Dopiero wtorek, a mi się wydaje, jakby ten tydzień trawał juz nie wiem jak długo. Ciągle jakieś załatwiania i nerwy.
Po kolei.
W piątek przy podpisywaniu umowy kredytowej okazało się, że jeszcze wnóstwo formalności zostało do załatwienia, a jak chcemy mieć szybko uruchomiony kredyt, to trzeba to zrobić w poniedziałek. Później, że we wtorek trzeba jechać po belit, a ja cały ten tydzień miałem mieć na rano, więc albo załatwię sobie urlop, albo nic nie załatwię. W poniedziałek z rana zadzwoniłem do kierownika i udało się. Poniedziałek - urlop na życzenie, na wtorek przesunięcie urlopu z grudnia. Wykorzystałem w ten sposób ostatni juz UŻet i jak teraz wypadnie coś pilnego to dupa blada.
Mając wolne dwa dni można było zabrac się za załatwianie.
Najpierw do US zapłacić podatek (to jest złodziejski kraj - podatek od braku pieniędzy, bo gdybym je miał, to po co by mi był kredyt???) - 352,00 zł i 19,00 zł. Troche nerwów przy tym, bo nie wypełniliśmy pitów w domu, a nie pamiętaliśmy swoich NIPów. Na szczęście żona miała gdzieś swój zapisany, a że jest podobny do mojego, to i ja sobie przypomniałem swój.
Z dowodami opłaty "podatków od braku pieniędzy" poszliśmy do sadu złozyc wnioski o wpisy do hipoteki - 2x200,00 zł. Na szczęście US i Sąd sąsiadują ze sobą, więc poszło sprawnie.
Teraz pozostało juz tylko udac się do banku. W banku, żeby uruchomić kredyt, trzeba najpierw trochę wpłacić, dwa ubezpieczenia w sumie 1073,00 zł. Podpisaliśmy dyspozycję wypłaty transzy i uruchomiliśmy dostęp do konta przez neta i telefon. Teraz pozostało tylko dzwonić na infolinię i czekać na zasilenie konta. Kilka minut po 18-ej pierwsza transza BYŁA na koncie.
Żona dzwoniła na infolinię banku a ja do kierowcy.
Mieliśmy zamówione dwa samochody po belit, ale jeden chciał, żeby jeszcze w poniedziałek skontaktowac sie z nim i umówic dokładnie. Jak już załatwiliśmy sprawy w banku zaczałem dzwonić do gościa, a tu nikt nie odbiera. Raz, drugi, trzeci, po może 10-ej próbie około 19-ej zaczałem się niepokoić, a o 21-ej byłem przekonany, ze gościu mnie wystawił. Już obmyślałem co tu zrobić? Jak o 21-ej znaleźć samochód na drugi dzień rano, jak problem jest, zeby znaleźć na kilka dni? Może drugi kierowca zna kogoś wolnego na jutro, może zrobi dwa kursy? Jak nic sie nie załatwi przywiezie się tylko połowę. Trudno.
Dzwonię więc do drugiego kierowcy, że tamten mnie chyba wystawił, a tu sie okazuje, że się znają, że się zgadali, że mają jutro wspólny kurs i że wszystko jest ok, a tamten ma poprostu problem z komórką i nie można sie do niego dodzwonić. Ufff... Można było spokojnie się położyć, żeby wstać z samego rana i jechać po belit.
Wtorek.
Pełni optymizmu podjeżdzamy pod fabrykę, samochody juz czekają (mieliśmy przyjechac przed nimi i zająć kolejkę ), idziemy do biura zapłacić,a NAS NIE MA NA LIŚCIE SZCZĘŚLIWCÓW, którym dzisiaj miał być sprzedany, jeden z najbardziej obecnie pożądanych towarów w Polsce. Jak to? Miało wszystko być załatwione! Pani w okienku jest bardzo miła, więc nawet ja nie wybuchnąłem złością. Normalnie w takiej sytuacji bym się zagotował, a tym razem byłem ta sytuacją raczej rozbawiony. Pani przejżała listy z innych dni, bo w pierwszej wersji odbiór miał byc w piątek, ale nie załatwiłem transportu. Niestety, nie było nas na rzadnej liscie. Dzwonimy do głownego organizatora i "winpowajcy", do teścia. On do kogoś, ten ktos do kogoś. Wszystko ma byc za chwilę wyjaśnione, ale czas mija, a nas na liście nie ma. W międzyczasie liczę ile zapłacimy za wycieczkę dwóch ciężarówek, zastanawiam się gdzie teraz zdobyc belit i po ile? A MOŻE TO NIE TA FABRYKA?? W okolicach Lublina jest kilka. To oczywiście żart, ale jak tę watpliwość powiedziałem głośno, to żona nie poznała sie na żarcie .
Po około godzinie czekania przyszła wyczekiwana wiadomość. Wszystko sie zgadza, jest dla nas na dzisiaj BELIT. Płacimy, ładujemy, odjeżdżamy szczęśliwi.
Dwa dni pełne przygód, ale każdy dzień budowy to nowe nieoczekiwane przeszkody do pokonania. Pokonywanie tych przeszkód zaczyna mi sie co raz bardziej podobać .
Po południu mogliśmy wreszcie wypłacić część kredytu, pooddawać długi rodzicom, wyzerowac kartę kredytową, która była trzymana na czarna godzinę, która wybiła właśnie dziasiaj o 6 rano (kredytu jeszcze nie można było wypłacić, bo wczoraj jak kasa wpłynęła na konto to ban juz był zamknięty, a rano jeszcze był zamknięty i gdyby nie karta, to nie byłoby czym zapłacic za belit, bo pożyczyc tez juz nie było od kogo), zapłacić za ostani transport bloczków i dokupić trochę cementu i wapna.
Przez wczoraj i dzisiaj udało nam się załatwić jeszcze jedna ważną rzecz. Przepisaliśmy prawie wszystkie faktury i inne rachunki, tak żeby można je rozliczyc w pierwszej transzy. Zostały jeszcze tylko dwie na niewielkie kwoty.
Na budowie praca wre, chociaż przez ostatnie dni postępy wydają sie niewielkie. Utwardzenie gruntu i chudziak w części bez piwnicy, szalowanie tropu do piwnicy, szalowanie szchodów do piwnicy i murowanie ścianki oporowej przy wejściu zewnętrznym do piwnicy. Na zdjęciach wydaje się , że nić nie przybyło, a ta robota jest czasochłonna a mało efektowna.
Kilka aktualnych fotek.
Świeżo rozładowany belit:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7edb2e815f31ec54.html" rel="external nofollow">http://images21.fotosik.pl/209/7edb2e815f31ec54m.jpg
szalunki schodów (jeszcze nie gotowe) widok z góry i z dołu:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/62925bba40e755eb.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/62925bba40e755ebm.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f6c446afc9a0c5c.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/1f6c446afc9a0c5cm.jpg
tu będzie zewnętrzne wejście do piwnicy:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e0e827dc34610de7.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/e0e827dc34610de7m.jpg
pierwsze zdjęcia wnętrza domu - piwnica i kotłownia:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e1494f31b49a7c8e.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/e1494f31b49a7c8em.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8ecc534c1e81822d.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/8ecc534c1e81822dm.jpg
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8a5aac6286b2670f.html" rel="external nofollow">http://images20.fotosik.pl/264/8a5aac6286b2670fm.jpg
Na koniec podsumowanie dotychczasowych wydaktów:
- podatki - 371,00 zł
- hipoteka - 400,00 zł
- ubezpieczenia - 1073,00 zł
- piach - 1000,00 zł
- bloczki betonowe - 1820,00 zł
- cement, wapno - 2366,18 zł
- folia do izolacji poziomej - 127,15 zł
- belit - 5117,76 zł
- transport - 840,00 zł
poprzednio było: 32.601,59 zł
W sumie dotychczas wydaliśmy 45.716,68 zł