Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    38
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    90

Entries in this blog

asia.malczewska

pozwolę sobie na malusieńki przerywnik w opisywaniu przeszłości - mój kiciuś tak pięknie wkomponował się w szmaragdową cukierniczkę znalezioną w starej chacie obok mojej stajni, którą przemyszkowałam w poszukiwaniu fajnych przedmiotów użytkowych pozostałych po szanownych poprzednikach

 


sami zobaczcie, oto Pan Śpioszek odsypiający podwieczorek - okruszki serniczka mamy:

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7361d757cfb65781" rel="external nofollow">http://images47.fotosik.pl/42/7361d757cfb65781m.jpg

asia.malczewska

Ci sami "fachowcy" pomalowali również ściany na piękny (moim zdaniem) magnoliowy kolor - nota bene uwielbienie, które żywię do tej barwy pozostało mi z czasów, kiedy pomieszkiwałam w Wielkiej Brytanii. W pięknych starych domach króluje ten subtelny kolor.

 

 


Ściany pomalowane sobie spokojnie schły, my zaczęlismy szukać drzwi na górę. Od początku wiadomo było, że nie możemy kupić drzwi systemowych, bo komicznie wyglądałyby na tle więżby dachowej, która wyziera pomiędzy ścianami. Na drzwi od stolarza specjalnie kasy nie było, więc jedyną opcją były drzwi sosnowe z Castoramy, które po dziś dzień czekają na ... pobejcowanie i na przecierkę

 


no cóż, czasem trzeba mieć coś nieskończonego w domu - przynajmniej jest co robić, no nie ?

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ccc7a78917a493cb" rel="external nofollow">http://images24.fotosik.pl/198/ccc7a78917a493cbm.jpg

asia.malczewska

uff, podłogę na dole już mamy, kafelki w łazienkach też, ceramikę i armaturę równiez, to co to jeszcze było ? aaa, wiem - podłogi na górze

 

 


Najpierw przyszły, trzeba było rozłożyć i czekać aż "przestygną" - leżały, leżały, leżaly a my szukaliśmy fachowców

 


Fachowcy znalezieni, ale od początku coś nie grało

 


Nie będę się rozpisywać, bo do tej pory szlag mnie jasny trafia, jak o nich pomyślę, bo ani nie mogłam się z nimi porozumieć, ani nie wykonali wszystkiego jak należy. Kończąc temat, ci specjaliści dostali zapłatę z naddatkiem żeby wrócili założyć cokoliki, ktore były w przygotowani. Nigdy nie wrócili a ja jestem uboższa o 700 złotych polskich. Chyba ich oddam skarbówce

 

 


Następnym razem jak będziemy cyklinować podłogę (mój małżonek mówi: oby było to w następnym dwudziestoleciu ), to poprawimy wszystkie górki i dołki, jakie zrobili. A na razie jest, jak jest:

 

 


http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=eecb79b271e7a9c5" rel="external nofollow">http://images26.fotosik.pl/197/eecb79b271e7a9c5m.jpg

asia.malczewska

Gdzieś w okolicach kwietnia zaczęłam rozglądać się za fachowcem od okładzin. Sytuacja beznadziejna, po ilościach tłumaczeń poświadczonych, które wykonałam w tym czasie byłam zorientowana, że fachowcy to już wyjechali a reszta ... hmmm, ma roboty tyle, że do przyszłego roku nie ma co się pytać, czy przyjdą i coś zrobią. I jak tu myśleć o rychłej przeprowadzce ??

 


Zagadnęłam moich majstrów, co w tym temacie mogą poradzić . Owszem, mogli - sami nie chcieli, bo w tej materii akurat tylko "chałturzą", ale polecić mogą świetnego kafelkarza, ale podobnoż drogi. Masz ci los, wykończeniówka mnie wykończy z pewnością

 


Zapraszam gościa na rekonesans - najwyżej mi powie taką astronomiczną cenę, że mu powiem otwarcie, że żałuję ale nie skorzystam. Przyjeżdża i ... zostaje!

 

 


No tani to on nie był, ale:

 


1. poważny, w przeciwieństwie do innych pseudofachowców

 


2. punktualny

 


3. rzeczowy

 


4. szczery do bólu

 


5. i tak mogę długo zachwalać, ale najwazniejsze, że był po prostu fachowcem i zrobił to co niego należało ....

 

 


To on pokazał mi, jak kładzie się płytki, żeby pasowały od prawej do lewej. On też umiejętnie położyć najbardziej krzywe z krzywych dachówki na podłodze całego parteru (wyklinał je przy tym okropnie - zresztą bardzo kulturalnie - i robił przerwy dla zdrowia psychicznego zmykając na pięterko i kładąc płytki w łazienkach )

 


pozdrawiam Pana, Panie R. i dziękuję za cały ten spędzony wspólnie czas :)

asia.malczewska

Nie powiem "troszkę" mnie znowu wcięło, ale ponieważ to nie pierwszy raz, to wszyscy czytający się zdążyli przyzwyczaić, nie ?

 

 


Na zdjęciach, które wkleiłam w poprzednie posty wciąż zielone regipsy i tak było mniej więcej do późnej wiosny. Progres następował dość powoli, ale zmierzaliśmy do przodu - nadal nie wiem, jak to się stało, że NIC wielkiego nie stanęło mi nigdy na drodze. Może Pan Bóg widząc mój zapał przystanął z niedowierzaniem jakie pokłady energii i optymizmu potrafi wykrzesać taka "pchła" jak ja ? Pewnie nigdy się nie dowiem ...

asia.malczewska

wracajac do tematu remontu zimowo-wioennego, który miał miejsce dokładnie rok temu, to postaram się wkleić trochę zdjęć z tego okresu - trochę robota głupiego, kiedys miałam je wszystkie na pewnym serwerze amerykanskim ale wzięli go zamknęli i teraz muszę jeszcze raz od początku. Jak mawiała moja babcia: nic nie ma za darmo, bo jak za darmo to dwa razy płacić trzeba- tym razem mój czas tu się policzył dwukrotnie ...

 

http://img530.imageshack.us/my.php?image=im000227xs8.jpg" rel="external nofollow">http://img530.imageshack.us/img530/57/im000227xs8.th.jpg

 

powyżej widok z "naszej" części na "goscinną" ...

 

a tutaj - pokój goscinny większy

 

http://img483.imageshack.us/my.php?image=im000224br5.jpg" rel="external nofollow">http://img483.imageshack.us/img483/2854/im000224br5.th.jpg

asia.malczewska

posprzątałam trochę przed domem, bo zima nie byla bardzo surowa, na jesień ukończyliśmy kładzenie kostki granitowej - koszt - nie pytajcie, bo do dziś odczuwam w kieszeni ...

 

http://img99.imageshack.us/my.php?image=im000479oo7.jpg" rel="external nofollow">http://img99.imageshack.us/img99/3723/im000479oo7.th.jpg

 

wiem, wiem, wyprzedzam fakty, bo powstała dziura między tym, co napisałam do tej pory a dzisiejszymi zdjęciami ale co zrobić, kusiło mnie, żeby wkleić i już!

 

Dzisiaj od rana prowadzę akcję pod tytułem: remont kuchni i budowa pieca chlebowego .... już mi się slabo robi od ilości przejrzanych informacji, zdjęć, cenników, etc. Zresztą kawałek tego jest na Agroturystyka, fajna sprawa ....

Mam taki charakter, że dopóki nie przetrawię tematu, nie zasnę ! Muszę swoje przejść - biedny mój mąż ..., on musi być obok i sprawdzać puls, bo mogę przedawkować.

 

powoli zbieram się do kolejnego etapu robot - malowanie, plytki na ścianach, kuchnia kaflowa, piec i mebelki. Niby wszystko dograne tylko kiedy zaczynamy ? Czuję się jak zawodnik w bloczkach - nerwowo i myślami już przy mecie.

Trzy, dwa, jeden .... znowu falstart będzie ?

asia.malczewska

Dzień dobry wszystkim forumowiczom, zgłasza się "córka marnotrawna" forum ... znów się trochę opuściłam ale powod był "oczy"wisty - natłok prac i infekcja oczu ...

zrobiłam dzisiaj zdjęcie mojemu domostwu na wprost - się nie chciał zmieścić cały, to chyba wina mojego kamera-idioty ...

 

zapodam go poniżej w dwóch wersjach, prawy do lewego, lewy do prawego ...

 

http://img265.imageshack.us/my.php?image=im000478nq7.jpg" rel="external nofollow">http://img265.imageshack.us/img265/9547/im000478nq7.th.jpg

asia.malczewska

My tu gadu gadu, a powoli przyszedł styczeń i za domem pojawiła się ogromna wyrwa-krater. Nie, to nie był złośliwy atak zazdrosnych androidów, ani też ćwiczenia polowe naszej straży granicznej.

Zawitała do nas nasza POŚ – przydomowa oczyszczalnia ścieków.

 

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=8495a782a07d2ac9" rel="external nofollow">http://images32.fotosik.pl/181/8495a782a07d2ac9m.jpg

 

I tu, kochani, nie pytajcie mnie o nią za wiele, bo oprócz tego jak załatwić formalności związane z odzyskaniem części finansowania, nie mogę za wiele powiedzieć o użytkowaniu – przynajmniej na razie. Tak się składa, że moje życie przypomina rozpędzoną lokomotywę i w związku z tym nigdy, naprawdę NIGDY nie pamiętam kiedy należy wsypać bakterie do systemu kanalizacyjnego. W efekcie robię to jak mi się przypomni, a przypomina mi się, kiedy czuję jakiś podły smrodek dobiegający z dolnej łazienki – u góry nie waniaje, więc reaguję zbyt powolnie.

A jeżeli chodzi o odzysk pieniążków, to procedura jest prosta – należy pobrać wniosek, załączyć plan z wyrysowanym POŚ-em, decyzję o braku sprzeciwu na jego zbudowanie, ponieważ nie wymaga on uzyskania pozwolenia na budowę i to wszystko. Jest jeden szkopuł: nie każda gmina oddaje pieniądze, nasza dała 1200 zł i jeszcze sama nas o tym poinformowała, ale tak się akurat składa, że mieszkamy w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”, gdzie dbają o tych ekologicznie nastawionych.

Nasza gmina kochana finansuje również rozbiórkę dachów azbestowych – tylko chyba nikt nie korzysta z tego dobrodziejstwa, a szkoda.

Na dzisiaj kończę, rodzina pyta mnie z przekąsem czy przy niedzieli będzie jakas kolacja… Ech, życie! Nawet popisać sobie nie można !!!

asia.malczewska

Ech, tak sobie piszę i piszę, jakby ta cała budowa była jedną małą kromeczką chlebka z masłem, tym samym potęgując uczucie pewności w podobnych mi istotach o blond włosach, że volouir ces’t povouir (czy coś w ten deseń – wybacz Jolu, która wpajałaś we mnie z wielkim zaangażowaniem język zjadaczy foie Gras …). Cóż, bardzo łatwo nie było, ale żeby znowu tak trudno ? W porównaniu z maturą z matematyki, to był pikuś ! (Nawiasem mówiąc dzięki Najwyższemu ominęło mnie to szczęście …). I tu mój apel – kobietki - nie dajcie sobie wmówić, że nie dacie rady, bo nie jest to czynność z tych, co są w typie „wielbłądem przez ucho igielne” (chociaż znając wrodzony upór kobiecy, też DAŁYBYŚMY radę …).

Boże mój, zaczynam tak bajać jak …. Czas już wrócić do sedna sprawy:

Jeszcze przed mrozami nasz domek otrzymał piękny parapet okalający oranżerię. I tu jak zwykle należało stoczyć bój z wszystkowiedzącymi majstrami, bo znów próbowali mi wyperswadować zastosowanie starej, pieczołowicie odzyskanej cegły. Cegłę, którą mój mąż cudem i swym wspaniałym nosem wywąchał w Gorzowie Wlkp., gdzie wówczas właśnie rozbierano starą gorzelnię, zużyliśmy prawie we wszystkich zakamarkach domu: z niej właśnie zbudowane są ścianki kolankowe, stropy odcinkowe, a także wszystkie parapety okalające stajnię. Moim zdaniem nie ma piękniejszego materiału dla starego domu – klinkier spłonąłby ze wstydu … Jeżeli myślicie, że byłam odosobniona w moim przekonaniu, to pocieszę Was – miałam sprzymierzeńca w postaci mojego Jacka, który w międzyczasie tak zapalił się do mojego pierwotnego pomysłu, że szukał wraz ze mną materiałów temu podobnych.

 

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f74eb50196c47959" rel="external nofollow">http://images33.fotosik.pl/181/f74eb50196c47959m.jpg

asia.malczewska

Ścianki, jak pisałam wyżej, jednak powstać musiały, niemniej jednak coś za coś: belki MUSIAŁY zostać na wierzchu, bo żal było chować. I tu nie mieliśmy bladego pojęcia jak to zrobić, żeby były, ale jednak w ścianie.

Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewalam: nasi fachowcy rok wcześniej remontowali znajomemu poddasze i tam przećwiczyli taki oto schemat:

 

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ee0af1c5e594b21d" rel="external nofollow">http://images34.fotosik.pl/181/ee0af1c5e594b21dm.jpg

 

href="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=5e485bfc8b12747f" rel="external nofollow">http://images31.fotosik.pl/181/5e485bfc8b12747fm.jpg

asia.malczewska

Po wklejeniu zdjęcia przypomniało mi się również, że jak ekipa budowlana ociepliła poddasze, to wyglądało ono tak pięknie i przestronnie, że przez kilka dni męczyliśmy się wzajemnie indagując o sens stawiania ścianek działowych. Rozsądek zwyciężył: mając dwie córeczki, które w niedalekiej przyszłości zaczną ściągać do domów tłumy adoratorów i koleżanek, musieliśmy pomyśleć o kilku chociaż odrębnych pomieszczeniach. Niemniej jednak chyba znowu marzy mi się po cichu taki dom na starość, gdzie na dole będzie „gościowo”, a otwarta górka cała tylko dla nas – niekoniecznie w metrażu naszego obecnego domu …

Mam tylko nadzieję, że jak znów zacznę budować, to ten kredyt będzie już przeszłością, a blogi nie wyprą całkowicie forum Muratora ? Bo co to za radocha budować bez innych, sobie podobnych wariatów ???

asia.malczewska

Zima sobie była, a my okropnie posunęliśmy się w naszych pracach – na dole pojawiły się tynki na ścianach, na górze podłoga z plyty paździerzowej na legarach, ścianki działowe oraz ocieplenie. Po ściankach przyszedł czas na elektryka, który pozakładał okablowanie przy okazji gubiąc całe pudło kontaktów Berkera – tzn. tylko ich połowę, bo ich część tkwiła w ścianach. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że Berker to takie cóś, że gubiąc połowę narażasz się na zakup całości jeszcze raz … Jeszcze trochę pożyliśmy w niewiedzy i bomba pękła ok. świętojanek.

 

Poniżej spojrzenie na działania na pięterku:

 

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=6fbc51445086d15f" rel="external nofollow">http://images24.fotosik.pl/178/6fbc51445086d15fm.jpg

 

href="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=90faa61a9c98d2b4" rel="external nofollow">http://images34.fotosik.pl/181/90faa61a9c98d2b4m.jpg

asia.malczewska

Jak postanowili zostać, to przytargali sobie wielką przemysłową kozę kominkową, którą umiejscowili w salonie i grzali całą zimę wewnątrz.

Można ją zobaczyć w moim poprzednim poście. Nawiasem mówiąc koza stoi w starej chałupie do dziś, z uwagi na fakt, iż pod koniec naszej współpracy panowie pewnego pięknego dnia zawinęli się i poszli – nie kończąc malowania na parterze – więc chyba boją się po nią wrócić. Tu mój krótki apel – Panie Marku, ja się już nie gniewam – niech Pan wpadnie po tą chol… kozę, bo mi zawadza !!!

asia.malczewska

Po pracach, nazwijmy je zewnętrznych, nastała dość mroźna zima. I tu muszę ją wynieść prawie na ołtarze, bo dzięki tej zimie kochanej moi fachowcy zostali u mnie do wiosny ! Bo to było tak, że ja umawiałam się z nimi tylko na stan surowy, ewentualnie elewację, natomiast potem miałam sobie poszukać kogoś innego, bo panowie ogólnie rzecz biorąc to kasę robią na stanach surowych nie piernicząc się w jakieś wykańczanie. Ale, że zima przyszła tak szybko, ze śniegiem i innymi przykrymi jej konsekwencjami – mam na myśli dotkliwe zimno towarzyszące moim panom przy każdym wyjściu na dwór … za potrzebą – to oni potulnie zaproponowali, że będą kontynuować prace wewnątrz. Kamień mi z serca spadł ! Gdzie ja bym teraz miała szukać nowych ?

 

Tu akurat zakończyli dzialania związane ze szpachlowaniem salonu:

 

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=c7af927d97b52f15" rel="external nofollow">http://images34.fotosik.pl/181/c7af927d97b52f15m.jpg

asia.malczewska

Z farbą na elewację też mieliśmy przeboje … Została zamówiona u naszego już wspomnianego partnera i odebrana przez naszych fachowców po uprzednim zawiadomieniu (taka zwykła procedura, moi panowie wiedzieli, że jest mi ciężko najpierw z brzuchem a potem z małą Hanią biegać po hurtowniach budowlanych, więc sami starali się przytransportować sobie materiały na budowę. Po otwarciu pierwszego „choboka” ( hoboka ??? Czy ktoś wie, czy to słówko należy do języka rodzimego ???), pan Mareczek zadecydował, że nie malują, bo to z pewnością nie jest kolor, który „Pani” – czyli ja – by wybrała … To się nazywa psycholog, nie ?

Musiałam interweniować – zjechałam z Hańczynym tobołkiem na budowę i sama naocznie oceniłam kolorek.

Był zgniłozielony, ale nie z tych zgniłozielonych, które ewentualnie toleruje i nawet lubię. Był z tych wściekłych. Dzwonię do hurtowni i pytam grzecznie, kto naraża mnie na taki stres. W ich glosach ulga – o co tu chodzi, do diaska ?

Okazało się, że inny klient zamówił ów właśnie kolorek na swój wymarzony domek w drugim końcu okolicy i kolorek dostał nóg – tzn. sam nie dostał, pomogli mu pracownicy hurtowni ładując go do samochodu moich panów remontowych. No i jak się znalazł u mnie, to się potwornie ucieszyli, bo tamten nie był taki słodziutki jak „Pani Asia” i rzucał przez telefon Paniami obficie zamieszkującymi pas przygraniczny i charakteryzującymi się dość wyzywającym spojrzeniem … Farbę oddałam z ulgą, bez konsekwencji wykłócania się, że już ją otworzyłam i napoczęłam! 

Do dziś jak spojrzę na mój kochany domek, to dziękuję w myślach Panu Mareczkowi, który przez te kilka miesięcy naszej wspólnej pracy zdążył zapoznać się z moimi upodobaniami i do tego je zapamiętać! Aż strach pomyśleć, jakby zaczęli nim moją stajenkę pielęgnować – chyba ten krem by tego nie przykrył …

asia.malczewska

Tymczasem zima wcale nie nadeszła tak szybko, a że na dachu leżały już dachóweczki, okna i drzwi zostały wstawione, stropy pobudowane od nowa i wiele innych naglących rzeczy wykonanych, to moi panowie zaczęli przebąkiwać, że najwyższa pora ubrać się w piękną, nowiutką sukieneczkę i … jęli męczyć mnie o kolor struktury zewnętrznej … Masz ci los – ja, matka karmiąca z dużym cycem, mam myśleć o kolorze ? Świetnie!!! Wreszcie coś na kształt odskoczni od pieluch, kupek, mleka, nawałów i innych obrzydliwości niemowlęcych! Zakopałam się w stosie miesięczników „Country Living” i znalazłam piękny dom w kolorze jasnej śmietany kremówki ślicznie kontrastujący z ciemnymi belkami. Mąż skwapliwie zaakceptował – pewnie bał się powiedzieć chociaż słowo, żeby sam nie musiał wymyślać, czego nie znosi  - i struktura i odpowiedni kolor zostały zakupione.

Acha, w czasie mojego kombinowania nt. koloru ścian zewnętrznych chłopaki uwinęły się zgrabnie z przybijaniem belek imitujących pruski mur – tzn. one wprawdzie imitują tylko jego występowanie, ale same w sobie są dość spore. Widzieliśmy w czasie wakacji hotel w Toruniu, któremu jakiś osioł przykleił do muru deski na kształt fachwerku – żałosne, nie róbcie tego nigdy – straszliwie rzuca się w oczy, biedaczek. My długo myśleliśmy, co z tym fantem zrobić – padła nawet propozycja aby na belki wykorzystać stary materiał – ale nasi fachowcy obawiali się, że deski będą rozeschnięte, krzywe i trzeba będzie je sztukować, więc ulegliśmy presji większości. Źle to nie wygląda – ale stare pewnie byłyby lepsze, kto wie ?

 

Poniżej malowanie elewacji oraz montaż pruskiego muru:

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=dae15a474545ac8c" rel="external nofollow">http://images26.fotosik.pl/178/dae15a474545ac8cm.jpg

 

href="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=92cb070e862f7e4e" rel="external nofollow">http://images30.fotosik.pl/178/92cb070e862f7e4em.jpg

asia.malczewska

Noo tak, na ostatnim obrazku nasza Hania leży w charakterze larwiątka na wadze poporodowej, a dziś … ech! Dobrze, że my ten strop tak pieczołowicie odrestaurowaliśmy, bo dzieciak lata jak oparzony po pięterku mało nóg nie połamie – 17 miesięcy stuknie niedługo. Jak powtórzę, że się troszkę opuściłam w notowaniu to będzie to niestety okropny eufemizm!

Na czym to ja skończyłam ??? Na oknach ? Hmm, to jeszcze strasznie daleko do dnia, w którym przenieśliśmy się do naszej stajenki, ale zawsze to bliżej niż dalej było.

Ogólnie rzecz biorąc to okna w naszym domu pojawiły się jeszcze jak byłam z Hanką „jednym”, natomiast wszystko, co było po oknach oznaczało już nas „dwie”. Samo urodzenie Hanki zaprocentowało bardzo miłym prezentem – nazajutrz po tym „wielkim” poranku (Hania urodziła się po 9.00, po krótkiej, 15-minutowej walce) otrzymałam sms-a z prezentem, którym była moja oranżeria i która obecnie jest miejscem na fortepian! Wcześniej nie mogłam się doprosić, żeby zaczęli prace – a tu taka niespodzianka ! Więc jak dekarze uporali się z tym pomieszczeniem, to szybko zawołaliśmy naszych przyjaciół z oknami, którzy zamknęli całość wielkimi taflami szyb, bo zima już miała być tuż tuż …

asia.malczewska

Ja tu sobie o piaskowaniu i stropu budowaniu, o oknach i dekarzach i że to niby takie było zajmujące ... No było, było, ale było jeszcze coś, o czym chciałam wspomnieć. Mało to miało wspólnego z budowanie, wiem, i może nie powinnam, bo to przecież forum Muratora, ale życie to nie tylko budowanie przecież, prawda? No i ja właśnie tak a propos życia, hmm ...

To cut the long story short, jak to mawiają wyspiarze, A CO JA TU BĘDĘ SIĘ ROZDRABNIAĆ! W tym właśnie czasie Nasz Dzidziuś nam się zaczął rodzić! Trwało to, podobnie jak w przypadku obecnie 3-letniej Julki, równie krótko bo jakieś kilkanaście minut, ale takie coś w trakcie budowy ? Wiecie jaki zrobil się galimatias ??? Główny budowniczy został unieruchomiony na całe sześć dni w szpitalu, mała Hania została okrzyknięta wcześniakiem, włożona pod lampy, aby zapobiec rozprzestrzeniającej się żółtaczce, itp., itd. Hania była kochaniutka, taka maleńka i słodka, ale po kilku dniach aż mnie skręcało z nudów i ciekawości co też dzieje się na budowie ... Każdy ma swojego hyzia, ja mam budowę!!!

 

To byłam ja jeszcze pod koniec września - na początku pażdziernika:

http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356220_104.ts1167505736000.jpg" rel="external nofollow">http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356220_104.ts1167505736000.jpg

 

A tak wyglądała Hania minutkę po urodzeniu, troszkę jak Jasir Arafat (to ta chustka, w którą ją wstępnie zawinięto...):

http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356241_104.ts1167505779000.jpg" rel="external nofollow">http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356241_104.ts1167505779000.jpg

 

A tak pod słoneczkiem w szpitalu:

http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356267_104.ts1167505829000.jpg" rel="external nofollow">http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7356267_104.ts1167505829000.jpg

 

Ale się nachwaliłam !!! Nie ma co ....

asia.malczewska

Po piaskowaniu dotarła ekipa dekarzy pod wezwaniem "nie ma lipy!" (tam mieli napisane na samochodzie, którym przyjeżdżali), zdjęła istniejący dach, pokryła folią izolującą:

 


http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329451_104.ts1167408473000.jpg


potem rozłozyli dachóweczki - renesansową:

 


http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329513_104.ts1167408824000.jpg

 


Strasznie to długo trwało ... ale dach duży i

 

 


W tak zwanym międzyczasie znajoma firma zajmująca się produkcją okien i drzwi powiadomiła nas, że są gotowi do montażu. Ucieszyliśmy się bardzo, bo to była już jesień i chcielismy zamknąć całość budynku przed zimą. Przyjechali więc, rozładowali (ostrożniutko, delikatnie ... ) i zamontowali cuda. Nie wiedziałam, że pójdzie tak szybko i łatwo - grunt to fachowcy.

 


Tak mniej więcej wyglądało to przed:

 


http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329359_104.ts1167408010000.jpg

 


A tak po:

 


http://preview.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329461_104.ts1167408537000.jpg

asia.malczewska

Pewnie każdy się domyslił, że jakby poszło gładko, to bym tak nie pisała ... Oczywiście pojawiły się kolejne kłopoty.

 


Firma przyjechała, profesjonalnie zaopatrzona w piaskarkę, ubrana w kombinezony, czapeczki, itd. Piaskujemy!

 


długo to nie trwało ... po chwili okazało się, że jest zbyt wilgotno, piasek się bryli i po robocie. K...rcze! Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha ?!

 

 


Na szczęście firma była naprawdę profesjonalna - nie zostawiła nas w tym nieszczęściu i znalazła nam kogoś, kto miał jeszcze bardziej profesjonalne maszyny i mimo, że ustalaliśmy cenę za piaskowanie z pierwszą firmą, ta druga nie podniosła jej nawet o złotówkę! Zaczynałam wierzyć, że musi się udać !!!

 

 


Po piaskowaniu moi panowie pociągnęli belki minią i rozpoczęli mozolne budowanie stropu. Było ciężko, ponieważ tego stropu było jakieś 113 m2.

 


Po zakończeniu wyglądało to mniej więcej tak:

 


http://img517.imageshack.us/img517/9890/p3020007er9.th.jpg

asia.malczewska

Ale się opusciłam w pisaniu Aż mi się wstyd zrobiło, jak zobaczyłam, że ostatni raz napisałam coś sensownego 7 maja ... ale tak to niestety jest, jak się człowiek narobi cały dzien, to później nawet pisać się nie chce, a zwłaszcza o tak dawnych sprawach. Ale do rzeczy,

 


Po powrocie z Mierzęcina zabraliśmy się za rozbiórkę stropu, piaskowanie elementów metalowych i podcinkę budynku. Rozbiórkę i podcinkę wykonała nasza ekipa budowlana - bardzo sprawnie!, natomiast piaskowanie zleciliśmy firmie, która na co dzień zajmuje się piaskowaniem radzieckich cmentarzy. Jeżeli chodzi o piaskowanie, to nie było łatwo - najpierw nie mogliśmy znaleźć kogoś, kto zechciałby przyjechać do nas, a lokalna firma wypięła się na nas i kazała nam siedzieć i czekać, aż przygotują kosztorys - do tej pory czekamy, a było to w okolicach lipca-sierpnia zeszłego roku. Wreszcie zadzwoniłam do biura numerów i poprosiłam o wykaz wszystkich firm zajmujących się piaskowaniem. Okazało się, że jest ich sporo - tylko część z nich piaskuje elementy u siebie - zwykle jakie mniejsze formy. Po obdzwonieniu wszystkich znalazłam b. fajną firmę niecałe 20 km od nas - to się nazywa fart. Właściciel przyjechał, pomierzył odkryte belki metalowe i wyliczył, że wyniesie to ok. 3 tys. złotych. Ustaliliśmy, że zacznie od poniedziałku. Byłam szczęśliwa, że wszystko pójdzie gładko, ale czy tak rzeczywiście było ?

asia.malczewska

A nie pokazałam Wam jeszcze , jak wyglądała stajnia przed sprzątaniem. Ha! to było naprawdę wyzwanie ...

 

http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329332_1024.ts1167407937000.jpg" rel="external nofollow">http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329332_1024.ts1167407937000.jpg

- to kuchnia ....

 

http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329385_1024.ts1167408099000.jpg" rel="external nofollow">http://www.jmalczewska.photosite.com/~photos/tn/7329385_1024.ts1167408099000.jpg

- a tu bez śmieci, bezposrednio przed piaskowaniem elementów metalowych a już po podcince muru - wiwat moi fachowcy!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...