I pod górę.I pod górę jak ten Syzyf.
Problemy to chyba moja specjalność.
Zmieniamy miejsce zamieszkania to nieodwołalne i konieczne.Tak zdecydowałam i.....zaczeło byc pod górkę.Juz wczesniej miałam upatrzoną miejscowośc w gminie Lesznowola ale nie było grunyów do sprzedania.Chodziłam ,pytałam i nic.Za wszelką cene musiałam wynieść się z lasu w którym mieszkalam.Zgrubiałe kości stawów i moja kolezanka lekarz,która nieustannie krakała - uciekaj z lasu to dobre na dwa miesiące wypoczynku a nie na stałe do zamieszkania.Co z tego ,ze grzyby,cisza i ta cholerna wilgoć i jeszcze wszystkie choroby odkleszczowe.To przerażające ale kto chce słuchać takich rad.Ja nie słuchałam ale kiedy łapska zaczeło wykrecać poszukałam tego kartofliska.
Wpłaciłam zadatek i dopiero zaczęły się przeboje.
Na tych terenach nie można wywiercić studni.W objęciach czerwonych iłów jest cały teren.A tak sprawdzałam dokumenty drogę dojazdową
,co w planie zagospodarowania i nigdy mi przez myśl nie przeszło,że na tym terenie może nie być wody.I nie ma!!!
Za namową forumowiczów szukałam innej działki ale rozum dyktował realne argumenty za tą zadatkowaną.Blisko do W-wy,komunikacja miejska(choć nie pamiętam kiedy z niej korzystałam) i latka,które nieubłagalnie leca do przodu.Zjechałam mase kilosów i nic mnie nie odpowiadało.Wszedzie daleko i albo kolej albo PkS.To musze brac pod uwagę.
I co ?A wróciłam do swojej zadatkowanej i bezwodnej działki z czerwonymi iłami.To miejsce mnie kusi i tu chcę być.Klamka zapadła.
I się zaczęło-tylko pod górę! A może tak być musi?????????