Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    18
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    59

Entries in this blog

adpa
Gdy pisze te słowa to wiem jedno - gaz kosztuje. Dostałem juz rachunek za pierwszy miesiąc eksploatacjia. Ponad 1,2 tys. zł. Osłabłem. Policzyłem sobie szybko ile miesięcy zostało do końca kalendarzowej zimy. Trochę to będzie kosztować acz pocieszył mnie Pan Janek, iż jak na pierwszy miesiąc suma nie jest wysoka a w momencie gdy uspokoimy się i zamieszkamy na stałe będzie inaczej. Przede wszystkim pojawią się termostaty, sterowanie grzaniem w zależności od potrzeb itd. Jednak ten rachunek pobudził myślenie o alternatywnym źródle, którego nie doceniałem. Na całe szczęście Pan Jan na etapie przygotowania instalacji wyprowadział zawory przy przejściu z domu do garazu. W ten sposób będzie możliwość bezinwazyjnego wpięcia pieca z garażu do systemu ogrzewania domu. TO jest zadanie do wykonania przed następnym sezonem grzewczym. Trzeba tylko pomyśleć o dobrym piecu, ktory będzie wypełniał zarówno funkcje grzewcze, jak i porządkowe. Mam na myśli przed wszystkim palenie tych rzeczy, które są zbędne a które nadają się do palenia. Teraz zostało nam mnóstwo dziwnych, nieregularnych palet, które w spólnie z moim teściem (czasem bardziej on niż ja) tniemy i palimy w kominku. Kominku? Czy wspomnialem wcześniej o kominku. To jutro nadrobię ...
adpa

Mamy posadzki, mamy instalację elektryczną i mamy położone stropy a więc najwyższa pora na ich dopieszczanie. Od samego początku założyliiśmy, iż poddasze w naszej parterówce z uwagi na kąt nachylenia dochu 25 st. nie będzie poddaszem o charakterze użytkowym. To założenie miało bezpośredni pływ na technologię stropu. Miał być lekki. I tki był. Najbardziej żmudne bylo szlifowanie stropów, które trwało dość długo a nastepnie niepostrzeżenie przerodziło się w szlifowanie ścian. Poprawki których musieliśmy dokonać po wybitnej ekipie od tynków były na tyle znaczące iz nie dalo przejśc się nad nimi do porządku dziennego. Można powiedzieć, że szlifowanie to blisko miesiąc pracy, której efektó nie było od razu widać. Miały wyjśc na etpie malowania ścian.

 


Cofnę się o jeden kok bo zapomniałbym o wszytkich wodno gazowych sprawach. Jeszcze na etapie przygotowawczym poprzez swoich rodziców dostałem namiar na Pana Jana, który współpracę z nami rozpoczął od podłączenia wody zanim jeszcze ekipu budowlana rozpoczęła swoje prace. Potem spotykalismy się kilkukrotnie aby podyskutować nad ogrzewaniem i tym co powinnismy uwzględnić. Pierwotnie w głowie czaiła się chęć na kilka współpracujących ze sobą źródeł ogrzewania. Między innymi solary na dachu (szkoda nie wykorzystać tak wielkiej powierzchni) miały być ale finanse na pewnym etapie musiały zweryfikować plany. Wracając do Pana Jana i jego pracy. Rewelacja. Co prawda jako jeden z najbardziej zapracowanych luzi jakich znam miał momentmi problm z dotarciem do nas ale jak już docierał wraz ze swoimi ludźmi to rooa w rkach paliła się Panom. W kilku mikrocyklach rozprowadzili instlację i odziwo na przykład w październiku już zasadniczą część mieliśmy za sobą. Tuż przed wylaniem posadzek wkroczyli w część ogrzewania podlogowego i to bardzo mi się podobało, iż nie ja musiałem pilnowć zsynchronizoania terminów. W łazienkach, kuchni i pomieszczeniach gospoarczych poukładane rurki na podłodze wyglądały imponująco. Jedyna rzecz której nie dopilnowaliśy to zalanie ujscia wody w pomieszceniu gopodarcym Przypomnialem o tym sobie wczoraj, kiedy Pan Jan bazując na projekcie odkuł część posadzki i odnalał zgubę. Wracając do całych instalacji. Te kilometry rurek wewnątrz i grzejniki powieszone mieliśmy na początku listopada. O dziwo dopiero w listopadzie wyszliśmy na zewnatrz aby przyłaczyć się do poszczególnych instalacji doprowadzonych na budowie. 27 listopada była Wielki Finał - odpaliliśmy ogrzewanie. To kluczowa rzecz dla możliwości dalszych prac wewnątrz. Po prostu nie chcialo nic schnąć i nawet regipsy na stropie zaczęły się wyginać . Pierwsze dni z ogrzewaniem dały odczuć róznicę. Można było poczuć w końcu, że zaczynamy być w domu. Całość prac związnych z instalacjami nawet ciężko mi wycenić gdyż Pan Jan był dla nas dostawcą białej armatury. Po prostu polecił nam hurtownię z którą współpracuje, zapropnował możliwość kupowania na jego rachunek (bye, bye VAT) i przywiózł wszystko co Kasia wybrała - a nie było tego mało mając na względzie fakt, iż mówimy od dwóch łazienkach, ubikacji i pomieszczeniu gospodarczym :) Był tylko jeden istotny warunek tej współpracy. Pan Jan jest bardzo gorącym zwolennikiem pisuarów. I pisuar a w zasadzie jego uwzględnienie w całych planach było tym warunkiem. Tym sposobem zostasliśmy z wynegocjowanym jednym pisuarem. I dobrze wszak łazienka dla dwóch chłopaków musi mieć to coś :)

 


Wracając do kosztów tej część - całość z materiałami i urzadzeniami, w tym wanny, kabiny, baterie, rzeczony pisuar, geberity i cokolwiek przyjedzie wam jeszcze do głowy określiła budżet tej częsci na poziomie 57 tysięcy złotych. Tyle kosztowały nasze luksusy

adpa
O imprezie zacząłem więc pora kontynuować. Otóż mój kolega Zbig, który wybudował się bliko dwa lata temu polecił mi ekipę dwóch braci - za rozsądną cenę. Moja wyjściowa to było 35 zł / m2 a on powiedział mi, że 12 ... Zdziwiłem się bardzo ale ponieważ była to impreza nie myślałem do końca racjonalnie. Wziąłem numer telefonu i rano (sobota) zadwoniłem do poleconego przez Zbiga fachowca. Zaskoczył mnie od razu stwierdzając, że w ciągu 15 minut może być na budowie. I był. Zaskoczył mnie ponownie stwierdzeniem, że od poniedziałku (tj. pojutrze) może zacząć. I przysła pora negocjować cenę. Stanęło na 14 złociszy / m2. Oczywiście ten dyskont nie okazał się aż tak wyraźny. Po prostu pierwotna cena była tą, która uwzględniała wszystkie materiały a 14 to była sama robocizna. Nie mnie jednak na koniec po podliczeniu wszystkiego posadzka kosztowała 27 zł / m2 a więc na 220 metrach zoszczędziłem blisko 1800 złotych. To jest sporo jak na imprezę. Cala zbawa z przerwami trawała 6 dni. Wierzyć mi się nie chciało że cud stał się. Tylko to było już po wyborach i cuda stały się rzeczywistością....:)
adpa

Lata świetlne minęły od ostatniego wpisu. I moge powiedzieć, że pomimo mnóstwa nerwów posunęlismy się zdecydowanie do przodu. Od początku września wykorzystywaliśmy przez dwa miesiące sprzyjające warunki atmosferyczne i próbowalismy róznymi sposobami spowodować aby zamknąć dach zarówno nad domem i garażem. Pojawił się ściągnięty przez wykonawcę dodatkowy człowiek, który wziął towarzystwo w karby i spowodował, iż zarówno konstrukcja jak i dachówki znalazły w końcu swoje własciwe miejsce. Prawdę mówiąc we wrześniu podjęlismy decyzję aby niezależnie od sztuki rozpocząć prace równolegle na zewnątrz. Murarze rozpoczęli okładac dom klinkierem. Można smiało powiedzieć, iż w sytuacji w której byliśmy nie było specjalnego wyjścia. Nie chcieliśmy zostać na zimę ze stanem bardzo surowym. Czas pokał, że mieliśmy rację.

Na codzień mieliśmy wrażenie, że postępy nie były wystarczające. Aby zmobilizować wykonawce dodatkowo (słowa już nie pomagały) zaprosiliśmy po kolei kolejne ekipy - elektryków, odkurzać wewnątrzny a nawet hydrulika. W październiku najlepsze wrażenia zrobili elektrycy pod przywództwem Pana Marcina, którzy w siedem dni roboczych zrobili to co chcieliśmy przy okazji proponując kilka cennych rozwiązań z wyprowadzeniem kabli również na zewnątrz. Również w połowie października zaprosiliśmy już ekipę od montazu kien. Tutaj kolejna nasza komplikacja. Ponieważ okna są drewniane ich montaz powinien podobno nastapić dopiero po zakończeniu tynkowania i wylaniu posadzki. U nais było dokladnie odwrotnie. Zryzykowaliśmy nawet warunkami gwarancji ale ekipa montująca okazała się niezbyt punktualna ale bardzo sprawna. Zrobili to co mieli zrobić pomimo, iż czasem nie dojeżdzali na umówiona godzinę. To wszystko jednak nic przy porównaniu do naszej ekipy podstawowej. tutaj im dalj w głab budowy tym więcej niespodzianek. Coraz częsciej kwestie techniczne zastępowane były przez pytania o kolejne wypłaty wynagrodzenia. Zaczęliśmy tez odbierac syganły od innych korzystających z usług Pana Jerzego, iż jego styl wspólpracy oparty jest na rolowaniu pieniędzy pomiędzy realizownymi budowami. Postanowilimy przykrecić kurek i pieniądze wypłacaliśmy z coraz wiekszym oporem. Na dodatek w październiku zagościla u nas ekipa tynkarzy i miałem wrazenie, iż wszystkie plagi egipskie przyprowadzili ze sobą i swoją feralną maszyną. Mieli załatwić sprawę w 6 - 7 dni a zabawili 3 tygodnie. I tak nie zrobili czego trzeba i jak trzeba. Oczywiście przepychanki między wykoanawcamiak na tym etpie staly się standartem. A to ściana tak krzywa, że trzeba było ją przesunąć a to ściana nierówna na tyle iż grubość tynku sięga kilku centymetrów. Okropność. Nie mogłem już patrzyć na nich i ich ambiwalentny stosunek do tego co robią. Wszak w październiku nie wszystko można zrzucić na wilgoć co nie pozwala posuwać prac do przodu na tyle do przodu aby prziay użyciu maszyny nie było dostrzegalnych efektów. oczywiście poza materialem, który znikał niczym wariat dzien po dniu. Mialem wrażenie, że gdzieś jest jakiś boczny tor w ktory wlewają te rozrobione worki. Miało być polożonych 5 palet a wyszło prawie 9. Ponad 3 tysiace odatkowych kosztów, które według niektórych obciążają drugich a według drugich obciążaja niektórych. Bez pojęcia.

Jednak na taie ekipy antidotum są Ci, którzy robią swoje w tempie właściwym. Taka była ekipa Pana Marka, którą polecił Marcin elekryk. Zaczęli robić stropy podwiesane w technologii (patrząc od góry) : płyta osb, powietrze, wełna mineralna zawieszona na siatce miedzy krokwiami i w końcy płyta kartonowo - gipsowa. To jak zaczęlo nam przybywac sufitu podnosił nas na duchu. nie było tanio gdyż technologia i praca przy niej wymusiły na nas wydatek blisko 16 tysięcy złotych za robociznę. Ponad 160 metrów tego stropu po 100 zł za metr. Wiem - może mozna było taniej ale nie chcialem następnych ludzi z gtunku moich wykonawców od tynków. Przeboleliśmy tym bardziej iż efekt był imponujący

Przyszeł czas na posadzki ... przed którymi mialem prawdziwego stracha. Ciągle obowiałem sie, iż przyjęte przez innych wykonawcow wysokości tj. suma steropianu i wylewki nie będą takie jak być powinny.

Znalexliśmy wykonawcę i już miał zaczynać ale .. poszedłem na imprezę i zacząłem rozmawiać o cenie usługi ...

adpa

Poniedziałek to chyna dobry dzień na podsumowanie kolejnego tygodnia. Po naszych obawach, iż nie będzie lekko ze zbudowaniem konstrukcji dachu tydzień przyniósł wiele nowego w tym zakresie. Otóż Panowie ambitnie, zgodnie z wcześniejszym ustaleniem zabrali się za dach mniejszy czyli nad garażem. Pierwsze dwa wiązary stanęły w poniedziełk - rozpoczęliśmy od skrajnych. Kolejne dni przynisły tak dynamiczny postęp, iż w czwartek mieliśmy praktycznie skonstruowany dach. Jakież był zdziwienie gdy w piątek udało się go przykryć. Te pięc dni przywróciło wiarę w to, że przed jesienią będziemy mieli jednak dach. Wszędzie ... nie tylko nad garażem

I jedno olśnienie Kasi w czasie obserwacji od dołu tego co zostało zrobione. Przestrzeń poddasza jest wypełniona tak intensywnie konstrukcją wiązarów, iz praktycznie nie mam mowy o jej wykorzystaniu. nawet jeżeli ktoś zdecydowałby się na większy kąt nachylenia dachu to musi po prostu wiedzieć iż możliwość sensownego zaingerowania w tę przestrzeń warunkowana jest przez całkowitą zmianę konstrukcji. Inaczej można o tym zapomnięć.

 

Patrzą za okno. Zimno i mokro. Obawaim się czy ten tydzień nie będzie całkowiecie zmarnowany z uwagi na zapowiadane bardzo częśte opady deszczu. Zaczyna po głowie kołatać się myśł iż gdyby inaczej tzn. intensywniej we wcześneijszym okresie panowie zagospodarowywali letnie dni (praca do zmierzchu a nie jak na etacie) to może dzisija można byłoby mówić o tym, że deszcz nam nie jest straszny. A tak mamy co mamy i trzeba zerkać w niebo z mała prośną o wyrozumiałość. Jeszcze przez kilka tygodni. Dopóki nad całym domem nie będzie przykrycia...

adpa

No wreszcie zaczęłiśmy mury!! Robota idzie, że aż miło Dzień po dniu obserwujemy jak rosną i marzenie o Bożym Narodzeniu przy kominku wydaje się całkiem realne!!

 

 


Po 8 (słownie: ośmiu) dniach wszystkie mury były gotowe. Teraz czas na wieniec- wydawałoby się - drobnostka. Ekipa zaczyna montować szalunki, zwożą zbrojenie. Niestety postępy prac na tym etapie nie były już tak spektakularne Siwieliśmy dzień za dzniem, bo wydawało się, iż panowie przez 8 godzin skręcają po dwa druty. Normalnie masakra jakaś.

 

 


Zapomniałam dodać - nasza ekipa jest super profesjanalna i ułożona - pracuje po osiem godzin dziennie - od 7 do 15 - i nie ważne, że akurat mamy sezon, nawet tak strasznie nie pada i zarabiają majątek. Panowie szanują swoją pracę i nie ma takiej siły, żeby poprosili o nadgodziny. To nasza trzecia ekipa (pierwsze dwie nawet nie podeszły do ringu) więc staramy się nie marudzić - ale serce boli

 

 


Skończyłam na wieńcu - po dwóch tygodniach udało się go zalać

 


czekamy trzy dni aż wyschnie no i więźba już od tygodnia leży na placu. W końcu czas na dach. Ekipa studiuje projekt więźby Minął następny tydzień i panowie przymocowali 2/3 murłat.

 

 


W miedzy czasie, po dyscyplinującej rozmowie z Wielkim Dyrektorem Ekipy dostaliśmy dodatkowego murarza, który zaczał kłaść klienkier czyli elewację. Nawe szybko idzie, przy czym codziennie jesteśmy na placu bo trzeba pochować rozrzuconą wokół domu wełne mineralną. Co tam, że może zmoknąć, panowie po 8 godzinach nie mają już siły ani jej przykryć, ani schować arkuszy do zamykanego kontenera, nawet mogę to zrozumieć....

 

 


Ostatnio przeżyliśmy jeszcze jeden zawałek, jeden z mniejszych - Wielki Dyrektor zadzwonił z informacją, iż krokwie i jętki mają złe wymiary!!! Panowie wyczytali gdzieś w projekcie, że krokwie powinny mieć 8 cm a mają 6 co w ISTOTNY sposób zmienia obiążenia czy coś tam. Poniewż była akurat godz. 9 rano a o tej porze zwyczajowo jestem w pracy normalnie szlag mnie trafił na miejscu Po 16 popędziłam do domu żeby sprawdzić wymiary w projekcie. Ufff, na szczęście cała więźba jest ok, tylko gdzieś w jednym miejscu w projekcie jest jakaś wzmianka,której ja też dokladnie nie rozumiem i mam zamiar zadzwonić do biura projektowego, żeby mi to dokladnie wytłumaczyli.

 

 


Po tym wsysztkim nasuwa mi się tylko taki wniosek:

 


albo panowie robią PIERWSZY dach w swoim życiu, albo "studiowanie" projektu jest grą na czas, bo mają jakąś inną robótkę i chcą ją zakończyć. Się okaże

adpa

Na czym to skończyłem? Aha - ławy fundamentowe. Tak pamiętam jak byłem zachwycony iż po falstartach w końcu coś zaczęło się dziać i to tak naprawdę.

Działaliśy dalej a raczej działała dzielna czwórka z ekipy, która miała za zadanie przygotować całośc do wylania chudziaka i tym samym zamknięcia stanu "0" Działała aż przyjemnie było patrzeć. Ławy wylane zostały 1 czerwca w dzień dziecka i pamiętam jaką radość sprawiała mi czynność polewania tych świeżo wylanych ław w upalne pierwsze dni czerwca.

Później kolejne bloczki nakładały się i wyglądało to niczym zabawa klockami lego. Był czerwiec, pogoda sprzyjała a więć prace posuwały się aż miło. Poszły ściany, poszły izolacje i zaczęliśmy dostrzegać jaką powierzchnię w przyszłosci będziemy mieli do czynienia.

Aby nie było tak słodko w pewnym momencie pojawił się problem. Prawdopodobnie ktoś uszkodził część instalacji wodnej na sąsiedniej działce i okazało sie, że dojazd do nas zaczyna być problematyczny. Podmokła droga spowodowała, że wylanie chudziaka opóźniało się ... opóźniało się ... Na dodatek zaczęła sie pora deszczowa. Tego miało już dość. Wszak miałem prawo liczyć, że pogoda będzie naszym partnerem. Nie była. Straciliśmy ładnych kilka dni zanim mogliśy wjechać z gruszkami tak aby pompa mogła lać chudziak. Wcześniej Pan Jan, który przez polecenie znajomych zajął się naszymi instalacjami, uczynił co do niego należy i mieliśy gotowe podstawy piaskowe do wylania chudziaka. Ilości betony przy ławach (29 m3) jak i chudziaku (ponad 20 m3) frustrowały mnie, Pieniądze płynęły w ziemię i na etapie stanu zero to był podstawowy wydatek. W końcu 11 lipca wylane!!!

Jest stan zero. Wychodzimy z ziemii!!! W końcu

adpa

24 czerwca. Dwa miesiące od ostatniego wpisu. Tym razem jednak są to dni, które przyniosły zmiany. Zmiany realne i widoczne na naszej działce. Inwestycja ruszyła.

Ostatnia informacja z 22 kwetnia skończyła się stwierdzeniem obaw z powodu milczącego telefonu potencjalnych wykonawców. Można już raczej powiedzieć byłych potencjalnych wykonawcach. Nie odezwali się do dzisiaj. W konsekwencji znowu etap poszukiwania ekipy i umowa ustna z ludźmi, których rezerwowaliśmy jeszcze jesienią. Dogadaliśmy się iż rozpoczną jak tylko zakończą jedno swoje zlecenie, które akurat realizowali. Skończyli. Pojechali do domu i za cztery dnia 14 maja mieli wrócić ... Wrócli 23 czerwca. W miedzy czasie mieli tę samą przypadłość co ich inni koledzy. Przestali umieć odbierać telefony. To katastrofa ale ta choroba jest zaraźliwa jak widać wśród wykonawców domów jednorodzinnych w 2007 roku w Polsce. Uważajcie na nią w swoich planach.

 

Mądre przysłowia są solą narodu. Do trzech razy sztuka. Trzecia ekipa trafiła nam się przez przypadek. Kasia w rozmowie ze swoją koleżanką pożaliła się na nasze dwa falstarty. I okazało sie, że koleżanka podpowiedziała nam, że ma znakomitą ekipę, która jest akurat w sytuacji, gdy zlecenie im nie wypaliło z uwagi na nie zakończenie formalnych spraw potencjalnych inwestorów. Spotkaliśy się z Panem jerzy a już po dwóch dnia praktycznie byliśmy w stanie wejśc na plac. Tak więc 21 maja 2007 roku po dwkrotnych falstartach nastąpił prawdziwy start. Ekipa w składzie 4 osób + Szef (Pan Jerzy) rozpoczęli, co bardzo mi się podobało od spotkania z kierownikiem budowy/ projektantem i geodetą. Wyjaśnili sobie wszystkie wątpliwości i ustalili jednoznacznie co "autorzy" czyli wyzej wymienie mieli na myśłi. Rozpczęły sie wykpy pod ławy fundamentowe. W tym momencie przerywam i rozpocznę próbę wklejenia zdjęć .... Po wklejeniu kontunuacja opowieści.

adpa

Tak!!! Yes!!! Rozpoczęło się. Naprawdę juz nie tylko na papierze ale i w plenerze. Po dopełnieniu wszystkich formalności ruszyliśmy w pole. Od 18 kwietnia 2007 roku ten dzień będzie się kojarzył za dwoma wąznymi sprawami - Polsce przyznano organizację ME 2012 (na szczęście razem z Ukrainą) a u nas rozpoczęło się prawdziwe działanie. Wjechał Pan Eugeniusz swoją koparką (jak moze wspomniałem dostrzegłem go na jednej z sąsiednich działek) i rozpoczął dynamicznie ściągać humus. Wczesniej orientacyjnie przy pomocy sznureczka i miarki mniej więcej wyznaczyliśmy z Kasią gdzie Jaskółka będzie usadowiona. Pierwotnie chcieliśmy zrobić do razem z podjazdem ale oczywiście po rozmowach z bardziej doświadczonymi doszliśmy do wniosku, że to moze być zbyt duża masa ziemii. Więc precyzyjnie odznaczyliśmy te metry, które trzeba i koparka mogła robić co nalezy. 100 PLN / h - taka stawka wieć patrzyłem z zainteresowaniem na tempo. Było godne podziwu. W przededniu uzgodniłem z sąsiadem, dla którego inwestycja to jeszcze melodia przyszłości, że część ziemi zrzucimy tymaczasowo na jego działkę. Nie chciałem zablokować ruchu na naszej. Po 4 (niespoełna) godzinach wszystko było gotowe. Graba, którko omówiliśmy następny termin kopania pod ławy i zadzwoniłem do geodety. Pan Tadeusz wraz synem zabrali sie do pracy przy pomocy tych tajemnych lup i tyczek a ja wraz ze szwagram wbijaliśmy punkty odniesienia na których później pisakiem odznczonodla bezpieczeństwa kluczowe punkty. Szło nam wprawnie (myślę właściwie o geodetach bo z nami było róznie) i po południu było gotowe. Koszty? - geodeta 600 PLN, koparka do humusu 400 PLN, drewno na "punkty odniesieni" 90 PLN. Czyli wytyczenie jako całość blisko 1100.... Czuję siłe swoich pieniędzy!!! ...

 


jeden mały szczegół. Na części zebranej ziemi lekko stąpając miałem wrażenie, że pływam. Geodeta nie miał wątpliwości trzeba będzie utwardzać teren pod ławy. Prawdopodbnie kilka lat przed zbyciem ktoś nawozil ten teren, żeby uatrakcyjnić optycznie działkę. Badania geologiczne (robiliśmy w ubiegłym roku) nie wykazały żadnych przeciwskazań. Zadzwoniłem po projektana, żeby dokonać wizji lokalnej. Nie panikował. Powiedział, że trzeba zrobić wykopy pod ławy i wtedy będziemy wiedzieć więcej. Dziś w niedzielę jeszcze raz pojechaliśmy i wraz z moim nieocenionym teściem robiliśmy badania metodą "pręta wbitego w glebę" Doszliśmy do wniosku, że chyba jednak będziemy utwardzać. I co dalej?

 


Na jutro zamówiona koparka. Miła pojawić się ekipa i mieliśmy kopać pod ławy ... wszystko stoi pod znakiem zapytania bo ekipa nie odbiera telefonów. Na razie zachowuję spokój ...

adpa

WESOŁYCH ŚWIąT

 

Dłuższa przerwa w pisaniu ale jest w końcu o czym pisać. Dzisiejszy Świąteczny Wielkanocny Poniedziałek został dobrą okazją na wyciszenie się i skupienie myśli. A jest nad czym. O tóż chciałem wszystkim, którzy nam kibicują a także tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że są naszymi kibicami, zakumunikować:

Mamy pozwolenie na budowę

Nie jest to może jeszcze to samo co stwierdzenie, że mamy dom ale postęp jest już ogromny. Oznacza to, że z etapu pogaduszek przechodzimy na tę inną stronę - faktycznej budowy. Szczegóły? Prosze bardzo

 

Po zaktywizowaniu działań 23 marca 2007 r wyszła na świat dzienny decyzja. Formalnie miasto Szczecin pozwoliło nam małym żuczkom na budowę własnego domu. Wiem oczywiście, że jeszcze czas na uprawomocnienie trzeba doliczyć ale jezęli spojrzycie w kalendarz to wiecie, ze tuż przed świętami to się stało. Tak po prostu.

Mam co prawda świadomość, że teraz dopiero kłopoty sie zaczną ale w końcu coś na samej działce będzie się działo. Mogę powiedzieć, ze juz właściwei zaczęło sie dziać chociaż tak naprawdę w piątek, 6 kwietnia, zostało też do Wydziału Urbanistyki i Architektury budowlanej UM w Szczecinie wysłane powiadomienie o chęci rozpoczęcia prac budowalnych.

Chcąc w kraju prawa i sprawiedliwości być bardzo pożądnym obywatelem przestrzegam tego terminu. Na razie więc jedynie zrobiłem to co nie jest pracą budowlaną a mianowicie w tenże piątek, z zapałem i przy pomocy mojego Szanownego Teścia Rajmunda, rozpoczęliśmy wycinanie drzewek i róznych samosiejek, które zajmowały część naszej działki. Ponieważ nie było Kasi prawie nic się nie ostało. Niemniej jednak było to konieczne aby przygotować plac pod zebranie humusu. Złożyłem te wszystkie wycięte gałęzie wzdłuż jednego z boków działki i pomyślałem, że jest jednak troche przestrzeni. 1222 m2 w pełnej krasie. To zmobilizowało mnie do nauczenia się wklejania fotografii... żeby wszyscy wiedzieli o czym tak naprawdę mówimy.

Poza tym znaleźliśmy z Rajmundem, przy pomocy sznurka i miarki 4 punkt geodezyjny. Wcześniej zacząłem nabierać obaw czy jest on w ogóle tam gdzie powinien być ale jak okazało się był po prostu lekko zakopany.

 

Nadmienię w tym miejscu, zę przy podejmowaniu decyzi o zakupie dzialki i jej finalizowaniu w 2004 roku w góle nie rozglądaliśmy się za tymi punktami i wystarczyły nam kijki z tasiemkami... To chyba najlepiej świadczy o naszej głębokiej wiedzy o tego rodzaju detalach jak formalne oznaczenie geodezyjne. Dopiero w trakcie rozmowy z geodeta, który ma wytyczyc dom na działce odkryliśmy tę potrzebę. lepiej późno niż wcale

 

Efektem piatkowej wizyty na Słonecznym Wzgórzu (tak podobno ma nazywać sie nasza ulica) było też pozyskanie kontaktu do Pana Eugeniusza, który ma firmę wykonującą tzw. roboty ziemne. Zaskoczony byłem przedsięborczością Pana Gienia. Otóz okazało się, że do niedawna operator koparki (u kogoś) wyleasingował maszynę i rozpoczął działaność na własny rachunek. Wstępnie umówiliśmy się na 18 kwietnia za ściągnięcie humusu i od razu po wtyceniu przez geodetę na przygotowanie wykopów ław!!! Będzie intensywny dzień.

 

Jeszcze jeden krótki powrót do przeszłosci. Otóż niezwłocznie po tym ważnym dniu - 23 marca - skontaktowałem się z pracownikiem zakładu energetycznego, który też jako przedsiębiorca wykonał w ciągu 2 dni od rozmowy telefonicznej przyłacze energetyczne wraz z załatwieniem wszystkich formalności (protokoły z pieczątkami) i już 4 kwietnia za kwotę 1600 złotych (w sumie) stąłem się nowym klientem ENEi. jest licznik, jest prąd!!!

 

Równolegle dowiedziałem się, że ponieważ instalacja wodno - kanalizacyjna wybudowana na osiedlu nie została jeszcze przejęta o Komitetu Społecznego to wszystkie formalności związane z podłączeniem wody ograniczą sie do zgłoszenia szefowi komitetu faktu wykonania przyłacza i prośby o uruchomienie (przepraszam językowych purrystów- winno być okręcenie) wody. Mamy małe spięcie logistyczne, gdyz to przyłacze będzie prowadziło do domu - pomieszczenie gospodarcze - więc wychodzi na to, że wykonane zostanie właśnie tego 18 lub nazajutrz po tym dniu. Kolejne 3 tys. pójdą w ziemię ....

 

A teraz coś co wielu ludzi w życiu kręci najbardziej!!! Pod koniec marca a dokładnie 28 podpisaliśmy umowe kredytową na sfinansowanie tego wszystkiego o czym w tym dzienniku już napisałem a przede wszystkim tego co jeszcze się stanie i co napisane zostanie po wykoonaniu kolejnych etapów.

Spłacamy szacowny Multibank, który skredytował zakup działki i wchodzimy w kredyt złotowy. Może troszkę droższy ale fala zmian oprocentowania w CHF, która nas dotknęła na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy spowodował, że przestawiliśmy nasze rozumowanie na kredyt w walucie, w której zarabiamy - nie dużo ale zawsze .... A multibank zachowywał sie tak bardzo w sposób przypominający nagorsze opinie o molochu w stylu pko bp, że postanowiliśmy dwie te części naszej inwestycji życia połaczyć jednym kredytem. Tak stało się a NORDEA Bank chyba wart polecenia ... Przynajmniej nasza Pani Bożena poprowadziła całą sprawę do końca

 

Tyle newsów Jaskółki. Chyba dynamika dziennika zdecydowanie poprawi się, wszak po świętach odbirem też Dziennik Budowy ...

adpa

Luty nie długo już się skończy. A My? jesteśmy ze swoimi papierkami w ZUD. Z tego powodu "zmuszono" mnie do podpisania umowy z ENEĄ. To jednak dopiero mału pikuś w stosunku do tego co teraz powiem o postępach. Choć ze strony formalnej nie wyglądaja one imponująco to od strony posunięcia przygotowań do przodu znacznie sie ruszyło. Dlaczego? Poczytajcie ...

 

 


Mimo braku pozwolenia mamy już ekpię, która już stygnie w blokach startowych .. Chcą zacząć zarabiać pieniążki prawdopodobnie. Ponieważ oboje z kasią jesteśmy humanistami w ubiegłym tygodniu wybraliśmy sie na Wybrzeże i poszukaliśmy przyczepę campingową. Muszą wszak gdzieś mieszkać nasi Panowie. Ich dobry sen to jeden z warunków pracy, która nas zadowoli. Z takiego założenia wyszliśmy i przyczepkę przyklepaliśmy. Trzeba jedynie jeszcze ją przytargać te 120 km. To w sumie drobiazg :)

 

 


Przyczepka to była jednak tylko przygrywka. Moja Kasia nabrała wiatru w żagle.. ten wiatr to zakupy. Zamówiliśmy juz okna z Sokólki. Firma najbardziej konkretnie chciała z nami rozmawiać i z sześciu ofert, które otrzymaliśmy była najtańsza. Na razie poprzestaliśmy na okanch choć drzwi też kuszą. I pewno będą. Na okanach nie skończyło się. Obawiając się szaleństwa cenowego na wiosnę zabukowaliśy i zapłaciliśmy za głowne materiały na ściany i dach wliczając w to również cegłe ceramiczną, którą chcemy nadać cały charakter naszej jaskółce. Nie powiem dokładnie ile ale kosztowała nas to już dobre 70 tys .... Kasia w ten sposób została sprowokowana do zrobienia kosztorysu. Wyszło nam, że cały dom kosztowac będzie wiecej niż w zeszłym roku liczyliśmy. O około 20%. A niektórzy mówią że inflacja w kraju wynsi tylko 2% Być może ale nie w budownictwie

 

 


Skoro taka kwota to i czas finalizowac rozmowy z bankiem. Podobno mamy szansę na decyzję i podpisanie umowy w przyszłym tygodniu. Tym samym spłacimy dotychczasowy kredyt na działkę w MULTIBANKU. Nie jest już tak fajny jak w dniu, gdy podpisywaliśmy umowę. Kolejne podwyżki oprocentowania skłoniły nas do poszukiwań i w ten oto sposób trafiliśmy do NORDEA (ci o nokii i ikei ) Fachowa obsługa i pomimo sporej ilości kwitów warto ich poznać. Kto szuka? Polecam :)

 

 


Wracamy jednak do punktu wyjścia. Wciąz papiery są tym to nas boli najbardziej. W załatwienie pozwolenia jeszcze w marcu zaczynam pomalutku wątpić ale co gorsza słysząłem dzisiaj że spod samiśkich tater dochodzą od Górali nowiny, że ostatnie już podrygi zimy właśnie obserwujemy. co to oznacza? Sezon budowlany już za pasem !!!!

adpa
Dzisiaj trochę o pewnych rozgardiaszu w który popadliśmy. W weekend porozmawialiśmy z architektem i zaczęliśmy z przerażeniem dochodzić do wniosku, że trzeba zacząć zamawiać już materiały.. Od czego zacząć? Kasia wczoraj robiła rajd po internecie przeglądając dostawców okien. W między czasie rozpoczęsliśmy dyskusje nad kominkiem .. czy ma być i czy z płaszczem? W sklepie rzut oka na kafle... wszak w ubiegłą sobotę prawie z Gdańska przywieźliśmy okazyjnie zakupiony parkiet. W Allegro najlepiej kupowac parkiet. W ciemno ! Wszak jest ryzyko - jest zabawa. To w krótkim opisie stan tego co w głowach dzieje się. Twórzy ferment a może objaw paniki spowodowanej niewiedzą jak to wszystko skoordynować? .. Trzeba to usystematyzować Musze zabrać się za przygotowanie zapytania ofertowego. Wszak marzec tuż tuż a potem już start!!!
adpa

Miałem zobowiążanie i chciałbym je wypełnić. Jak zasygnalizowałem mamy wykonawcę "surówki". Może to nie jest najbardziej ładne określenie ale tak je sobie przyswoiłem. Po dość długich poszukiwaniach powoli zaczęliśmy tracić nadzieję na to, że w Polsce ktoś jeszcze pozostał kto nie rzuca cen z kosmosu i w miare realnie podchodzi do tego co inwestor może. A może przecież niewiele zwłaszcza gdy wspomaga się w zasadniczej części środkami z kredytu:(

Rzucano nam rózne ceny a ich rozpiętośc sięgnęła ponad 100% Dla mnie to było frustrujące i nie do zaakceptowania. W końcu wśród dalszych znajomych, którzy też inwestorami są znalazłem Pana Krzysztofa. Jeżeli mnie nie zawiedzie to oznaczać będzie, że są jeszcze ludzie dla których podanie ręki i zaklepanie słowem jest więcej warte niż każdy papier. Tak włąsnie my umówiliśmy się i na razie mam zamiar szanowac ponad miare moją ekipę. Chcą za wykonanie domu w stanie surowym (bez dachu) 37 tys. 160 m2 parteru plus 60 garażu z pomieszczeniem gospodarczym Taka jest skala tej budowy. Czytając inne wypowiedzi na foum wiem, że może to szokować. Jednak zachodniopomorskie jest miejscem gdzie łatwiej podejmuje się chyba decyzje o wyjeździe i stąd bryndza na rynku a w zasadzier sytuacja w której to usługodawca dyktuje warunki. Do czego doszło? wszystko przez tę Unię europejską. Przecież jeszcze 2 roki temu można było to samo zrobic za max. 15 tys. Chyba się nie mylę. Nie chcę jednak narzekac bo mógłbym na siebie jedynie. Wszak nie od dzis wiadomo, że w życiu późmo podejmowane decyzje kosztują drozej. To tez doliczamy do kosztów inwestycji a te dopiero zaczynają wynurząc sie za kazdym rogiem ..

adpa

 


chyba trochę mi wstyd za tę długą przerwę . Przepraszam. Jest jednak nowy punkt zaczepienia. Mamy decyzję urzędu miejskiego - ustalone warunki zabudowy. Jedno co ważne to fakt, że zrezygnowaliśmy z 25 st nachylenia dachu. Pozostało 35 bo inaczej nie mieliśmy szans na ruch do przodu. Dreptaliśmy w miejscu. Tymczasem przystępujemy do kolejnego etapu papierologii. Pozwolenie na budowę. Omówiłem wczoraj z architektem, Panem Andrzejm, szczegółowo plan kolejnych działąń. Powinniśmy najóźniej na pełomie kwetnia i marca uzyskać tę decyzję. I ostro muszę tego pilnować, żeby tak się stało. Bo jest już w blokach startowych czeka wykonawca ... ale o tym jutro

adpa

kasia i paweł ... oraz jaskółka

Basiu jest nam bardzo miło, że zdecydowałaś się towarzyszyć nam w naszym przedsięwzięciu. Powiem tylko, że jaskółka jest odzwierciedleniem niemal 100% tego o czym wcześniej przez kilka miesięcy rozmawialiśmy z Kasią i co było założeniem jak nasz dom ma wyglądać i jak chcemy w nim żyć. Chyba odpowiedź na to dfrugie pytanie jest najistotniejsza i ona determinuje działania. Koniec "mądrości" :)

 

 


Niedziela a więc kończymy tydzień. Tydzień w którym otrzymaliśmy pierwszą odpowiedź ile ktoś chce nas skasować za stan surowy otwarty - z materiałami całkiem sporo. O wiele więcej niż się spodziewaliśmy. Otrzymaliśmy też pierwszą wycenę materiałów z dużego składu w Szczecinie. Wiem, że to nie ten wątek ale pracownicy Euroklinkieru okazali się nad wyraz profesjonalni a przy okazji życzliwi. Jest jakiś punkt odniesienia i obawiam się, że przyzwyczajamy się powoli do skali inwestycji opiewającej na coś około 400 tys. zł..... Szaleństwo jakieś ...

 


Kolejni wykonawcy też otrzymali nasze "zapytanie ofertowe" i będziemy teraz oczekiwać, porównywać a równoczesnie potykać sie z urzędnikami. Jutro Kasi kolej na rozmowe z Panią Urzędnika w sprawie naszego dachu. przekonamy sie o rzeczywistych umiejętnościach negocjacyjnych moje cudownej małżonki. Trzymam mocno Qciuki. Rezultat już niebawem

adpa

Oj kilka dni przerwy, które dało się we znaki pod róznymi względami. Pierwszy wniosek - chcesz szybko zbudować dom weź urlop i duży zapas cierpliwości. Na razie urząd skutecznie leczy mnie z kąta nachylenia dachu. Moje projektowane 25 st. chyba pozostanie tylko w projekcie bo wszystkim nadają ten sam szny .. ma być 35 i już! Wkurza to bardzo w naszym pięknym kraju jak zwykle przginamy z jednej strony w drugą. Kiedyś robiono co każdy chciał i wymyślił niezaleznie jaki potwór wychodził. Dzisiaj nadgorliwie szuka się ujednolicenia. Wszytkie warunki w danej okolicy identyczne. Nie wiem jak to przeszkoczyć? Ktoś wie?

 


Druga sprawa. Zniknęła lista rankingowa szczecińskich wykonawców a potrzbuję geolog / geotechnika do zbadania gruntu. I nie mogę znaleźć. Próbuję dalej... )

adpa

Nowy tydzień. Już ponad trzy doby od kiedy obcujemy z projektem. Zdeterminowani w wyścigu z czasem kując żelazo postanowiliśmy od razu spotkać się z projektantem który zaadaptuje projekt do wymogów naszej działki. Na początku chcieliśmy obracać garaż bo nasza działka stety lub niestety jest bardziej długa niż szeroka. Postanowiliśmy jednak nie tracić tego co w projekcie wydaje się jednym z jego atutów a więć ciągu komunikacyjnego pomieszczenie gosp. przy garazu ... dziedziniec ... spiżarnia. Pozostaje więc BZ. Pan architekt jakby zadowolony z tego że nie chcemy komplikować tego co KTOŚ mądrze wymyśłił. Usystematyzowaliśmy najbliższe działania. Jest harmonogram na najbliższe dni. Niby drobiazgi ale jaka ENERGIA

Jeszcze dziś co najmniej 2 telefony. Wszak żelazo stygnie

adpa

Witamy wszystkich, którzy całkiem przypadkowo trafili na nasz dziennik. Choć na ten moment to może jeszcze za dużo powiedziane. Jest niedzielne deszczowe popołudnie i od piątku mamy nasz wyśniony projekt. I od tego czasu na zmianę szperamy po forum próbując zgłebić tajniki dziedziny, która chyba już zdominowała nasze zycie... Ja (paweł) jestem totalnym laikiem a moja Kasia jest wyrocznią ... w mojej opinii. Razem zamierzamy na Warszewie w Szczecinie zbudowac nasze miejsce na Ziemii. Po okresie przemyśleń... przeszliśmy do czynów. Pojawiają się wydatki. Pojawia się nowa Era... wracając do sedna

 

wydatki ...

1750 projekt http://projekty.wm.com.pl/domy/W12.html" rel="external nofollow">http://projekty.wm.com.pl/domy/W12.html

 

i to jest tak naprawdę najważniejsze.

http://img85.imageshack.us/my.php?image=p1010084iy2.jpg" rel="external nofollow">http://img85.imageshack.us/img85/7269/p1010084iy2.th.jpg

 

To jest pierwsze zdjęcie które pochodzi jeszcze z czasów, gdy nasza działka była bardzo bardzo dziewicza.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...