da się" a potem jednak się da. Koordynacja koparki, piasku, pospółki, skoczka i innych drobiazgów w taki sposób by nie było przestojów na budowie nie jest sprawa prosta, ale nie zapeszając jak na razie się to udaje i chyba mamy szczęście do życzliwych elastycznych osób. Tu ukłon w kierunku pana koparkowego, transportowca, pana ze składu, który jednak wcisnął nas na transport bloczków fundamentowych itp.

 


Wczoraj na działkę przyjechała więźba- dużooooo tego jak nie wiem, wygląda porządnie. Chłopaki już zaczęli impregnować. Akurat fajnie przeschnie do czasu jak będą roboty na dachu.

 


W czwartek przyjechały cegły na słupy (i na jedną ścianę w środku) - chyba ekipa z przymrużeniem oka na nie patrzy. Coś tam majster mówił, że wyglądają gorzej niż rozbiórkowe :)))) No, ale powiedział, że wiadomo, że to taki efekt "na stare" ma być :)

 


W najbliższych dniach ma przyjechać terriva.

 


O stronie finansowej nie wspomnę, wystarczy jedno słowo - masakra....

 


Wczoraj był pan rzeczoznawca z banku i mam nadzieję, że wkrótce sfinalizujemy kwestię kredytu.

 


Wczoraj byliśmy dość długo na budowie, posiedzieliśmy nawet chwilę z nasza ekipą, dziecko kiełbaskę z ogniska skonsumowało i w ogóle było bardzo milo.

 


jakoś to wszystko teraz tak szybko idzie, że wciąż nie dociera do mnie, że budujemy dom - nasz dom, że my tam mamy mieszkać, mieć tam ogródek i łazienkę. Szok, po prostu :)

 


Zdjęcia wkrótce...

mamamatinka

w weekend zakupiliśmy a właściwie zamówiliśmy bo jeszcze nie zapłacone cegły na słupy (ręcznie formowana holenderska) i cegłę na jedną ścianę w środku domu.

 

 


Plan na ten tydzień : zakup kominów (raczej systemowe Leier'a, bo Schiedel zabija ceną choć nei znam jeszcze ceny Leiera), zebranie ofert na rynny.

 

 


Ma być transport cegieł, i być może terrivy i więźby.

 

 


Zakładany plan robót na ten tydzień - zakończenie murowania ścianki fundamentowej, izolacja ścianki - smarowanie plus styrodur plus folia, dokończenie drenażu, obsypanie ścianek od zewnątrz, izolacja ław i ścianek smarowidłem wewnątrz, zrobienie odpowiednich przepustów, zasypywanie fundamentów gruntem własnym (piaskiem) a górna warstwa - 30 cm pospółki, oczywiście warstwowo ubijane wszystko, no i jeszcze izolacja pozioma ław papą termo, i wylanie wylewki wstępnej (niby zaplanowane na wtorek przyszłego tygodnia). No, dość ambitny plan mozna powiedzieć. A tak się sprawy mają w obiektywie reportera :)

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/3507/widokpogladowy1gk9.jpg

 


tu bardziej z bliska:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/6226/widokpogladowy2rw8.jpg

 


a tu widok od tyłu :)

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/8905/widoktylvd4.jpg

mamamatinka

pierwszy bukiet - na ławach, zainstalowany przez górali:

 

http://img402.imageshack.us/img402/9607/gorlaskibukiet1cg3.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/9607/gorlaskibukiet1cg3.jpg

 

ławy zalane widok z tyłu domu od strony garażu i pokoi:

 

http://img402.imageshack.us/img402/3033/lawystrgarqw5.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/3033/lawystrgarqw5.jpg

 

a tu widok z tyłu domu na stronę kuchni i salonu:

 

http://img402.imageshack.us/img402/7382/lawystrkuchsalfw3.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/7382/lawystrkuchsalfw3.jpg

mamamatinka

No to obiecane zdjęcia:

to widok poglądowy, tutaj widać ile drewna i betonu (i pracy) wymagają nasze fundamenty....

No cóż jak sie chce mieć powierzchnię zabudowy prawie 180 metrów... to trzeba bulić...

 

http://img402.imageshack.us/img402/9518/widoklaw1hu6.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/9518/widoklaw1hu6.jpg

 

widok bardziej z bliska na ogromną betonową platformę

 

http://img402.imageshack.us/img402/2512/widoklaw2ym9.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/2512/widoklaw2ym9.jpg

 

a to nasza ekipa przy pracy

 

http://img402.imageshack.us/img402/5553/ekipaxr6.jpg" rel="external nofollow">http://img402.imageshack.us/img402/5553/ekipaxr6.jpg

mamamatinka

ławy zalane, hej!!!!

 


Kurcze, 32,5 kubika weszło!!! Wygląda jak ławy pod kościół jakiś :) Zdjęcia będą jutro, bo kabelek w pracy został.

 


Trochę stresa mieliśmy, bo cos z betoniarni kombinowali chyba jakąś fuchę w międzyczasie robili czy awarię mieli, bo na każdą gruchę po pół godziny czekaliśmy....

 


No ale chłopaki w tak zwanym międzyczasie zrobili studnię z 4 kręgów - do drenażu. Kupiliśmy też dzisiaj właśnie różne rzeczy do drenażu i przepustów. i chemię do fundamentów.

 


Oczywiście, nikt z nas inwestorów, ani majster nie pomyślał co z bloczkami fundamentowymi. No a tu już na pojutrze by się przydały a oczywiscie w skałdzie gdzie je kupiliśmy powiedzieli że najwcześniej przywiozą we wtorek w przyszłym tygodniu. Więc dziś robiłam akcję gdzie by tu znaleźc auto z hdsem co by jutro pierwszą partię bloczków przewieźć. No niby coś tam załatwiałam, zobaczymy jutro czy skutecznie.

 


A, no i jeszcze muszę naszą ekipę pochwalić, bo wczoraj wieczorkiem na budowei był kierownk i pani instektor - odebrać zbrojenia. Wystawili ekipie 5. Pani inspektor bardzo miła, stwierdziła, że jak na I kategorię szkód mamy dom totalnie przezbrojony, no ale cóż, projektant się asekurował... a my musimy za to płacić teraz.

 


Chwilami cała ta budowa nas z mężem przeraża - jakoś tak chodzimy tam wokół tych wszystkich ludzi co budują nasz dom i z tego przejęcia sami nie wiemy co robić, co załatwiać... No, ale myślę sobie, że jak na młodych niedoświadczonych inwestorów, to jakoś to pociągniemy. Najgorszy jest brak czasu - całe dnie w pracy, wieczorem w domu stęskniony maluch, z resztą wieczorem i tak firmy, czy sklepy budowlane zamknięte...

 


Ech, no nie ma co narzekać, trzeba wierzyć że bedzie dobrze. :))) Idę spać

mamamatinka

W między czasie powstają nasze mega zbrojenia. nasi budowlańcy górale nie mogą się nadziwić, prętem 16 jeszcze nie zbroili :) Ile tej stali tam wejdzie w te zbrojenia i trzpienie - szok. Oto parę zdjęć.

 

 


widok z tyłu domu

 


http://img402.imageshack.us/img402/9447/spa518471un6.jpg

 


widok poglądowy z dachu blaszaka :)

 


http://img402.imageshack.us/img402/5131/spa518511pk2.jpg

 


a to najdłuższa belka, zbrojenie krzyżowe, ponad 20 metrów (pręt spawany był)

 


http://img402.imageshack.us/img402/4163/spa518531fe3.jpg

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

o rany. ludziska, mamy pierwszy beton :)))))) Aż mnie mięśnie bolą i to bynajmniej inne z fizycznego wysiłku gdyż ten ograniczył się do zrobienia budowlańcom śniadanka, ale z tych emocji, obaw, strachu i radości.

 


Oczywiście, wczoraj z mężem gorzko pożałowaliśmy, ze nie zrobiliśmy adaptacji projektu obejmującej zmianę technologii ścian, bo teraz de facto jest tak, że wymiary rzeczywiste nie sa zgodne z tymi na papierze, (zgadzać się będą wymiary wewnętrzne pomieszczeń - a przynajmniej mam taka nadzieję) no i człowiek teraz niczego nie jest pewny. No cóż, ułożyliśmy sobie koronkę do matki boskie, o ty, by geodeta się nie pomylił, by majster się nie pomylił :) Próbowaliśmy to jakoś rozpracować ale polegliśmy i stwierdziliśmy, że jesteśmy luzacy i że jeśli tylko aut zmieszczą się w garażu to będzie oki :)

 


I z tym nastawieniem poszliśmy spać :) A sen dość niespokojny był, bo dzisiaj chudziak, mąż w pracy a ja miałam asystować. No i asystowałam. jak dla mnie szalunki (na razie częściowe na wysokość) tzn - na chudziak wyglądają bardzo imponująco, i porządnie :) Super uczucie zobaczyć zarys domu - choć jakoś jestem w lekkim amoku i szoku i jakoś nie dociera do mnie na razie, że budujemy dom w którym mamy mieszkać.

 


W każdym razie chłopaki musieli nieźle się zmobilizować, bo beton którym miał być zamówiony na piątek, mógł przyjechać dziś czyli w czwartek popołudniu a potem zadzwonili, że mogą ale tylko w czwartek rano. Podejrzewam tu pewną machlojkę sąsiada - no jeszcze się dowiem, bo zaraz po nas lali u sąsiada schody. No, ale w sumie na dobre wyszło bo teraz popołudniu pogoda się pogorszyła, kropi i ładnie podlewa nam wylany już chudziak :)

 


Z kwestii technicznych i info dla innych Natalkowców (choć nie do końca, bo u nas fundament na szkodach górniczych więc ławy o wiele większe i bardziej skomplikowane niż w oryginalnym projekcie) - na chudziak zeszło 10 kubików betonu Nieźle. Na środę następnego tygodnia lejemy ławy - zamówiłam 30 kubików. No cóż.....

 


Ach, co ja będę gadać Po prostu parę zdjęć

 

 


Tak wygląda chudziak z bliska, hmmm wcale nie tak chudo:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/1817/spa518251mw6.jpg

 


Tutaj widać połączenie ław krzyżowych:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/9513/spa518311ks8.jpg

 


Mniej więcej po środku budynku mamy niezłą betonową wysepkę:

 


http://img402.imageshack.us/img402/5118/spa518281wx3.jpg

 


A tu widok poglądowy, od strony rogu salonu

 


http://img402.imageshack.us/img402/5118/spa518271yr3.jpg

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

No więc, nareszcie, ruszyliśmyyyyyyyyyyyyyyy. Wczoraj rano zjechali wreszcie nasi górale w składzie (na razie) 4-osobowym. Mamy tez pana miejscowego jako pomocnika znającego teren a więc w sumie 5 osób. Wczoraj był dzień poświęcony głownie organizacji placu budowy - uruchomiliśmy pompę do studni, chłopaki zorganizowali sobie zaplecze sanitarne (czyli kibelek i system prysznicowy z nagrzewaniem solarnym - tzn. beczka na deszczówkę z kranikiem, postawiona na blaszaku i rury na dachu blaszaka - hula jak nie wiem. Ekipa śpi na działce - mają przyczepkę i namiot, gril i w ogóle full wypas :) Wprawdzie jak dziś o 6 rano obudziłam się (w cieplutkim łóżeczku) bo strasznie lało, to im współczułam, ale twierdza że jest spoko, że przyzwyczajeni.

 


Ekipa pierwsze wrażenie zrobiła na nas bardzo pozytywne - sprytne, szybkie chłopaki, słuchają majstra. Zobaczymy co będzie dalej.

 


Sporo drobnych spraw wczoraj trzeba było załatwić, włącznie z telefonem do geodety bo oczywiści nikt nie pamiętam jak w sumie został wytyczony budynek czy po osi czy po obrysie :)

 


Dziś już w pracy miałam hot line z majstrem bo tak: nie kupiliśmy drutu do wiązania zbrojeń, no ale internet zadziałał i za 3 minutki powiedziałam mu gdzie ma go kupić (bo w lokalnym składzie akurat nie było). Potem sieciowo nabyłam 160 używanych stempli za cenę 250 zeta za całość (ach to allegro) od Pana, który nazywa się tak samo jak my :) - to mają być stemple używane jako paliki do zbrojenia więc takie gorszej jakości są akurat.

 


Teraz słyszę od męża że coś im 3-fazówke wybija - znaczy bezpiecznik energetyki - nie bardzo wiem o co biega, no ale niech sobie chłopaki radzą.

 


Najważniejsze, że wreszcie coś się ruszyło, że zjechali, że dotarli a w czwartek umówiony mamy betonik na chudziaka pod ławy :) wow!!!! czy to znaczy, że w czwartek zobaczę zarys posadowienia naszego domku w realu????????????? No szok po prostu.

 

 


oczywiście, jak już wszystko było gotowe to byłam na działce z naszym dwulatkiem, więc zdjęć nie zrobiłam, robiłam rano:

 

 

 


chłopaki robią sobie dodatkowe zadaszenie, stanie tam namiot, stół i będzie można robić drobne prace podczas deszczu

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/9215/spa517831zb9.jpg

 


ot, taczki :)

 


http://img402.imageshack.us/img402/7152/taczkigj8.jpg

 


autko ekipy (stroje tez mają firmowe, mam nadzieję, że przełoży się to na profesjonalizm w pracy):

 


http://img402.imageshack.us/img402/312/autoxv9.jpg

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

YOUPPPPPPPPIIIIIIIIIIIIIIII

 


dZIŚ wreszcie przyjeżdzają gorale!!! Jestem jeszcze w pracy, ale zaraz jade na działkę co by ich godnie powitać. Zakupiłam jeszcze dziś materace do namiotu - do spania dla nich, no i oby była względnie dobra pogoda, żeby tej namiotowy tryb zycia za bardzo im nie doskwierał. Oki, spadam, zdjęcia wieczorkiem :))))))

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

No to zdjęcia, ciekawe czy uda mi się tym razem dodać:

 

 


A więc kopara w akcji. Ponieważ działeczka nie jest zbyt duża (930 m) a wykop owszem spory (176 użytkowej, plus zapas wiadomo), część właściwie ogromna większość) ziemie z wykopu musieliśmy przewieźć na działkę sąsiada - na szczęście zgodził się (już wcześniej). W tym celu oprócz kopary musiał przyjechać Liaz.

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/2229/koparalf9.jpg

 


http://img402.imageshack.us/img402/5640/kopara2ir0.jpg

 


A teraz z innej bajki: czyli coś z inspiracji. Mamy już wybraną cegłę ręcznie formowaną na słupy zewnętrzne i elementy elewacji. Będzie to cegła Mosa - dość jasna - taka coś a la żółty z wtrąceniami beżu, trudno to określić, Muszę jechać i kupić i sfotografować.

 


Wybraliśmy już też cegłę z której chcemy wybudować jedną ze ścian wewnętrznych - między jadalnią a kuchnią, posłuży ona tez do wykończenia elementów kominka. a wygląda ona tak:

 

 


http://img402.imageshack.us/img402/9418/ceglacastello1cq5.jpg

 


Wciąż czekamy na naszych budowlańców. Prawdę mówiąc przez to czekanie mój zapał budowlany spada. Mam ich gdzieś. W związku z tym, wczoraj zamiast czytać muratora, znalazłam cel naszych wakacji, albo raczej miejsce. I trudno zamówiłam. W pierwszym tygodniu września górale będą musieli na placu boju poradzić sobie sami. A my będziemy podziwiać widoki w Sarbinowie nad Bałtykiem :)))))) bardzo się już cieszę na te kilka dni, choć to dopiero za 2,5 miesiąca w sumie (no właściwie prawie za 2). Ponad 10 lat nie byłam nad polskim morzem :)

 

 


A z kwestii budowlanych - kupiliśmy pompę głębinowa do naszej studni. Teraz trzeba ją tylko zamontować a to dość czarna magia dla nas.

 


Mąż wciąż zmaga się z przyłączem wody - masakra po prostu ile papierków, pozwoleń, zgód, podpisów...

mamamatinka

Natalkowy pamiętnik :)

OCH, coś nie mam szczęścia do wpisów do dziennika - juz od tygodnia miałam napisac o wykopie :) i wkleić zdjęci ano i postanowiłam, że wreszcie muszę to zrobić. No ale oczywiście bateria w aparacie siadła i zdjęcia będą dopiero wieczorem.

 


W każdym razie dla celów historycznych: 9 czerwca roku pańskiego 2007 na działkę wjechała kopara, ciężarówa i zaczął się wykop. Sporo to potrwało wlaściwie od rana do wieczora, ziemię wywozilismy na działkę sąsiada (pustą, za jego zgodą oczywiście) :) Mąż z teściem pilotowali sprawę przez calutki dzień, sprawdziali głębokość wykopu a kopara kopała. Mąż spalił sobie totalnie czoło i kark, gdyż zapomniał czapeczki. Na szczęście chociaż okulary słoneczne mu przywiozłam bo upał straszliwy był. Dziura jest ogromna, ziemia fajna - piaseczek czysty także pójdzie z powrotem do fundamentów. Wody w wykopie brak, także całe szczęście, bo sąsiedzi mieli (tylko że w kwietniu kopali).

 


Także, od tygodnia mamy wykop. Dziecko zagląda do tego wykopu i pyta: "a gdzie jest ten domek?" - dwa latka ma :) słodziak. Ma na działce mega piaskownicę (30 ton :)

 


No, a nasi budowalańcy wciąż przeciągają swój przyjazd... Obecna wersja to 25 czerwca już na 100%. No zobaczymy, oby, oby. Na razie spokojna jestem, ale jak nie bedzi eich 25 to się wkurzę.

mamamatinka
jeszcze mały opisik tyczenia: w sumie bylam dośc zestresowana głównie z tego względu, że ponieważ zmieniamy technologię budowy, to i obrys zewnętrzny ścian konstrukcyjnych sie zmienia. Chciałam w sumie, żeby juz geodeta to przeliczył i wytyczył mi nie dokladnie tak jak jest w projekcie ale tak jak będzie to w rzeczywistości przy zmieniionej ścianie. Był odpowiedni wpis do dziennika dokonany przez kierownika. Geodeta powiedział, że nie ma sprawy przeliczy i wytyczy. Najpierw było mówione, że tyczymy osie ław no i obgadalismy o ile trzeba je przesunąć od osi pierwotnej w projekcie (6 cm), potem geodeta jednak doszedł do wniosku ż ew tej sytuacji lepiej będzie wytyczyc obrys zewnętrzny budynku odpowiednio pomniejszony. No i zabrał sie do pracy, ja tez zabrałam się do zegoś innego. Naszczęście przeszło mi przez myśl, że jeśli tyczymy obrys to on musi mieć 16 cm mniej a nie 6 jak ława. No i geodeta przzynal mi rację. Nie chce myślec, co by było gdybym tego nie powiedziała, może sam by na to wpadł. nie wiem. W kazdym razie widząć jego poczyniania najpierw byłam przerazona, czy dom będzie dobrze wytyczony, ale w sumie potem się rozkręcił i mam nadzieję, że jest ok. Wszystko mi jeszcze narysował z realnymi wymiarami które obliczył. Przekątne się zgodziły co do joty, więc mam nadzieję, że jest dobrze. Pan był sympatyczny, ale nie spieszyło mu się. Tyczenie 176 metrów zabudowy zajęło mu chyba z pięć godzin. Ale pracował sobi ena luzaka - papierosek, pogadanka oZydach (na szczęście szybko zauwazył że nie należę do antysemitów i temat został zakończony). także domek wytyczony, na działkę przyjechał cement. A oczywiście dostawy z tartaku jak nie było tak nie ma.....


×
×
  • Dodaj nową pozycję...