Chyba przyszła kolej na nas, aby założyć dziennik budowy.
A było to tak......
Moja ślubna małżonka stale się nudzi, co by tu wymyśleć, żeby znaleźć jej zajęcie i eureka " zbudujmy dom".
To był strzał w 10 - kupiłem sobie trochę spokoju ale są też słabe strony mojego podstępnego planu a mianowicie: zajęty komputer nie mam szans żeby przy nim zasiąść, forum chyba zna na pamięć wszystkie wątki, w kilku się systematycznie udziela, rośnie stos gazet za chwilę trzeba będzie wynieść meble (tylko gdzie?, w wynajmowanym mieszkaniu nie mamy piwnicy).
Z dobrych stron to ona wybrała projekt, ja tylko musiałem wyrazić swoje zdanie (piękny domek wybrałaś kochanie ), poza tym, że piękny to praktyczny i mamy nadzieję że tani w wykonaniu.
Dla zainteresowanych: http://www.krajobrazy.com.pl/domki/kryszta%B3/kryszta%B3_frontowa1a.gif" rel="external nofollow">http://www.krajobrazy.com.pl/domki/kryszta%B3/kryszta%B3_frontowa1a.gif
A teraz trochę bardziej poważnie.....
Decyzja o budowie domu, w naszym przypadku nie była wynikiem długich przemyśleń tylko zmęczenia. Męczmy się w obecnie wynajmowanym mieszkaniu latem gorąco, zimą właściciel nie przesadza z ogrzewaniem, daleko do garażu i najważniejsze - czynsz z górnej półki.
Tak więc w styczniu bieżącego roku zapadła decyzja, że budujemy dom.
Pierwszy etap - poszukiwanie działki, nie trwał długo bo znaleźliśmy działeczkę w sam raz (na terenie miasta), zdecydowaliśmy się, jeszcze tylko przetarg (na szczęście chętnych nie za dużo więc mamy szansę).
Jak się później okazało nie musi być wielu chętnych, żeby przegrać przetarg, wystarczy jeden z dużym portfelem .
Możecie sobie wyobrazić jakie mieliśmy humory po przetargu, mojej kochanej małżonce odechciało się budowy.
Ja nie straciłem nadziei i szukałem dalej.
Szukajcie a znajdziecie, i tym sposobem mamy działkę praktycznie sto metrów od poprzednio upatrzonej ale większą, ładniejszą i w podobnej cenie.
W marcu sfinalizowaliśmy zakup działki, i nadszedł czas żeby pomyśleć za co wybudować nasz dom.
Teraz znaleźć odpowiadający nam projekt, ale o tym napisałem na początku......(patrz wyżej)
Jestem, a przynajmniej byłem zagorzałym przeciwnikiem kredytów żonka chyba też, ale zbudować domu inaczej się nie da chyba, że wygrasz 6 w totolotka (...mało realna perspektywa ale próbujemy).
Więc zaczęliśmy rozglądać się za „fajnym” bankiem, który pożyczyłby nam pieniądze na budowę. Z szerokiej oferty kilkudziesięciu banków wybraliśmy 2.
Żeby wziąć kredyt to wszyscy wiecie, że trzeba przejść długą niezbyt przyjemną, wypełnioną papierkami, biurkami urzędników, nieszczerymi uśmiechami z obu stron drogę, aż do upragnionego pozwolenia na budowę.
Dopiero z tym pozwoleniem udaliśmy się do banków, gdzie ilość papierków nie ustępuje tym wspomnianym wcześniej, ale czego się nie robi żeby znaleźć swoje miejsce na świecie.
Trochę ekshibicjonizmu, którego nie jestem szczególnym fanem ale bankowcy nie mogą bez tego podjąć żadnej decyzji (w zależności od banku poziom jest różny od zeszłorocznego zeznania podatkowego, przez ilość członków w rodzinie po nr kołnierzyka.....uwaga to ostatnie to żart mam nadzieję, że nie czyta tego wątku, żaden analityk).
I w końcu po opisanych wcześniej gościnnych występach w bankach, w naszym przypadku czasami 2 dziennie, po odczekaniu ponad miesiąca, w końcu upragniona decyzja, podpisanie umowy i możemy zaczynać.
Zapomniałem wspomnieć, że oczywiście w tak zwanym międzyczasie jako poważni inwestorzy (ładnie brzmi ) poszukaliśmy wykonawcy, sprawdziliśmy ofertę cenową niezliczonej ilość hurtowni budowlanych, tak żeby po przyznaniu kredytu być przygotowanym.
To co się teraz dzieje na rynku usług budowlanych i wszystkich powiązanych z tym branżach to przechodzi ludzkie pojęcie, zacząłem się zastanawiać dlaczego tak potrzebni w kraju fachowcy uciekają za granicę - przynajmniej teraz dostaną za swoją pracę tyle ile zawołają, jak mówi nasz wykonawca oryginał, bajka.
Tyle tytułem wstępu jeszcze dzisiaj może uda mi się napisać ....co działo się wczoraj bo wczoraj wszystko się zaczęło - spędziliśmy pierwszy dzień na budowie.