*** Dziennik inches ***
Przez inches,
Jak się później okazało "niestety" wybrałam projekt indywidualny. Nie dlatego, żebym coś miała przeciwko projektom indywidualnym, ale architekt okazał ię osobą bardzo niesłowną, wszystko musiałam od niego wyciągać.
Listopad 2006 - podpisujemy umowę z architektem. Ustalamy zakres umowy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co tak naprawdę szczegółowych różnic: projekt budowlany, konstrukcyjny, wykonawczy. Ustaliliśmy zakres projektu do pozwolenia na budowę.
Rozpoczeliśmy prace koncepcyjne. Założyłam, że wejście ma być umieszczone centralnie, garaż w bryle a nad nim strych, kanciapa za garażem (królestwo mojego męża ), w strefie zimnej (pn) spiżarka, łazienka, kotłownia, salon pd-zach, kuchnia od zachodu, schody za spoczniekiem.
Na poddaszu, duuuża sypialnia, 2 pokoje min. 12m2, łazienka i obok pralnia z przejściem na strych.
Ciężko wszystko było to jakoś sensownie połączyć.
Kwiecień 2007-otrzymujemy warunki zabudowy. Po kilku drobnych zmianach udało wywalczyć to parę zmian np. linię rozgraniczającą teren inwestycji na nieprzekraczalną linię zabudowy.
Architekt mógł już dopasować projekt. Szerkość elewacji frontowej, powierzchnia zabudowy, wysokość domu itd.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 1 251 wyświetleń