Tutaj gdzie mieszkam obecnie, jest stary sad -same jabłonie.
Osobiście wycięłabym to wsio i wykopała korzenie a posadziła nowe na miejscu właściciela.
Owszem owocują raz te, raz te... ale, że Pana do sadu nie było przez kilkanaście lat, nikt nie podcinał gałęzi, jabłka rosną ale z chorobą -parchem i w dodatku małe.
Sad stał się stołówką dla ptaków i Saren
To jest chyba jedyny plus teraz jego

Barbarzyńca
... no nie gniewaj się, ale
...
Gałązki, a właściwie konary grubości mojej nogi poprzycinam, i będę obserwować
...
Małe i parchate bo nie czyszczone i nie pryskane...
A mam jedną gruszę, no grusz mam więcej, ale o jednej chcę napisać. Właściwie to sam pieniek się ostał, i wypiuściła z niego jedna cienka gałązka. Były na niej takie gruchy jakich jeszcze nie w życiu nie jadłam
... a poza smakiem, duże i zdrowe... będę dbać o ten pieniek jak o skarb jaki
...
Nu jak sad do spacerów, to przejdzie lekką metamorfozę po pile i cyk...
Jak pierwszy raz weszłam do tego sadu poczułam się jak mała dziewczynka u dziadka na wakacjach... i tak mam za każdym razem jak tam wchodzę... pewnie jakaś nie teges jestem, ale mogę cały dzień łazić od drzewa do drzewa i się im przyglądać
... a niby nie romantyczka 