Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    3
  • komentarzy
    2
  • odsłon
    58

Entries in this blog

STROOMYK

 

Lubię alkohol. Właściwie to raczej tylko piwo.

 

 

Spożywam ten trunek od dłuzszego czasu. Z pewnością nie jestem w tym wyjątkowy i osamotniony. Ale do rzeczy. Czym różni się piwo koncernowe od rzemieślniczego?

 

Ceną to przede wszytwkim. To widać na pierwszy rzut oka. Kiedy jednak spóbujemy tego drugiego w stylu, który zasmakuje nam najbardziej stwierdzimy, że różnice są tak znaczne, że w sumie cieżko porównywać oba te napoje.

 

 

Wyczuwalny smak, jakość warzenia, dobrane skłądniki (choć tu zbiór jest narzucony przez sztukę browarnictwa bo i w koncerniakach i w rzemieślniczych piwach co do zasady podstawowa receptura jest podobna) stanowią o jakości tego drugiego.

 

 

Jest jednak coś co nieco burzy ten idealny obraz- cena zakupu. I tu wkracza psychologia. A konkretniej psychologia zachowań konsumentów i nabywców.

 

 

"Zwykłe" piwo kosztuje w sklepie dyskontowym 2/3 zł. A piwo kraftowe startuje z cenami od 7/8 zł w górę. Drogo. Dla mnie psychologiczną barierą nie do przejścia była cena 10 zł za butelkę. Dycha za piwo w sklepie? WTF? Chyba mnie pogięło?

 

I jak tu spędzić weekend przy jednym piwie?:)

 

 

OK. Ale co ma piernik do wiatrka? otóż ma mąkę... czyli tą magiczną barierę w naszych głowach. Cena zakupu. I tu powracam do mojego poprzedniego wpisu odnośnie projektu. Kilka długich tygodni spędziliśy na poszukiwaniu odpowiedniego, gotowego projektu architektonicznego.

 

 

Uważałem, że zakup już gotowego opracowania niesie ze sobą sporo korzyści. Na przykład takich jak to, że jest szansa, że ktoś jeszcze kupił i wybudował już taki dom przed nami, że podzieli się doświadczeniami i zagrożeniami.

 

 

Ponadto, że otrzymam w pakiecie kosztorys wykonawczy i dodatkowe już opracowania.

 

 

Oraz to, że kosztuje on tyle ile kosztuje, nawet z opcją poprawek i "przysposobienia" do naszej działki.

 

 

Niestety założenie to okazło się być myśleniem tzw. życzeniowym. Po krótkiej analizie działki i jej warunków wyszło nam, że przepastny zbiór dostęnych gotowców musimy już na starcie ograniczyć do tych z wjazdem od południa. Następnie ustaliliśy czego tak naprawdę oczekujemy i jak sobie wyobrażamy nasz przysżły dom.

 

 

Ponowna selekcja: dom parterowy bez poddasza użtkowego, no może w przszyłosci z dobrym ukladem funkcjonalnym pomieszczeń.

 

 

Kilka projektów wybraliśmy i nawet poddaliśy je ocenie z prośbą o sugestie do Forumowiczów. Otrzymaliśmy kilka cennych uwag zwrotnych typu: a czemu salon od północy, lub ugotujecie się w kuchni:)

 

 

Czuliśmy, że fakt iż nie możemy znaleźć projektu, który przypadłby nam z miejsca do gustu oraz to, że każdy z nich ma spro niedogodności (dla nas) stanowi zaczyn to zmiany koncepcji i w efekcie to podjęcia decyzji o rozpoczęciu poszukiwań indywidualnego rozwiązania. I tu pojawiła się przedmiotowa barieria psychologiczna.

 

 

Cięzko nam było przestwić się z rozwiązania, które kosztować miało plus minus kilka tysięcy na takie które generowało kilkanaście tysięcy.

 

 

Po czasie mogę napisać, że to była dobra decyzja. Wypracowaliśmy projekt, który nam się bardzo podoba. Do tego mamy świadomość, że powstał on przy naszym czynnym udziale (może to trochę na wyrost, ale mamy takie poczucie:)). Projekt bez przeszkód został przyjęty w gminie i otrzymał zielone światło do budowy.

 

 

A płatność za wykonaną pracę przez architekta została niejako rozłożona na niewymuszone raty. Płaciliśy za kolejne etapy jego tworzenia.

 

 

Miłego dnia dla Wszytskich.

STROOMYK

w pigułce

 

Jak opowiedzieć dwa lata poprzedzające rozpoczęcie budowy domu?

 

 

Szybko:)

 

 

No to jazda:

 

 

-sierpień 2015 zakup działki;

 

 

-sierpień do grudnia - poszukiwania oraz wybór projektu z dostępnych gotowych propozycji;

 

 

-styczeń 2016 zmiana koncepcji dotycząca gotowych projektów i decyzja o poszukiwaniach architekta do projektu indywidualnego (do wszystkiego trzeba dojrzeć);

 

 

-następnie, przesłanie zapytania do kilku wybranych czy wytypowanych architektów: rozpiętość cenowa od kilku do kilkudziesięciu tys. za wykonanie projektu, fakt ten utwierdził mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, iż zawsze należy szukać dobrego dla nas rozwiązania i nie polegać jedynie na pierwszych wycenach;

 

 

-z powyższą mądrością wybraliśmy architekta, który mieścił się tuż poniżej średniej wynikającej z przesłanych do nas ofert;

 

 

-pan architekt okazał się być delikatnie pisząc mocno niesumiennym człowiekiem- to eufemizm określający kogoś kto ciebie zwodzi przez dwa miesiące, okłamuje i zachowuje się jak młodszy nastolatek przyłapany na gorącym uczynku... posłałem go do diabła. Nauka i pokora nr 1 "tanio nie zawsze znaczy dobrze";

 

 

-lipiec/sierpień 2016 powrót do rozmów z architektami i w efekcie wybór małej pracowni Pani architekt z warszawskiego Ursynowa.

 

 

-sierpień- luty 2017 prace nad projektem - Nauka nr 2 (warto słuchać fachowców) :chcieliśmy dostać nasz projekt w dwa miesiące mając nadzieję na złożenie pakietu dokumentów do gminy i wniosku do banku jeszcze przed końcem roku- pani architekt powiedziała, że jest to możliwe z jej strony, ale zapytała czy my jesteśmy gotowi na taki ekspres? nie byliśmy:( obowiązki domowe, obowiązki zawodowe, plus ilość decyzji do podjęcia przy planowaniu poszczególnych etapów tworzenia projektu oraz spodziewane i niepodziewane wyjazdy. efekt? zamknęliśmy projekt architekt.-budowlany w lutym 2017 r.

 

 

-kolejne działania to czynności związane ze zgłoszeniem budowy w gminie i decyzja o złożeniu wniosku do banku

 

 

-kwiecień -sierpień 2017 r. - w oczekiwaniu na kredyt bankowy- STRACONY CZAS:

 

nigdy więcej dla niekompetentnych pośredników bankowych i nigdy więcej dla instytucji pośredniczących w uzyskaniu kredytu bankowego! straciliśmy przez nich SEZON budowlany, czas, nerwy i pieniądze! Nauka nr 3 (przed zaproponowaniem znajomemu żeby pomógł w formalnościach przy kredycie zastanów się dziesięć razy!);

 

 

-listopad/grudzień- poszukiwanie finansowania zakończone sukcesem:)

 

 

I tak, w ekspresowym tempie, przedstawiają się losy naszego etapu "przygotowawczego", którego koniec zwiastuje początek BUDOWY.

STROOMYK

Wstęp

 

Jak większość osób na forum szukaliśmy z małżonką (i wciąż poszukujemy wielu odpowiedzi na nurtujące nas pytania) informacji związanych z budownictwem szeroko rozumianym.

 

 

Tym samym, przebrnęliśmy przez morze postów i wątków jak również przez wiele dzienników budów. Jedne z nich czytało się jak suche poradniki technologiczne inne zaś jak kawałek niezłej literatury z elementami ironii i humoru.

 

 

Zawsze zastanawiałem się po co i czemu ludzie piszą takie dzienniki? Co stanowi ich motywację? I co ważniejsze jak znajdują na to czas w trakcie budowy?:)

 

 

W odpowiedzi na powyższe, postanowiłem i ja spróbować...

 

 

Nie mam jeszcze pomysłu czy wręcz nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie po co mi to? Może jako archiwum, jako dokumentacja, a być może jako zwykły pamiętnik ważnego zdarzenia? Budowy domu.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...