Początkowo działka miała leżeć, o pić i jeść nie wołać. Miała....
Nie długo po zakupie (kwiecień 2016) zapadła klamka o ogrodzeniu. Niestety byłem pierwszy, który kupił działkę i musiałem ogrodzić sam ze wszystkich stron. Padło na najzwyklejsze z możliwy typów ogrodzeń: siatka pleciona fi 3mm ocynk, słupki ocynk fi 48mm, brama dwuskrzydłowa 4mb bez furtki, w jednym skrzydle klamka. Bez żadnej podmurówki, dzięki temu czasami przychodzą zajączki lub bażanty.
Materiał na ogrodzenie kupiłem u kuzyna, który ma salon z ogrodzeniami i użyczył mi pracownika na weekendy, który wszystkie najpotrzebniejsze narzędzie i materiał ogarnął.
Następnie postanowiłem zasadzić sobie kilka drzewek (przecież chciałem mieć działkę prawie leśną). Co prawda posiadam samochód terenowy tzw użytkowy ale zaczęło mnie drażnić ciągłe pożyczanie od brata najpotrzebniejszych narzędzi i wożenie ich w aucie co wiązało się z ciągłym syfem i tonami ziemi.
Zapadła kolejna klamka o postawieniu garażu.
Szukałem, myślałem, znowu szukałem i znowu kombinowałem. Jaki, za ile, z czego. Najtańszy, wiadomo blaszak ale jest to tak toporne, brzydkie, ze nawet niska cena przestaje zachęcać. Zacząłem przeglądać aukcje na znanym serwisie, jeździć po firmach zajmujących się budową domków z drewna. I znalazłem. Ładny solidny garaż drewniany w dość atrakcyjnej cenie. Konstrukcja jak w domku szkieletowym, pokryty deskami 20mm na zakład, na dachu blachodachówka. Wymiar 5x3m. Pod garaż wylałem płytę betonową-oczywiście garaż zgłoszony, wszystko na legalu.
Od momentu zakupu działki zacząłem się interesować się mediami woda+prąd. Póki co inne nie osiągalne. Prąd założyli mi chyba w maju 2017 a woda popłynęła w sierpniu tego samego roku. Ja zająłem się prądem a sprzedający działki wodą. Poszło wydaje mi się dość sprawnie.
I do tej pory wszystko stoi i cieszy me oko.
Cały czas zastanawiałem się nad przeznaczeniem działki, tzn co na niej finalnie postawie lub co przywiozę.
Były marzenia i pomysły o domku drewnianym z bali, później coś murowanego, później odpuściłem i myślałem o jakiejś holenderce, i znowu kilka razy wracałem do drewna, muru, szkieletora, przyczepa kempingowa i jeszcze kilka innych pomysłów.
Decyzja padła na domek w technologi tradycyjnej. I tu się zaczął kolejny "koszmar" a mianowicie jakiej wielkości ma być ten domek. Czy taki do 35m2 zabudowy? Czy ciut większy koło 50m2? Czy już może taki gdzie spokojnie prześpi się kilka osób i nie będzie sobie przeszkadzać?
I wtedy zaczęło się czytanie Forum Muratora. Temat za tematem, czasami 2-3h dziennie. Branie wszystkich za i przeciw. Stworzyłem kilka swoim tematów ale to jak jeszcze nie byłem pewien swego.
W końcu doszedłem do wniosku, że jak zbudować to coś rozsądnego. Setki przeanalizowanych projektów gotowych, wyciąganie wniosków i doświadczeń od osób, które decydowały się na coś podobnej wielkości.
Pewnego dnia rozmawiałem z kuzynem, który w okolicy się buduje. Dał mi namiar na taniego projektanta.
Miałem kilka projektów gotowych, które mi sie podobały ale żaden nie okazał się tym "jedynym"
W następnym wpisie postaram się pokazać jak "to" będzie wyglądało. Wersji papierowej jeszcze nie mam bo wszystkie poszły do ostęplowania i załatwienia zgłoszenia budowy (takim trybem zdecydowałem się pójść). A kiedy zacznę stawiać? Aż kupka banknotów urośnie do odpowiednich rozmiarów żeby domek zamknąć.
Trzymajcie kciuki:)
Poniżej zdjęcie erbetki w garażu i kosztów które jak narazie poniosłem. Z grubsza są opisane.