Następnie pojechałam na rekonesans pobliskich hurtowni, żadnych rewelacji, chociaż jedna w Borówcu wydaję się interesująca (miła obsługa - może dlatego że w biurze siedzi sama "szefowa" wyczerpujące informacje co do możliwości i cen, ceny przystępne - przynajmniej na niektóre materiały)
Kolejny punkt programu: Gazownia - trochę czekałam bo tylko jeden pan "obsługiwał" ale potem już gładko - wymęczyłam go trochę co do tego pół roku które się ma na wybudowanie i przygotowanie do przyłączenia instalacji: no więc jest tak - w umowie jest faktycznie data, ale jak się do tej daty nie zdąży to żadnych odsetek i kar nie ma - jak na razie chociaż gazownia stara się to zmienić :), ale jak się inwestor zamierza spóźnić o dłużej niż ok miesiąc od tej daty to powinno się napisać pismo że z takich i takich powodów odbiór gazu można rozpocząć dopiero wtedy... oczywiście nie należy przesadzać np że spóźnienie będzie trwało rok... szczególnie jeśli musieli ciągnąć odcinek gazociągu, żeby można podłączyć daną działkę (w naszym przypadku 290mb - oczywiście cały nie tylko do naszej działki, ale jesteśmy na końcu tego odcinka...)
Potem w harmonogramie była wizyta u konstruktora:
Powiedzmy że znajomy "zawodowo" - współpracuje z tym samym architektem co my, w związku z czym w ciągu ostatniego półtora roku raz go spotkałam, wymieniliśmy kilka maili... Mieliśmy kilka pomysłów na uproszczenie konstrukcji naszego domku i wyrzucenie słupa z salonu i potrzebowaliśmy potwierdzenia, że tak będzie ok - Marcin podpisywał nasz projekt w związku z tym widział już go i szybko się dogadaliśmy co i jak - bardzo pozytywny punkt dnia - no i prawdopodobnie dogadamy się z nim żeby został naszym KierBudem :)
Dalej: jechałam szybciutko do domu - miałam czas na szybką jajecznicę i jechałam po synka do przedszkola żeby przewieźć go do dziadków na "przechowanie" - nas czekał jeszcze jeden b.ważny punkt programu :) - na 17 byliśmy umówieni na podpisywanie umowy kredytowej :)
Zdążyliśmy... gorzej z bankiem po pierwsze w centrali ktoś wpisał jako miejscowość gdzie znajduje się sąd z KW naszej działki Środę Śląską zamiast Środy Wielkopolskiej całe szczęście zorientowali się szybciej i mieli przygotowane już poprawione z jednym zastrzeżeniem... potrzebowała dziewczyna jakiejś podstawy do takiej zamiany... ale my byliśmy o dziwo zaopatrzeni na każdą okoliczność - chociaż mówili że tylko dowody wystarczą, no i miałam ze sobą oryginalny wypis z KW :)
Druga pomyłka była jeszcze "lepsza": ktoś wpisując nasze dane wpisał moje nazwisko z ksera dowodu (stary - o zmianie nazwiska i stanu cywilnego świadczy wbita pieczątka w środku), a nie z wniosku i pozostałych dokumentów - a tych jak wiadomo do kredytu jest masa... no i wszędzie trzeba było jeszcze poprawiać nazwisko - już mały pracownice wątpliwości czy im wolno tak zmieniać umowę przygotowaną gdzieś w centrali, ale w końcu poprawiły, no i podpisaliśmy...
A teraz konkrety:
Kredyt w CHF w Millenium na 35 lat
0 wkładu własnego, 328 240zł (część przeznaczona na spłatę kredytu zaciągniętego na zakup działki - niecałe 60tys), w przeliczeniu na CHF w dniu wypłaty transz
1,4% marża banku
0% prowizja
0% przewalutowanie na zł
0zł kosztorys i wycena - oszacowali że wybudujemy za 290 000zł i w związku z tym wg skomplikowanych obliczeń wyszło im że przed uruchomieniem transzy na budowę musimy dostarczyć jakiś dowód (najłatwiej fakturę) "włożenia" w budowę 3117,01 zł :)
18mc czas karencji
nie trzymają się ściśle dat i tego co było w dostarczonym przez nas kosztorysie przy wypłatach kolejnych transz
obowiązkowe założenie konta:
0zł prowadzenie
0zł przelewy
0zł karta bankomatowa (pierwszy rok)
0zł karta kredytowa (pierwszy rok, z możliwością przedłużenia)
obowiązkowe ubezpieczenie nieruchomości w wartości jak wycenili (290000) albo przez nich (22zł/mc) albo samodzielnie z cesją na bank
ubezpieczenie na życie (również u nich lub swoje) w wysokości kredytu (u nich to wychodzi 65,65zł/mc)
nie wiem co jeszcze...
tylko proszę nie pisać że niezbyt korzystne warunki
po prostu najkorzystniejsze z tych jakie dostaliśmy od banków, których warunki nam odpowiadały :)
Tym oto miłym akcentem zakończyliśmy pracowity dzień 16 lutego a.d.2007 :)
Oczywiście pojechaliśmy po synka i wróciliśmy do mieszkanka odpocząć